Plac Komuny Paryskiej
Poniedziałek, 15 października 2012
· Komentarze(17)
W poniedziałek przed pracą zrobiłem rundkę po Żoliborzu i w ramach tej rundki zawitałem na Plac... No właśnie, jaki?
Czytam sobie ostatnio o pomysłach dekomunizacji ulic w Warszawie, jako że trochę tych komunistycznych nazw jeszcze zostało, np. ulica niejakiego Ludwika Waryńskiego, co to chciał komunizm budować, zanim nie zszedł na gruźlicę. I widzę, że pomysły dekomunizacyjne dzielnie krytykuje warszawska lewica, a sekunduje jej w tym "Gazeta Wyborcza". Równocześnie nasza warszawska władza, wywodząca się z PO, wydaje duże pieniądze na renowację pomnika sowieckich żołnierzy, którzy jedną okupację zastąpili drugą. Pomnik przez lata straszył na Pradze i zgodnie z intencją władzy będzie straszyć ponownie, przez lata kolejne, pięknie odpicowany za pieniądze podatników.
Uznawszy więc, że komunizm to taka świetna sprawa, może warto zatem pójść dalej i przywrócić dawne sprawdzone nazwy? Plac Wilsona zwał się kiedyś dumnie Placem Komuny Paryskiej, może warto sięgnąć z powrotem do tej chlubnej tradycji? "Gazeta Wyborcza" byłaby zachwycona. Na swój wielki "comeback" czeka również zagorzały orędownik zbliżenia polsko-rosyjskiego Feliks Dzierżyński i jego wierny druh Julian Marchlewski. Do dzieła, "Gazeto Wyborcza", do dzieła Platformo Obywatelska!
Wracając zaś do rowerowania... Oto kolejny widoczek na mojej trasie, zdjęcie zrobiłem z wiaduktu nad stacją Warszawa Gdańska:
A na koniec fotorelacji z dnia wczorajszego Plac Konstytucji, czyli socreal w czystej formie:
Bo komunizm komunizmem, ale przyznać muszę, że socrealizm w architekturze po prostu mi się podoba. I co ja na to poradzę...
A poza tym dzień bez historii, kolejne 60 km przybyło.
Czytam sobie ostatnio o pomysłach dekomunizacji ulic w Warszawie, jako że trochę tych komunistycznych nazw jeszcze zostało, np. ulica niejakiego Ludwika Waryńskiego, co to chciał komunizm budować, zanim nie zszedł na gruźlicę. I widzę, że pomysły dekomunizacyjne dzielnie krytykuje warszawska lewica, a sekunduje jej w tym "Gazeta Wyborcza". Równocześnie nasza warszawska władza, wywodząca się z PO, wydaje duże pieniądze na renowację pomnika sowieckich żołnierzy, którzy jedną okupację zastąpili drugą. Pomnik przez lata straszył na Pradze i zgodnie z intencją władzy będzie straszyć ponownie, przez lata kolejne, pięknie odpicowany za pieniądze podatników.
Uznawszy więc, że komunizm to taka świetna sprawa, może warto zatem pójść dalej i przywrócić dawne sprawdzone nazwy? Plac Wilsona zwał się kiedyś dumnie Placem Komuny Paryskiej, może warto sięgnąć z powrotem do tej chlubnej tradycji? "Gazeta Wyborcza" byłaby zachwycona. Na swój wielki "comeback" czeka również zagorzały orędownik zbliżenia polsko-rosyjskiego Feliks Dzierżyński i jego wierny druh Julian Marchlewski. Do dzieła, "Gazeto Wyborcza", do dzieła Platformo Obywatelska!
Wracając zaś do rowerowania... Oto kolejny widoczek na mojej trasie, zdjęcie zrobiłem z wiaduktu nad stacją Warszawa Gdańska:
A na koniec fotorelacji z dnia wczorajszego Plac Konstytucji, czyli socreal w czystej formie:
Bo komunizm komunizmem, ale przyznać muszę, że socrealizm w architekturze po prostu mi się podoba. I co ja na to poradzę...
A poza tym dzień bez historii, kolejne 60 km przybyło.