Tour de Nowy Sącz

Sobota, 27 kwietnia 2013 · Komentarze(32)
Kategoria Ponad 117 km
Pojawiły się jakieś nowe "aktywności" do wyboru na BS-ie, niektóre totalnie za przeproszeniem z dupy (Sztuki walki? Wrotkarstwo? To dlaczego dłubania w nosie i szydełkowania nie ma?), a nie pojawił się trenażer. Co to jest? Kurczę, aż mi się tej relacji pisać nie chce, bo to normalnie jakaś kpina jest.

Ale do rzeczy. Wstaję o 1 w nocy, całe 2,5 godziny spałem. Nie, nie po to, aby uprawiać wrotkarstwo czy inne aktywności z dupy wytrzaśnięte (to znaczy może te aktywności są fajne, tylko co mają wspólnego z portalem rowerowym?), tylko po to, aby pojechać na Centralny i stamtąd łapać pociąg do Częstochowy. Wsiadam, biletu na rower nie mam, bo pociąg z rezerwacją miejsc, bilet kupuję u kanara, nie robi problemów. Jadę, trochę przysypiam, wysiadam w Częstochowie.

Na dworcu w Częstochowie nie uprawiam wrotkarstwa i sztuk walki, szydełkowania też nie (adminie, dodaj szydełkowanie na BS-ie, jak szaleć, to szaleć!), tylko chcę kupić bilet do Sosnowca. Podejmuję 3 próby.

Próba pierwsza - kasa biletowa. Okazuje się, że sprzedają tylko na TLK. Próba druga - biletomat. Zepsuty. To znaczy kasę pobrał, a biletu nie wydrukował, ograbiając w ten sposób jakichś podróżnych. Podróżni kombinują, jak odzyskać kasę, a ja idę do pociągu. Próba trzecia - u konduktorki. Proszę o bilet, ona na to, że później. No to siedzę i czekam, aż konduktorka wróci. Nie wraca. W końcu wysiadam w Sosnowcu i wychodzi, że jechałem na gapę. Cóż, 3 razy próbowałem zapłacić, ale nie dano mi szansy :)

Dworzec w Sosnowcu z rana:



Przy dworcu czeka Limit i Maciek (nie ma konta na BS-ie), ruszamy na Ziemię Sądecką.

Tu postój w jakimś przypadkowym miejscu w Jaworznie i moi towarzysze:



Jedziemy na wschód, mały postój w Chrzanowie...





...i w końcu zaczynają się pagórki - najpierw ostry zjazd do jakiejś wioski, a nieco dalej... Podjazd 12% tuż przed Alwernią. Podjeżdżam i okazuje się, że nie jest źle - nawet będąc tzw. nizinnym turystą (z takim określeniem, być może nieco pogardliwym, spotkałem się na BS-ie), można dać radę :) Czekam na górze, za jakiś czas dojeżdżają koledzy (mieli trudniej, bo rowery znacznie mocniej obciążone ładunkiem, jechali na 8 dni), mały odpoczynek:



Dalej jest łatwo, w miarę płasko, prujemy ostro, dojeżdżamy do Wisły (rzeki, nie miasta), przeprawiamy się promem. Wisła niezbyt imponująca, w Warszawie jest nieco szersza :)



Wkrótce jesteśmy w Skawinie, tam dłuższy postój na rynku, humory dopisują, a zza chmur wychodzi słońce.



A za Skawiną... Zaczynają się górki. I tak zostanie już do końca.







Na trasie postój na obiad, gdzieś pod Dobczycami. Udko z kurczaka i browarek dodają energii na dalsze kilometry i podjazdy :)

Zaczynam nawet te górki lubić. Jak człowiek tak dyma z mozołem pod górę, to się zastanawia czasem, jaki to ma sens, ale widoki z góry oraz zjazdy z prędkością ponad 50 km/h są najlepszą nagrodą za włożony wysiłek. Chyba o to w tym wszystkim chodzi.

Przy okazji zaliczam sporo gmin, to kolejna nagroda :)

Mijamy Tymbark (ten od soków), w Limanowej fotka pamiątkowa z drogowskazem, tu jeszcze mojego roweru nie było:



Kręcimy dalej na Nowy Sącz. Początkowo masakra, cały czas pod górę...



