Być jak Tommy Lee Jones
Nie wiem, czy ktoś z Was jarał się kiedyś polowaniami (ja osobiście nie, uważam to za coś okrutnego), ale jeśli się jarał, to zapewne chciał być myśliwym a nie dzikiem czy zającem. Nie wiem, czy kogoś kręcił film "Ścigany", ale jeśli tak, to pewnie każdy chciał być tym zawziętym policjantem, chciał być jak Tommy Lee Jones, a nie jak ten biedny ścigany doktorek.
Życie to jednak nie bajka i ja wczoraj wcieliłem się mimowolnie w rolę zająca tudzież ściganego. A polowali na mnie spaliniarze.
Scenka nr 1: Zbliżam się do przejścia dla pieszych, jedzie samochód. Wydaje się, że jest w odległości bezpiecznej, ma dużo czasu na bezpieczne hamowanie i zatrzymanie się, wchodzę na pasy. A on na mój widok... przyspiesza. Tak, dokładnie tak, przyspiesza, jakby chciał na mnie zapolować. Za chwilę jednak hamuje, hamuje gwałtownie. Zdołałem przejść bez strat (po pasach!), jestem po drugiej stronie, a spaliniarz... jeszcze coś krzyczy przez szybę. Skąd się tacy biorą?
Scenka nr 2: Jadę ulicą Okopową, to taka "miejska autostrada", po 3 pasy w każdą stronę. Nagle z prawej strony pędzi samochód i już widzę, że się nie zatrzyma. Odbijam ostro w lewo, unikając uderzenia, inaczej by mnie porządnie rąbnął. Doganiam gościa na światłach, tłumaczy się, że niby niechcący. Może i niechcący, ale na asfalcie mógł mnie rozpłaszczyć.
Pamiętam, jak popełniałem tu wpisy z serii "nudny dzień, nic się nie działo". Teraz autentycznie za takimi nudnymi dniami tęsknię i czekam na koniec polowania.
Ogólnie ludzie są jacyś rozkojarzeni i wściekli, chyba przez tę pogodę. Na mnie też to działa, niejedną kłótnię wczoraj widziałem, w jednej uczestniczyłem. Ale potem było już tylko lepiej, rower zyskał "drugi oddech" (zrobili mu to i owo w serwisie), a ja wieczorem nakręciłem sporo kilometrów i wyszedł z tego ładny bilans, 73 km pod koniec dnia. A tutaj wieczorna fotka - mój rower na Krakowskim Przedmieściu:
A następnym razem to ja się odegram, siądę za kierownicę Kamaza i będę jak Tommy Lee Jones. Będę ścigał osobówki. Niech mają za swoje! :)
Komentarze (18)
Właśnie niedawno widziałem ten kawalek, stąd pomysł na tytuł notki :)
lukasz78 19:35 niedziela, 17 lutego 2013
Tak odnośnie tytułu wpisu - cytat z filmu Kiler:
"Masz być jak bulterier. -Będę.
jak wściekły byk! -Będę!
jak TOMMY LEE JONES W ŚCIGANYM!!!! -BĘDĘ!!!!!"
montana21 19:27 niedziela, 17 lutego 2013
po części zgodzę się z Filipem. W dzień niektórzy kierowcy zdają się nie zauważać rowerzystów. Ot choćby jakieś 3-4 dni temu jadę sobie w dzień drogą, pani w aucie dojeżdża do skrzyżowania, które ja właśnie zaczynałem przecinać i dawaj zaczyna jechać wprost we mnie. Z jakiegoś powodu byłem pewien, że tak będzie i za wczasu zjechałem do środka jezdni i przyhamowałem dzięki czemu zostawiłem jej trochę miejsca. Pomachałem ręką i wtedy mnie łaskawie zauważyła i zaczęła przepraszać.
Parę miesięcy temu podobna sytuacja ale cholernie groźna, miałem w porach pełno ;P bo zamiast pani w aucie był duży tir. Uratowałem się tym, że skręciłem w lewo tam gdzie on jechał. Gdybym pojechał prosto, to by mnie zahaczył, a jak bym dał po hamplach to bym mu się wpieprzył w bok (pod koła). I to samo: dopiero po fakcie mnie zauważył i się autentycznie gościu wystraszył... podejrzewam, że dojeżdżając do skrzyżowania zerknął w lewo i w prawo, nie zanotował świateł samochodów i po prostu stwierdził, że ma wolne.
piotrkol 13:50 niedziela, 17 lutego 2013
Ja tylko przypomnę, ze pierwsza opisywana przeze mnie scenka miała miejsce, gdy szedłem pieszo i przechodziłem przez pasy. Czy piesi tez powinni chodzić w kamizelkach?
lukasz78 06:54 niedziela, 17 lutego 2013
Filipie, kierowcy doskonale widzą pieszych, rowerzystów i motocyklistów. Szczególnie w dzień przy dobrej pogodzie. Ale jest takie myślenie kierowcy "zdążę przeskoczyć zanim on wejdzie lub przejedzie bo nie chce się mi zdejmować nogi z gazu". A okazuje się, że nie jest w stanie zdążyć. A potem sprawca wypadku - wymuszenia pierwszeństwa twierdzi, że nie widział...
Ja bym tym "niewidzącym" na miejscu odbierał prawo jazdy do czasu aż przyniesie nowe wyniki badania wzroku u okulisty. Szybko skończyły by się głupie tłumaczenia.
Bardzo dużo wypadków jest podczas bardzo dobrych warunków pogodowych i na prostym odcinku drogi. Ludziom się wydaje, że w takich warunkach mogą sobie depnąć i... kończą w rowie.
Jest w Polsce taki ktoś jak Odblaskowy anioł ze Szczecina. Gość ma potrzebę bycia misjonarzem, jeździ po Polsce i rozdaje odblaski.
Mimo tego, że błyszczy się lepiej niż choinka miał już sporo różnych wypadków. I nic mu te wszystkie odblaski nie pomogły.
oelka 02:43 niedziela, 17 lutego 2013
Łukasz, kiedy na rower idziemy :)? Masz czas jutro?
bestiaheniu 01:11 niedziela, 17 lutego 2013
Sam widzisz, że problem widoczności pojawia się przy świetle dziennym. