Ja to już trochę spaczony jestem

Sobota, 16 lutego 2013 · Komentarze(20)
Ja to już trochę spaczony jestem. Dlaczego? Dlatego, że uwielbiam jeździć rowerem po Warszawie.

Bo Warszawa jaka jest, każdy widzi. Chaotyczna, głośna, poprzecinana monstrualnie szerokimi ulicami pełnymi szalonych samochodziarzy... Ale problem jest jeden - jako osobnik tu urodzony i w takich warunkach wychowany nie potrafię już bez tego wszystkiego funkcjonować. Jeśli mam do wyboru jeździć rowerem po Warszawie lub po podwarszawskich wioskach, zawsze wybiorę Warszawę. Wiem, że nie jest to wybór do końca racjonalny, ale ja już inaczej nie umiem :)

Przyjrzyjcie się np. ulicy Wołoskiej na Mokotowie, sfociłem wczoraj rano (stąd chwilowy brak aut):



To ulica w sumie typowa, jak wiele innych warszawskich ulic poszerzona do rozmiarów monstrualnych, stworzona chyba dla czołgów i kombajnów a nie dla ludzi. To miasto jest poprzecinane takimi właśnie "Prospektami Lenina", brutalnie rozrywającymi miejski organizm i dzielącymi go na wiele porozrzucanych kawałków. To miasto w swojej masie nie przypomina Paryża czy Amsterdamu, lecz Czelabińsk i Nowosybirsk. Czy taka sceneria zachęca do jakichkolwiek aktywności niezwiązanych z siedzeniem w blaszanej puszce? Uczciwie mówiąc, nie zachęca. A jednak wsiadam na rower i jeżdżę właśnie tutaj. Bo Warszawa jest jak narkotyk.

Na nałóg nie ma rady, skoro nie mam czasu na zaliczanie gmin gdzieś daleko od domu, to nie pojadę do podwarszawskich wiosek, dzisiaj znów będę jeździł po Warszawie.

A tak w ogóle, to całkiem ładny dystansik mi wczoraj wyszedł. Nie machnąłem go jednym zdecydowanym cięciem, lecz uczciwie składałem go do kupy, na raty przez cały dzień. Można i tak.

Komentarze (20)

jak to dobrze mieszkać w Elblągu - 4 km od centrum i jestem już poza miastem :) 30+ km wystarcza zeby objechac miasto po peryferiach.

AgniechaEG 10:17 wtorek, 26 lutego 2013

Pamiętam i ogródki działkowe i klub-świetlicę i stadninę koni i drzewa orzechowe rosnące wzdłuż torowiska na które się wspinałam budząc zaciekawienie pasażerów z przejażdżających 17, 33, 10:) Szkoda, że już nie wrócą te czasy, ech..

kwiatuszek 12:09 poniedziałek, 18 lutego 2013

Furman
Nie kwestionujmy czegoś tylko dlatego że sami tego nie robimy.
romulus83 -- też mógł by się przyczepić do twoich 25km/h (jak piszesz? ) chociażby w peletonie,a to tylko dlatego że dla niego 10km/h to kres możliwości.

Murowana Goślina Furmana 10.04.2011 26.17km/h

Aby całkiem od głównego tematu nie zboczyć to powiem że każdy z nas cyklistów jest zboczony.
Wszyscy w koło siebie mają trasy po sto kroć objechane i pewnie jeszcze nie raz je obiedzie.

obserwator 11:13 poniedziałek, 18 lutego 2013

Czyli reasumując, założenia ogólne co do trasy mam luźne i zwykle modyfikuję je na bieżąco.

lukasz78 22:13 niedziela, 17 lutego 2013

Hmmm, nie wiem dlaczego wbiłem sobie, że Wołoska kończy się bliżej centrum...

Co do doboru tras po Warszawie - mam jakieś założenia ogólne, np. jadę na Mokotów, jadę na Grochów itp., a potem i tak krążę różne pętle i pętelki, wiele jest dziełem przypadku, wiele zależy od... świateł. Nie lubię stać na światłach, więc jak mam czerwone, to skręcam w prawo na zielonej strzałce i już mi się trasa modyfikuje i czasem przez takie modyfikacje potrafię trafić na Ochotę zamiast na Mokotów :) Czy się nudzi? Nie. Radość daje mi sama jazda.

