Szajs i dwie gleby
Jak na standardy BS-owe nadal jeżdżę sporo, ale nieco mniej, niż wcześniej. Szczerze? Nie chce mi się. Kąpiel w rozmiękłej śnieżno-błotno-solnej brei lub ślizganie się na oblodzonej nawierzchni to nie jest to, co preferuję, wczoraj doszedł do tego silny wiatr. Mimo to wymęczyłem wczoraj na raty 51 km (najdłuższa przejażdżka jednorazowa liczyła 32 km, reszta to jakieś drobienie na zakupy itp.), bardziej na zasadzie ćwiczenia siły woli niż dla przyjemności.
Początek dnia to dodatkowa "atrakcja" w postaci oblodzonych chodników i co gorsza osiedlowych uliczek - w efekcie zaliczyłem dwie gleby, na szczęście niegroźne dla ciała i sprzętu. Potem był wiatr, następnie śnieg, w końcu deszcz. Tylko upałów zabrakło :)
Na koniec fota zrobiona przed 15 na Bemowie, tak samo wspaniała jak cały wczorajszy dzień :)
Fajnie było, cieszmy się, radujmy! :)