...ale potem jest pięknie - genialne widoki (droga biegnie szczytem grzbietu górskiego, po obu stronach doliny), a potem długi ostry zjazd do samego Nowego Sącza.

Miasta nie focę, bo jest już ciemno, innym razem sfocę. W Nowym Sączu zakupy i turlamy się jeszcze ponad 20 km na Grybów. Tam kończymy bieg. Jeszcze tylko kupujemy browary w sklepie, drogę wskazali mi alkoholizujący się na rynku kibice Sandecji Nowy Sącz :) Docieramy na kwaterę, odpoczywamy, 2 piwka uzupełniają mikroelementy. Jest pięknie. Wyszło równo 200 km tego dnia.

Ciąg dalszy nastąpi :)

Komentarze (32)

Hehe, no przecież wiesz, że pojechałbym z Wami do Soliny a choćby i na Ukrainę, ale urodzinnianie się rządzi się swoimi prawami :) Ale za rok pojadę z Wami dłużej, obiecuję. A na Śląsk i do Zagłębia oczywiście jeszcze wpadnę i dam z wyprzedzeniem znać. Pozdr

lukasz78 20:11 poniedziałek, 6 maja 2013

Dodam i ja komenta do "Tura przez Sącza" :-) Może i Łukasz jest nizinnym szydełkowcem ale popierniczał po tych podjazdach jak mały motorek. Zawsze był na górze pierwszy. Jedynie na zjazdach masa naszych sakw pozwalała dotrzymać mu tempa. Namawialiśmy Go by wybrał się z nami do Cisnej i potem byśmy Go odprowadzili w stronę Soliny albo by uderzył na Przemyśl ale się nie dał skusić. Szkoda. Ale i tak było fajnie pojechać razem. Zwłaszcza, że taki ładny kawałek udało się ukręcić.
Mam nadzieję, że to nie ostatni nasz wspólny przejazd.
Łukasz: jakbyś się wybierał w nasze okolice to pisz, dzwoń itp. Jak tylko będę ja lub ktoś mi znajomy w pobliżu, to się do Ciebie dołączymy. Już mnie nawet kosma100 ochrzaniła, że nie dałem jej znać, że będziesz kręcił się pomiędzy Siewierzem a Bytomiem ;-)

limit 18:06 poniedziałek, 6 maja 2013

Ano trzeba się będzie powoli przymierzać do nowego sprzętu, bo ten już wysłużony :) A góry chyba mnie nieźle wciągnęły, bo chcę tam wrócić. I prędzej czy później wrócę.

lukasz78 17:16 sobota, 4 maja 2013

Góry z grubej rury!
Teraz musisz tylko kupić jakiś lekki rower - i będziesz kosił przewyższenia tak jak dotąd kilometry ;))

Piękna trasa i chyba Twój rekord wysokości na rowerze (Wysokie, ten grzbiet przed Sączem ma ok. 650m). Jazda po górach to jednak zupełnie inna zabawa niż po nizinach, szczególnie dla mieszkańców nizin, stanowią ogromną odmianę dla tego co mamy na codzień; jakby się to miało na codzień - to już by taka atrakcja nie była, ale raz na jakiś czas to masa frajdy.

wilk 13:59 piątek, 3 maja 2013

Zerknąłem na Twojego bloga, wcale nie są takie niewyraźne Twoje zdjęcia, nie narzekaj :)

lukasz78 20:17 czwartek, 2 maja 2013

piękne zdjęcia ,musze ja coś ze swoimi robic bo jakieś takie niewyraźne są,a zdjęcia budzą we mnie wspomnienia bo właśnie tam,niedaleko mieszkałam:)pozdrowienia

iwonka 17:08 czwartek, 2 maja 2013

O tak, będzie się działo :)

lukasz78 13:59 środa, 1 maja 2013

Tak po prawdzie, jak się zastanowić głębiej, to trenażer jest tylko "sprzętem", który można dodać na swoim profilu. Zaś co się tyczy "aktywności", to ów sprzęt można podpiąć pod siłownię (nieprawdaż?) i pod jazdę na rowerze (jest taka grupa bikerów). Teraz będzie wesoło na forum, bo tak na prawdę można by się zastanowić, czy wpisywać (siłownia) czas, czy przejechane km, zaś druga sprawa, to jazda na rowerze, czy jednak siłownia ;)
Zima nie będzie nudna ;)

