Robię wyniki poniżej krytyki :)
No dobra, tak najgorzej nie jest, w marcowym TOP10 powoli zbliżam się do pierwszej dziesiątki. Wczoraj bardzo pomógł mi kurs ze Śródmieścia na daleki Tarchomin i z powrotem w ramach obowiązków zawodowych. W zasadzie to już za Tarchominem, jeszcze trochę i byłbym się znalazł poza Warszawą.
A wyglądają te obrzeża Warszawy tak:
No wiem, nuda, banał, typowość. Chcieliby ludziska delektować się czymś niezwykłym, wyjątkowym, a tu takie coś. No cóż, to nie jest francusko-indonezyjska restauracja kuchni fusion prowadzona przez albańskiego szefa kuchni z greckimi korzeniami, w której z pewnością zaserwowaliby coś wyjątkowego, to tylko zwykły blogasek i fotki z naszej poczciwej Warszawy, więc tak musi być. Rozumieją wszyscy? No to dobrze.
Tak więc przez ten kurs na Tarchomin wpadły dodatkowe kilometry, a wieczorem była jeszcze jazda na Nowy Świat (celem obejrzenia w knajpie meczu piłkarskiego i konsumpcji browarów) i z powrotem na Bielany. Wynik dzienny wyszedł przyzwoity, 74 km. Ale i tak za mało :)
To nic, ma przyjść ochłodzenie i wymrozić część konkurencji. Zimo, wróć! :)
PS. Właśnie ględził w radiu jakieś polityk i zupełnie nie wiem, o co mu chodziło, wyłączyłem się. Czy ktoś jeszcze ogarnia, o co chodzi w tej polskiej polityce? Ostatnio obiło mi się o uszy, że o związki partnerskie. Czy od tych związków partnerskich spadnie bezrobocie, a służba zdrowia będzie sprawniej ratować chore dzieci? No chyba tak, jeśli ufać politykom, co nie? :)
Amen.
Komentarze (40)
Również dziękuję, w takich dyskusjach i tak decydują nasze poglądy, kwestie prawne mają drugorzędne znaczenie, więc o konsensus raczej ciężko.
A dyskusja na Onecie? To jak z Yeti...
wilk 16:51 wtorek, 12 marca 2013
Ech... Ani Ty mnie nie przekonasz, ani ja Ciebie. Jednakże dzięki za merytoryczną dyskusję, poglądy Twoje szanuję, choć ich nie podzielam. Chociaż raz nie musiałem nurkować w szambie, jakie pojawia się przy takich tematach np. na Onecie i skutecznie odrzuca mnie od prezentowania tam jakichkolwiek argumentów.
barklu 18:47 niedziela, 10 marca 2013
@ Barklu
Nie wmówisz mi, że brak małżeństw dla homoseksualistów to ograniczanie ich praw. Dalej są takimi samymi obywatelami jak zwykli ludzie, którzy nie zawarli małżeństwa, mają dokładnie te same prawa obywatelskie. Małżeństwo to jest dodatkowy PRZYWILEJ dla ludzi podejmujących pewne zobowiązania, a nie ograniczanie czyichś praw - polska konstytucja, która jest w naszym kraju najważniejszym źródłem prawa jasno mówi, że to związek kobiety i mężczyzny. Państwo co oczywiste musi wspierać tę instytucję - bo dzięki niej rodzą się nowi obywatele, którzy później płacą podatki, którzy utrzymują kolejne pokolenia płacąc na ich emerytury; para homoseksualna żadnego potomstwa mieć nie będzie.
wilk 11:21 niedziela, 10 marca 2013
@Żelazny Karzeł Wasyl
Nie mam wystarczająco dużego pawlacza, w szafie wszędzie mam półki, nie wejdzie. Samochodu również brak, jak i prawa jazdy :(((
@łukasz78
Na mojej klatce się nie da. To budynek 4 piętrowy, kilkuklatkowy, na jednym piętrze tylko 3 mieszkania, a przestrzeń pomiędzy nimi, to mały prostokącik. Chyba, że na półpiętrze pomiędzy piętrami do kaloryfera by się dało przypiąć...ale pewnie zaraz jakiejś "usłużnej sąsiadce" zacząłby przeszkadzać...
@Marek1975
A ja bardzo lubię bloki:) Kościołów mamy w tym mieście zdecydowanie za dużo, takoż samo za dużo ich próżniaczej zawartości...
Pozdrawiam:)
Królowa_Mroku 10:34 niedziela, 10 marca 2013
@Wilk:
"na tym polega demokracja że decyduje wola większości"
Wola większości nie może jednak umniejszać praw mniejszości. Idąc Twoim tokiem rozumowania, rowerzyści powinni mieć zakaz jazdy po jezdni, bo większość stanowią tam samochody. Zresztą argument "niech jeżdżą sobie po parku" często pada przy dyskusjach o sprawach rowerowych.
Jeszcze raz pytam: czy związek partnerski w jakikolwiek sposób ogranicza Twoją wolność? Nie pozwala Ci dokonać innego wyboru, jeśli hołdujesz innym zasadom? Może homoseksualiści chcą zakazać małżeństw, albo ograniczyć ich przywileje? Chyba nie.
A przykładem z aborcją właściwie potwierdziłeś mój punkt widzenia na "szczebelek". Bo jeśli nawet w kwestii stokroć bardziej moralnie wrażliwej obie strony poszły na ustępstwa, to dlaczego mają nie iść tutaj?
barklu 06:11 niedziela, 10 marca 2013
Aborcji z prawami dla homoseksualistów nie ma co porównywać to zupełnie inna półka. To sprawa naszej moralności, jeśli ktoś uznaje płód od chwili poczęcia za człowieka - to aborcja jest dla niego zwyczajnym MORDERSTWEM (czyli jedną z największych zbrodni), tu nie ma więc pola do żadnej dyskusji ani kompromisu (przy takim poglądzie rozmawiać moralnie można jedynie o przypadku zagrożeniu życia matki). O tym czyje jest na górze decyduje czyste głosowanie, czyich poglądów jest więcej; dyskusja nie ma tu żadnego sensu; bo osoba uznająca płód za człowieka nigdy na zabijanie ludzi się nie zgodzi.
Odnośnie praw dla związków - problem w tym, że ja uważam, że moje obawy co do "szczebelka" są słuszne i dlatego jestem temu przeciwny, Twoje święte prawo do innej opinii, na tym polega demokracja że decyduje wola większości. Bardzo nie podobają mi się natomiast insynuacje środowisk homoseksualnych, że rzekomo te związki partnerskie to oczywisty standard demokratyczny, bo to totalne nieporozumienie, w demokracji decyduje WIĘKSZOŚĆ, a nie mniejszość, nie może być tak że mniejszość narzuca większości swoje prawa i swoją obyczajowość. Jeśli kiedyś to przejdzie - to chciałbym żeby miało to odzwierciedlenie w poglądach polskiego społeczeństwa, a na razie na to się jeszcze nie zapowiada.
Odnośnie polskich parad równości, jest niejeden obleśny obrazek wystarczy chwilę poszukać. Gdyby naturyści albo zwolennicy miłości oralnej zaczęli urządzać takie parady w centrum Warszawy - to też bym zachwycony nie był; przestrzeń publiczna to nie miejsce na tego typu sprawy, kwestie seksualne załatwia się w zaciszu swojej sypialni.
wilk 16:11 sobota, 9 marca 2013
@lens:
Nie twierdzę, że para gejów nie może być alkoholikami. Twierdzę tylko, że para homo NIEBĘDĄCA alkoholikami czy przestępcami lepiej wychowa niż patologiczna rodzina hetero. A alkoholikom, niezależnie homo czy hetero, dziecka do adopcji sąd przecież nie przyzna, więc nie ma się czego obawiać.
@wilk:
Może Twoje obawy dotyczące tego "szczebelka" są słuszne, ale może i nie. Zauważ, że kompromis aborcyjny utrzymuje się w Polsce już 20 lat, kilkakrotnie próbowano go zmienić w jedną stronę czy w drugą, i nikomu się to nie udało. W sprawie związków partnerskich można by wypracować podobny kompromis niesatysfakcjonujący w pełni żadnej ze stron.
A co do parad na Zachodzie: owszem, zgadzam się z Tobą tam są one obsceniczne i patologiczne. Poza tym niczemu nie służą, bo wszystko już wywalczyli. U nas jednak demonstracje osób LGBT mają inny charakter i inne cele. Nie są epatowaniem seksualnością, tylko przedstawieniem konkretnych postulatów.
