Po czym odróżnić rdzennego warszawiaka od przyjezdnego? :)

Wtorek, 26 lutego 2013 · Komentarze(21)
Po czym odróżnić rdzennego warszawiaka od przyjezdnego? Kluczem do rozwiązania zagadki jest... dzielnica Rembertów :)

Rembertów to taka całkiem niewielka dzielnica na obrzeżach Warszawy, klimatem przypominająca nieduże miasteczko. I z racji tego, że leży daleko od centrum, a życie toczy się tu swoim rytmem, istnieje pewne poczucie odrębności tego miejsca. Dlatego też warszawiak nigdy nie powie "jadę na Rembertów", "byłem na Rembertowie", lecz powie "jadę do Rembertowa", "byłem w Rembertowie" - tak, jakby mówił o oddzielnym mieście a nie o dzielnicy Warszawy. Jeśli zatem ktoś powie "jadę na Rembertów", to znaczy, że mieszka w Warszawie od niedawna i jeszcze nie poznał do końca warszawskich zwyczajów językowych :)

A piszę o tym Rembertowie dlatego, że wczoraj miałem przyjemność tam być przy okazji spotkania służbowego. Zanim tam dotarłem, podziwiałem... pustkowia :)



Tak wygląda krajobraz między Pragą a Rembertowem, jedna wielka dziura, dużo terenów kolejowych i trochę przemysłu. Ogólnie nieciekawie. A to już sam Rembertów:



Choć gwoli ścisłości dodam, że trochę nowych domów też tam jest, jak wszędzie w Warszawie. Jest też osiedle wojskowe i garnizon w pobliżu. Ciekawe miejsce ogólnie, kiedyś więcej tam pofocę.

A ponieważ zaglądają tu ludzie z innych miast, to mam pytanie - czy u Was też są osiedla i dzielnice, gdzie używa się form "jadę do..." a nie "jadę na..."?

Piszcie, bo nie chciałbym kiedyś strzelić gafy :)

Komentarze (21)

Czy toto na górze to ul Strażacka, a na dole Chruściela-Montera? Na Chruściela 39 (chyba) miałam przyjemność mieszkać miesiąc na przełomie 2004 i 2005 roku i to było w nowym bloku, jakoś mi się wydaje, że naprzeciwko...:)

Królowa_Mroku 07:51 poniedziałek, 4 marca 2013

Dla mnie warszawiakiem jest ten, co się z Warszawą utożsamia, niezależnie od miejsca pochodzenia. Dlatego można przyjechac spod Białegostoku,.ale mówić o Warszawie "moje miasto" (i płacić tu podatki) i taki ktoś jest dla mnie warszawiakiem. Czyli stawiałbym na identyfikację z miastem a nie na jego całościową znajomość. Wśród moich znajomych przyjezdnych są zarówno tacy, którzy utożsamiają się z Warszawą (nie wstydząc się miejsca swojego pochodzenia, bo nie ma czego) i oni są dla mnie warszawiakami. A są tacy, którzy nie utożsamiają się z miastem, tylko traktują je je jako miejsce zarabiania pieniędzy i oni warszawiakami nie są :)

A z określeniem "słoik" zetknąłenm się po raz pierwszy jakies 2 lata temu w internecie :)

lukasz78 17:37 czwartek, 28 lutego 2013

Ciekawe spostrzeżenia z tym "na Rembertów", "na Łilanów" :)

Może ktoś się orientuje od kiedy przyjęło się mówić Słoik na innostrańców? Znam to określenie od pół roku mniej więcej... Ciekawi mnie sąd to się wzięło(że od słoików z gołąbkami to wiem ale ktoś musiał być pierwszy)

Kto jest bardziej Warszawski: osoba z Białegostoku, która 10 lat mieszka na Mokotowie i zna tylko Mokotów i centrum, czy ktoś kto całe życie mieszka w Opaczy, pracuje od 25 lat w Ursusie i zna całe miasto od podszewki?

Gość Filip 17:26 czwartek, 28 lutego 2013

Tja, o wciskaniu takich "darów" i próbach odmawiania ich przyjęcia (najczęściej nieudanych) można by całą książkę napisać :)

lukasz78 12:22 czwartek, 28 lutego 2013

Ja nie mam prawa odmówić. Próbowałem, nie da się.

