Tour de Terespol
Sobota, 12 października 2013
· Komentarze(32)
Kategoria Ponad 117 km
Rano jazda na Zachodni, wskakuję w pociąg na wschód, wysiadam za Białą Podlaską, stacja Chotyłów.
Ruszam, ciężko. Jest brzydko, słońca brak, wiatr wieje w twarz, a droga romantyczna jak enerdowska obrabiarka:
Cóż, trasa Berlin-Moskwa.
Osiągam Terespol, którego nie focę, bo jest brzydki :) A może lecieć na Mińsk?
Cóż, dalej prosto nie pojadę, dojeżdżam do terenów znajdujących się od 1939 r. pod sowieckim zaborem:
Odbijam w lewo, jeszcze raz przejeżdżam przez Terespol, po czym toczę się szosą wzdłuż Bugu przez wioski o bardzo romantycznych nazwach:
W końcu osiągam Janów Podlaski, ten od stadniny koni (nie zwiedzam, stadniny znaczy się):
Jako fan Polski Wschodniej jestem oczywiście wniebowzięty, za Janowem przejeżdżam przez wieś o ślicznej nazwie Stary Bubel (nazwa kojarzy mi się z wybrakowanymi towarami za komuny)...
...robię mały postój jedzeniowy nad Bugiem...
...po czym, kręcąc naprzód, dobijam do promu we wsi Zabuże i przekraczam rzekę:
Białoruś mam już za sobą, tu Bug płynie już wewnątrz oficjalnych granic RP. A za Bugiem kolejna gmina - to co, zaliczamy? :)
I tutaj kończę aktywność zdjęciową, bo stopniowo zaczyna robić się coraz ciemniej. Kolekcjonuję kolejne gminy coraz bardziej po ciemku, w końcu docieram do Siedlec. Jeszcze tylko ogarniam szamkę na stacji, głaszczę biało -rudego kota, który skądś się przypałętał, wsiadam w pociąg i koniec.
Jeszcze mapa.
Krótko i na temat: Było OK.
Ruszam, ciężko. Jest brzydko, słońca brak, wiatr wieje w twarz, a droga romantyczna jak enerdowska obrabiarka:
Cóż, trasa Berlin-Moskwa.
Osiągam Terespol, którego nie focę, bo jest brzydki :) A może lecieć na Mińsk?
Cóż, dalej prosto nie pojadę, dojeżdżam do terenów znajdujących się od 1939 r. pod sowieckim zaborem:
Odbijam w lewo, jeszcze raz przejeżdżam przez Terespol, po czym toczę się szosą wzdłuż Bugu przez wioski o bardzo romantycznych nazwach:
W końcu osiągam Janów Podlaski, ten od stadniny koni (nie zwiedzam, stadniny znaczy się):
Jako fan Polski Wschodniej jestem oczywiście wniebowzięty, za Janowem przejeżdżam przez wieś o ślicznej nazwie Stary Bubel (nazwa kojarzy mi się z wybrakowanymi towarami za komuny)...
...robię mały postój jedzeniowy nad Bugiem...
...po czym, kręcąc naprzód, dobijam do promu we wsi Zabuże i przekraczam rzekę:
Białoruś mam już za sobą, tu Bug płynie już wewnątrz oficjalnych granic RP. A za Bugiem kolejna gmina - to co, zaliczamy? :)
I tutaj kończę aktywność zdjęciową, bo stopniowo zaczyna robić się coraz ciemniej. Kolekcjonuję kolejne gminy coraz bardziej po ciemku, w końcu docieram do Siedlec. Jeszcze tylko ogarniam szamkę na stacji, głaszczę biało -rudego kota, który skądś się przypałętał, wsiadam w pociąg i koniec.
Jeszcze mapa.
Krótko i na temat: Było OK.