barklu 15:31 sobota, 9 marca 2013
@ Barklu
Tylko problem w tym, że ja (i wiele osób przeciwnych takim regulacjom) nie podziela Twojej optymistycznej oceny homoseksualnej rodziny. Wspominałem już o głosach francuskich pederastów (tego słowa nie należy pisać w cudzysłowie, to jest polskie określenie homoseksualisty płci męskiej, miłośnicy poprawności politycznej już nam wstawili "geja") obśmiewających instytucję małżeństwa jako dla nich zbędną. Dla wielu pederastów - życie seksualne i zaspokajanie popędu jest o wiele ważniejsze niż dla zwykłego człowieka, ze swojej seksualności robią swoisty sztandar. Obejrzyj sobie obleśne zdjęcia z dowolnej parady równości, ci ludzie nie zważając na to że może to urażać innych - publicznie manifestują swoją seksualność. Dlaczego zwykli ludzie tego nie robią? Dlaczego nie ma manifestacji zwolenników seksu przedmałżeńskiego, oralnego czy analnego (w niektórych krajach czy stanach USA do dziś prawnie zakazanego)? Bo dla przeciętnego człowieka - seksualność nie jest aż tak ważna, to co robi w swojej sypialni to jego czysto prywatna sprawa. A lobby homoseksualne pod tym względem drastycznie się różni - i zdaniem wielu ludzi to może mieć wielki wpływ na wychowywanie przez nich dzieci.
Teorie o tym, że rodzice nie mają wpływu na wychowywane dziecko - to wybacz ale są śmieszne, oczywiście że nie jest to jedyny wpływ, oczywiście że nie brakuje dzieci o poglądach zupełnie innych niż rodzice; ale negowanie tego wpływu to nieporozumienie.
A dlaczego jestem przeciwnikiem także częściowego prawa do adopcji o którym wspominasz? Ano dlatego, że tak jak napisałem - dla mnie jest to tylko szczebelek na drabince kolejnych żądań homoseksualistów, na tym się nie skończy; przykładów na to mamy całe mnóstwo.
wilk 12:24 sobota, 9 marca 2013
Całkiem często zdarza się, że im intensywniejsze "ukierunkowanie wychowania", tym bardziej przeciwne poglądy ma w przyszłości dziecko.
---
Tu coś w tym jest - u mnie cała rodzina ma poglądy lewicowe i zobacz, na kogo wyrosłem :))
lukasz78 10:57 sobota, 9 marca 2013
Wilk:
To wszystko można przecież uregulować. Np. zgodzić się na adopcję, ale tylko w wypadku o którym ja pisałem, tzn. jeśli adoptujący był przez określony czas w związku ze zmarłym rodzicem. Z resztą problem śmierci biologicznego rodzica i brak praw wychowawczych jego partnera dotyczy nie tylko par homoseksualnych.
Ideologicznego prania mózgu też się nie obawiaj. Całkiem często zdarza się, że im intensywniejsze "ukierunkowanie wychowania", tym bardziej przeciwne poglądy ma w przyszłości dziecko. Równie dobrze homoseksualista może być dzieckiem bardzo katolickiej rodziny (i co? tutaj katolickie wychowanie nie pomogło? To dlaczego wychowanie przez parę homoseksualną ma spowodować "odchył"?), jak i na odwrót. I jeszcze jedno: na zdobywanie własnych poglądów, szczególnie w okresie dojrzewania, środowisko rówieśników ma większy wpływ niż rodzice.
A para, jak Ty to nazywasz "pederastów", ale będących porządnymi ludźmi, na pewno potrafiłaby wychować lepiej niż np. alkoholicy. Z resztą stosunkowo często się zdarza, że dziecko wychowuje tylko jedno z rodziców, więc argument o braku "wzorca" jest dość nietrafiony.
barklu 05:55 sobota, 9 marca 2013
To jest jedna strona medalu. Ale może być też tak, że heteroseksualne dziecko nie spokrewnione z dwojgiem ludzi je adoptujących będzie poddawane intensywnemu ideologicznemu praniu mózgu. Małe dziecko to nie dorosły - nie umie samo wielu rzeczy ocenić, a rodzice są dla niego najważniejszym autorytetem. Wychowywanie go w nurcie takiego "wojującego" homoseksualizmu może takiemu dziecku całkowicie zrypać psychikę - i tego przede wszystkim obawiają się osoby protestujące przeciw takiej adopcji. Takie osoby po prostu nie wierzą, że na większą skalę (nie mówię tu o wyjątkach, bo takie oczywiście zawsze istnieją) para pederastów będzie w stanie wychowywać takie dziecko równie dobrze jak prawdziwa rodzina, uważają, że preferencje seksualne takich przybranych rodziców odbiją się na psychice wychowywanego przez nich dziecka, dla takich osób to całkowite odwrócenie naturalnego porządku rzeczy.
