Robię wyniki poniżej krytyki :)
Wtorek, 5 marca 2013
· Komentarze(40)
No dobra, tak najgorzej nie jest, w marcowym TOP10 powoli zbliżam się do pierwszej dziesiątki. Wczoraj bardzo pomógł mi kurs ze Śródmieścia na daleki Tarchomin i z powrotem w ramach obowiązków zawodowych. W zasadzie to już za Tarchominem, jeszcze trochę i byłbym się znalazł poza Warszawą.
A wyglądają te obrzeża Warszawy tak:
No wiem, nuda, banał, typowość. Chcieliby ludziska delektować się czymś niezwykłym, wyjątkowym, a tu takie coś. No cóż, to nie jest francusko-indonezyjska restauracja kuchni fusion prowadzona przez albańskiego szefa kuchni z greckimi korzeniami, w której z pewnością zaserwowaliby coś wyjątkowego, to tylko zwykły blogasek i fotki z naszej poczciwej Warszawy, więc tak musi być. Rozumieją wszyscy? No to dobrze.
Tak więc przez ten kurs na Tarchomin wpadły dodatkowe kilometry, a wieczorem była jeszcze jazda na Nowy Świat (celem obejrzenia w knajpie meczu piłkarskiego i konsumpcji browarów) i z powrotem na Bielany. Wynik dzienny wyszedł przyzwoity, 74 km. Ale i tak za mało :)
To nic, ma przyjść ochłodzenie i wymrozić część konkurencji. Zimo, wróć! :)
PS. Właśnie ględził w radiu jakieś polityk i zupełnie nie wiem, o co mu chodziło, wyłączyłem się. Czy ktoś jeszcze ogarnia, o co chodzi w tej polskiej polityce? Ostatnio obiło mi się o uszy, że o związki partnerskie. Czy od tych związków partnerskich spadnie bezrobocie, a służba zdrowia będzie sprawniej ratować chore dzieci? No chyba tak, jeśli ufać politykom, co nie? :)
Amen.
A wyglądają te obrzeża Warszawy tak:
No wiem, nuda, banał, typowość. Chcieliby ludziska delektować się czymś niezwykłym, wyjątkowym, a tu takie coś. No cóż, to nie jest francusko-indonezyjska restauracja kuchni fusion prowadzona przez albańskiego szefa kuchni z greckimi korzeniami, w której z pewnością zaserwowaliby coś wyjątkowego, to tylko zwykły blogasek i fotki z naszej poczciwej Warszawy, więc tak musi być. Rozumieją wszyscy? No to dobrze.
Tak więc przez ten kurs na Tarchomin wpadły dodatkowe kilometry, a wieczorem była jeszcze jazda na Nowy Świat (celem obejrzenia w knajpie meczu piłkarskiego i konsumpcji browarów) i z powrotem na Bielany. Wynik dzienny wyszedł przyzwoity, 74 km. Ale i tak za mało :)
To nic, ma przyjść ochłodzenie i wymrozić część konkurencji. Zimo, wróć! :)
PS. Właśnie ględził w radiu jakieś polityk i zupełnie nie wiem, o co mu chodziło, wyłączyłem się. Czy ktoś jeszcze ogarnia, o co chodzi w tej polskiej polityce? Ostatnio obiło mi się o uszy, że o związki partnerskie. Czy od tych związków partnerskich spadnie bezrobocie, a służba zdrowia będzie sprawniej ratować chore dzieci? No chyba tak, jeśli ufać politykom, co nie? :)
Amen.