Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:1919.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:63.97 km
Więcej statystyk

Ekrany, ciastka zamiast chleba i ludzka krzywda

Niedziela, 30 września 2012 · Komentarze(5)
Ci, którzy oczekują ode mnie opisów długich weekendowych wypadów, muszą się srodze zawieść. Ostatnio krucho z tym u mnie i następny tydzień też będzie podobny. Może za dwa tygodnie coś większego ukręcę? Na razie wykręciłem w niedzielę całe 68 km.

Początek dnia to 40-kilometrowy wypad na prawy brzeg Wisły (Białołęka, Bródno, kawałek Pragi), później jeździłem już tylko okazjonalnie, wystarczyło do uciułania 68 km. Wrzucam 3 fotki:

1. Osiedle Tarchomin
2. Choszczówka - nowy wiadukt nad linią legionowską
3. Kanał Żerański i mosty kolejowe







Na drugim zdjęciu widać ekrany dźwiękochłonne. Ostatnio z ekranami próbuje walczyć "Gazeta Stołeczna" - zdaniem mądrych Panów Redaktorów ekrany "zaburzają estetykę miasta". Najpiękniejsze to może one i nie są, ale może gazeta, zamiast walczyć z ekranami, zaczęłaby walczyć z hałasem? Ekrany to skutek nadmiernego hałasu, a tu warto eliminować przyczynę. Przyczyną jest zbyt duży ruch samochodowy i nadmierna prędkość rozwijana na warszawskich ulicach przez domorosłych rajdowców. Można temu przeciwdziałać, np. zwężać jezdnie i pasy drogowe, kłaść progi zwalniające, sadzić więcej zieleni... Czy Panowie Redaktorzy zgłaszają takie postulaty? Absolutnie nie, oni wolą walczyć z ekranami, nie proponując nic w zamian. A mieszkańcy? A niech słuchają sobie ryku silników i wąchają spaliny.

A jutro będzie coś o warszawskich zabytkach i pseudozabytkach oraz o jedzeniu ciastek zamiast chleba. "Nie ma chleba, niech jedzą ciastka" - kojarzycie to powiedzenie? To powiedziała niejaka Maria Antonina na wieść o tym, że ludzie głodują. Dlaczego chcę o tym pisać? Cóż, może niektórych zaskoczył mój wczorajszy wpis o marszu kaczystów i moim poparciu dla tej inicjatywy i samego pomysłodawcy, więc pokrótce wyjaśnię, w czym rzecz. Tu nie chodzi o różne brzozy smoleńskie, lecz o coraz większe obszary wykluczenia w naszym kraju, wykluczenia nie tylko tolerowanego przez państwo, ale wręcz wspieranego. Ludzie w Polsce często nie mają na chleb, a proponuje im się konsumpcję ciastek (całkiem drogich) i śmieje im się w twarz. Jutro obiecuję ten wątek rozwinąć.

Mogę olać smoleńską brzozę i podpałacowy krzyż, ale nie mogę olać krzywdy ludzkiej. A zbyt dużo jest jej w naszym kraju. Więc jutro będzie o krzywdzie.

Sukces Tuska: uczynił mnie kaczystą

Sobota, 29 września 2012 · Komentarze(0)
Oj, mało jeździłem w sobotę. Bo prawie cały dzień bawiłem poza Warszawą (nie rowerem). Ale gdybym w Warszawie został, to zamiast jeżdżenia pewnie bym maszerował. Na marszu kaczystów.

Pamiętam te słodkie czasy, gdy uważałem Kaczora za wstrętnego gnoma i uosobienie zła wszelakiego. A potem pojawił się człowiek, który kilka lat intensywnie pracował na to, aby uczynić mnie kaczystą. Donald Tusk.

No panie premierze, uczynić mnie kaczystą? Toż to naprawdę osiągnięcie! :)

Aż się boję pomyśleć, jakie kolejne sukcesy zanotuje na swoim koncie nasz wspaniały premier.