wilk 16:51 piątek, 8 marca 2013
Z tą adopcją to też są różne sytuacje. Z jednej strony mamy adopcję zupełnie obcego dziecka - czemu jestem przeciwny, bo lepiej aby było adoptowane przez mniej "kontrowersyjną" rodzinę, z przyczyn które już podałem. Z drugiej strony: wyobraźmy sobie dziecko wychowywane w przez parę homoseksualną, gdzie jeden z partnerów jest rodzicem biologicznym. Jakby nie zaklinać rzeczywistości, takie sytuacje się zdarzają. Mieszkają razem parę lat, dziecko przywiązuje się do drugiego partnera, traktuje go jak członka rodziny, ciocię lub wujka. Nagle rodzic umiera. W myśl obecnego prawa takie dziecko (jeśli nie ma innych krewnych, albo np. drugi rodzic zrzekł się praw) trafia do domu dziecka. Czy to na pewno jest dla niego dobre rozwiązanie? Może lepiej, jakby "ciocia" lub "wujek" mogli stać się wówczas prawnymi opiekunami?
barklu 16:16 piątek, 8 marca 2013
@ Barklu
Myślisz, że jak partia ma w nazwie "konserwatywna" - to znaczy, że rzeczywiście jest konserwatywna? Bo to tak jakby Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą uznawać za partię robotników ;)))
A walka ze związkami partnerskimi dla homoseksualistów jest jednocześnie walką z prawem do adopcji dla takich par, przykłady społeczeństw zachodnich pokazują to aż za dobitnie. Dobrze wiesz, że to jest tylko krok, który ma zapewnić większą akceptację społeczną dla takich par, wmówienie ludziom, że taka para może wychować dziecko tak samo dobrze jak prawdziwa rodzina
wilk 09:48 piątek, 8 marca 2013
Zauważ jeszcze jedną rzecz: brytyjscy konserwatyści okazali się bardziej postępowi niż nasi centrowcy. Bo to właśnie konserwatyści zalegalizowali tam nawet nie związki partnerski, tylko małżeństwa osób tej samej płci.
Romulus83: w związkach partnerskich chodzi o to, aby właśnie całą procedurę uprościć, przy okazji nie każąc każdorazowo wzbogacać notariusza. Jeśli sam piszesz, że tu wystarczy testament, a tam upoważnienie - dlaczego nie zebrać tego w formę jednego papierka wystawianego przez urząd na wspólny wniosek dwóch obywateli, i w ten sam sposób anulowanego? W przeciwieństwie do małżeństwa - o rozstaniu nie musiał by decydować sąd.
Pozostaje jeszcze problem wspólnego rozliczenia, ale tutaj trochę bym się obawiał machlojek ze strony cwaniaczków będących fikcyjnie "w związku" ze wspólnikiem.
A o adopcję nie masz się co obawiać, tego jeszcze długo nie będzie, póki co też jestem temu przeciwny za względu na to, ze takie dzieci miałyby przechlapane w naszym mało tolerancyjnym społeczeństwie.
barklu 05:05 piątek, 8 marca 2013
Barklu, rozumiem do czego zmierzasz i rozumiem, że świat się zmienia i normy kulturowe też się zmieniają. Przykład z sufrażystkami jest dobry, ze ślubami cywilnymi też. Ale nie znaczy to, że wszystkie pomysły na "poprawę świata" przeszły i zyskały szeroką akceptację. Prawa wyborcze dla kobiet zyskały szeroką akceptację, ale np. idea powszechnej równości (czyli w skrócie komunizm) już nie.
Więc wyjaśnię Ci, jak pojmuję rolę konserwatystów. Generalnie ludzie dzielą się na postępowców i konserwatystów właśnie. Postępowcy chcą zmieniać świat, uważając niektóre współczesne sobie rozwiązania za złe i proponując zmiany. A konserwatyści? Konserwatyści pełnią w tym układzie rolę filtra, który pozwala "przepuścić" te pozytywne zmiany a zatrzymać te negatywne.