rowerzystka 12:38 środa, 1 maja 2013

No to prawda, ja też nie uważam za normalne tego, że wyjazd pociągiem z rowerem nie polega na zwykłym kupieniu biletu, lecz na kombinowaniu, partyzantce, rżnięciu głupa, wykłócaniu się, przemykaniu się chyłkiem itp. Czysty PRL, klimaty jak w filmach Barei.

lukasz78 09:00 środa, 1 maja 2013

Ładne tereny :)

romulus83 22:30 wtorek, 30 kwietnia 2013

Fajna wycieczka i udany powrót koleją . No właśnie trochę to przykre , że jak chcemy gdzieś dalej pokręcić i dojechać do celu korzystając ze środków transportu publicznego trzeba udawać nieświadomego lub chować się w pociągu co w przyadku wyjazdu w kilkuosobowej grupie jesta niemożliwe. Skoro mamy tendencję w kraju do promowania aktywnego spędzania czasu przez obywateli to dlaczgo PKP w sporej części dotowane (więc wydaje się w częściowo zależne ) z budrzetu państwa utrudnia lub wrcz uniemożliwia ten rodzaj aktywności ? No cóż życie swoją dogą a pkp swoją -torową , żelazną ...

1artur 21:15 wtorek, 30 kwietnia 2013

Muszę pomarudzić, bo to esencja blogowania :)

lukasz78 20:16 wtorek, 30 kwietnia 2013

Wpis jak zwykle na poziomie, fotki też. I nie byłbyś sobą jakbyś nie pomarudził, malkontencie jeden. A to spaliniarze, a to trenażerowcy, a to szydełkowania mu brakuje w aktywnościach. Nijak mu nie dogodzi...:)
A mnie pływania brakuje bardziej, niż dłubania w nosie czy sztuk walki. Mam 46 kilometrów w tym roku w wodzie

yurek55 18:27 wtorek, 30 kwietnia 2013

Ależ Śląsk już odwiedziłem, zerknij na 2 wpisy z połowy marca, a najlepiej otwórz kategorię "powyżej 117 km" :)

lukasz78 12:54 wtorek, 30 kwietnia 2013

No widzę że zaczynasz odwiedzać Śląsk, choć na razie tylko "przedmieścia" ale jest dobrze.

montana21 12:25 wtorek, 30 kwietnia 2013

Łukasz dokładnie o to chodzi w tych górkach . Widoki ze szczytu wzniesienia, góry itp rekompensują wszystko. ja bardzo żałuję, ze w moich okolicach tak mało tego jest. Dlatego staram się podjechać w Jurę czasami i tam sobie pojechać. Jeśli chodzi o kategorie aktywności to podzielam twoje zdanie. Jak portal rowerowy to rowerowy. chyba ze może by to podzielić na jakieś działy..... ale dystans w sportach walki .. jakoś przez 10 lat treningów Aikido nie udało mi się zmierzyć dystansu, prędkości itp... chyba ze po wybraniu tej aktywności można tylko wpisać czas.
Dystans dojechany w kosmos jak dla mnie po takim terenie. Gratulacje
Rowerzystka - masz rację grunt to się ruszać, a szczególnie po .....X-dziestce hi hi hi

Gozdzik 09:05 wtorek, 30 kwietnia 2013

Piękna wyprawa. Przy opisie kupna biletu zagościł u mnie mały uśmieszek. Jak zwykle opis i foty wspaniałe:)

sikorski33 06:44 wtorek, 30 kwietnia 2013

Nie ma się co śmiać, stopień zachlorowania wody jest bardzo ważnym parametrem, a co do mierzenia dystansu, to zawsze można przymocować wodoszczelnego GPS-a do kąpielówkek :)

A ja dalej będę uważał, że admin od problemu trenażerów uciekł. Zmiany zaczyna się od rozwiązywania problemów głównych a nie od wrotkarstwa. I skoro zmian nie ma, to znaczy, że admin nie widzi potrzeby. Szkoda.

