Żywot człowieka złamanego
Nie sądziłem, że warunki pogodowe są w stanie mnie złamać. A jednak mnie złamały.
Nie chodzi nawet o to, że Warszawa wczoraj wyglądała tak:
Nie chodzi o to, że sypnęło mokrym śniegiem, że jeździłem w wodno-solnej brei, że trochę zmokłem, a niedawno wyremontowany rower oberwał swoje. Chodzi o to,
kiedy to się stało. Słowo "kiedy" jest tutaj kluczowe, dlatego je wytłuściłem, chociaż grubymi wołami piszę na tym blogasku rzadko.
Po prostu wszystko ma swoją kolej rzeczy, przynajmniej według mnie. Normalne jest, że w styczniu czy lutym jest zimno, że czasem jeździ się na kilkunastostopniowym mrozie, czasem zalicza się mokry śnieg, odwilż i wodno-solną breją. Ale normalne jest też, że jak mamy 2.połowę marca, to mamy temperaturę dodatnią, a breja jest już tylko wspomnieniem.
W styczniu i lutym po brei kręciłem bez problemu, bo to wszystko było naturalne i cały czas trzymało mnie to, że wkrótce przyjdzie marzec i o tym całym syfie zapomnę. Ale oto marzec już się powoli kończy, a pogodowo nic się nie zmieniło. I właśnie ten mokry późnomarcowy śnieg wpędził mnie w poczucie beznadziei, w mojej głowie zakodowało się to, że ten syf nie skończy się już nigdy. Naturalny porządek rzeczy, który przez lata układałem sobie w mojej głowie, został zburzony, a ja zostałem złamany. Przez pogodę.
Zaskoczeni wpisem? Cóż, jestem tylko człowiekiem, jak każdy miewam swoje słabości i właśnie tą jedną chciałem się z wami podzielić. Pogoda mnie złamała.
Nie to, że nie jeżdżę. Jeżdżę, wczoraj wydusiłem 45 km (z czego prawie połowę, gdy już było ciemno i nie było widać tego syfu), dzisiaj pewnie wyduszę 50 (brakuje mi 14), ale to nie jest to. Po prostu wewnętrznie czuję, że coś jest nie tak, że jakiś naturalny rytm został zaburzony. No i sami powiedzcie - co robić, jak żyć? :)
Jedyny plus - utrzymam się na lajcie w marcowym TOP10. Pogoda innym dopieka chyba bardziej, niż mnie. Ale czy to takie dobre cieszyć się, że inni mają gorzej?
Ot dylematy...
PS. Chyba zrobię nową kategorię pt. "Depresja rowera". Właśnie na takie wpisy.
Komentarze (25)
@wilk:
Na głównych drogach czy w dużych miastach też nie używają soli? Jakoś nie mogę uwierzyć. Przy intensywnym ruchu samochodowym (np. w godzinach szczytu) śnieg zostanie nadtopiony i zbity w lód.
Sól ma także tę niezaprzeczalną zaletę, że zamarzający deszcz padający na posoloną jezdnię... nie zamarza. Łatwo porównać wtedy stan jezdni posypanej solą i chodników posypanych piachem. Sypanie piachem należałoby wykonywać częściej (więc wyższe koszty), a i tak niemożliwe jest posypanie wszystkich ulic w 2-3 godziny - a tyle wystarczy, by zrobiła się gołoledź.
"Dlaczego piach miałby zapychać studzienki? Stary piach się usuwa razem ze świeżym śniegiem pługami na bok drogi, sypie nowy"
Poza miastem - tak. Piach ląduje w rowie i nikomu nie wadzi. Natomiast w mieście śnieg spycha się do krawężnika, gdzie sobie topnieje. A okolice krawężników sprząta się zazwyczaj w kwietniu - maju. Do tego czasu studzienki by się już zapchały, nie mówiąc o błocie zalegającym na jezdni, oraz o pyle unoszącym się w suche i wietrzne dni.
Też wiem, że sól to zło, ale innego wyjścia nie widzę. U nas w na drogach lokalnych też często nie używają soli, i tam tak właśnie powinno być.
barklu 16:23 piątek, 22 marca 2013
Tylko, że pojedyncze parę dni ochłodzenia (nawet w maju) - to nie to samo co trwająca właściwie bez przerwy zima jak teraz.
wilk 13:53 piątek, 22 marca 2013
@limit
1 maja 1985 - to był ten pochód w śniegu, też byłam w podstawówce:)
Królowa_Mroku 12:42 piątek, 22 marca 2013
Obecna zima jakoś bardzo depresyjnie działa. Pomijając już niskie temperatury i śnieg to jeszcze trzeba zauważyć, że NIE MA SŁOŃCA. I może w tym jest problem. Byśmy tak nie psioczyli, gdyby trochę po oczach poświeciło. A tu nic.
Pocieszam się tym, że może jeszcze nie jest źle. Przypomina mi się kiedyś taki maj, jak byłem jeszcze w podstawówce i był to okres, kiedy pochody pierwszomajowe były normą, jak taki właśnie pochód zasuwał w zacinającym śniegu.
limit 10:50 piątek, 22 marca 2013
@ Barklu
Nic podobnego, np. na Słowacji się soli nie sypie, a właśnie piach i żwir - i jakoś doskonale żyją; jechałem zimą dookoła Tatr, więc po typowo górskich drogach z dużymi nachyleniami, drogach które (jak na góry) są dosyć ruchliwe bo prowadzą do kurortów narciarskich. Dużo niebezpieczniej było w Polsce, na odcinku z Łysej Polany do Zakopanego, bo gdy temperatura właśnie zejdzie poniżej zera - to się robi szklanka (bo poza wielkimi miastami na czas solą nie posypią); gdy jest piach jak na Słowacji - droga jest wyraźnie mniej śliska; problemy są jedynie w momencie większych opadów śniegu (ale wtedy i tak zawsze są problemy, bo nie sposób na czas wszystkiego odśnieżyć, nawet w krajach sporo bogatszych)
Dlaczego piach miałby zapychać studzienki? Stary piach się usuwa razem ze świeżym śniegiem pługami na bok drogi, sypie nowy
wilk 20:27 czwartek, 21 marca 2013
Też gdzieś słyszałem ostatnio, że mroźne zimy są skutkiem globalnego cieplenia (upalne lata oczywiście też) - czyli globalne ocieplenie odpowiada za temperatury z zakresu od -30 do +40. Globalne ocieplenie jest dobre na wszystko :)
lukasz78 19:53 czwartek, 21 marca 2013
@wilk
Sam napisałeś, że nie mamy zimy typu skandynawskiego. Przy naszym ciągłym przechodzeniu przez 0 sypanie piachem niewiele by pomogło - trochę roztopi, pach wejdzie pod wodę, potem przymrozi i zrobi się lód. Sypać by trzeba wtedy codziennie, a piach zapychałby studzienki. Niestety jesteśmy skazani na sól.
barklu 18:57 czwartek, 21 marca 2013
Już jakiś czas temu słyszałem sprytne tezy "naukowców", że globalne oziębienie jest skutkiem globalnego ocieplenia ;)))
Genialne!
Misiacz 18:20 czwartek, 21 marca 2013
Otóż to, żeby u nas była prawdziwa zima typu skandynawskiego, to nawet przy sporo solidniejszych mrozach niż mamy w Polsce - jeździłoby się wyraźnie lepiej. A u nas non-stop temperatura przechodzi przez zero, co napada zaraz się topi i tak w kółko.
A sól - to już masakra, ostatnio pękł mi nawet łańcuch, nie jak zwykle pękają łańcuchy na sworzniu, ale po prostu blaszka przeżarta solą pękła na pół. Poza tym sól strasznie niszczy i środowisko (wiele drzew i roślin przy ulicach później obumiera) i drogi (gdy rozmarznięta solanka w dziurach zaczyna krzepnąć i rozrywa asfalt); nie wspominając już o ogromnych kosztach, jak przeczytałem ostatnio - tej zimy Warszawa na odśnieżanie wydała już koło 70mln złotych!
W Skandynawii mimo dużo mocniejszych zim - soli się nie sypie, nawet w sporych miastach tego nie widziałem (jedynie na mocno nachylonej drodze w rejonie większego miasta widziałem sypanie piachem)- i jakoś spokojnie dają sobie radę; wychodzą ze słusznego założenia, że drogi zimą wcale nie muszą być czarne. Ale u nas lobby samochodowe jest na tyle mocne, że co roku wywala się takie gigantyczne środki na sypanie soli, a latem na naprawianie zniszczeń przez nią powodowanych.
wilk 14:33 czwartek, 21 marca 2013
Yurek, alez mrozy są OK - to co mnie dobija, to mokra breja. Gdy jest uczciwy mróz, słońce świeci i drogi suche, to jest OK, w takich warunkach spokojnie robię 150-200 km. Za to solanka nie jest OK :)
lukasz78 09:43 czwartek, 21 marca 2013
Nie chcę być złośliwy Łukaszu, ale..., jednak będę:) Gdy ja swój wpis z 6 marca zatytułowałem [co za wstyd teraz:( ] A wiosna przyszła pieszo, niejaki lukasz78 co napisał?
Masz, czego chciałeś Grzegorzu Dyndało! :)
yurek55 09:26 czwartek, 21 marca 2013
nie no już bez jaj z zimą w kwietniu i w maju. To już jest trollowanie tych co czekają na ciepło ;) Pogoda na 5 dni do przodu to praktycznie wróżenie z fusów, a co dopiero na kwiecień i Maj :). Na pocieszenie napisze, że przed rozpoczęciem zimy wieszczyli marzec wyjątkowy ciepły i wczesną wiosnę, a co mamy to widać :) polecam poprzyglądać się różnym modelom prognoz np. na 1 Kwietnie przez okres kilku dni. Co aktualizację będzie coś innego pokazywać :)
piotrkol 22:09 środa, 20 marca 2013
A tak wszyscy pyskowali na tego miłego pana
No to teraz mamy...
wilk 21:45 środa, 20 marca 2013
Mamy niemal pewny zimny kwiecień, a kto wie, czy śniegu i mrozu, co już szokujące, nie uświadczymy jeszcze w maju. Oczywiście, zdarzać się będą także cieplejsze okresy z temperaturą dochodzącą do 10 stopni na plusie, ale przecież... to zdarza się nawet w styczniu. Perspektyw na trwałe nadejście wiosny nie widać niestety wcale.
O, to jest dobre. A w sumie co tam, przynajmniej będę miał szansę powalczyć o TOP10 w kwietniu i maju, bo szosowcy na drogi nie wylegną :) Trzeba szukać jakichś pozytywów, co nie?
lukasz78 21:07 środa, 20 marca 2013
http://pogoda.wp.pl/martykul.html?kat=1034985&wid=15418436&ticaid=11043f
:-o
tomski 21:03 środa, 20 marca 2013
Jola, w podmiejskich nie ma problemów z przewozem rowerów, to na szczęście nie TLK.
Barklu, no to byle do Wielkanocy, jakoś się zaciśnie zębiska i wytrzyma :)
lukasz78 20:42 środa, 20 marca 2013
Czytałeś może "Lód" Dukaja?
Ot, tak mi się skojarzyło.... zima może jeszcze dłuuugo potrzymać ;)
A jak w XVII w zamarzał Bałtyk, to też raczej o tej porze roku jeszcze śniegi leżały.
Na poważnie: też mam dość. Kolejny mroźny weekend przed nami. Ale w Wielkanoc ma być już 13 stopni (na plusie), a potem jeszcze cieplej.
barklu 20:22 środa, 20 marca 2013
Ostatnio chodzi mi po głowie wyjazd z rowerem do Skierniewic i stamtąd już rowerem na moją działkę, to tylko 8 km od miasta, a okolice tam ładne..tylko niech się ta zima wreszcie skończy. A z rowerem w pociągu podmiejskim mam nadzieję nie ma żadnych problemów..
jolapm 20:14 środa, 20 marca 2013
To w jutrzejszym wpisie wrzucę fotkę z dzisiaj ze Skierniewic - będą podobne wrażenia.
