Czy terroryzuję pieszych na chodniku?

Poniedziałek, 8 października 2012 · Komentarze(16)
Scenka rodzajowa z dnia wczorajszego. Jadę sobie przy jednej z bielańskich ulic ścieżką rowerową z tzw. kostki downa, ścieżka biegnie sobie koło przystanku, dwie panie czekające na autobus stoją na środku ścieżki i sobie rozmawiają, na ścieżce stoją siatki. Krzyczę głośno "Uwaga!", panie przesuwają się, przejeżdżam. Odwracam się, a panie dalej stoją na ścieżce (chociaż obok na chodniku miejsca mnóstwo) i kontynuują konwersację.

Czyli panie ze ścieżki bynajmniej nie zeszły. Możliwości są dwie - albo uporczywa złośliwość albo brak świadomości, że jest tam ścieżka rowerowa. Panie nie wyglądały na jakoś szczególnie złośliwe, więc obstawiam to drugie. Czemu właściwie o tym piszę?

Otóż przez różne internetowe fora dyskusyjne przetaczają się liczne głosy oburzonych pieszych, którzy są terroryzowani na chodnikach przez wstrętnych rowerzystów. Nie przeczę, problem chodnikowych rowerzystów istnieje, ale zaczynam mieć wrażenie, że przynajmniej część pieszych została "sterroryzowana" na drodze dla rowerów. No bo spójrzmy na te panie - ewidentnie nie zdawały sobie z tego, że są na ścieżce rowerowej. Być może któraś z nich po przyjściu do domu poskarżyła się mężowi, że jakiś rowerzysta przemknął obok niej "na chodniku", gdy spokojnie czekała z koleżanką na autobus i jeszcze coś krzyknął. Być może wylała swoje żale w internecie. No i cóż, nawet jadąc po "DDR" można dołączyć do grona roweroterrorystów.

Tak czy siak główna wina leży nie po stronie pieszych lecz po stronie nieudolnych projektantów. Skoro ktoś projektuje drogę dla rowerów, która wygląda jak chodnik, to nie dziwne, że piesi traktują ją jak chodnik właśnie. Tak, zalała kostka downa naszą Polskę...

Na koniec fotka z Żoliborza Przemysłowego, ul.Przasnyska:



W tym rejonie wszystko się zmienia, znikają kolejne zabudowania fabryczne, rosną nowe bloki. Być może tego obiektu po lewej stronie za parę lat już nie będzie? Kto wie...

Pozdrowienia dla wszystkich roweroterrorystów :)

Komentarze (16)

"Kolizyjność" DDR i chodników zaczyna się faktycznie w głowach pomysłodawców. Nie poradzisz nic, te pokolenie musi - perfidnie mówiąc - przeminąć.
W Elblągu można pęczkami podawać przykłady "mądrego" poprowadzenia DDR, choćby pomiędzy przystankiem autobusowym a zatoką. Idealne miejsce do konfliktowania się :)

DareckiEB 21:41 środa, 10 października 2012

Ja juz gdzies pisalam, ze trzeba z rozga jezdzic;)

ememka 09:25 środa, 10 października 2012

Zawsze można podjechać po cichu od tyłu do upierdliwego tuptusia i zrobić mu do ucha głośne "uuu!" :)

lukasz78 08:39 środa, 10 października 2012

Ludzie są złośliwi. Ileż razy na moje zwrócenie uwagi "Obok jest chodnik" słyszałam
"Miłego dnia!" (i dalej parka szła DDRem), "Widzi pani, że dziećmi idę, mogłaby ustąpić!" (babcia daje doskonały przykład dzieciom, że można łazić DDRem) lub po prostu jadę, dzwonię, a ktoś tyłka nawet nie przesunie, bo przecież mam miejsce, żeby przejechać.......

Niestety- każdy ma to w dupie, bo kultury w Polsce brak, a nie słyszałam, żeby ktoś dostał mandat za chodzenie/stanie na DDRze.

Skuteczna nauczka dla pieszego? Nie zwrócenie uwagi. To nie działa (na wszystkich). Rozciąganie mięśnia piersiowego przejeżdżając obok delikwenta. Cóż, gdyby nie stał gdzie nie trzeba... Wiem, drastyczne to, ale z doświadczenia od osoby, która w ten sposób zarobiła mogę przyznać, że skuteczne. Jak się nie da po dobroci, a policja ma to w nosie to trzeba zastraszyć ignorantów.