Fotografując owady...

Piątek, 28 września 2012 · Komentarze(5)
Fotografowanie owadów to musi być fajna sprawa, skoro jest całkiem popularne. Jak jest popularne, to musi być fajne, co nie? Ludziska z pasją fotografują różne żuczki, ważki, mróweczki... Ja też postanowiłem spróbować swoich sił w tym zakresie i na warszawskich Jelonkach sfociłem śliczną biedroneczkę:



A dalsze dwie foty to już typowy warszawski chaos:





W budynku na drugim zdjęciu, tym po lewej stronie, tym z wielką reklamą, pracowałem swojego czasu całe 7 lat. To były czasy! :)

Chyba się robię sentymentalny.

A rowerowo dzień całkiem fajny, aż 76 km wpadło, w tym przejażdżka na Ursynów. Fotek nie mam, może innym razem przywiozę?

Nie zamierzam zakładać silnika na gaz :)

Czwartek, 27 września 2012 · Komentarze(4)
Tak w zasadzie to średnio pamiętam, co się działo w ostatni wrześniowy czwartek. Przypominam sobie, że trochę zmoczył mnie deszcz (niedużo) i że miałem wizytę specjalisty od przyłączeń gazowych, ale to ostatnie z rowerem ma akurat niewiele wspólnego, gdyż nie zamierzam zakładać do mojej maszyny silnika, już zwłaszcza na gaz :)

Poza tym to jakiś skromny rezultat wyszedł, całe 50 km. Załączam zdjęcie z ulicy Elbląskiej na Żoliborzu:



Zdjęcie tak szare, jak szary był ten dzień. Bywa.

Choć potem wyszło słońce, to też sobie przypominam. Jeszcze trochę i przypomnę sobie naprawdę wszystko.

Gdyby interesowała mnie piłka, zostałbym piłkarzem

Środa, 26 września 2012 · Komentarze(6)
W środę przejechałem 73 km, ale jakoś nic szczególnego nie wydarzyło się tego dnia, więc w kwestiach rowerowo-transportowych ograniczę się do warszawskich fotek:

1. Aleje Jerozolimskie
2. Koszykowa (odcinek na Ochocie)
3. Gdzieś na Targówku







Przy okazji ostatniej fotki pozdrowienia dla kibiców Legii, którzy walczą o swoje, o prawo do tworzenia opraw meczowych i prawo do wyrażania na trybunach własnych poglądów. Zawodnicy biegający za piłką to nie wszystko, bez aktywnych kibiców (nie mylić z wcinaczami popcornu) nie ma widowiska. I możecie mi uwierzyć, że nie wszyscy chodzą na stadion, aby pogapić się na grę w piłkę. Wielu przychodzi po to, aby popatrzeć, co też przygotują na dany mecz kibice, a piłka jest tylko dodatkiem. Wiem, że dla niektórych (zwłaszcza dzienikarzy "Gazety Wyborczej") jest to trudne do zrozumienia, ale tak właśnie jest.

Ja też lubię popatrzeć na kibicowski show, bo jestem kibicem. Gdyby interesowała mnie piłka, zostałbym piłkarzem.

Transport zrównoważony po warszawsku

Wtorek, 25 września 2012 · Komentarze(5)
Zapędziłem się we wtorek aż na Służewiec Biurowcowy (dawniej zwany Przemysłowym), z Bielan to ładny kawałek drogi. Okolica słynie z tego, że ciężko tam dojechać. Samochodziarze nie mają miejsca do parkowania blaszaków (i dobrze, hehe), komunikacja miejska jest przeciążona i nieefektywna (powolna i źle zorganizowana), a rower... Rower wciśnie się wszędzie, tylko trzeba być kamikadze, żeby nim jeździć, bo infrastruktury brak (jedynie czasem tu i ówdzie pojawia się ścieżka z ohydnej "kostki downa"), a ulice...







