Tour de Tarnów

Niedziela, 28 kwietnia 2013 · Komentarze(22)
Stety czy niestety, nadszedł czas powrotu do Warszawy. Żegnam się z kolegami, którzy jechali dalej w Bieszczady, ruszam na pociąg do Tarnowa.

Z Grybowa wyjeżdżam, o 7 rano, niewyspany, ale co zrobić, taki lajf. Robię dwie fotki na rynku w Grybowie...





...oraz podziwiam tubylców tłumnie zapełniających miejscowy kościół - wstać na mszę tak rano? Szacun!

Jedzie się lajtowo, cały czas doliną wzdłuż linii kolejowej, jest albo płasko albo w dół, bajka. Górka dosłownie jedna. Mijam miasteczko Bobowa...





...i podziwiam krajobrazy. No dobra, nieco monotonne, wciąż górki naokoło :)





Słońca brak, zbiera się na deszcz.

Schody zaczynają się jakieś 15 km przed Tarnowem, w miasteczku Tuchów. Dolina, którą jechałem, odbija gdzieś w bok, muszę przebić się przez pasmo górek i pagórków. Dymam z mozołem na górę, a tu... zaczyna padać. Solidnie. 5 min. chronię się na przystanku PKS, dłużej nie mogę, żebym zdążył na pociąg. Na szczęście stopniowo pada coraz mniej, więc nie zmokłem bardzo, lecz zaledwie średnio :)

W końcu kończą się podjazdy, zaczyna się ostry zjazd prawie do samego Tarnowa. Jeszcze tylko deszczowa fotka po drodze...



...i jestem w mieście:







Samo miasto... Ciężko coś powiedzieć, czasu na zwiedzanie niewiele, sporo przeoczyłem (m.in. rynek). Trochę szkoda, ale czas gonił. Ogólne wrażenie raczej na plus.

Na dworzec docieram kilkanaście minut przed odjazdem pociągu, proszę o bilet dla siebie i na rower. Trafiłem w kasie na najtwardszy kolejowy beton, kasjerka nie chce sprzedać i już, jeszcze robi jakieś durne uwagi, że "mam problem" i "na pewno zapłacę karę", widać jest bardzo z siebie zadowolona. Opieprzam ją za te teksty i biorę bilet dla siebie, rower wstawiam na gapę.

Jadę pociągiem do Krakowa, tam mam przesiadkę. Wchodzi do przedziału kanar, proszę o bilet na rower, on na to, że nie może mi sprzedać, bo "nie ma przedziału rowerowego". Rżnę głupa, że nie wiedziałem, że nie można przewozić rowerów, bo kiedyś problemu nie było i jeszcze się dopytuję, od kiedy nie wolno i że nic nie wiedziałem :) Kończy się tym, że kanar biletu nie sprzedaje, bo "nie może", ale na rower przymyka oko.

W Krakowie na przesiadkę mam całą minutę, biegnę przez podziemia, zdążam 15 sekund przed odjazdem pociągu.

Zostawiam rower w przedsionku ostatniego wagonu i idę do Warsa, aby nikt się nie zorientował, czyj to pojazd. Rower oczywiście blokuję, żeby nikt nim nie odjechał :) W Warsie sprawdzają mi bilety, dopiero wtedy wracam do pojazdu. I tak przewiozłem do Warszawy rower na gapę. Kolej nie chciała zarobić? Trudno, narzucać się nie będę.

W Warszawie ziąb, kilka stopni zimniej, niż na południu. bez przygód dojeżdżam z Zachodniego do domu.

Na koniec mapka:



Bosssko...

Komentarze (22)

Podobny ten dworzec kolejowy do tego w Bochni ;]

A mam nadzieję, że uda mi się też ten Tarnów odwiedzić :)

gregu 20:01 czwartek, 18 lipca 2013

Fajnie zobaczyć znajome okolice :) A z tym PKP szkoda gadać ..... może będą lepsze czasy na kolei :) ale kiedy???

DARIUSZ79 05:14 niedziela, 12 maja 2013

Kiedys z pewnością skorzystam z zaproszenia :)

lukasz78 21:16 czwartek, 2 maja 2013

No tak, czytałam...
Zapraszamy do Tarnowa, na Rynek koniecznie.
Może też na Marcinkę, bo jak się na nią wjedzie to cały Tarnów jak na dłoni..

lemuriza1972 20:35 czwartek, 2 maja 2013

Problem bym w tym, ze spieszyłem się na pociąg. Ale z pewnoscią nie była to moja ostatnia wizyta w Tarnowie, więc rynek jeszcze zaliczę. Może za rok? :)

lukasz78 20:15 czwartek, 2 maja 2013

Rynek nie zaliczony.. wielki błąd.
Ma klimat naprawdę.
W Tuchowie trzeba było z rynku skręcić i dalej jechać Doliną Białej, piękne krajobrazy , ruch zerowy i dojazd również do samego Tarnowa, no.. trochę więcej kilometrów, ale wrażenie większe.
Droga, którą jechałeś z Tuchowa do Tarnowa raczej mało przyjazna rowerzystom.
Kiedyś zrobiłam podobną trasę tyle, że z Krynicy i ze skrętem w Tuchowie właśnie.
Pozdrawiam

lemuriza1972 15:16 czwartek, 2 maja 2013

Ja już po prostu chyba tak mam, że szukam przygód, dlatego odnajduję się w chorych układach...

