Białołęka i nie tylko

Sobota, 8 października 2011 · Komentarze(0)
Troszeczkę sobie w sobotę pojeździłem, choć znów nie udało się przekroczyć 100 km, bo na głowie miałem sporo innych spraw. Wyszło 93 km.

Na początek dnia zrobiłem jakieś 16 czy 17 km po Bielanach i Bemowie. Później był czas na dłuższą przejażdżkę - przez Most Grota przedostałem się z Bielan na Żerań, następnie jadąc Modlińską a potem lokalnymi ulicami dotarłem do stacji kolejowej Warszawa Choszczówka, na samym końcu Białołęki i na samiutkim końcu Warszawy. Stamtąd ulicami prowadzącymi mniej więcej wzdłuż linii kolejowej dotarłem aż do Trasy Toruńskiej w okolicach Bródna, wjechałem na trasę i wróciłem na Bielany, łapiąc deszcz po drodze. Po tej przejażdżce miałem prawie 60 km na liczniku.

Później były już tylko niewielkie przejażdżki bielańsko-bemowskie przy okazji zakupów i załatwiania różnych spraw. I tak wyszło 93 km na koniec dnia.

62 km i trochę deszczu z rana

Piątek, 7 października 2011 · Komentarze(0)
Patrzę w piątkowy poranek za okno, a tu deszcz pada. Ale prawdziwy rowerzysta nigdy się nie poddaje, więc dziarsko wskakuję na rower i jadę. No i wyszło na moje - kąpiel była mało intensywna, a wkrótce całkowicie przestało padać i jeździło się całkiem fajnie. Że się ochłodziło i zimno było? Nic strasznego, wystarczy się cieplej ubrać :)

I tak zrobiłem przed pracą 25 km, krążąc przede wszystkim po Śródmieściu i Woli. Po pracy dokładam kolejną porcję kilometrów (na raty, a nie w jednym kawałku), najwięcej robię u siebie na Bielanach. Wyszło 62 km pod koniec dnia. Nieco mniej, niż w ostatnie dni, ale bez tragedii.

72 km

Czwartek, 6 października 2011 · Komentarze(0)
72 km wyszło. Rano przed pracą 30 km (najdalej zapuściłem się z Bielan na Górny Mokotów, potem przez Ochotę przedostałem się do pracy na Wolę), po pracy dokładam dalsze kilometry na raty - najpierw jazda przez Żoliborz na Belany z dużą ilością krążenia po różnych uliczkach, potem przejażdżka na Bemowo i Jelonki i powrót na Bielany - też oczywiście wszystko w linii dalekiej od prostej :)

I tak zsumowało się to wszystko do 72 kilometów pod koniec dnia.

75 km

Środa, 5 października 2011 · Komentarze(0)
Tym razem wyszło 75 km. Przed pracą robię 30 km - najpierw robię z Bielan rundkę przez Wólkę Węglową, Mościska i Bemowo z powrotem na Bielany, po czym jadę na Wolę do roboty. Po pracy dokładam do tego prawie 40 km - najpierw przez Most Gdański (jazda między uwięzionymi w korku samochodami bezcenna) trafiam o prawy brzeg, gdzie przez Rondo Starzyńskiego a potem Szwedzką jadę na Szmulki, tam trochę krążę, po czym z powrotem wracam na Most Gdanski, tym razem przy Dworcu Wileńskim a potem Jagiellońską. Dalej kieruję się na Rondo Babka, potem przez Żoliborz i Bielany trafiam na Młociny, znów mijając stojące w korku samochody (tym razem na Marymonckiej). Z Młocin wracam na "właściwe" Bielany trasą przy Cmentarzu Północnym.

Pod koniec dnia dokładam parę kilometrów po Bielanach i wychodzi mi 75 km na koniec dnia.

79 km

Wtorek, 4 października 2011 · Komentarze(2)
Rano robię 30-kilometrową przejażdżkę przed pracą. Z Bielan ruszam przez Żoliborz i Wolę na Śródmieście, potem krążę sporo po Górnym Mokotowie, wreszcie dojeżdżam do roboty na pograniczu Muranowa i Młynowa. Na Okopowej koło Żytniej drze się na mnie jakaś paniusia z auta (najwyraźniej niedoświadczona i nieporadna, stąd brak umiejętnosci koegzystencji z rowerzystami na drodze) i coś pyszczy o ścieżce rowerowej. Najśmiejszniejsze jest to, że w tamtym miejscu żadnej ścieżki rowerowej nie ma i nigdy nie było, kończy się dobre kilkaset metrów wcześniej. Ale nie wymagajmy za wiele od niektórych przynajmniej kierowców, brak ruchu nie sprzyja myśleniu.

Po pracy jadę na Okęcie drogą mocno okrężną (przez Mokotów i Służewiec), tam robię jeszcze kilka kilometrów, w końcu mam na rzeconym Okęciu 56 km na liczniku (a moze 57 km). Stamtąd przez Ochotę, Koło i Bemowo wracam na Bielany, gdzie robię później jeszcze jakieś kilometry przy okazji zakupów.

