Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2011

Dystans całkowity:2007.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:64.74 km
Więcej statystyk

61 km

Wtorek, 11 października 2011 · Komentarze(0)
Rano 30 km przed pracą (a może 29 km, już nie pamiętam) i jazda po Woli, Śródmieściu, Ochocie i Mokotowie. Plus kłótnia z nadpobudliwym kierowcą. Ogólnie jeździło się tak sobie - mokra nawierzchnia (i przez to gorzej działające hamulce), gigantyczne korki (trochę wiatru i deszczyku i już część nieodpornych zbiorkomowców chroni się w blaszanych puszkach) i ogólnie jakaś wyczuwalna nerwowość. No ale takie dni też się zdarzają i nie można się poddawać :)

Po pracy wracam na Bielany, gdzie robię jeszcze trochę kilometrów i mam łącznie 50 km na liczniku. A wieczorem dorabiam jeszcze 11 km, jeżdżąc po Bielanach i Żoliborzu - tym razem jest przyjemnie, całkiem nawet ciepło, niewielki tylko wiatr i zero samochodów. Czy nie mogłoby być tak zawsze? :)

Wyszło 61 km pod koniec dnia.

Na ulicach robi się niebezpiecznie

Poniedziałek, 10 października 2011 · Komentarze(3)
Na warszawskich ulicach wraz z nadejściem jesieni robi się coraz bardziej niebezpiecznie. Kierowcy jeżdżą jakoś dziko, nerwowo, chaotycznie - może to niskie ciśnienie i brak słońca tak na nich działa? Wczoraj prawie zostałem potrącony przez jakąś terenówkę, której kierowca zauważył mnie w ostatniej chwili, gdy skręcałem w lewo (jechałem legalnie jezdnią i miałem pierwszeństwo) i łaskawie zahamował. Niewiele brakowało, aby gość podciął mi tylne koło. A dziś tak samo - nerwowość i samochody atakujące z każdej możliwej strony. Pewnie też część pasażerów zbiorkomu przesiadła się do puszek, aby nie marznąć na przystankach, bo korki są ogromne (większe, niż jeszcze paręnaście dni temu), za to umiejętności u niektórych kierowców puszek kompletnie brak.

Już chyba zaczynam rozumieć, czemu w październiku znaczna część rowerzystów znika na długie miesiące z dróg. Wydaje mi się, że nie chodzi tylko o klimat (tu pomoże dobrze dobrane ubranie), lecz o brak poczucia bezpieczeństwa.

W tych warunkach miejskiej dżungli przepedałowałem wczoraj 70 km.

Skromne 46 km

Niedziela, 9 października 2011 · Komentarze(0)
W niedzielę z różnych przyczyn nie miałem wiele czasu na rowerowanie, więc zrobiłem tylko 46 km. Najpierw dotarłem z Bielan na Ochotę, by przez śródmieście wrócić do domu, potem robiłem jeszcze jakieś kilometry na Bielanach. Skromnie, bez historii.

Białołęka i nie tylko

Sobota, 8 października 2011 · Komentarze(0)
Troszeczkę sobie w sobotę pojeździłem, choć znów nie udało się przekroczyć 100 km, bo na głowie miałem sporo innych spraw. Wyszło 93 km.

Na początek dnia zrobiłem jakieś 16 czy 17 km po Bielanach i Bemowie. Później był czas na dłuższą przejażdżkę - przez Most Grota przedostałem się z Bielan na Żerań, następnie jadąc Modlińską a potem lokalnymi ulicami dotarłem do stacji kolejowej Warszawa Choszczówka, na samym końcu Białołęki i na samiutkim końcu Warszawy. Stamtąd ulicami prowadzącymi mniej więcej wzdłuż linii kolejowej dotarłem aż do Trasy Toruńskiej w okolicach Bródna, wjechałem na trasę i wróciłem na Bielany, łapiąc deszcz po drodze. Po tej przejażdżce miałem prawie 60 km na liczniku.

Później były już tylko niewielkie przejażdżki bielańsko-bemowskie przy okazji zakupów i załatwiania różnych spraw. I tak wyszło 93 km na koniec dnia.

62 km i trochę deszczu z rana

Piątek, 7 października 2011 · Komentarze(0)
Patrzę w piątkowy poranek za okno, a tu deszcz pada. Ale prawdziwy rowerzysta nigdy się nie poddaje, więc dziarsko wskakuję na rower i jadę. No i wyszło na moje - kąpiel była mało intensywna, a wkrótce całkowicie przestało padać i jeździło się całkiem fajnie. Że się ochłodziło i zimno było? Nic strasznego, wystarczy się cieplej ubrać :)

I tak zrobiłem przed pracą 25 km, krążąc przede wszystkim po Śródmieściu i Woli. Po pracy dokładam kolejną porcję kilometrów (na raty, a nie w jednym kawałku), najwięcej robię u siebie na Bielanach. Wyszło 62 km pod koniec dnia. Nieco mniej, niż w ostatnie dni, ale bez tragedii.

