Jest mróz - jest impreza :)
Środa, 23 listopada 2011
· Komentarze(0)
Nadszedł wreszcie ten dzień, do Warszawy zawitał mróz. Co prawda na krótko i niewielki, ale jednak. I okazuje się, że rowerowanie na mrozie jest całkiem przyjemne i wcale się jakoś mocno nie marznie, już zwłaszcza w porównaniu z tym, co przeżywają ludzie stojący nieruchomo na przystankach. A więc nie słuchajcie tych, którzy mówią, że jak jest temperatura ujemna, to "nie da się" jeździć rowerem. Da się :)
I tak zrobiłem 65 km w ciągu dnia. Rano tradycyjne 25 km po mieście (a może było to 26 lub 27, już dokładnie nie pamiętam), po pracy przejazd z Woli na Bielany trasą mocno okrężną (przez Koło i Bemowo, z dużą ilością krążenia) i na Bielanach robię jeszcze całkiem sporo km. I tak się to zsumowało do 65.
PS. A, zapomniałem napisać, że przekroczyłem 10.000 km. Więc przekroczyłem. A miało miejsce to wiekopomne wydarzenie gdzieś koło Placu Grzybowskiego, w samym centrum Warszawy :)
Obserwacja z ostatnich dni: moi "ulubieńcy" czyli warszawscy spaliniarze są ostatnio spokojniejsi, rzadziej dostają białej gorączki na widok roweru, rzadziej trąbią, rzadziej się awanturują. Czyżby to zima działała na nich kojąco? Oby :)
I tak zrobiłem 65 km w ciągu dnia. Rano tradycyjne 25 km po mieście (a może było to 26 lub 27, już dokładnie nie pamiętam), po pracy przejazd z Woli na Bielany trasą mocno okrężną (przez Koło i Bemowo, z dużą ilością krążenia) i na Bielanach robię jeszcze całkiem sporo km. I tak się to zsumowało do 65.
PS. A, zapomniałem napisać, że przekroczyłem 10.000 km. Więc przekroczyłem. A miało miejsce to wiekopomne wydarzenie gdzieś koło Placu Grzybowskiego, w samym centrum Warszawy :)
Obserwacja z ostatnich dni: moi "ulubieńcy" czyli warszawscy spaliniarze są ostatnio spokojniejsi, rzadziej dostają białej gorączki na widok roweru, rzadziej trąbią, rzadziej się awanturują. Czyżby to zima działała na nich kojąco? Oby :)