Banał panie, normalnie banał
Zaczęło się banalnie - przejażdżka przez Bemowo i Wolę, chyba o Śródmieście też zahaczyłem, nie pamiętam już dokładnie. 25 km zrobiłem łącznie przed pracą, o ile dobrze pamiętam. Dorzucam jedną fotkę, zrobioną na dalekiej Woli (ul. Jana Olbrachta). Nic szczególnego, takie obrazki widać w każdym większym polskim mieście. Ale to też jest element warszawskiej rzeczywistości, więc czemu miałbym nie wrzucić tutaj tej fotki? :)
Czasem banalny początek jest zwiastunem niebanalnego końca. Ale w przypadku mojego wczorajszego rowerowania... nic bardziej mylnego! Banalnie zacząłem i banalnie skończyłem. Przejechałem trochę kilometrów w czasie przerw w pracy, po robocie pokrążyłem trochę po mieście i zakończyłem bieg na Bielanach, tu robiąc najwięcej kilometrów. Ogólna liczba 61 km na koniec dnia, może być.
Dorzucam dwie fotki ze starej części Bielan:
Banał, co nie? Kto ziewa, ręka do góry! :)