Zagadka bezzdjęciowa, konkursidło takie

Środa, 24 kwietnia 2013 · Komentarze(17)
Mam dla Was zagadkę: dlaczego w tej notce, opisującej środę, nie ma zdjęcia? Zobaczymy kto zgadnie :)

Poza tym szwendałem się od jednego końca miasta do drugiego, nabijając łącznie 63 km. Pisałem niedawno, że ryzykownie jest jeździć DDR-em z Bielan na Tarchomin z uwagi na dużą ilość walającego się tłuczonego szkła. I co? Oczywiście w środę pojechałem m.in. z Bielan na Tarchomin i z powrotem. Ja to jednak lubię ryzyko :)

No to teraz zgadujcie, czemu nie ma fotki.

Pocztówki i wkurw

Wtorek, 23 kwietnia 2013 · Komentarze(12)
1. Pocztówka z Pragi (ul. Targowa):



2. Pocztówka znad Trasy WZ:



Cóż, na 2.zdjęciu widok ładniejszy, ale na Pradze też będzie ładnie za ileś lat, pracujemy nad tym.

Więcej nie napiszę, bo jestem na maksa wkurzony.

Umiecie napisać cokolwiek, gdy jesteście wkurzeni? Ja nie potrafię.

PS. Dystans wczorajszy taki sobie. Trudno, olać to.

A ja kocham tanie wina, tanie wina ze Szczecina :)

Poniedziałek, 22 kwietnia 2013 · Komentarze(22)
Chcieliście, no to macie. Prosiliście o fotki jakiejś zieleni w Warszawie, to proszę, oto ukłon w stronę miłośników szczecińsko-wrocławskiej szkoły fotografii :)



Pochylania się nad każdym kwiatuszkiem i każdą kępką zielonej trawy nie będzie, ale uczciwy kawał zieleni jestem w stanie zaoferować, a co :) Zdjęcie przedstawia tereny rekreacyjne między Starówką a Wisłą, a za tym murkiem, co go widać w tle, są pokaźnych rozmiarów fontanny - jeszcze nie działają, ale wkrótce powinni je odpalić. W sumie to już by mogli je uruchomić - nie wiem, na co czekają.

Mam nadzieję, że ludzie ze Szczecina zrewanżują się zdjęciami szczecińskich blokowisk :)

Poza tym, pisząc o wczorajszych przejażdżkach, chciałbym napomknąć o ścieżce rowerowej łączącej Bielany z Tarchominem przez Most Północny - otóż nikomu jej nie polecam. Na bielańskim odcinku wiedzie ona przez dosyć odludne tereny, osłonięte wiaduktami węzła komunikacyjnego, co sprawia, że gromadzą się tam tabuny pijaków. Efekt? Gigantyczne ilości tłuczonego szkła na DDR-ach. To cud, że nie złapałem gumy, ale prędko tam nie wrócę. Swoją drogą powinno się zalegalizować picie alkoholu pod chmurką z opakowań plastikowych a surowo karać za picie ze szklanych - może wtedy problem tłuczonego szkła by się skończył?

A żeby płynnie przejść z powrotem z klimatów pijackich do wątków szczecińskich, to wspomnę, że przypomniała mi się taka stara kibicowska piosenka, co to ją w autobusie śpiewaliśmy, wracając z meczów Legii, gdy byłem małolatem. Kawałek tekstu leciał tak (uwaga, będzie wulgaryzm):

A ja kocham tanie wina
Tanie wina ze Szczecina
Tanie wino to przyjemność
Tanie wino chciałbym jebnąć


Czy robią jeszcze w Szczecinie tanie wina? Ktoś wie?

Niemoc twórcza

Niedziela, 21 kwietnia 2013 · Komentarze(19)
Jak często macie niemoc twórczą?

Ja mam rzadko, ale właśnie teraz mnie dopadła. Zrobiłem 85 km po Warszawie, a zupełnie nie wiem, o czym napisać. No bo chyba nie będę pisał dyrdymałów, że była ładna pogoda i takie tam? O wymianie "uprzejmości" ze spaliniarzami tez już nawet nie wspominam, bo to norma :)

Wrzucam zatem dwie fotki:

1. Osiedle Chomiczówka na Bielanach i romantyczny krajobraz, w którym robię sporo kilometrów (bo blisko domu i asfalty gładkie):



2. Pole Mokotowskie - fotka dla miłośników terenów zielonych, chociaż przed umieszczeniem w tle biurowców nie mogłem się powstrzymać :)



Kręcę i kręcę, może czas trochę zbastować?

Chyba w maju odpuszczę sobie walkę o TOP10. Nie chce mi się. Pierwsze promienie słońca i już czuję się wypalony - rowerowo i pisarsko.

Też bywacie czasem wypaleni?

My w Warszawie jesteśmy szorstcy i surowi

Sobota, 20 kwietnia 2013 · Komentarze(15)
Kategoria Ponad 117 km
Tak, zdecydowanie jesteśmy szorstcy i surowi.