lukasz78 05:59 wtorek, 30 kwietnia 2013

No i jak teraz sfocę przepłynięty dystans z mojego licznika-kłamcy? Straci dla niektórych sens wstawiania ochpińćdziesnastu zdjęć ze swojej aktywności...
Ale może faktycznie... Może jednak lepiej pływania niech nie dodają, zaraz będzie wojna o temperaturę wody i stopień zachlorowania. A gdzie miejsce na wilgotność i ciśnienie? Czy ktoś umie mocować licznik do rolek?
Amatorka jakaś! ;)

DareckiEB 05:48 wtorek, 30 kwietnia 2013

Piękna wycieczka. Gratuluję i pozdrawiam serdecznie

panther 05:39 wtorek, 30 kwietnia 2013

Strasznie lubię czytać Twoje wpisy z kategorii "Tour de ..." :)

bestiaheniu 23:58 poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Zupełnie niezły dystans, jak na szydełkującego.

ps.
Jak będziesz załatwiać u Admina opcję z szydełkiem to jeśli możesz załatw dla mnie takie okienko, na wypite browarki ;)

surf-removed 21:37 poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Nie wydaje mi się, że admin uciekł od problemu. Dajcie mu czas na uporządkowanie wszystkiego. Taka przebudowa portalu, przy takiej ilości ludzi, a do tego różne szablony (nie mówię to o własnych bo te sami musimy dostosować) wymaga dużo pracy. A ten człowiek pracuje, uprawia sporty, nie żyje samym bs. Trochę dystansu.

rowerzystka 21:12 poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Należę do grona trenażeroopornych :) i nie używam, ale fakt, zdążyłem się zorientować że na BS to problem i generuje duże różnice zdań.

Co do jazdy po górach, cieszę się że przypadła Ci do gustu, ja też uwielbiam, choć raczej w terenie :)

tomski 21:07 poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Tomski, nie narzekałbym może tak mocno na nowe aktywności, gdyby admin nie uciekł od problemu trenażera (bo jak wskazuje historia, to właśnie wpisy trenażerowe był problemem a nie brak wrotkarstwa) - niestety admin od problemu uciekł, albo uznał, ze wszystko jest w tym temacie OK. Ani jedna ani druga wersja nie podoba mi się.

A w góry jeszcze nie raz zawitam, bo złapałem bakcyla :)

lukasz78 21:01 poniedziałek, 29 kwietnia 2013

A ja jestem bardzo zadowolony z dodania nowych aktywności - nie samym rowerem człowiek żyje ;) Tylko bardzo, ale to bardzo brakuje mi na tej liście pływania.

Trasa super - gratulacje!!

tomski 20:57 poniedziałek, 29 kwietnia 2013

" Z rowerowego przerobiony został na ogólno-sportowy." - Są takie dwa przysłowia:

1. Lepsze jest wrogiem dobrego.

2. Coś, co jest do wszystkiego, w rzeczywistości jest do niczego.

Myślę, że oba tu pasują.

Purysta ze mnie, co? :)

lukasz78 20:55 poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Oj tam, oj tam. Z rowerowego przerobiony został na ogólno-sportowy. Grunt to w ogóle się ruszać.

rowerzystka 20:53 poniedziałek, 29 kwietnia 2013

A co mi się nie podoba w nowych aktywnościach? Wszystko mi się podoba, tylko że nie są one jazdą rowerem, a to jest portal rowerowy :)

lukasz78 20:51 poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Nie, niestety nie miałem czasu na dlugą eskapadę, koledzy pojechali następnego dnia dalej w Bieszczady, a ja tylko do Tarnowa i powrót do Warszawy. Ale proszę się nie zrażać, że dystans następnego dnia krótszy, bo będzie z przygodami :)

lukasz78 20:50 poniedziałek, 29 kwietnia 2013

No to Łukaszu pojechałeś, nie dość, że dystans..., nie dość, że przewyższenia to jeszcze blokowisk zabrakło.
Nie rozumiem, co Ci się nie podoba w nowych aktywnościach. Zagorzały rowerzysta cy cóś???

rowerzystka 20:49 poniedziałek, 29 kwietnia 2013
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa espot

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]