Psioczyłeś na rower, wpadłeś pod samochód...

Środa, 22 maja 2013 · Komentarze(16)
Zanim przejdziemy do sedna, omówmy najpierw krótko mój żenujący wynik kilometrowy z dnia wczorajszego. Przyczyny są proste - najpierw nie miałem czasu jeździć rowerem z powodu natłoku spraw zawodowych, a jak już czas się znalazł, to akurat lunęło i lało przez 2 godziny. A jak lać przestało, to... znów czasu nie miałem. Taki lajf.

Jeszcze fotka z Żoliborza, ul. Broniewskiego, krajobraz po deszczu:



Jutro coś z centrum pokażę, bo ostatnio same przedmieścia tutaj się pojawiają. No może Żoliborz to nie są przedmieścia w sensie ścisłym, ale centrum to też nie jest. Zresztą na zdjęciu mamy tę brzydszą cześć Żoliborza, są części ładniejsze.

A teraz do sedna. Internet pełen jest wpisów hejtujących rowerzystów. Antyrowerowi hejterzy wyżywają się na cyklistach, jacy to oni groźni, jacy niebezpieczni. Bo jadą jezdnią, gdy obok jest nierówna ścieżka z "kostki downa", bo przez przejście dla pieszych przejadą, bo czasem wjadą na chodnik... Normalnie jakby człowiek poczytał tych hejterów, to by pomyślał, że z powodu rowerzystów krew się leje na ulicach strumieniami. Co ciekawe, na rowerzystów strasznie psioczą piesi, prawdopodobnie mocno przeżywający fakt, że muszą zaiwaniać z buta na przystanek, bo ich na paliwo do fury nie stać. Bo wielu nie stać, ale ja dzisiaj nie o problemach socjalnych piszę, o tym będzie innym razem.

A tymczasem podczas przeglądania internetu natrafiam na różne opisy ludzkich krzywd i dramatów. Zacytujmy. Najpierw pan Michał:

[...] Kilka lat pracowałem w firmie informatycznej w Warszawie, a od stycznia 2011 roku rozpocząłem swoją własną działalność. Niestety trwało to bardzo krótko.

W lutym 2011 roku zostałem potrącony przez samochód. Doznałem ciężkiego urazu głowy, miałem złamaną rękę i nogę. Dzięki leczeniu i rehabilitacji mój stan powoli poprawia się, jednak nadal mam niedowład czterokończynowy, kłopoty z samodzielnym poruszaniem się i mówieniem. Potrzebuję stałej rehabilitacji ruchowej, terapii logopedycznej, a także pomocy w codziennych czynnościach. Pragnę odzyskać samodzielność i powrócić do aktywności zawodowej. Na dalszą rehabilitację potrzebne są znaczne środki finansowe. [...]


Smutna sprawa, szkoda człowieka. Mam nadzieję, że kiedyś odzyska zdrowie.

A tu mamy dziewczynkę. 9-letnią.

[...] 2 listopada 2011r. szła do szkoły z grupą koleżanek. Była pełna entuzjazmu, bo po chorobie wróciła jej ulubiona nauczycielka. Nie dotarła na lekcje. Na oznakowanym przejściu dla pieszych została potrącona przez przejeżdżający samochód. Trafiła najpierw do sądeckiego szpitala, skąd przewieziono ją do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie - Prokocimiu.

Minęły już dwa miesiące, a Julka po wypadku wciąż nie odzyskała przytomności. Rozpoznanie lekarskie to: ciężki uraz czaszkowo-mózgowy o typie DAI. Obrzęk mózgu i pnia. Krwawienia podpajęczynówkowe. Masywne stłuczenie mózgu. Stan wegetatywny. Niedowład spastyczny prawostronny. [...]


I dalej kontynuacja smutnego opisu i prośba o pomoc.

Znowu dziecko:

[...] Fundacja Kasperek zwraca się z gorącą prośbą o pomoc finansową dla 13 - letniej Ewelinki, która 2.VII. 2006 r uległa poważnemu wypadkowi. Przechodząc przez jezdnię została potrącona przez samochód osobowy. W bardzo ciężkim stanie trafiła do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Matki i Dziecka w Katowicach.

W chwili obecnej jej stan zdrowia uległ znacznej poprawie.

Ewelinka cały czas jest pod opieką lekarzy specjalistów i rehabilitantów. Obecnie przebywa w domu gdzie jest 2 godziny dziennie rehabilitowana i widać postępy. [...]


I dalej:

"Gramy dla Ady" - pod takim hasłem organizowany jest w niedzielę charytatywny festyn w kompleksie rekreacyjno-sportowym w Jedlinie-Zdroju. Na pomysł wpadli policjanci z Głuszycy. Zaangażowali wiele instytucji z całej gminy i powiatu wałbrzyskiego. Podczas festynu będą zbierane pieniądze na leczenie 16-letniej dziewczynki.

Ada Przydatek z Jedliny-Zdroju w styczniu tego roku została potrącona przez samochód. Urazy, jakich doznała, szczególnie głowy, były tak ciężkie, że pomimo wielu zabiegów i trzech operacji przez długi czas była w śpiączce.

- Postanowiliśmy pomóc dziewczynie i jednocześnie zwrócić uwagę kierowców i pieszych, by dbali o bezpieczeństwo - mówi Jerzy Rzymek z Komendy Miejskiej Policji w Wałbrzychu.
Zwłaszcza wiosną przypadków potrąceń pieszych jest dużo. Każdego roku na drogach giną w ten sposób dwa tysiące Polaków. [...]


Mógłbym tak dalej wyliczać, ale nie o to chodzi, chodzi o przykład.

Czemu o tym piszę? Bo taka mnie refleksja naszła, że przynajmniej część z ludzi potrąconych przez samochód lub ich rodzin kiedyś hejtowała rowerzystów. Że przez przejścia dla pieszych jeżdżą i takie tam. A tu nagle... bum! I zaczyna się dramat :(

Ten wpis dedykuję odmóżdżonym mongołom, którzy w sposób bezrefleksyjny tłuką dyrdymały o "niebezpiecznych rowerzystach". Ale ten wpis jest i tak za przeproszeniem g...o wart. A dlaczego? Bo te mongoły i tak niczego nie zrozumieją, a przynajmniej do czasu, gdy ich albo ich bliskich potrąci samochód.

I to jest w tym wszystkim najgorsze :(

Komentarze (16)

Ślicznie mi to wytłumaczyłeś. Szkoda tylko, że tłumaczysz nie to, co trzeba.

Wrócę do początku: z Twojego tekstu wyczytuję tezę, że ludzie uważają, że samochód jest bezpieczniejszy dla innych od roweru. Proszę o dowód, że tak jest. Z nienawiści do rowerzystów i faktu, że zdarza się, że auto rozwala pieszego, nie wynika to, że ludzie uważają, tak, jak napisałem powyżej.

Hipek 13:07 sobota, 25 maja 2013

2. zaczyna się "szum" i wymyślanie , narzekanie i .... ogólnie jak czyta się różne fora i artykuły w sieci, robi się jakiś "kwas" z rowerzystami

----

Kwas będzie zawsze, najbardziej antyrowerowi są o dziwo piesi (rozjeżdżani raz na jakiś czas, ale nie przez rowery tylko samochody), ale wynika to chyba stąd, że piesi aspirują do bycia samochodziarzami (taka nasza polska mentalność), więc zawsze będą antyrowerowi a nie antysamochodowi. Piesi aspirują do bycia samochodziarzami (stanowiącymi przecież dla pieszych zagrożenie) na tej samej zasadzie, jak kiedyś batożeni przez pana chłopi pańszczyźniani marzyli o byciu wielkim panem i batożeniu innym. I taki pieszy, jak już zarobi na 10-letniego rzęcha i parę kropel benzyny do niego, to pokaże, jakim jest wielkim panem w samochodzie i "odkuje się" na innych pieszych. Społeczeństwo mamy niestety funkcjonujące w oparciu o mechanizmy feudalno-pańszczyźniane.

lukasz78 06:45 sobota, 25 maja 2013

Hipek, musisz wybaczyć, ale ja nie mam czasu na ankietowanie rodzin ofiar wypadków samochodowych na okoliczność ich stosunku do rowerzystów, ja nie OBOP i nie CBOS :) Wszystko musi się stety czy niestety oprzeć na pewnych założeniach statystycznych - skoro ileś osób na powiedzmy tysiąc hejtuje rowerzystów (wejdź na pierwsze lepsze forum dyskusyjne, to zobaczysz) i ileś osób na tysiąc to bliscy kogoś potrąconego przez samochód, to te dwie grupy muszą się gdzieś tam na jakimś odcinku zazębić, tak działa statystyka.

lukasz78 06:42 sobota, 25 maja 2013

Łukasz:
Nie, nie chcę, żebyś przebijał Macierewicza. Za kontrowersyjny wpis uznam taki, w którym będziesz w stanie udowodnić tezę którą sobie stawiasz. Nie wystarczy sobie coś sobie zakrzyknąć, żeby było kontrowersyjnie. Sztuka jest znaleźć odpowiednią argumentację... a z tym u Ciebie kiepsko.

Wzap:
Wybacz, nie widzę związku. W szczególności nie widzę w tym, co napisałeś uzasadnienia dla stwierdzenia typu "Zejdź z roweru, bo jesteś niebezpieczny, wsiądź do samochodu, będziesz bezpieczniejszy dla innych". A to jest teza która wynika z powyższego łukaszowego wpisu.

Co do traktowania jako świętej krowy: wychodzę z założenia, że na szacunek trzeba sobie zasłużyć. W ilu przypadkach na ile, Twoim zdaniem, kierowca pomyśli "o kurna, stuknąłem rowerzystę!", a w ilu "miał pajac za swoje!"?

Hipek 21:40 piątek, 24 maja 2013

Cóż , muszę przyznać, że ja też jak Hipek99, spotykam częściej nieogarniętych i niebezpiecznych rowerzystów niż kierowców samochodu ( o rolkarzach nie wspominam- dramat -jadą całą szerokością ścieżki) . Wiele też sytuacji widziałem jak rowerzysta na chodniku przyprawiał pieszych o "zawał serca"
Ja napiszę coś kontrowersyjnego jeśli Łukasz pozwolisz na twoim blogu,
otóż niepodoba mi się gwałtowny przyrost rowerzystów:
1. w każdej grupie proporcjonalnie znajdują się głupcy (i to widać z przyrostem liczby rowerzystów niestety )
2. zaczyna się "szum" i wymyślanie , narzekanie i .... ogólnie jak czyta się różne fora i artykuły w sieci, robi się jakiś "kwas" z rowerzystami
3. podobno na Śląsku i w Warszawie policja wykonuje akcję "ROWER" i łoi mandatami rowerzystów ( do sprawdzenie -wiadomości z sieci)
4. ograniczenie do 10 km/h na ścieżce nadmorskiej w Sopocie
5. et cetera

...a tak się fajnie do tej pory spokojnie jeżdziło ...ech...

1artur 20:56 piątek, 24 maja 2013

Hipek: Wynika choćby z prawa naturalnego, że nie kopiemy słabszych. Rowerzysta może zrobić krzywdę sobie, pieszemu, ewentualnie innemu rowerzyście. Kierowcy to on może jedynie coś wgnieść i porysować lakier. Powinien być zatem traktowany rowerzysta jak święta krowa - choćby dlatego, że przemieszcza się bez hałasu, bez ryzyka dla innych i bez spalin.

Trafiłeś w sedno. Biorąc pod uwagę mniejszą statystyczną próbę rowerzystów do kierowców, stosunek narzekania jest jeszcze bardziej niekorzystny dla rowerzystów. Bywały sceny drastyczne na ścieżkach. Ostatnio wpadła mi w oko zabawna scena - gość na holendrze dzwonił na ludzi na chodniku:)

wzap 20:40 piątek, 24 maja 2013

Hipek to by chyba chciał, żebym przebił Antka Macierewicza w różnych dziwnych teoriach, wtedy uzna wpis za kontrowersyjny :)

lukasz78 17:40 piątek, 24 maja 2013

Typowo wielkomiejskie problemy. Na wsi nie rozjeżdża się sąsiadów, choćby byli z inne wsi czy parafii.

teich 10:57 piątek, 24 maja 2013

Nagonka na rowerzystów jest faktem, bo imho narzekamy na to, co nas najczęściej irytuje. Przykład: rzadko narzekam na to, że ludziom w Korei Płn żyje się źle, ale często na to, że sąsiad z góry napiernicza czymś o mój sufit. Ja, mimo że jeżdżę codziennie na rowerze, gdybym miał podsumować tygodniowe "narzekania", to więcej oberwało by się baranom na rowerach niż baranom w samochodach. A jak na to patrzy "zwykły" człowiek?