W każdym złożonym układzie taki filtr jest potrzebny. W spółce oprócz zarządu, który kreuje zmiany, masz też radę nadzorczą, która to wszystko kontroluje i odsiewa przez filtr, gdyby zarząd chciał się posunąć za daleko. We władzach masz władzę wykonawczą, która wydaje różne decyzje, ale masz też władzę sądowniczą, które te decyzje filtrują i odsiewają te niezgodne z prawem. I w społeczeństwie widzę to tak samo - postępowcy kreują nieustanne zmiany, a konserwatyści je filtrują :)
I właśnie dlatego głosowanie kobiet przeszło, ale homoseksualne "małżeństwa" (cudzysłów celowy) przez nasz filtr tak łatwo nie przejdą :)
lukasz78 19:28 czwartek, 7 marca 2013
Jeśli chodzi o prawa cywilne w odniesieniu dla związków partnerskich, to one istnieją. Dziedziczenie - wystarczy spisać testament, a w konkubinacie, czy małżeństwie bez testamentu i tak jako pierwsze wg. prawa dziedziczy dziecko, a nie współmałżonek (oczywiście jeśli nic się w prawie nie zmieniło). Stan zdrowia, wspólne rozliczanie podatku i inne urzędowe rzeczy - potrzebne jest oświadczenie/zgoda, że się daną osobę upoważnia. Jedna z poznańskich kancelarii prawnych przygotowała na swojej stronie internetowej możliwość pobrania potrzebnych dokumentów. Wymaga to każdorazowego ich wypełniania i okazywania. Może rozporządzenie na poziomie ministerstwa wystarczyłoby, że takie oświadczenie potwierdzone notarialne jest ważne bezterminowo, lub do czasu jego notarialnego anulowania.
Konkubinat należy nazywać po imieniu. Związki partnerskie to szeroko rozumiane pojęcie. Niech sobie żyją homoseksualiści razem, ale ustawa otwierająca im drogę do "małżeństw cywilnych" nie jest dobrym rozwiązaniem.
romulus83 18:56 czwartek, 7 marca 2013
@Barklu
Idąc Twoim tropem - dlaczego zabraniać pedofilom ślubów z 12-13 letnimi dziewczynkami? Przecież Ty możesz wziąć ślub z osobą pełnoletnią, ale dlaczego zabraniać tego osobom, które wyznają inne wartości?
Dlaczego zabraniać kanibalom jedzenia ludzkiego mięsa z trupów ich bliskich? Przecież Ty nie musisz tego jeść, ale dlaczego zabraniać tego osobom, które wyznają inne wartości?
Ano dlatego - że w społeczeństwach są pewne tabu kulturowe, obecnie obserwujemy właśnie drapieżną walkę środowisk homoseksualnych o wszelakie przywileje. Tylko, żeby to wywalczyć (tak jak było z prawem wyborczym dla kobiet, tak jak było z dyskryminacją leworęcznych) - potrzeba do tego przekonać WIĘKSZOŚĆ SPOŁECZEŃSTWA, wtedy dany obyczaj czy pogląd przestaje być tabu. Nie może być tak, że wąska grupa osób (jak pedofile czy kanibale) - domaga się praw które stoją w jawnej sprzeczności z kulturą zdecydowanej większości. I tak samo jest z przywilejami dla homoseksualistów - najpierw ta obyczajność musi się zagnieździć w społeczeństwie, przestać być tabu - dopiero później można przeforsować przywileje.
A tymczasem w Polsce wygląda to tak, że zdecydowana mniejszość uprawia bardzo agresywną propagandę i jeszcze bezczelnie usiłuje nam wmówić, że to rzekomo są "demokratyczne standardy". A demokratyczny mechanizm jest taki jak właśnie opisałem, tylko że środowiska lewicowe słyną z własnych interpretacji słowa demokracja, w skrócie demokratyczne jest to co oni popierają, a jak ktoś a przeciwne zdanie - to szybko dostaje etykietkę faszysty.
wilk 17:22 czwartek, 7 marca 2013
Barklu, odpisze Ci wieczorem w ramach wolnego czasu, bo ciekawe wątki poruszyłes.
lukasz78 17:02 czwartek, 7 marca 2013
"Nasz kod kulturowy"
Sam widzisz więc, że wszystko jest względne. W starożytnej Grecji np. ani nagość, ani homoseksualizm nie były uznawane za nieprzyzwoite - a to tam są korzenie cywilizacji europejskiej.
Podam jeszcze raz przykład z leworęcznością: przypuśćmy że w jakiejś kulturze pisanie lewą ręką uznawane byłoby za coś niemoralnego. W domu mógłbyś sobie pisać jak chcesz, ale w szkole czy w urzędzie nie byłoby wolno - czy nie uznałbyś, że ta kultura jest jakaś pokręcona? Czy innym dzieje się coś złego gdy ktoś pisze lewą ręką? Przecież nie zmusza do tego innych, niech każdy pisze tą ręką którą mu wygodniej.
Tak samo i ze związkami partnerskimi: Tobie nikt nie każe takiego zawierać, jak chcesz możesz iść ze swoją wybranką do kościoła i wziąć ślub. Ale dlaczego nie pozwalać innym, skoro wyznają inne wartości? BTW, kiedyś śluby cywilne także były postrzegane przez dużą część społeczeństwa jako życie "na kocią łapę", ale z czasem społeczeństwo do nich przywykło. A i ich wprowadzenie miało zapewne zagorzałych przeciwników.
