Trochę zabytkowej substancji :)

Środa, 25 kwietnia 2012 · Komentarze(11)
Czas uzupełnić blogowe relacje, tym razem "pod nóż" idzie środa, 25 kwietnia. No dobra, może z tym nożem przesadzam, bo wpis nie będzie ociekał krwią, będzie wręcz łagodnie.

Otóż obiecałem Rowerzystce, że pokażę na blogu trochę warszawskiej "zabytkowej substancji". No to lecimy. Pierwsze dwie fotki to Plac Teatralny, na drugim zdjęciu widać Teatr Wielki. Ja tam oczywiście prawie nie bywam, jako prosty chłopak wychowany między blokami z wielkiej płyty wolę stadion Legii :)





Jak widzicie pogoda w środę nas nie rozpieszczała, ale... do czasu. Bo parę godzin później...



To już Barbakan, Ciekawostką jest, że przejechałem rowerem z okolic skrzyżowania Emilii Plater i Świętokrzyskiej pod Barbakan w 5 minut - każdy, kto zna realia warszawskie, ten wie, że podobny czas podróży między tymi miejscami oferuje jedynie... helikopter. Samochodziarze i zbiorkomowcy mogą tylko pomarzyć :)

A na koniec dnia, jak już skończyłem wojaże (wyszło 60 km), to Bayern stłukł Real. Wkurzyłem się...

Uj, jak ja nie cierpię Bayernu.

Komentarze (11)

Łukasz masz absolutną rację co do tego, że jeśli ktoś zna tak zwane "boczne uliczki" to nawet blachosmrodem da się śmigać bez czekania w koreczkach ... to pisałem ja człek, który mieszkał na ul. Częstochowskiej we Warszawie :)

Martinez 14:32 czwartek, 3 maja 2012

Bo Warszawa może nie jest jednoznacznie ładna jak Kraków (z którym wojny obchodziły się łagodniej), ale ładne miejsca można spokojnie wyłuskać :)

lukasz78 10:29 piątek, 27 kwietnia 2012

Naprawde ladna ta Warszawa na twoich zdjeciach;)

ememka 10:08 piątek, 27 kwietnia 2012

Rodowity. Aczkolwiek rodzice już nie :)

lukasz78 09:58 piątek, 27 kwietnia 2012

A Ty jesteś rodowity czy przybyły?;)

gruchu 09:56 piątek, 27 kwietnia 2012

Dodam jeszcze, że boczne ulice są mniej zakorkowane, najbardziej zakorkowane są te główne i najszersze. Tak więc jeśli ktoś dobrze zna topografię miasta i umie przedzierać się do przodu mniejszymi ulicami, to sporo może zaoszczędzić. Ale i tak będzie wolniejszy od roweru :)

Jak jestem zmuszony pojechać gdzieś blaszakiem (na szczęście baaaardzo rzadko ma to miejsce), to w miarę sprawnie przedzieram się małymi ulicami, a znajomość terenu i dogodnych skrótów wynoszę z... jazdy rowerem :) Co nie zmienia faktu, że jadąc blaszakiem rozpaczam, że to nie rower.

lukasz78 09:51 piątek, 27 kwietnia 2012

Gruchu, są tu albo tu (zdjęcie nr. 1) - ale ogólnie korków praktycznie nie fotografuję, bo żadna to przyjemność focić ustawione w linię blaszaki :)

lukasz78 09:47 piątek, 27 kwietnia 2012

Gdzie te słynne korki?:D

gruchu 09:45 piątek, 27 kwietnia 2012

Wolę zabytki :))

rowerzystka 09:32 piątek, 27 kwietnia 2012

Co jakiś czas coś tam zabytkowego wrzucę, obiecuję, za przewodnika również mogę robić - zarówno po zabytkach jak i po blokowiskach :)

lukasz78 09:13 piątek, 27 kwietnia 2012

Przybieżyłam na Twój blogasek ile sił... (na drodze w nogach, a necie...?)
Jestem pod wrażeniem, Warszawa nabrała innego wymiaru (wg moich obserwacji na Twoim blogasku). Jeszcze kilkanaście takich fotek i przyjeżdżam z rowerkiem na zwiedzanie, oczywiście Ciebie poproszę o przewodnictwo :))

rowerzystka 09:05 piątek, 27 kwietnia 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa uwree

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]