Zdarzyło mi się tak dwa razy. Po prostu delikatne klepnięcie. Rzecz jasna przy tłumie jeleni się to nie sprawdzi, szkoda ręki :P

maratonka 22:30 wtorek, 9 października 2012

Tatuś to nic. Za to coś lepszego to mamusia konwersująca z koleżanką a potomek w tym czasie kręci się po całej szerokości DDRu.

oelka 17:58 wtorek, 9 października 2012

To ja dorzucę tatusiów uczących jeździć potomka na rowerku, jakby nie mogli tego robić na jakiejś alejce parkowej.

kdk 16:55 wtorek, 9 października 2012

Jeszcze są rolkarze okupujący środek ścieżki ruchem wahadłowym ;)

Carmeliana 14:11 wtorek, 9 października 2012

Ale ten gośc z wózkiem na tego typu ścieżce to raczej sytuacja ekstremalna a nie typowa. Co do biegaczy, to pewnie wygodniej im się biega po DDR, bo nie muszą biegać slalomem miedzy zwykłymi tuptusiami. Biegacze specjalnie mi nie przeszkadzaja, bo oprócz większej prędkości, niż osiąga przeciętny tuptuś, mają jeszcze jedną zaletę - przewidywalny kierunek. Biegacz biegnie sobie dziarsko do przodu po linii praktycznie idealnie prostej. Zwykły natomiast tuptuś może zmienić kierunek w każdej chwili i najczęściej robi to w najmniej odpowiednim momencie :)

lukasz78 12:59 wtorek, 9 października 2012

Nawet trwałe oddzielenie szerokim trawnikiem nie zniechęca pieszych. Mój hit z Sobieskiego to gość z wózkiem i dzieckiem w środku maszerujący po DDR i zajęty rozmową przez komórkę tak bardzo, że nie reagował na żadne sygnały.
Zastanawiam się w czym jest lepsza DDR dla biegaczy, gdy jest taka sama nawierzchnia jak na chodniku? Biegający po DDR to stały widok.

oelka 12:43 wtorek, 9 października 2012

Cóż, nie ukrywam że i ja preferuję jazdę jezdnią, więc sporo ścieżek olewam. Jeśli ścieżka jest dobrze wykonana (np. ta na Puławskiej czy w Al.Ujazdowskich) to można nią śmiało jeździć, ale jeśli jest spartaczona... Ale najlepsze i tak są lokalne uliczki - gładki asfalcik, a ruch niewielki. Szkoda tylko, że Warszawa poprzecinana jest wielkimi arteriami, które często po prostu przerywają bieg lokalnych uliczek bez możliwości przejazdu. Czyli da się jeździć lokalnymi ulicami w obrębie jednej dzielnicy lub jej części, ale przez całe miasto tak się nie śmignie.

lukasz78 12:39 wtorek, 9 października 2012

PS. Choc ostatnio przez taka jedna babe bym orla wywinela;/

ememka 12:09 wtorek, 9 października 2012

Norma, u mnie tez sie zdarza;) choc musze przyznac ze tu ludzie sa o wiele bardziej przyjazni i bardziej wyrozumieli;)

ememka 12:08 wtorek, 9 października 2012

Ta scenka rodzajowa to coś aż za często spotykanego. Dodam jeszcze, że nie dość, że idą DDR to jeszcze na dodatek w słuchawkach i pisząc sms-y. Nawet jakby na nich dzwonić to nie usłyszą. Do tego skręcają bez rozglądania się na boki.
Z tego też powodu wolę jechać jezdnią choć teoretycznie jest dla mnie obok przeznaczona droga.
A poza tym liczba ścieżek rowerowych z prawdziwego zdarzenia to wartość homeopatyczna.

limit 12:01 wtorek, 9 października 2012

Co do właścicieli psów to mój "ulubiony" zestaw na DDR to pies po jednej stronie DDR, właściciel po drugiej, a przez środek rozciągnięta smycz.

Zgadzam się, że ludzie włażą na DDR nieświadomie, ale tutaj bardziej projektanci są winni, przeciętna ścieżka rowerowa ma taką samą powierzchnie jak chodnik, tylko kolorek kostki inny, piesi średnio zwracają uwagę na takie detale. Tam, gdzie jest różnicowanie nawierzchni (DDR - asfalt, chodnik - skostka/płyty), pieszych na DDR jest mniej.

lukasz78 10:30 wtorek, 9 października 2012

Niedawno gdzieś czytałem żale niewiasty, która wyprowadziła psa na trawnik i stała na brzegu tego czerwonego chodnika, a wstrętny rowerzysta omal jej wówczas nie rozjechał.

oelka 10:01 wtorek, 9 października 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa rzylu

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]