Na koniec dnia 79 km. Dystans OK.

70 km

Poniedziałek, 3 października 2011 · Komentarze(0)
Tym razem nie 73 km, a tylko 70. Na początek dnia 12 km z Bielan do Śródmieścia (Waryńskiego) na drobny zabieg medyczny, stamtąd zabieram rower i wracam do siebie metrem, bo wskutek znieczulenia mam na jakiś czas szlaban na rower :)

Po jakimś czasie przestaje mi się kręcić w głowie, więc wskakuję na rowerek. Robię trochę kilometrów po Bielanach, potem udaję się na godzinną przejażdżkę, podczas której zahaczam o Bemowo, Koło i Jelonki. I tak mam już 50 km na liczniku.

Pod wieczór kolejna przejażdżka, tym razem zwiedzam sobie Młociny i znów zahaczam o okolice Cmentarza Północnego, już blisko domu dorabiam trochę kilometrów, aby wyszło okrągłe 70 na koniec dnia. Wychodzi.

I to tyle. Nawet kierowcy nie trąbili. O narwanych kierowcach będzie w następnym wpisie.

Niedziela i znów... 73 km

Niedziela, 2 października 2011 · Komentarze(0)
Skoro w ostatni piątek przejechałem 73 km, w sobotę też 73 km, to ile mogłem przejechać w niedzielę? Oczywiście 73 km! :)

Zaczęło się od porannego krążenia po Bielanach i przejażdżki na sąsiedni Żoliborz - skończyłem, mając 30 km na liczniku. Później robię kilometry po Bielanach i Bemowie, zahaczając też o bliską ale rzadko odwiedzaną przeze mnie okolicę Cmentarza Północnego - bardzo romantyczna sceneria :) Na koniec dnia przejażdżka przez Bemowo, Koło i Młynów w okolice Okopowej, skąd przez Żoliborz wracam do domu.

Łączie wyszło 73 km.

Sobotnie 73 km

Sobota, 1 października 2011 · Komentarze(0)
Rano zrobiłem sobie przejażdżkę po podwarszawskich wioskach. Izabelin, Lipków, Babice... Następnie przez Groty i Bemowo dostałem się na Bielany, tam jeszcze robię trochę kilometrów i na jakiś czas kończę, 30 km na liczniku.

A później przez cały dzień od przypadku do przyoadku "drobię" jakieś kilometry w pobliżu miejsca zamieszkania czyli po Bielanach i Bemowie (zakupy, krótkie przejażdżki itp.). I tak uzbierało się tego dosyć dużo i pod koniec dnia wyszło 73 km.

W zasadzie to pogoda była wymarzona na dłuższą wyprawę rowerową, ale miałem inne sprawy na głowie.

Ponad 2000 km we wrześniu

Piątek, 30 września 2011 · Komentarze(2)
Parę dni temu spostrzegłem, że mam realną szansę na przejechanie 2000 km w ciągu jednego miesiąca, czego jeszcze nigdy w życiu nie zrobiłem. Cóż, widać dopiero w wiekiu chrystusowym się rozkręcam :)

Potrzebowałem wczoraj 61 km, a zrobiłem 73. Przed pracą zorbiłem 27 km, krążąc po Bielanach, Bemowie, Woli i Śródmieściu. Chyba o skrawek Ochoty i Mokorowa też zahaczyłem, ale nie chce mi się teraz tego odtwarzać w pamięci ulica po ulicy. Podczas przerw w pracy dobiłem do 30 km. Po pracy ruszyłem dziarsko przed siebie, krążąc po pograniczu Śródmieścia i Woli, by potem dotrzeć na Bielany, gdzie z przerwami robię sporo kilometrów (czysta rekreacja i zakupy). I tak pod koniec dnia osiągam 73 km.

2000 km przekroczone, hurra! Mój wrześniowy wynik to równe 2012 km.

Międzynarodowy szczyt rowerowi nie straszny

Czwartek, 29 września 2011 · Komentarze(0)
No to się najeździłem. Ponad 20 km przed pracą, a po pracy przebijam się przez Śródmieście na Mokotów, potem mostem Siekierkowskim na Gocław załatwić jedną sprawę. W Warszawie odbywa się jakiś międzynarodowy szczyt, w związku z czym samochody i autobusy utknęły w monstrualnych korkach, żeby jakieś szychy mogły się wozić limuzynami. Tak więc samochodziarze i zbiorkomowcy mieli w plecy i tylko mój rowerek dawał radę - na przekór tym wszystkim domorosłym "specom" od komunikacji, według których rower nadaje się tylko do jeżdżenia po wsi lub weekendowych przejażdżek do lasu. Nic z tego :)

Z Gocławia wracam przez Śródmieście na Bielany, znów samochody i autobusy stoją, a ja jadę swoje. Trochę odpoczywam i jadę z Bielan na mecz Legii, po czym wracam pokrzepiony zwycięstwem naszych kopaczy.

I tak natrzaskałem łącznie 95 km.