A kilometry wpisuję z całego dnia, więc nie jest tak, że jedna trasa liczyła 60 czy 80 km, są to zwykle 2 lub 3 trasy, do tego jakieś mniejsze wypady (np. 6 kilometrów do marketu i z powrotem).

lukasz78 22:12 niedziela, 17 lutego 2013

Wołoska kończy się przy Madalińskiego. W tym miejscu jest św. Andrzeja Boboli (wcześniej Chodkiewicza). Jeszcze na początku lat 90. w miejscu gdzie powstało zdjęcie były ogródki działkowe. A ulica była wąską jezdnią z wydzielonym torowiskiem tramwajowym z boku.

oelka 22:03 niedziela, 17 lutego 2013

Mnie w Warszawie najdłuższa trasa wyszła ok. 50 km i zastanawiam się, czy Tobie nie nudzi się jazda w tę i nazad tymi samymi ulicami. I chciałbym wiedzieć, jak wybierasz swoje rowerowe trasy, czy już przed wyjazdem wiesz dokąd i którędy pojedziesz, czy dopiero w trasie podejmujesz decyzję? Jakie kryteria decydują o wyborze?

yurek55 21:46 niedziela, 17 lutego 2013

Nie wiem po jakim terenie jeździł Lens. Wiem po jakim ja dziś jeździłem. Nadrzeczne, polne drogi, czasem trochę leśne i fragment żużlówki. Pokryte zmarzniętym śniegiem, z domieszką potraktorowych kolein na żużlu. Względna średnia prędkość jaka mi w terenie wychodziła to 7-10 km/h. No ale ja tytanem terenu nie jestem.

Skoro już wątek zszedł na taki temat, to się przyłączę.

romulus83 20:17 niedziela, 17 lutego 2013

Bo to jest Lens Armstrąg :) Teoretycznie można puścić się z silnym wiatrem w plecy, wykręcić dobrą średnią a potem wrócić pociągiem. Ale z opisu nic takiego nie wynika. Zresztą z opisu praktycznie nic nie wynika.

A co do jazdy po Warszawie, to pierdolca wcale nie tak łatwo dostać, to duże miasto, gigantyczna liczba ulic, jest w czym wybierać :)

Aczkolwiek wolę dalekie wypad po gminy. Ale nie zawsze mam na to czas, więc raz na jakieś 3-4 tygodnie robię taki wypadzik.

lukasz78 19:30 niedziela, 17 lutego 2013

Gdy ostatnie jechałem maraton po płaskim, a było to w Murowanej Goślinie A.D. 2011 to zrobiłem średnią 25, a jechałem w peletonie prawie cały czas. Jechałem na 9 kilogramowym rowerze, był koniec kwietnia, miałem full formę, ubrany byłem w letnie ciuchy, gór prawie nie było, jedynie Dziewicza Góra. I dało mi to miejsce w trzeciej dziesiątce dystansu Giga w kategorii Open, straciłem do zwycięzcy niecałe 20 minut. Nawet on nie wiem czy poradził by teraz z naszym bikestatsowym Lensem :)

Furman 19:25 niedziela, 17 lutego 2013

O ile te jego trenażerskie wpisy jestem w stanie łyknąć to teraz już pojechał bo bandzie. 26 km/h w terenie, na 130 km trasie, w zimowej formie, w zimowych ciuchach i na 14 kilogramowym rowerze obutym w terenowe gumy :)
Jeszcze pewnie samotnie..bo kto by był w stanie utrzymać takie tempo. Czyli brak możliwości odpoczynku na kole....chyba faktycznie nowy Lens nam rośnie.

Furman 19:20 niedziela, 17 lutego 2013

Z nim jedynie Elbląg ma szanse :)

lukasz78 19:10 niedziela, 17 lutego 2013

Ej łukasz...z Lensem i tak nie masz szans :)

Furman 18:49 niedziela, 17 lutego 2013

Każdy jest trochę spaczony. Jako osobnik mieszkający całe życie na wsi, gdzie na około pola i lasy cenię sobie tę ciszę, brak ruchu, "godziny szczytu" trwające w porywach do 20 minut. W mieście hałas, ruch, rojno, gwarno. To mnie nie przeraża, ale wolę tę swoją ciszę. Ot kwestia nauczenia :) W końcu w przyrodzie musi być równowaga. Skoro miasto lubi ktoś, wieś też musi lubić ktoś ;P

romulus83 16:32 niedziela, 17 lutego 2013

Ja dzisiaj wyjechałem całe 2 km za miasto i... stwierdziłem, że to nie to :)

lukasz78 15:34 niedziela, 17 lutego 2013

Faktycznie spaczenie ;) Ja mam odwrotnie - jak tylko mogę, uciekam z miasta. Nawet na ruchliwej szosie mniej spalin i hałasu niż w mieście, więc zdrowiej jeździć.

barklu 12:13 niedziela, 17 lutego 2013

Jako osobnik uciekający najkrótszą drogą z miasta do lasu tudzież do wzmiankowanych wiosek właśnie, podziwiam :)

tomski 10:27 niedziela, 17 lutego 2013

No toć przeciez :)

lukasz78 08:06 niedziela, 17 lutego 2013

Trochę spaczony jesteś ;)

panther 07:28 niedziela, 17 lutego 2013
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa inieo

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]