Podobnie było z prawem wyborczym dla kobiet - dziś uznaje się je za coś normalnego, ale 100 lat temu konserwatyści wyklinali sufrażystki. Z równouprawnieniem czarnoskórych (w tym postrzeganie mieszanych małżeństw). Czy komuś w XIX w śniło się, że prezydentem USA zostanie Murzyn? A z orientacją seksualną ludzie się rodzą tak jak z kolorem skóry. Świat się zmienia...
barklu 16:25 czwartek, 7 marca 2013
To jak będziemy jeździć bez pedałów ?
Żelazny Karzeł Wasyl 09:45 czwartek, 7 marca 2013
Mężczyznom "nielubiącym" gejów dziwię się jeszcze z jednego powodu: im więcej gejów, tym mniejsza konkurencja u płci przeciwnej ;) To już prędzej lesbijek powinniście nie lubić, a tutaj chyba tolerancja jest większa ;)
--
Mnie nie chodzi o jakieś lubienie i nie lubienie, nie wnikam w to, co kto robi w swojej sypialni, po prostu nasz że tak powiem kod kulturowy wyklucza formalizację związków osób tej samej płci (a już zwłaszcza adopcję przez nich dzieci, bo to na 100% będzie kolejne żądanie) i ja jako osoba o poglądach konserwatywnych stoję w obronie naszych norm kulturowych i nie chcę w tym zakresie żadnych zmian :)
Powtórzę, tu nie chodzi o lubienie czy nie lubienie - tak samo np. nasz kod kulturowy wyklucza chodzenie nago po ulicach i ja do golasów nie czuję antypatii, natomiast uważam, że dobrym miejscem do chodzenia na golasa jest własny dom lub plaża dla nudystów, bo takie mamy normy kulturowe.
lukasz78 07:06 czwartek, 7 marca 2013
@Barklu
Piszesz w taki sposób jakbyś był zupełnie oderwany od rzeczywistości i nie znał metod działania środowisk homoseksualistów. A owe metody są oczywiste dla każdego cokolwiek śledzącego politykę. Otóż ową metodą od długich lat - jest metoda "małych kroczków", doskonale wiadomo, że na żądaniu związków partnerskich się nie skończy, przykład wielu państw zachodnich pokazuje to aż za dobitnie. Zaczyna się od drobnych spraw - np. forsowania stosowania całkowicie niepolskiego określenia "gej" zamiast polskiego słowa "pederasta" czy "homoseksualista" (czyli słów nieobelżywych, ale gorzej się kojarzących). Później idą związki partnerskie, następnie małżeństwa homoseksualne, wreszcie prawo do adopcji, a kończy się na podręcznikach szkolnych z których usuwa się słowa "mama" i "tata" bo rzekomo mogą obrażać pederastów i lesbijki (tak już jest w paru krajach) czy przedszkolach gender, gdzie personel nie może używać jakichkolwiek słów świadczących o płci . Innymi słowy klasyka "daj kurze grzędę - to wyżej siędę".
Porównywanie sytuacji leworęcznych z homoseksualistami - to śmiech na sali, równie dobrze można zacząć pisać o niektórych sektach w USA praktykujących wielożeństwo i pedofilię. Jak przyzwalamy na "małżeństwa" homoseksualistów - to dlaczego mamy nie zalegalizować pedofilii czy tym bardziej bigamii? W końcu są tysiące ludzi ją praktykujących, co więcej - pedofilia jest znacznie mniejszym kulturowym tabu niż homoseksualizm, kiedyś w europejskiej cywilizacji już 12-13 letnie dziewczynki wychodziły za mąż (np. nasza królowa Jadwiga) - i uznawano to za całkowicie normalne, do dziś w niejednym kraju to jest praktykowane.
