Już od niedzieli cała Warszawa żyła meczem. To znaczy Legia zapewniła sobie tytuł mistrzowski już wcześniej, ale w meczu ze Śląskiem Wrocław (bądź co bądź ustępującym mistrzem) wypadało to potwierdzić. A po meczu oczywiście zabawa :)
Wsiadam na rower, jeżdżę po Warszawie, objeżdżam różne osiedla od Bielan po Mokotów i wszędzie pełno ludzi w koszulkach i szalikach Legii. Jadę na Muranów, bezpośrednie okolice stadionu Polonii, a tam... tak samo. Na ulicach nasi, na przystankach też nasi, pełna kontrola. Muranów z Legią, a czarnuchy z Polonii chowają się gdzieś po kątach i pewnie jest im przykro :) Ogólnie jest fajne, że cała Warszawa zaczyna żyć Legią - kiedyś było tak, że kibice swoje, a przeciętni ludzie swoje, żyli sobie gdzieś tam obojętnie i z dala od tego wszystkiego. Teraz coraz więcej zwykłych ludzi, nawet nie angażujących się na co dzień w kibicowanie, ma poczucie, że Legia to również ich klub, klub całego miasta. To cieszy, a mozolna praca u podstaw zaczęła przynosić rezultaty :) Nawet ludzie, których nie podejrzewałbym wcześnie o jakikolwiek ślad zainteresowania piłką, zaczynają mnie pytać, jak tam Legia i cieszyć się z legijnych triumfów bądź przeżywać legijne porażki (oby było tych porażek jak najmniej!). O Legii rozmawiają przeciętni goście na przystanku autobusowym i nawet kasjerki w sklepach. Tak trzymać! A przecież, gdy zacząłem lata temu przygodę z kibicowaniem, było nas w skali całego miasta całkiem mało, zderzaliśmy się ze ścianą obojętności. Dlatego warto prowadzić działalność misyjną, konsekwentnie i do przodu :)
Ciekawe, czy te koty z Woli myślą o meczu, ale pewnie tak :)
A tutaj już Dolny Mokotów i klimaty kibicowskie:
Stacja Warszawa Powiśle, budynek dworca zamieniony w knajpę :)
Jadę w okolice stadionu, biletu na mecz nie mam, już dawno wszystko wykupiono. Hmmm, może ważniejsze mecze Legia powinna grać na Narodowym? Pojemność prawie 2 razy wyższa, a i tak stadion byłby pełen. Ale z drugiej strony Łazienkowska to Łazienkowska - wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Na stadionie komplet, w okolicach stadionu masa ludzi, w tysiącach należy liczyć a nie w setkach. A nasi grają jak z nut i nie pozostawiają złudzeń, kto jest lepszy. 5:0. Na portalu weszlo.com pisali tak:
Legia Warszawa nie tyle odebrała mistrzowskie berło Śląskowi, co je po prostu brutalnie wyrwała i jeszcze zdzieliła nim wrocławian w cymbał. Nie było więc mowy o jakimkolwiek eleganckim przekazywaniu insygniów. Poprzedni właściciele zostali obrabowani, upokorzeni i na pożegnanie dostali kopa w dupę.Tak oto zblazowana Europa padła u stóp dzikiej i nieposkromionej Azji. Dokładnie tak, nie czuję się Europejczykiem, mam wschodnią tożsamość i jestem z tego dumny. Warszawa to miasto wschodnie i cieszy mnie, że coraz mniej osób próbuje udawać, że jest inaczej, a coraz więcej ludzi pielęgnuje w sobie tę wschodnią dumę i nie liże bezkrytycznie tyłka zachodowi. Azja rządzi i nie ma przebacz, witamy na froncie wschodnim!
Mecz się kończy, na Nowym Świecie coraz więcej naszych...
...i idziemy dziarsko na Plac Zamkowy, ludzie pozdrawiają nas, robią zdjęcia, turyści też reagują entuzjastycznie :) Ludziska schodzą się na Plac Zamkowy...
...płoną race...
...i wkrótce cały plac i okolice będą pełne, ale już nie focę, bo trzeba świętować :)
Niech żyje wolność
Wolność i swoboda
Niech żyje zabawa
I Legia Warszawa!I oby następne świętowanie było za rok, a nie za 7 lat :)