lukasz78 13:59 środa, 1 maja 2013

Podziwiam za podejście do PKP i za odwagę w ładowaniu się z rowerem tam gdzie niby nie można. Ja od dawna nie mam na to siły i woli. pozdr

giovanni 13:45 środa, 1 maja 2013

Muszę przyznać, że twoja mapa na "zaliczgmine.pl" jest imponująca. Gratulacje :)

rowerzystka 13:26 środa, 1 maja 2013

Asfalt zaraz będzie :)

A po terenie pagórkowatym jeździ się OK, daję radę. Rok temu w Górach Świętokrzyskich było trudniej, widać robię postępy :)

lukasz78 08:44 środa, 1 maja 2013

Góry górami, ale czytelnicy czekają na asfalty i bloki Bielan, Tarchomina i Żoliborza:) Gratuluje formy, i sportowej i blogerskiej.

wzap 22:39 wtorek, 30 kwietnia 2013

Podziwiam za wytrwałość w zaliczaniu gmin.
Jak jeżdzi się w terenie pagórkowatym?

panther 22:10 wtorek, 30 kwietnia 2013

W Grybowie na mszę pomykają rano, bo później ks. musi jeszcze objechać po wsiach kilka kościołów filialnych.

A Tarnowa szkoda, że nie zwiedziłeś, bardzo lubię te miasto.

surf-removed 22:05 wtorek, 30 kwietnia 2013

Piotrkol, będę zaliczał Brzesko i Bochnię, to się spotkamy :)

Biker1990, z pociągami TLK to jest tak, że obowiązuje zakaz przewozu rowerów poza wagonem rowerowym (którego z reguły nie ma) w pociągach z rezerwacją miejsc. A niedawno wprowadzili obowiązkową rezerwację we wszystkich pociągach. Czyli formalnie roweru nie da się przewieźć. Ale jak widać przewożę - trzeba być sobą i olewać system :)

lukasz78 20:15 wtorek, 30 kwietnia 2013

Hmm jak to jest teraz z pociągami? Czy warto brać rower ze sobą czy lepiej wrócić rowerem czy wsadzić do pociągu? Bo nie lubię pociągów,a teraz wrzucili jakieś nowe przepisy.Podobno jak piszesz pociąg z przedziałem dla rowerów co to za jakieś dziwne przepisy jeszcze nie tak było wszystko normalnie.

Biker1990 18:40 wtorek, 30 kwietnia 2013

Jasny gwint, czemuś nie mówił, że jestes w okolicy? :> No cóż, zostaje następny raz jak przyjedziesz więcej gmin z okolicy zbierać. Niektóre naprawdę warto ;)

piotrkol 18:22 wtorek, 30 kwietnia 2013

Bilet Tarnów-Wawa to 65 zł (bez roweru) i ponad 5 godz. w pociągach. Ogólnie jeśli bawię się zaliczanie gmin, to spędzam w pociągach te 4 godz. dziennie, bo wszystko bliżej domu już mam zaliczone :) Ale nie ma rady, zaliczanie gmin mnie wciągnęło. Ideałem byłaby wycieczka kilkudniowa rowerem (niestety z różnych względów nie mogłem sobie teraz na nią pozwolić, chociaż koledzy namawiali), bo wtedy minimalizujemy koszty (brak przejazdów koleją, noclegi kosztują sporo taniej od biletów) i czas spędzamy tylko na rowerze, a nie w pociągu.

Inna sprawa, że ja ogólnie lubię jeździć pociągami (chyba na zasadzie masochizmu lub szukania przygód, bo kolejarze nie ułatwiają mi zadania), więc tak strasznie nie boleję nad czasem spędzonym w pociągu - gazeta, internet, czasem ciekawi współpasażerowie i idzie zyć.

lukasz78 16:13 wtorek, 30 kwietnia 2013

To następnym razem dam znać, a okazja będzie, bo przecież mam gminę Gorlice niezliczoną i nie mogę tego tak zostawić :)

lukasz78 13:55 wtorek, 30 kwietnia 2013

No nie... moje tereny odwiedzasz i nic znać nie dajesz!!!!!!?????

WuJekG 13:43 wtorek, 30 kwietnia 2013

Dlaczego bez sensu? Zalezy od podejścia, mnie cieszy sama jazda w nowe tereny, a nie dokładne zwiedzanie każdego zabytku itp.

lukasz78 13:20 wtorek, 30 kwietnia 2013

Jak dla mnie trochę bez sensu te wycieczki jeśli nie masz czasu na zwiedzanie ciekawszych miejsc, ale każdy robi co uważa. Podobno dobrze żyć tak, jakby każdy dzień miał być tym ostatnim, a im starszy człowiek się robi, tym bardziej zaczyna się do tego przekonywać.

kdk 13:15 wtorek, 30 kwietnia 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa razpr

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]