Nadal z tejże nagonki nie wynika mi w żaden logiczny sposób stwierdzenie: rower be, samochód cacy. A Tobie?

Hipek 10:40 piątek, 24 maja 2013

Hipek: No tak, nie ma dowodów, że to akurat ofiary wypadków i ich bliscy sączyli jad p. rowerzystom. Ale faktem jest nagonka na rowerzystów, kierowcom się dopiero obrywa po wypadku. Po wypadku na Moście Poniatowskiego i tak dostało się rowerzystom, choć było sprawstwo kierowcy - "po co jechał taką ruchliwą ulicą".

wzap 09:27 piątek, 24 maja 2013

Już od jakiegoś czasu głoszę pogląd, że skoro w mieście jest ograniczenie do 50km/h a fury są coraz bardziej wypasione (mają komputery pokładowe, GPS-y itp.) to trzeba zrobić jedno. Przy tabliczce z nazwą miejscowości ustawić nadajnik, który uruchamia w samochodach blokadę, która nie pozwala rozpędzić się bardziej niż do tych 50km/h. Nieważne ile człowiek ma litrów i cylindrów pod maską więcej jak "50" nie poleci. Przy tej prędkości pieszy ma już jakieś tam szanse na przeżycie. Małe, bo małe ale zawsze. Tymczasem jak na przejściu dostanie od samochodu, który leci "90" to tylko znicz postawić pozostaje.
Poza tym szkolenie kierowców powinno się zaczynać od obowiązkowej jazdy na rowerze w ruchu miejskim, w dużym mieście, w godzinach szczytu. W wymiarze 10 godzin. Jest szansa, że jak debil to go zabiją w trakcie i w samochodzie nie będzie miał szansy stanowić zagrożenia.
Nie dalej jak wczoraj miałem okazję widzieć jakiegoś "młodego głupiego gniewnego", który z piskiem opon jakąś antyczną beemką wyjeżdżał ze skrzyżowania. Koniecznie chciał się wbić przed sznurek samochodów jadący z jego prawej strony. Ewidentny znak tego, że nie nauczono go na kursie bezpiecznych zachowań na drodze. O kulturze już nie wspomnę.
Co do psioczenia na rowerzystów. Przyznajmy się do tego, że sami nie jesteśmy święci i nie jeden raz mocno gniemy, jeśli nie wręcz łamiemy, przepisy i słusznie się nam czasem obrywa. Choć faktycznie złamanie przepisów i kolizja pieszego z rowerzystą raczej niezbyt często kończy się śmiercią czy ciężkimi obrażeniami.
Generalnie to my, Polacy, mamy tak, że przepisy traktujemy jak atak na naszą wolność osobistą i za punkt honoru bierzemy sobie ich nieprzestrzeganie. Z takim podejściem chyba czas zacząć walczyć.

limit 07:50 piątek, 24 maja 2013

Już drugi raz trąbisz przez dwa dni o przygotowywaniu kontrowersyjnego wpisu, a tu zamiast bomby mamy petardę i to mokrą... aż się nastawiłem, że coś ostrego będzie, a tu... :/

Pierwsza dziura w Twojej szalonej argumentacji: nie widziałem nigdzie artykułu, w którym ktoś mówi, że rowerzyści to tacy, tacy i tacy, a za to auta są super bezpieczne. A tak to próbujesz przedstawić.

Hipek 07:43 piątek, 24 maja 2013

Kopalnia komentów zdecydowanie. Zwłaszcza mistrzem jest portal gazeta.pl - od razu im lawinowo wzrasta "klikalność".

lukasz78 20:31 czwartek, 23 maja 2013

Próba rozpoczęcia dyskusji rowerowo-samochodowej w internecie to samobój :D
Albo kopalnia komentów.

bestiaheniu 20:28 czwartek, 23 maja 2013

Bo takie mam i co poradzę?

lukasz78 20:18 czwartek, 23 maja 2013

Bój się Boga Łukaszu, zaraz się tu burza rozpocznie, bo Zamieszczasz tu bardzo drastyczne poglądy...

TomliDzons 20:16 czwartek, 23 maja 2013
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa atrza

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]