Tour de Inowrocław

Piątek, 31 maja 2013 · Komentarze(16)
Kategoria Ponad 117 km
Pobudka była rzeczą przykrą, bo czy jest rzeczą fajną wstawać o 4:20?

Jadę skoro świt na Dworzec Zachodni i od razu zderzam się z kolejowym betonem. Chcę kupić bilet do Włocławka z przesiadką w Kutnie, normalny + rower, a babka w kasie do mnie, że na rower nie sprzeda. Pamiętacie jeszcze, jak pisałem o tym, jak w pociągu kanar pouczał mnie, że w takim przypadku powinienem wziąć w kasie zaświadczenie, że nie chcą mi sprzedać biletu? Wiem, że to brzmi absurdalanie i kojarzy się z filmami Barei, ale skoro kanar pouczył, to postanowiłem wcielić w życie.

Proszę babkę o zaświadczenie, a ta nie chce mi wydać. Po krótkiej i bezowocnej dyskusji w końcu drę na nią ryja tak, że pół dworca słyszy :) No to wypisuje tę karteczkę, że na rower nie sprzeda i mi daje. Teraz proszę o normalny bilet do Włocławka, a ta na to, że... mi nie sprzeda, bo "i tak z rowerem nie pojadę". Albo sprzeda, jak... oddam karteczkę. Czujecie klimat? Ponownie drę się na nią i mój wyraz twarzy mówi, że albo sprzeda mi ten cholerny bilet, albo skończy się demolką dworca, wzywaniem policji i ochrony. Cóż, niedobudzony byłem, a jak jestem niedobudzony, to potrafię być rozjuszony jak byk i nie ma ze mną żartów :)

Ale po tym zajściu czuję się po prostu zmęczony tym wszystkim i modlę się do Najwyższego, aby dodał mi sił do kolejnych starć z kolejowym betonem. O normalność na kolei to już się nawet nie modlę, bo to nierealne.

Wsiadam do pociągu, nawet wagon rowerowy jest (w tym pociągu jest zawsze), miejsc na rower do wyboru, do koloru. Ale tych miejsc oczywiście "nie było w systemie", bo taki mają na kolei burdel.

Przesiadam się w Kutnie, jadę do Włocławka, wysiadam.

Początek trasy to kolekcjonowanie gmin między Włocławkiem a Aleksandrowem Kuj., robię pętelki, czasem zatrzymuję się na jakimś zadupiu...



...żeby sprawdzić, gdzie mam jechać :)

Czasem wychodzi słońce...



...a czasem wygląda tak, jakby miało zaraz lunąć:



Ale ostatecznie z dużej chmury mały deszcz, podczas trasy spadło tylko parę kropel tuż przed Inowrocławiem.

Ogólnie jazda do Inowrocławia to poezja, cały czas z wiatrem. Lekko, łatwo i przyjemnie.

A oto centrum Inowrocławia:







Ogólnie nieco zapuszczony ten Inowrocław, mogłoby być lepiej. Widać biedę.

Droga wylotowa z Inowrocławia na południe to najgorszy fragment wycieczki - kawalkady tirów i potężne dziury. Koszmar trwa kilka kilometrów, w końcu odbijam w lewo celem zaliczenia gminy Kruszwica, tirów już mniej :) Kraobrazy nadal płaskie, tylko teraz trzeba kręcić pod wiatr, jest ciężko, ale nie beznadziejnie :) Kolejny przystanek to Strzelno na pograniczu Kujaw i Wielkopolski:







Miasteczko niestety rozjeżdżone przez tiry, kilka ważnych dróg zbiega się w samym sercu miasta. Wyczytałem później, że w Strzelnie starają się o obwodnice już od... 40 lat. Może kiedyś się uda?

Ze Strzelna ruszam na Konin...



...robię mały postój na browarek i lokalną odmianę hamburgera, po czym zmieniam województwo:



Kiedyś była tu granica zaborów pruskiego i rosyjskiego.

Wjeżdżam na drogi lokalne, kolekcjonuję gminy, np. Kleczew:



Jeszcze trochę kręcenia i mamy Konin:



Jak przystanąłem do zrobienia zdjęcia, to prawie byłem świadkiem wypadku. Jeden samochód wyjechał z podporządkowanej i wymusił pierwszeństwo na gościu jadącym prosto, ale ten jadący prosto też nie był lepszy, bo pędził tak na oko 90 km/h, żadne tam 50. Gdyby jechał wolniej, zagrożenia by nie było, tamten by spokojnie wyjechał. Ułamków sekundy zabrakło do zderzenia, jeden debil wart drugiego. I potem jeździłbym przez takich kretynów do Konina na sprawę sądową jako świadek.

W Koninie mam pół godziny do odjazdu pociągu, więc trochę krążę po mieście, w końcu jadę. Pociąg na szczęście InterRegio a nie gówniane TLK, więc problemów z przewozem roweru nie było. Niech nam żyją Przewozy Regionalne!