Związki partnerskie, małżeństwa - to jest PRZYWILEJ, brak tego dla homoseksualistów to nie jest żadna dyskryminacja, to nie jest prześladowanie homoseksualistów; to jest zwyczajny brak przywilejów ze względu na ich preferencje seksualne. Prz okazji niedawnej debaty we Francji na temat małżeństw czytałem wiele wypowiedzi pederastów obśmiewających te żądania, ludzi którzy wbrew poprawności politycznej mieli odwagę powiedzieć, że im wcale na małżeństwach nie zależy, natomiast zależy im na zaspokajaniu popędu seksualnego poprzez częstą zmianę partnerów itd., odsetek osób w środowisku homoseksualnym dążących do posiadania rodziny - jest zdecydowanie niższy niż wśród osób heteroseksualnych, dlatego że dla osób homoseksualnych - sprawy zaspokajania popędu są o wiele istotniejsze niż dla przeciętnego człowieka, a akurat małżeństwo nie jest za dobrą instytucją do takiego celu ;)
Prawo w kraju ustala WIĘKSZOŚĆ i to mniejszość ma się do niej dostosować, a nie odwrotnie. A w Polsce póki co, mimo całej nachalnej propagandy w wielu mediach, mimo całej brukselskiej propagandy - na całe szczęście większość jest temu przeciwna, a konstytucja jasno mówi, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny
wilk 06:34 czwartek, 7 marca 2013
Co do związków partnerskich, to wg mnie powinny być zalegalizowane. Co komu przeszkadza, że osoby bez małżeństwa będą mogły odwiedzać się w szpitalu, dziedziczyć po sobie, czy razem się rozliczać? Akurat to drugie przeszkadza... rządowi, którego tak nie lubicie (ja też nie lubię, ale że tak powiem, "od drugiej strony"), bo miałby mniej z podatków. We Francji większość związków partnerskich stanowią pary heteroseksualne, które z jakichś przyczyn nie chcą podejmować zobowiązań małżeńskich.
Wilk: powoływanie się na sondaże i głos większości w takich sprawach to dość niewygodny temat. Dość powiedzieć, że kiedyś dyskryminowano np. leworęcznych, uznawano to za aberrację i zmuszano do pisania prawą ręką... jakby to była jakaś różnica. Jeśli chodzi o związki homoseksualne, to mamy tę samą sytuację (też ludzie się z tym rodzą, jak z leworęcznością, i też "niby" nic nie stoi na przeszkodzie by "pisać prawą ręką"), tyle że seks jest bardziej drażliwym tematem w naszej kulturze - stąd te spory. Więc ludzie nie powinni wypowiadać się na tematy, które ich nie dotyczą, bo po prostu się na nich nie znają. To tak jakbyś Ty czy ja nagle wymyślił jakieś prawo dotyczące życia na Saharze.
A nawet w sprawach powszechnie dotyczących sondażowanych: "światła większość" jest też np. przeciwna GMO, bo dała sobie zrobić wodę z mózgu. Dlaczego, choć nie ma żadnych dowodów na jego szkodliwość, a wręcz przeciwnie - mniej chemii w rolnictwie? Ano dlatego, że sporo osób jest przekonanych, że - to nie żart - w tej chwili nie spożywa ŻADNYCH genów. To czym się żywią? Kamieniami?
Mężczyznom "nielubiącym" gejów dziwię się jeszcze z jednego powodu: im więcej gejów, tym mniejsza konkurencja u płci przeciwnej ;) To już prędzej lesbijek powinniście nie lubić, a tutaj chyba tolerancja jest większa ;)
barklu 05:19 czwartek, 7 marca 2013
Przepraszam za skopanego linka z dzielnym posłem Biedroniem
wilk 23:35 środa, 6 marca 2013
Tusk słynie z takich "wrzutek".
Takie sprawy jak aborcja, walka z pedofilią, kibicami, czy te związki partnerskie - to są sprawy które zawsze rozgrzewają publikę i media. I owe media będą teraz wałkować parę dni i tygodni sprawy nieistotne jak owe związki (które i tak nie mają szansy przejścia w Sejmie, bo są niekonstytucyjne) zamiast zajmowac się prawdziwymi problemami. Firmę miało się zakładać w jednym okienku, a faktycznie dalej wymaga to 2 miesięcznej gehenny po wszystkich urzędach. Ostatnio parę gazet pisało o potężnej korupcji przy budowach autostrad, gdzie są pooskarżani nawet niektórzy szefowie GDDKiA - i co? Ano dzięki takim wrzutkom naszego wspaniałego premiera - niewiele osób o tym usłyszy, bo w mediach będziemy słyszeć pania Biedronia i spółkę uczących nas co to są"demokratyczne standardy" i dochodzących do absurdów, gdzie to wola mniejszości rzekomo jest bardziej demokratyczna od woli większości. Przydałoby się wrócić do czasów prawdziwej greckiej demokracji, taki ostracyzm na [url=http://www.youtube.com/watch?v=Hg7zB2ZNVqE]dzielnego[/quote] posła Biedronia byłby jak znalazł ;)
wilk 23:20 środa, 6 marca 2013
Następnemu gościowi zazdrość dupę ścisnęła?Jeździj i TY:-)))
Mirekbiker60 21:33 środa, 6 marca 2013
Co do rowerzystów z Elbląga, to ja mam do nich szacun, bo swoje wyniki robią na rowerach, a nie kręcą trenażerem.