Gdyby ktoś się pytał już teraz, to do Skierniewic dotarłem pociągiem (w sprawach zawodowych), a rowerem krążyłem po mieście :)
lukasz78 18:30 środa, 20 marca 2013
Fota szokująca, z drugiej strony rano bylo dokładnie to samo... mam dośc zmieniającej się pogody, jeden dzień cieply i tydzień śniegu, lodu, lejącej się wody z nieba.... Chyba wszyscy potrzebujemy słońca...
amiga 18:27 środa, 20 marca 2013
Ja już w żadne komentarze w stylu "czuć już wiosnę" nie uwierzę - albowiem straciłem nadzieję, że ten moment nastąpi. Czuję się jak człowiek, który dostał rok do odsiadki, zacisnął zęby, odsiedział już 11 miesięcy, a tu mu nagle kolejny rok dokładają (w Polsce za niewinność nie dołożą, ale w bananowych republikach zdarza się, zwłaszcza dla więźniów politycznych) - i jak wtedy uwierzyć, że nie dołożą jeszcze kolejnego?
I ja tak się czuję - jak tu uwierzyć, że nie dołożą mi kolejnego tygodnia mokrej brei?
lukasz78 18:23 środa, 20 marca 2013
Dziś asfalty suche, trzeba tyrać!
bestiaheniu 18:23 środa, 20 marca 2013
Na mnie również ta pogoda wpływa niekorzystnie, mimo tego, że ciemno robi się koło 18. Wracam z pracy i tak mnie "zamula", że muszę uciąć półgodzinną drzemkę.
Nie wspomnę, że nie chce mi się niczego po pracy już robić.
W tym roku zima trzyma się dobrze. Nie ma żadnego przedwiośnia. Nie wspominając już o wiośnie.
Drażnią mnie do tego komentarze, w których "czuć już wiosnę", że "to już ostatnie podrygi zimy"...
Jakoś przeczucie mnie nie myliło i kiedyś nawet napisałem, że wiosny możemy spodziewać się z początkiem kwietnia. W tym celu pozostawiłem nawet opony z kolcami w rowerze górskim...No i nie myliłem się. Może powinienem przepowiadać pogodę ;-)
panther 18:20 środa, 20 marca 2013
O tak, kurwica to dobre słowo na określenie mojego stanu...
lukasz78 17:54 środa, 20 marca 2013
doskonale Cię rozumiem. Rok temu 20 Marca jeździłem na krótko, i kosiłem trawnik (trawnik moje wielkie hobby;]), a obecnie, zaspy, błoto, syf, woda, zimno, szaro, ciemno i jeszcze kit wciskają ''eksperci'', że to normalne. hehe bardzo normalne skoro zimny Marzec ostatnio był w 2006 roku, a wcześniejszy bodaj jeszcze w latach 90''. I narazie się nie zapowiada, że pogoda się poprawi. Nie znam się dokładnie na tym, ale jakiś syfny wyż zalega sobie od arktyki aż do nas i nam uprzykrza życie, a wszystkie cieplejsze fronty są skutecznie blokowane przez tego dziada. Coś wieszczą, że może koło Wielkanocy, na początku Kwietnia się sytuacja zmieni, ale ja pamiętam jak w Lutym zapowiadali "ostatni atak zimy w tym sezonie" :/.
Też miałem podobnie w Styczniu i Lutym: "byle do Marca to już będzie cieplej"... taaa...
Wpis dobry, wszystkich powoli kur**ca łapie na zimę, ja kiedyś byłem ''fanem'' zimy to w tym roku skutecznie ją znienawidziłem...
piotrkol 17:21 środa, 20 marca 2013
lukasz78
Варшава
Uwaga: Osobnik politycznie niepoprawny :) Nie jestem Europejczykiem, jestem Polakiem ze wschodnią duszą. A poza tym podobno jestem toksyczny, podżegam do wojny, jestem chamem i pluję Litwinom do talerza - o czym można przeczytać na pewnym forum dyskusyjnym. Strzeżcie się zatem! :)
Dystans całkowity | 55271.00 km |
Dystans w terenie
| 0.00 km (0.00%) |
Czas w ruchu
|
brak danych. |
Suma w górę |
0 m |
Prędkość średnia: | brak danych. |
Baton statystyk
|
|
Profil | Profil bikera |
Więcej statystyk | Statystyki rowerowe |
Wykres roczny