W Warszawie bez historii, kilkanaście kilometrów i finito. Fajny dzień.

Na koniec mapa.

Komentarze (16)

PKP to powinno być w Lidze Mistrzów bez eliminacji, najlepiej od razu w finale :)

lukasz78 21:14 wtorek, 4 czerwca 2013

pkp powinno występować w ekstraklasie zamias polonii ?

Darecki 21:38 poniedziałek, 3 czerwca 2013

Fakt, znajomo wygląda ten wagonik i tak mi się zdawało, że to nie ten typ.

rowerzystka 19:37 poniedziałek, 3 czerwca 2013

Wagon w Inowrocławiu na św. Ducha mający przypominać o czasach świetności tego rodzaju transportu w tym mieście nie do końca pasuje do Inowrocławia, który podobnie jak kilka innych miast na czele z Łodzią posiadał tor o rozstawie 1000mm. Pierwszy wagon z rodziny KSW, czyli w Polsce typ N, dotarł z Łodzi w 1955 roku. Potem dotarły jeszcze wagony %N i doczepa 5ND.
Inowrocław wagon na pomnik sprowadził ze Szczecina. Jest to normalnotorowy wagon 4N-255. Gdyby miasto pomyślało kilka lat wcześniej była szansa na ściągnięcie wagonu wąskotorowego z Elbląga.
Do dzisiaj w Inowrocławiu zostały jeszcze rozety na ścianach. A miejscowe MPK korzysta z dawnej zajezdni tramwajowej.

oelka 19:15 poniedziałek, 3 czerwca 2013

Elegancki wagonik jak na tamte lata

rowerzystka 21:51 niedziela, 2 czerwca 2013

Piekna wycieczka. Usmialem sie z opisu ze zmagan z kasjerka :-) Choc po prawdzie to powinien byc smiech przez lzy.

limit 21:25 niedziela, 2 czerwca 2013

Były tramwaje w Inowrocławiu w latach 1912-1962.

Co do bramy triumfalnej w Ślesinie, to widziałem jak najbardziej i nawet ją sfociłem :)

lukasz78 18:58 niedziela, 2 czerwca 2013

W Inowrocławiu była kilkukilometrowa linia z dworca do centrum zlikwidowana została pod koniec lat 60-ych. W 1990 r. na budynkach wisiały na hakach poodcinane przewody podtrzymujące sieć trakcyjną. Do dzisiaj już pewnie śladu nie ma.

kdk 17:45 niedziela, 2 czerwca 2013

To w Inowrocławiu są tramwaje? Czy tylko były?

barklu 17:05 niedziela, 2 czerwca 2013

Powrót do formy :-)
To mi się podoba :-)
Pozdrawiam

panther 14:12 niedziela, 2 czerwca 2013

Byłem w SPR w Inowrocławiu, ale tego tramwaju wtedy nie było.

kdk 11:29 niedziela, 2 czerwca 2013

Powinieneś stworzyć poradnik, albo książkę napisać pt. "O rowerzyście który jeździł koleją" ;)
Byłeś kawałek od Ślesina i słynnej bramy Napoleona.

kraszak 10:22 niedziela, 2 czerwca 2013

Co do biletu na rower, to kupiłem u kanara, a dzięki temu słynnemu zaświadczeniu nie musiałem płacić dopłaty za zakup biletu w pociągu. O dziwo z kanarami nigdy nie miałem problemów, to są spoko goście z dużą dozą zrozumienia dla pasażerów, najgorsze sa betonowe kasjerki.

lukasz78 09:04 niedziela, 2 czerwca 2013

Bo po prostu w Polsce rower to zjawisko. Niby tylu rowerzystów jest, a pociągi nieprzystosowane, drogi nieprzystosowane, drogi rowerowe nie są rowerowe bo i tak wszystkim na nich przeszkadzasz, gdzie sie nie pojawisz tam przeszkadzasz, ostatnio na rowerowym terenowym szlaku jaworzna spotkałem mamusie z 7latkiem na rowerku i z daleka krzyczy do niego. Więc rowerzysta wszędzie jest przeszkodą i balastem. Przykład zdjecia gdzie wjezdzasz w woj. Wielkopolskie, ostry zakret, a droga maksymalnie ciasna, teraz wyobrazmy sobie sytuacje, ze jada tiry z naprzeciwka - rowerzysta ledwo sie miesci.

Na pogode nie narzekaj bo ja pracuje jak jest slonce, a wolne mam w ulewy :D

xtnt 09:00 niedziela, 2 czerwca 2013

I co z tym biletem na rower... jechałeś bez biletu.

jerzyp1956 09:00 niedziela, 2 czerwca 2013

Kochana kolej :P Taki tramwaj jak w IW identyczny a może tylko podobny mamy w Bytomiu na regularnej linii. PozdRoweRek :)

Dynio 08:59 niedziela, 2 czerwca 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa edena

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]