Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2011

Dystans całkowity:2007.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:64.74 km
Więcej statystyk

78 km w piątek

Piątek, 21 października 2011 · Komentarze(0)
Tym razem 78 km :) 25 km robię jeszcze przed pracą, po w czasie pracy kolejne 3 km, a po pracy dłuuugie jeżdżenie. Najpierw na Okęcie (gdzie podziwiam unieruchomione w korku blaszaki w Al.Krakowskiej), potem Ochota, Mokotów, Śródmieście, Żoliborz i wreszcie trochę jeżdżenia u mnie na Bielanach.

Ogólnie fajny rowerowo dzień, tylko tych kopcącyc blaszaków w piątki ciut za dużo...

70 km w czwartek

Czwartek, 20 października 2011 · Komentarze(0)
Pojeździłem sobie tego dnia w miarę uczciwie po całej Warszawie. Przy okazji zapuściłem się na Pragę rano i po południu, aby przetestować czas dojazdu na lewy brzeg po tym, jak rozkopanie głównego praskiego węzła komunikacyjnego (w związku z budową metra) sparaliżowało komunikacyjnie całą dzielnicę. Cóż, sparaliżować to sobie można samochody i autobusy, ale nie rower, rower jak zwykle dał radę i przemieszczał się pomiędzy jednym a drugim brzegiem oraz między unieruchomionymi samochodami błyskawicznie.

Warszawiaku, postaw na rower!

79 km

Środa, 19 października 2011 · Komentarze(0)
Wreszcie jakieś porządniejsze jeżdżenie, 79 km. Cały dzień w Warszawie siąpił deszcz, ale ja jestem pogodoodporny, więc wcale mi to nie przeszkadzało. Za to raz udało mi się wypierniczyć - zdecydowanie przez moją głupotę, więc nie będę opisywał, co, jak i dlaczego :) Poza lekko zdartym kolanem poważniejszych strat nie zanotowałem, nawet spodnie ocalały, bo prześlizgnęły się po mokrym asfalcie, zamiast się brutalnie o niego otrzeć.

A odwiedzałem różne dziwne miejsca, pocżawszy od Bemowa, poprzez Pragę, a na Okęciu skończywszy. I tak się przez cały dzień kilometry nazbierały...

Znowu 56 km

Wtorek, 18 października 2011 · Komentarze(0)
W poniedziałek było 56 km, we wtorek... też 56. Głównie krążyłem między Bielanami a Wolą, zahaczyłem też o Bemowo. Dzień w sumie bez historii, po poniedziałkowym spadku formy powoli doszedłem do siebie. Idzie ku lepszemu.

Spadek formy

Poniedziałek, 17 października 2011 · Komentarze(0)
Wymęczyłem wczoraj 56 km po Warszawie, ale zanotowałem ogromny spadek formy, bo się czymś przytrułem i bolał mnie brzuch cały dzień, siły witalne też mnie opuściły. Oby kolejne dni były lepsze!

88 km

Niedziela, 16 października 2011 · Komentarze(0)
Tym razem trochę więcej jeżdżenia było. Rano jadę z Bielan przez Most Grota na tzw. Zieloną Białołękę, potem trafiam w okolice centrum handlowego M1, a następnie wracam do domu, zahaczając jeszcze o Bródno 41 km wyszło. Później robię trochę kilometrów po Bielanach i Bemowie, następnie mały wypad na Ochotę do Blue City, po czym jeszcze trochę jeżdżę po Bielanach.

Łącznie zrobiłem 88 km.

Nędzne 27 km

Sobota, 15 października 2011 · Komentarze(0)
Zrobiłem w sobotę nędzne 27 km, bo dzień miałem zajęty zupełnie czym innym, zdarza się :( Rano 20-kilometrowa rundka po Bielanach i Żoliborzu, tuż przed snem 7 km po Bielanach. I to wszystko.

Ursus, Ochota, Ochota, Ursus i... Ochota

Piątek, 14 października 2011 · Komentarze(0)
Zacząłem dzień od 34-kilometrowej przejażdżki przed pracą. Z Bielan przez Jelonki i Gołąbki przedostałem się do Ursusa, a stamtąd przez Włochy i Ochotę dotarłem do roboty na Wolę.

Po pracy znów jadę na Ochotę, tam w sklepie sportowym kupuję sobie opaskę na łeb (bo wiało strasznie i z gołą głową nie dało się jeździć) i znów jadę do Ursusa. Krążę tam dosyć długo, po czym wracam do domu, znów przez Ochotę :)

A na koniec dnia wybieram się z domu na małe zakupy i gdzie? Znów na Ochotę :) Potem wracam i jakieś tam jeszcze kilometry robię na Bielanach.

Wyszło 104 km pod koniec dnia. Wreszcie znów przekroczyłem stówkę.

50 km

Czwartek, 13 października 2011 · Komentarze(0)
Przed pracą zapodałem sobie całe 32 km (docierając z Bielan najdalej na Mokotów i Ochotę i sporo krążąc po Śródmieściu), w trakcie pracy kilka dodatkowych kilometrów, po pracy powrót na Bielany i jeszcze bardzo późnym wieczorem 4 kilometry, aby dobić do okrągłej cyferki 50.

Ogólnie dzień bez historii. No może niekoniecznie, paru samochodziarzy ostro mnie wkurzyło (trąbienie, wymuszanie pierwszeństwa), ale do tego już przywykłem, więc o czym tu pisać?

I to tyle z wczoraj.

Się wypierniczyłem, czyli "brawa" dla drogowców

Środa, 12 października 2011 · Komentarze(2)
No i się wypierniczyłem przy skrzyżowaniu Al.Solidarności i JP2. Przyczyna? Wjechałem na ścieżkę rowerową(???), na której był namalowane białe pasy (przejście dla pieszych). Wcześniej padał deszcz i okazało się, że farba użyta do malowania pasów podlana deszczem tworzy idealną powierzchnię poślizgową. Jedno z kół straciło przyczepność i oto glebnąłem. "Brawa" dla naszych drogowców za stosowanie takiej gównianej farby. Upaść na ścieżce rowerowej to jeszcze luz, ale upaść na środku pasa na ruchliwej jezdni to raczej bym nie chciał. Na promocji w Castoramie kupili tę farbę czy jak?

Ogólnie przejechałem w ciągu dnia 65 km, wszystko po Warszawie, od Bielan po Mokotów.