Tour de Pabianice & Bełchatów
1. Polska kolej :)
Jadę na Dworzec Zachodni, wsiadam w pospieszny, w Koluszkach mam przesiadkę na osobówkę do Łodzi. Ale polska kolej to polska kolej, więc mój "pośpiech" notuje spóźnienie (co za niespodzianka, co nie?) i spóźniam się na osobowy, zabrakło 3 minut.
To nic, za kilka minut ma nadjechać pospieszny do Łodzi, TLK znaczy się. Nadjeżdża, wsiadam. Szkopuł w tym, że bilet na odcinek Koluszki-Łódź mam na osobowy (Regio) a nie TLK. Zastanawiam się, jaką linię obrony przyjąć przy spotkaniu kanara, ale kanar się nie zjawia, spokojnie dojeżdżam do stacji Łódź Chojny. I tu zaczyna się problem, bo... drzwi są zablokowane. Próbuję otworzyć, nie idzie. Próbuje jakiś inny facet, też nie daje rady. Pasażerowie zaczynają biec przez cały wagon, żeby wysiąść innymi drzwiami, a ja zostaję z rowerem. No to myślę, żeby... wysiąść drzwiami na przeciwko. Otwieram i okazuje się, że nawet nie muszę skakać z rowerem na tory, bo po drugiej stronie wagonu też jest peron, chyba nieużywany, bo nieźle zapuszczony, ale jednak peron. Uff, wysiadam, można jechać :)
2. Widzew, ŁKS, Widzew, Widzew, ŁKS, Widzew...
Toczę się przez obrzeża Łodzi w stronę Pabianic, świeci piękne słoneczko, a ja oglądam napisy na murach, żeby dowiedzieć się, kto "rządzi" na danym terenie. Wyszło mi takie coś:
Chojny - Widzew
Kurak - pół na pół (może z lekkim wskazaniem na Widzew)
Ruda, Rokicie - ŁKS
Ksawerów, Pabianice - Widzew z domieszką ŁKS-u
Skomplikowane to wszystko :)
Przed Pabianicami robię pamiątkową fotkę z tablicą drogową:
Podziwiam też tory tramwajowe, które wyglądają na krzywe i zniszczone, ale jednak jakieś tramwaje nimi jeżdżą, choć kołyszą się na wszystkie strony, bezpiecznie to nie wygląda.
W końcu Pabianice:
Miasto jak miasto, średnio piękne, ale bez jakiejś tragedii, takie poprzemysłowe chyba. A przed Pabienicami podziwiam jeszcze jakiegoś strasznego "gargamela" przy drodze, chyba go jakiś Cygan postawił, oni się lubują w takim czymś. Zdjęcia nie robię, bo nie chcę przerywać jazdy, zasuwam pod wiatr, szkoda wytracać prędkość i tracić potem siły na rozpęd.
3. Śnieżna pułapka
Z Pabianic kieruję się na Chechło, żeby zaliczyć gminę Dobroń. Z Chechła miałem dojechać drogą lokalną do trasy Pabianice-Bełchatów, ale okazało się, że owa lokalna droga, wiodąca przez las, jest błotnistą trasą pokrytą zmrożonym śniegiem, który nie zdążył się roztopić. Jechać tak się nie da, zawracam i znów toczę się przez Pabianice, gdzie odbijam na Bełchatów.
4. Bełchatów, Piotrków
Droga na Bełchatów zupełnie bez historii. Jedynie nóżka od roweru mi odpada i aby zrobić fotkę, muszę położyć rower :)
Docieram do Bełchatowa (lekko na około, bo przed Bełchatowem były jakieś roboty drogowe i trzeba było objeżdżać), gdzie robię kilka kilometrów, nie robiąc zdjęć, bo nie ma tam nic ciekawego do fotografowania :) Ot bloki mieszkalne i trochę willi na przedmieściach, nuda.
Z Bełchatowa toczę się na Piotrków, najpierw drogą lokalną przez jakieś wioski...
...a potem główną trasą Warszawa-Wrocław. Trochę obawiałem się tej trasy, ale okazuje się, że jest szerokie asfaltowe pobocze, więc jedzie się elegancko. Dostaję silny wiatr w plecy, więc rozpędzam się do ok. 30 km/h i tak sobie pruję radośnie na Piotrków.
Piotrków już kiedyś zwiedzałem, jadąc od wschodu, teraz jadę od zachodu. Od wschodu były stare fabryki i kamienice, a tu okazuje się, że od zachodu jest jedno wielkie blokowisko, zupełnie inne miasto tak jakby. W końcu docieram do torów i historycznego centrum, robię jedną fotkę...
...i pędzę na dworzec, bo jeszcze mi pociąg ucieknie :) Zdążam, jeszcze tylko fotka na dworcu...
...gdzie ciekawostką jest drewniane zadaszenie peronu.
Nadjeżdża pociąg, jadę.
Dalej bez historii, wróciłem do domu. Podsumowania nie będzie, bo mi się nie chce :) Ot fajnie było i tyle, słoneczko, wiaterek i takie tam duperele, 9 gmin wpadło do kolekcji. Ogólnie luzik, bez zmęczenia. Jazda w tlenie i azocie z domieszką metali ciężkich, puls jakiś tam.
Jeszcze mapka: