Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2011
Dystans całkowity: | 1974.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 30 |
Średnio na aktywność: | 65.80 km |
Więcej statystyk |
Natrzaskałem wczoraj 56 km po Warszawie i nie będę tego nawet rozbijał na dzielnice, bo to i tak nudne :) Napiszę więc o motywacji. Otóż wczoraj po moim wyjściu z pracy motywacja do rowerowania mi padła. Pierwszy raz od wielu tygodni. Ziąb - zniosę. Wiatr - zniosę. Ciemności - zniosę. Siąpiący deszcz - zniosę. Tysiące spaliniarzy na ulicach - zniosę. Monotonia wciąż tych samych ulic i brak możliwości wyrwania się z Warszawy - zniosę. Ale żeby tak wszystko na raz, w ramach wielkiej kumulacji? Więc tego nie zniosłem, dotoczyłem się tylko z pracy do domu, na liczniku skromne 32 km. Padł mi system.
A tymczasem... Godzina prac domowych i parę łyków napoju energetycznego zrobiło swoje. System znów odpalił, a ja dziarsko i radośnie natrzaskałem jeszcze 24 km po Bielanach i przy okazji napędziłem niezłego stracha jakiemuś nadpobudliwemu spaliniarzowi, co to trąbił na mnie, bo musiał na 5 sekund zdjąć nogę z gazu, a jak go dogoniłem na najbliższym skrzyżowaniu i przyjacielsko popukałem w szybę, to mu mina nieco zrzedła :)
Jednym słowem brak motywacji okazał się chwilowy i wszystko szybko wróciło na właściwe tory.
Coś chyba krążyło wczoraj w powietrzu, jakiś biomet niekorzystny czy coś. To znaczy mi jeździło się dobrze, za to warszawskie spaliniarstwo było w słabszej formie. Kierowcy puszek nagle roztrąbili się na widok prawidłowo jadącego roweru (no bo słyszał ktoś, żeby tak rowerem w listopadzie??? przecież "nie da się"), za to przestali zwracać uwagę na przejazdy rowerowe, serwując mi tym samym skoki adrenaliny. Pozostaje mieć nadzieję, że biomet szybko zmieni się na korzystny i spaliniarze odzyskają elementarną sprawność i koncentrację :)
W tych warunkach przejechałem po Warszawie uczciwe 63 kilometry.
PS. Tak przy okazji: Jeśli chcecie się przejechać nową ścieżką rowerową przy ulicy Szczęśliwickiej w Warszawie, to jeździjcie w okularach ochronnych, w ostateczności mogą być zwykłe. Gałęzie drzew zwisają nad ścieżką, akurat na wysokości głowy rowerzysty. Szkoda oczu.
Niedzielną nędzę odbiłem sobie w poniedziałek. Przed pracą robię coś ponad 25 km, potem przerwa obiadowa i kolejne parę km, więc wychodząc z pracy mam już 30 :) Po pracy dużo jeżdżę po Woli, Śródmieściu, Żoliborzu i Bielanach, załatwiając przy okazji parę spraw. Bilans dnia: 73 km. Nie jest źle.
Nędzne 17 km po Bielanach i Bemowie. Powód prozaiczny: weekendowe sprawy rodzinne. Bywa i tak.
Cóż, trochę w sobotę powiało. Ale dało się jeździć, łącznie zrobiłem 2 trasy:
- 29 km - z Bielan przez Most Grota na Jagiellońską i Rondo Starzyńskiego, dalej przez Pragę na Most Śląsko Dąbrowski, potem Krakowskie Przedmieście i Nowy Świat, stamtąd Alejami i Marszałkowską jadę w stronę Bielan, zahaczając po drodze o Muranów i Żoliborz. Taka tam przejażdżka, ale fajna, bo po mieście uwolnionym od nadmiaru samochodów.
- 28 km - Sporo jeżdżenia po Bielanach, stamtąd przez Żoliborz i Wolę dostaję się na Jelonki, z Jelonek przez Bemowo wracam do domu.