72 km

Czwartek, 6 października 2011 · Komentarze(0)
72 km wyszło. Rano przed pracą 30 km (najdalej zapuściłem się z Bielan na Górny Mokotów, potem przez Ochotę przedostałem się do pracy na Wolę), po pracy dokładam dalsze kilometry na raty - najpierw jazda przez Żoliborz na Belany z dużą ilością krążenia po różnych uliczkach, potem przejażdżka na Bemowo i Jelonki i powrót na Bielany - też oczywiście wszystko w linii dalekiej od prostej :)

I tak zsumowało się to wszystko do 72 kilometów pod koniec dnia.

75 km

Środa, 5 października 2011 · Komentarze(0)
Tym razem wyszło 75 km. Przed pracą robię 30 km - najpierw robię z Bielan rundkę przez Wólkę Węglową, Mościska i Bemowo z powrotem na Bielany, po czym jadę na Wolę do roboty. Po pracy dokładam do tego prawie 40 km - najpierw przez Most Gdański (jazda między uwięzionymi w korku samochodami bezcenna) trafiam o prawy brzeg, gdzie przez Rondo Starzyńskiego a potem Szwedzką jadę na Szmulki, tam trochę krążę, po czym z powrotem wracam na Most Gdanski, tym razem przy Dworcu Wileńskim a potem Jagiellońską. Dalej kieruję się na Rondo Babka, potem przez Żoliborz i Bielany trafiam na Młociny, znów mijając stojące w korku samochody (tym razem na Marymonckiej). Z Młocin wracam na "właściwe" Bielany trasą przy Cmentarzu Północnym.

Pod koniec dnia dokładam parę kilometrów po Bielanach i wychodzi mi 75 km na koniec dnia.

79 km

Wtorek, 4 października 2011 · Komentarze(2)
Rano robię 30-kilometrową przejażdżkę przed pracą. Z Bielan ruszam przez Żoliborz i Wolę na Śródmieście, potem krążę sporo po Górnym Mokotowie, wreszcie dojeżdżam do roboty na pograniczu Muranowa i Młynowa. Na Okopowej koło Żytniej drze się na mnie jakaś paniusia z auta (najwyraźniej niedoświadczona i nieporadna, stąd brak umiejętnosci koegzystencji z rowerzystami na drodze) i coś pyszczy o ścieżce rowerowej. Najśmiejszniejsze jest to, że w tamtym miejscu żadnej ścieżki rowerowej nie ma i nigdy nie było, kończy się dobre kilkaset metrów wcześniej. Ale nie wymagajmy za wiele od niektórych przynajmniej kierowców, brak ruchu nie sprzyja myśleniu.

Po pracy jadę na Okęcie drogą mocno okrężną (przez Mokotów i Służewiec), tam robię jeszcze kilka kilometrów, w końcu mam na rzeconym Okęciu 56 km na liczniku (a moze 57 km). Stamtąd przez Ochotę, Koło i Bemowo wracam na Bielany, gdzie robię później jeszcze jakieś kilometry przy okazji zakupów.

Na koniec dnia 79 km. Dystans OK.

70 km

Poniedziałek, 3 października 2011 · Komentarze(0)
Tym razem nie 73 km, a tylko 70. Na początek dnia 12 km z Bielan do Śródmieścia (Waryńskiego) na drobny zabieg medyczny, stamtąd zabieram rower i wracam do siebie metrem, bo wskutek znieczulenia mam na jakiś czas szlaban na rower :)

Po jakimś czasie przestaje mi się kręcić w głowie, więc wskakuję na rowerek. Robię trochę kilometrów po Bielanach, potem udaję się na godzinną przejażdżkę, podczas której zahaczam o Bemowo, Koło i Jelonki. I tak mam już 50 km na liczniku.

Pod wieczór kolejna przejażdżka, tym razem zwiedzam sobie Młociny i znów zahaczam o okolice Cmentarza Północnego, już blisko domu dorabiam trochę kilometrów, aby wyszło okrągłe 70 na koniec dnia. Wychodzi.

I to tyle. Nawet kierowcy nie trąbili. O narwanych kierowcach będzie w następnym wpisie.

Niedziela i znów... 73 km

Niedziela, 2 października 2011 · Komentarze(0)
Skoro w ostatni piątek przejechałem 73 km, w sobotę też 73 km, to ile mogłem przejechać w niedzielę? Oczywiście 73 km! :)

Zaczęło się od porannego krążenia po Bielanach i przejażdżki na sąsiedni Żoliborz - skończyłem, mając 30 km na liczniku. Później robię kilometry po Bielanach i Bemowie, zahaczając też o bliską ale rzadko odwiedzaną przeze mnie okolicę Cmentarza Północnego - bardzo romantyczna sceneria :) Na koniec dnia przejażdżka przez Bemowo, Koło i Młynów w okolice Okopowej, skąd przez Żoliborz wracam do domu.

Łączie wyszło 73 km.