A co do związków partnerskich to popieram zdanie Romulusa.
lukasz78 20:59 środa, 6 marca 2013
Związki partnerskie - to są drzwi których nam otwierać nie wolno. Dlaczego? Potem przyjdą pomysły z pseudomałżeństwami homoseksualnymi i adopcją dzieci przez takie pary. Małżeństwo, jak sama entymologia słowa na chłopski rozum mówi, to związek męża i zony, nie dwóch mężów, czy dwóch żon. Wychowywania dzieci przez takie pary też sobie nie wyobrażam. Powinno być referendum, czy forsować taka ustawę, ale nie będzie, choćby dlatego, że wg. sondaży 55% społeczeństwa jest temu przeciwne.
Zagłuszanie narodowców, którzy tez próbują się wypowiedzieć w tej sprawie też mi się nie podoba.
* Autor komentarz nie należy do żadnej organizacji politycznej, ani prawicowej. Po prostu wyraża swoje zdanie.
romulus83 20:50 środa, 6 marca 2013
nic tylko trzeba się przeprowadzić do rowerowej stolicy bikersuf, od rana do nocy nic nie robią tylko popie..alają 7ką w tą i z powrotem, jak byś się załapał do kasty to może na 4 miejsce dla Ciebie wyrazili by zgode.trzeba mieć nadzieję że może kiedyś postawią im chociaż w tym Elblągu np. kino to bedą mieli jakąś inną rozrywkę niż rower 18 godzin na dobę. dowidzenia.
Gość ze wsi warszawa 18:57 środa, 6 marca 2013
A niebo nad Wawą takie śliczne "łamerykanckie" :-)
Darecki 15:18 środa, 6 marca 2013
Czy ładniejsze, to kwestia do dyskusji :) Hmmm, może dzisiaj sfocę coś nieblokowego i jutro pokażę? Zobaczy się.
lukasz78 14:20 środa, 6 marca 2013
Królowo Mroku kup składaka i zmieścisz go na pawlaczu lub w bagażniku samochodu.
Żelazny Karzeł Wasyl 12:16 środa, 6 marca 2013
Ja trzymam po prostu na klatce schodowej, przypięty solidnym u-lockiem, złodziej musiałby przyjść ze szlifierką kątową jakby co.
lukasz78 10:05 środa, 6 marca 2013
Zazdroszczę wam, rowerzystom, takich pięknych wypraw. Ja niestety nie mam gdzie na 25m2 nawet wcisnąć roweru, o własne nogi się potykam...w piwnicy nie zaryzykuję ;-) Jedyne co mogę - raz na 2-3 tygodnie pojeździć z koleżanką na rowerze jej córki...ech...oni mają 4 pokoje i wielki korytarz...
Królowa_Mroku 10:04 środa, 6 marca 2013
powstaje coraz więcej nowych firm
---
Bo pracodawcy zwalniają ludzi z etatów i zmuszają ich do tzw. samozatrudnienia, stąd "więcej nowych firm" :) Ten proceder funkcjonuje dziś nawet w urzędach państwowych.
lukasz78 08:18 środa, 6 marca 2013
Spokojnie Łukasz, do Top 10 wskoczysz lada dzień.
W polityce same sukcesy rządu..nic od objęcia władzy przez PO-PSL się nie zmieniło.
Sukces goni sukces, budują drogi, zbudowali Orliki, stadiony, bezrobocie cały czas spada, powstaje coraz więcej nowych firm, nie ma kolejek do lekarzy-specjalistów.
Żyć nie umierać...tylko cały czas przeszkadza opozycja wsparta przez Rydzyka i inne ciemne masy naszego narodu.
panther 08:02 środa, 6 marca 2013
Zdecydowanie Zimo a idź ty w cholerę :-)
A co do polityki: to już jest tylko towarzystwo wzajemnej adoracji. Wymyślają sobie nieistotne problemy byle ludzi wqrwić kłótniami w sumie o nic. A po cichutku sobie pewnie kręcą niezłe lody naszym kosztem. Po wyborach potem jeden z drugim co się nie załapie na koryto wyląduje w jakiejś państwowej spółce z koszmarnie dużą pensją i jeszcze większą odprawą jakby go chcieli wykopać. My zaś musimy się z tą bandą użerać bo nie potrafimy się jako naród zebrać do kupy i zmusić polityków do robienia tego, co chcemy.
limit 07:26 środa, 6 marca 2013