No cóż, rowerem jeździ się w takich warunkach średnio, ale za to tuż obok powstaje trasa ekspresowa mająca wtłoczyć do miasta dodatkowy ruch samochodowy od strony Piaseczna. Ktoś uznał, że spalin i hałasu jest w Warszawie zbyt mało i potrzeba jeszcze więcej. A oto kolejny obrazek, tym razem z pogranicza Bemowa i Koła:



Po lewej stronie mamy oddaną całkiem niedawno do użytku, zbudowaną za bardzo ciężkie miliony trasę ekspresową (chyba najdroższa droga w Polsce), wtłaczającą codziennie do miasta tysiące samochodów. Po prawej zaś mamy tory kolejowe, które choć przebiegają na niektórych odcinkach obok dużych osiedli, w ogóle nie są wykorzystywane w komunikacji miejskiej, jedynie co jakiś czas przejedzie nimi pociąg towarowy.

I oto mamy transport zrównoważony po warszawsku. Fajnie, co nie?

Czasem zdjęcia są potrzebne

Poniedziałek, 24 września 2012 · Komentarze(2)
Czasem zdjęcia są potrzebne, bo przypominają, gdzie się w danym dniu jeździło. Zwłaszcza, jak się ma zaległości w blogowaniu.

Dzięki dwóm fotkom przypomniałem sobie, że w poniedziałek jeździłem sporo po Woli (czasem szybko a czasem powoli). Najpierw ul.Górczewska...



...a potem Jana Olbrachta:



Fotki są przeciętne, bo takie mają być - są robione komórką (chciałoby się Wam przy codziennych przejażdżkach tachać ze sobą lustrzankę?) i pokazują Warszawę codzienną. Czasem piękną, czasem wstrętną, a najczęściej zwykłą i banalną.

Inna sprawa, że ulicę Jana Olbrachta bardzo lubię, to świetny łącznik Woli i Jelonek, nieobciążony nadmiernym ruchem samochodowym i prowadzący przez raczej spokojną okolicę. Tak, lubię to :)

I to chyba wszystko, bo właśnie straciłem wenę :)

Socreal i polonijne dziwolągi

Piątek, 21 września 2012 · Komentarze(0)
Na początek już tradycyjnie fotka z Warszawy, tym razem padło na skrzyżowanie Al.JP2 i Al.Solidarności (dawniej Marchlewskiego i Świerczewskiego):



Fotkę zrobiłem w ostatni piątek, bo tego dnia dotyczy wpis. Zaległości mam, co nie? :) Zdjęcie jak zdjęcie, w sumie nic szczególnego, ale muszę się przyznać, że bardzo lubię tego typu budynki, ogólnie lubię warszawski socreal. Ten styl, abstrahując od epoki, w której powstał, naprawdę coś w sobie ma. Przynajmniej dla mnie.

A poza tym to takie zwykłe jeżdżenie, trochę dla przyjemności i trochę załatwiania spraw różnych. Plus oczywiście droga do pracy.

Przy okazji zawitałem pod stadion Polonii, aby obejrzeć sobie dziwolągów kibicujących temu klubowi. Dziwolągi wpadły na pomysł, aby pospacerować sobie ulicami Warszawy w asyście ochraniającej ich policji (policjantów było więcej, niż kibiców). W sumie to trochę upokarzające, aby po mieście, które uważa się za swoje, spacerować w obstawie policji, ale co kraj to obyczaj, na ulicy Konwiktorskiej widać tak mają.

Spacer był formą protestu przeciwko nie wpuszczeniu polonijnych odmieńców na stadion Legii przy okazji meczu derbowego. Cóż, ja uważam, że powinni byli zostać wpuszczeni, bo mecz bez kibiców obu drużyn traci moim zdaniem sens. Ale to już temat na dłuższą dyskusję.

Wracając do roweru - 64 km wpadło. Może być.