Jeśli wejdziemy na blogi ludzi z innych stron Polski, np. z takiego Szczecina czy Wrocławia i spojrzymy na zamieszczone tam zdjęcia, ujrzymy kwiatuszki, drzewka, zwierzątka i inne tego typu pacynki. Jeśli zaś wejdziemy na blogi ludzi z Warszawy, ujrzymy surowość życia i nagi realizm - domy ładniejsze i brzydsze, bloki, drogi, przydrożne reklamy... Tak się nad tym wczoraj zastanawiałem i uzmysłowiłem sobie, że my w Warszawie jesteśmy szorstcy, surowi, nie bujamy w obłokach, twardo stąpamy po ziemi. Nie wiem, skąd to wynika. Może to historia tego miejsca uczyniła nas takimi? Może to klimat miejsc, w których "Hitler i Stalin zrobili, co swoje", tak na nas wpłynął? A może warszawska pogoda, gdzie zima trwa pół roku? Nie wiem. Ale wiem jedno - Warszawa to nie bajka, kwiatuszki i takie tam. Warszawa to twarde życie i codzienne problemy, które bierzemy na klatę.

W końcu to tutaj Niemcom strzelano w łeb, gdy w Krakowie w tym samym czasie pito kawę na rynku. Kiedyś Niemcy w czasie wojny mawiali, że jeśli ktoś chce pojechać na piwo, jedzie do Pragi, jeśli ktoś chce pojechać na dziwki, jedzie do Amsterdamu, a jeśli ktoś chce popełnić samobójstwo, jedzie do Warszawy. Ot specyficzne miasto...

A pomyślałem o tym wszystkim, gdy na warszawskiej Woli popełniłem te oto foty:





100% realizmu i surowości i nie ma, że boli.

A tu dla odmiany Śródmieście Południowe i kawałek Warszawy przedwojennej - Hitler i Stalin nie zdołali wszystkiego spieprzyć, więc coś zostało:



Tutaj widoczki z tego samego punktu na pograniczu Śródmieścia i Mokotowa tylko w dwie różne strony. Na 1.zdjęciu widać Mokotów, na 2.zdjęciu Śródmieście:





A tu już troszeczkę w głębi Mokotowa:



A teraz przenieśmy się w okolice stadionu Legii. Najpierw tereny zielone (zrobiłem ukłon w stronę miłośników szczecińsko-wrocławskiego stylu fotograficznego)...



...potem knajpa w pobliżu naszego stadionu i klimaty kibicowskie...



...i na koniec całkiem ładne miejsce na Dolnym Mokotowie:



Ogólnie ujeździłem się wczoraj jak dziki osioł, kręciłem na raty przez cały dzień. Dlaczego? Bo tak. Bo to lubię, a i pogoda rozpieszczała. Prawie 6,5 godziny na rowerze i tylko po Warszawie - bo niby czemu nie?

A poza tym chciałem się wbić do kwietniowego TOP10. Bo ja tu jeszcze jestem.

55 kM i dEsZczYkk cAlyy dZioNekK

Piątek, 19 kwietnia 2013 · Komentarze(17)
zMokłeMm nA tYm dE$zczYkku i teSh trO$hke zMarZleM. bShydKi dZioNekk, a jUsh miAueMm naDziEje, zE będzie bOOskO. pOzDruFFki 4All!

aA, je$hChe uLiCa kAsprOwicZa nA biE(L)anAch:



biEeLany tTo naJsłiTaśnIejsZa dZie(L)nIa f cAuym mIe$ciE. eLo ziOoMy!

pRoshE o dUzhO kOmciUff!

:)

To, co kocham i coś o żydowskim powstaniu

Czwartek, 18 kwietnia 2013 · Komentarze(17)
Na zdjęciu poniżej jest to, co kocham.



MJiejsce: Al. Jana Pawła II, róg Anielewicza.

Kocham PRL-owskie bloczydła, kocham asfalt, wreszcie kocham dźwięki wielkiego miasta. Polne dróżki, krówki pasące się na łące, świergot ptaków - to nie dla mnie. Wtedy czuję się nieswojo. Z miasta wyjeżdżam w zasadzie tylko wtedy, gdy mam jakieś gminy do zaliczenia. Ale w przeciwnym wypadku nie. Ja tu zostaję.

Gdy patrzę w twe oczy, zmęczone jak moje
To kocham to miasto, zmęczone jak ja
Gdzie Hitler i Stalin zrobili, co swoje
Gdzie wiosna spaliną oddycha


Wczorajszyu przebieg? 70 km i oczywiście jazda w spalinie. Dzień jak codzień, tylko na Muranowie policji pełno w związku z obchodami żydowskiego powstania. Jeszcze trochę i się dowiemy, że powstanie w gettcie było najważniejszym wydarzeniem w historii Warszawy, a takie np. Powstanie Warszawskie to nieliczące się pierdoły.

Ot znak czasu, "Gazeta Wyborcza" czuwa...

PS. A tych Żydów i tak jakoś tam lubię - za to, że leją Arabów, chociaż Arabów jest nieskończenie więcej. U Żydów liczy się jakość a nie ilość i to jest fajne. Ot co.