I tak wyszło łącznie 57 km. Trochę mało, ale cóż, tzw. sprawy rodzinne wessały mnie :(
65 km, wszystkie po lewobrzeżnej Warszawie, przede wszystkim Wola i Bielany, zahaczyłem też o Bemowo i Żoliborz. Rowerowo nic ciekawego, wpis dodaję z kronikarskiego obowiązku.
Zaczęło się klasycznie od dłuższej przejażdżki przed pracą, tym razem 28 km po Bielanach, Bemowie, Woli i Ochocie. W czasie pracy robię dodatkowe kilka km - na obiad :) Po pracy jadę z Woli na Jelonki, stamtąd jadę wzdłuż granicy miasta przez Boernerowo i już miałem odbić w prawo na Bemowo, gdy decyduję się odbić w lewo na Radiowo i Wólkę Węglową. Zaczyna się robić hardkorowo - ciemno, trasa przez las, zero oświetlenia i samochody. Cóż, lubię taki hardkor, więc jest bosko :) I tak się rozpędziłem, że zamiast w Radiowie lub Wólce Węglowej odbić do domu na Bielany pojechałem dalej prosto aż do Łomianek, po których trochę pokrążyłem, zwłaszcza po wąskich uliczkach bez oświetlenia, gdzie psy dupami szczekały :) Wreszcie wracam na Bielany, tam drobię jeszcze jakieś krótkie dystanse przy okazji zakupów.
Wynik łączny: 76 km.
Nadszedł wreszcie ten dzień, do Warszawy zawitał mróz. Co prawda na krótko i niewielki, ale jednak. I okazuje się, że rowerowanie na mrozie jest całkiem przyjemne i wcale się jakoś mocno nie marznie, już zwłaszcza w porównaniu z tym, co przeżywają ludzie stojący nieruchomo na przystankach. A więc nie słuchajcie tych, którzy mówią, że jak jest temperatura ujemna, to "nie da się" jeździć rowerem. Da się :)
I tak zrobiłem 65 km w ciągu dnia. Rano tradycyjne 25 km po mieście (a może było to 26 lub 27, już dokładnie nie pamiętam), po pracy przejazd z Woli na Bielany trasą mocno okrężną (przez Koło i Bemowo, z dużą ilością krążenia) i na Bielanach robię jeszcze całkiem sporo km. I tak się to zsumowało do 65.
PS. A, zapomniałem napisać, że przekroczyłem 10.000 km. Więc przekroczyłem. A miało miejsce to wiekopomne wydarzenie gdzieś koło Placu Grzybowskiego, w samym centrum Warszawy :)
Obserwacja z ostatnich dni: moi "ulubieńcy" czyli warszawscy spaliniarze są ostatnio spokojniejsi, rzadziej dostają białej gorączki na widok roweru, rzadziej trąbią, rzadziej się awanturują. Czyżby to zima działała na nich kojąco? Oby :)
Po okresie lekkiego zastoju wczoraj pojeździłem sobie porządnie i uczciwie. 81 km.
Zaczęło się od 20-kilometrowej przejażdżki przed pracą i paru kilometrów podczas przerw w pracy, po pracy był już konkret - najpierw trasa z Woli przez Ochotę i Służewiec na Ursynów, potem powrót na Bielany przez Mokotów, Śródmieście, Wolę i Bemowo. I 65 km na liczniku. Następnie kręcę parę rundek po Bielanach i zapuszczam się na Bemowo do sklepu. No i w ten sposób natrzaskałem te 81 km. Jest dobrze.
Odebrany z serwisu rowerek dostał drugie życie. Problem polega na tym, że wszystko chodzi tak lekko i elegancko, że aż żal jeździć :) No ale jeździłem, zdążyłem zrobić 33 km po Ochocie, Woli. Bemowie i Bielanach, wszystko w godzinach wieczornych. Kolejne dzienne dystanse powinny być już większe :)