Mój rower niczym strzała przez ulice mego miasta mknie
To o czym chciałem? A, już wiem. Chciałem o tym, że wczoraj nabiłem 79 km po ulicach mego miasta. Zacząłem od dwóch rundek po Bielanach, uzbierawszy w ten sposób 20 km, we znaki dawał się silny wiatr. Zrobiłem dwie fotki. Pierwsza to ulica Kasprowicza i tzw. Wielka Prowizorka:
Chodzi o to, że ulica jest w przebudowie już wiele miesięcy, bo jakiś palant wymyślił, żeby prace zacząć na zimę. A zima jak to zima, przymroziło, roboty wstrzymano i tak to teraz wygląda jak wygląda. Ja bym zachował tę kupkę piachu, co to ją na zdjęciu widać, nadałaby się na pomnik Wielkiej Prowizorki, która jest stety czy niestety esencją polskości i emanacją polskiego narodowego ducha.
Druga fotka to "miłośnik przyrody" z ul.Wolumen - ktoś tak kocha zieleń, że chciał być jak najbliżej owej zieleni:
A co dalej? Dalej to trasa z Bielan do Rembertowa z wiatrem w plecy. Najpierw jadę wielopasmową Trasą Toruńską (parę łyków adrenalinki), potem przez Bródno...
...a następnie przez Ząbki, gdzie prawie potrąciła mnie jakaś szantrapa skręcająca w lewo samochodem z przeciwnego kierunku. Ja miałem zielone, on nie do końca chciała ten fakt uznać. Ponieważ wyhamowała centymetry ode mnie, obrzuciłem ją w nerwach stekiem wyzwisk - ludzie wychodzący akurat z pobliskiego kościoła nieźle się nasłuchali :) W Ząbkach zdjęć nie robiłem, bo miasto jest tak totalnie koszmarne, że sfocę je, jeśli będę chciał Was nastraszyć. Ogólnie jeden wielki architektoniczno-urbanistyczny burdel.
W końcu docieram do Rembertowa, który choć formalnie leży w granicach Warszawy, wygląda jak małe miasteczko:
Znaczna część Rembertowa powstała przed wojną, więc porządek urbanistyczny dalece większy, niż w Ząbkach.
Z Rembertowa wjeżdżam na chwilę do Wesołej, a stamtąd jadę do Marysina (jedno i drugie to dalekie obrzeża Warszawy), tym razem pod silny wiatr. Do centrum nie chce mi się dymać z wiatrem w twarz, więc ratuję się SKM-ką, w kilkanaście minut teleportuję się ze stacji Gocławek na Powiśle. Chcę kupić bilet, a tu automaty w pociągu nie działają. Trudno, jadę na gapę.
Z Powiśla kurs na Muranów, raczę się wieprzowiną, popijam browarkiem.
Nie wracam na Bielany, zamiast tego jadę... na Ursynów. Idę na łatwiznę, mam wiatr w plecy. Na Ursynowie focę PRL-owskie bloczki...
...i domy z przełomu wieków na Kabatach:
Kabaty to typowy przykład budownictwa po upadku komuny, kiedy to chciano odreagować dawną siermięgę, stąd dużo skośnych dachów, kolorków itp. Teraz odchodzi się od tego na rzecz kształtów bardziej prostokątnych, nawiązujących nieco do przedwojennego modernizmu. Może i dobrze, bo te wszystkie daszki i kolorki są nieco kiczowate, ale takie się ludziom podobały. I chyba nadal podobają :)
Z Kabat teleportacja na Bielany metrem i to tyle.
Szybszy byłem, niż tramwaje, a co! :)