W krainie płonącej tęczy

Środa, 17 kwietnia 2013 · Komentarze(15)
Pewna Pani Artystka swojego czasu próbowała uszczęśliwić warszawiaków tęczą. Warszawiacy uszczęśliwić się nie dali, a że mamy bogatą tradycję w podpaleniach (kiedyś płonęły tu nawet niemieckie czołgi), to tęcza się sfajczyła i tak sobie stoi nadfajczona na Placu Zbawiciela:



A Pani Artystka powiedziała tak:

Gdy w czerwcu "Tęcza" stanęła na Placu Zbawiciela, Julita Wójcik tłumaczyła, że jej instalację można interpretować na rozmaite sposoby, ale zawsze powinna ona nieść pozytywne skojarzenia. Zwróciła uwagę, że jedni kojarzą ją z warszawską Paradą Równości, inni z Euro 2012. - Moje główne założenie, to żeby "Tęcza" nie była zaangażowana społecznie czy politycznie, aby była całkowicie wolna od jakichkolwiek narzuconych znaczeń. Po prostu - aby była piękna - mówiła.

Cóż, ja też mogę namalować na jakiejś ścianie wielki sierp i młot czy też - nie bójmy się tego słowa - swastykę i powiedzieć, że nie chciałem, aby owo "dzieło" budziło jakieś skojarzenia tylko pragnąłem, aby pięknie wyglądało. Tylko czy ktoś takie naiwne tłumaczenia łyknie? Warszawiacy nie łyknęli i tęcza co jakiś czas się fajczy. I dobrze :)

Żeby było śmieszniej, tęczę zasponsorował Instytut Adama Mickiewicza, który "jest narodową instytucją kultury, której zadaniem jest promocja polskiej kultury na świecie i aktywny udział w międzynarodowej wymianie kulturalnej." Coś nisko nasza kultura musiała upaść, ale za to tzw. Europa pogłaszcze nas po główce, bo taka wspaniała i postępowa ta tęcza... Dobra, idę po zapalniczkę :)

No dobrze, a teraz żeby było bardziej cukierkowo, to macie słodką focię tzw. substancji zabytkowej:



Rowerowo dzień elegancki. Szalałem. A przejażdżka wieczorna (25 km) to już był cud-miód, pędziłem jak dziki osioł, jak za najlepszych czasów. A że wcześniej też nie próżnowałem, to wynik wyszedł konkretny.

Ciężko będzie to dzisiaj powtórzyć. Ale spróbuję się zbliżyć.

Lasencja mnie zawstydziła :)

Wtorek, 16 kwietnia 2013 · Komentarze(36)
Jadę sobie wczoraj Aleją Solidarności. Powoli, z namysłem, nie spieszę się. Nagle podjeżdża jakaś dziewczyna, wyprzedza mnie i rzuca z uśmiechem "Co tak wolno?!". No cóż, zawstydziła mnie :) Zawstydziła i już. Bo to nic, że się nie spieszyłem, że nie chciało mi się kręcić i takie tam - o pewne minimum przyzwoitości trzeba dbać.

No bo żeby mnie lasencje zawstydzały? No jak to tak? :)

A poza tym dzień jak dzień. Ładny nawet :) Dorzucam dwie foty, z centrum i Ochoty (o, jak mi się rymnęło!):





Ale żeby tak się dać zawstydzić? Trzeba się wziąć za siebie i naparzać w te pedały a nie się leniwie toczyć. Ot co :)

Korposzczurze, Ty też będziesz moherem

Poniedziałek, 15 kwietnia 2013 · Komentarze(16)
Kiedyś to tutaj był tłumy. Przyjechał sam Ojciec Dyrektor i wraz z tysiącami wiernych wspólnie modlili się o lepszą Polskę. Pamiętam ten dzień, gdy Plac Trzech Krzyży...



...tętnił życiem, zapełniony przez tysiące ludzi, którym na czymś zależało. Teraz pustka. Do następnej demonstracji.

Kiedyś to ja się z tych ludzi śmiałem. Że mohery, że babcie, że to tak bez sensu, że brzydkie to wszystko i zgrzebne. Ale wiecie co? Z perspektywy czasu to ja ich podziwiam. Za co? Za to, że im się chce, że chcą się skrzyknąć i coś wykrzyczeć, coś zmienić (w swoim mniemaniu na lepsze), zamiast bezrefleksyjnie oglądać kolejny odcinek jakiegoś durnowatego serialu lub lansować się kawą w kawałku tektury ze "Starbunia". Mohery, szacun!

A tak swoją drogą to ciekawie wyglądała by babcia z różańcem w jednym ręku i kubkiem kawy w tekturze z drugim. Widzieliście kiedyś taką babcię?

Drogie korposzczury, Was też czeka na emeryturze co najwyżej różaniec. Na kawę hajsu nie będzie, nawet na taką w tekturze, już Wasz kochany minister Rostowski z "Panem Płemiełem" o to zadbają, Wasze przyszłe emerytury tylko na to czekają, żeby rządzący duet wyciągnął po nie swoje łapska.

Cieszycie się? To teraz lećcie na kawę, póki jeszcze możecie :)