Hipek 11:37 czwartek, 28 lutego 2013

Ja biorę z grzeczności :)

lukasz78 11:35 czwartek, 28 lutego 2013

Tacy niby dorośli i samodzielni...a większość na mamusinym wikcie lub wozi słoiczki z prowiantem ;););)

Gość 11:21 czwartek, 28 lutego 2013

A co do słoików, to wożę je czasem od rodziców z Bemowa. To jest cały słoikowy łańcuch - najpierw rodzice jeżdżą do mojej babci na wieś pod Grójec, stamtąd przywożą słoiki, a potem mają ich nadmiar i ten nadmiar odbieram ja :)

lukasz78 10:57 czwartek, 28 lutego 2013

Hehe, a ja właśnie Plac Wilsona mówię przez "Ł" :) Wiem, że na Żoliborzu mówią przez "W", ale ja jako bielański patriota lokalny nie przepadam za Żoliborzem, który okupował nasze Bielany przez 40 lat i na złość mówię przez "Ł" :)

Za to mówię "Stołeczna" a nie "Popiełuszki" tak samo jak żoliborzaki, bo od dziecka to była dla mnie Stołeczna i mimo formalnej zmiany nazwy nigdy się nie przestawiłem. W moim mówieniu "Stołeczna" nie ma żadnej ideologii, tylko zwykłe przezwyczajenie :)

lukasz78 10:56 czwartek, 28 lutego 2013

Wróć: "do Rembertowa" miało być. Zacząłem kombinować z dzielnicami i przeliczać wszystko przez "do" i "na" i mi się popierniczyło :)

Hipek 10:46 czwartek, 28 lutego 2013

Ja wcale nie ukrywam, że z każdej wyprawy do domu rodzinnego zwożę tysiące słoików. :) Zresztą, mój kolega (rodzony Warszawiak) jeździ z Mokotowa na Żoliborz i tez stamtąd raz na dwa tygodnie wozi słoiki ;)

Z tym Twoim testem to wyszło mi, że jestem rdzenny. Więcej: jadę "na" Rembertów, do Arkadii jadę przez Rondo Babka, wiem, gdzie jest Hotel Sobieski, jadę przez Pole Mokotowskie, a "Plac Wilsona" mówię przez "W", nie "Ł". :D

Hipek 10:44 czwartek, 28 lutego 2013

Z tym określeniem "słoik" to jest ciekawa sprawa - połowa moich znajomych przyjezdnych bardzo oburza się na to określenie, a druga połowa odczuwa dumę i się z nim identyfikuje :) Chyba wszystko zależy od poczucia humoru i dystansu :)

lukasz78 07:12 czwartek, 28 lutego 2013

Po czym odróżnić rdzennego warszawiaka od przyjezdnego?

- ponoć po słoikach w bagażniku :)

James77 07:04 czwartek, 28 lutego 2013

Za czasów służby wojskowej byłem tam i nawet rzucałem granatami :-)

Darecki 22:07 środa, 27 lutego 2013

Iii, 6 godzin to tylko w niedzielę wieczorem lub w poniedziałek rano :)

Co do metra, to pomarzyć można, gdyby było 6 linii, to wielu ludzi śmigałoby metrem, czy przyjezdnych czy rodowitych :) Ale tego już nie dożyję. Chcę żyć 97 lat, bo moim marzeniem jest przejechać się 4.linia metra w Warszawie i wyliczyłem sobie, że przy tym tempie budowy powinienem dozyć 97 lat. I wtedy się przejadę 4.linią i będę narzekał na młodzież, że nie chce mi ustapić miejsca :))

A co do Rembertowa, to też słyszałem, że Armia Czerwona gdzieś tam stacjonowała, ale szczegółów nie znam, ot o uszy się obiło i tyle.

lukasz78 21:01 środa, 27 lutego 2013

rdzenny mieszkaniec jedzie do pracy 5 min. metrem,a przyjezdny 6 godzin pociągiem :)

Gość z wsi warszawa 20:49 środa, 27 lutego 2013

Rembertów przypomina miasto, bo Rembertów do 1957 roku był samodzielnym miastem, żyjącym pomiędzy dwoma enklawami wojskowymi. Jedną był poligon i obecny AON, a druga po południowej stronie torów, to przedwojenny teren fabryki "Pocisk", w czasie wojny baza pociągów pancernych Wermachtu, a po wojnie również jednostka łączności Armii Czerwonej.

oelka 19:48 środa, 27 lutego 2013

Ja się właśnie dowiedziałem, że Rembertów to dzielnica Warszawy :D

bestiaheniu 19:37 środa, 27 lutego 2013

Ja się właśnie dowiedziałem, że Rembertów to dzielnica Warszawy :D

bestiaheniu 19:31 środa, 27 lutego 2013

ja to czasem jade do centrum a czasem na Prage

Gość z wsi warszawa 18:21 środa, 27 lutego 2013

Andrzejów, Nowosolna, Lublinek itd. - tereny przyłączone do Łodzi w latach 80-ych

kdk 17:52 środa, 27 lutego 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ludzi

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]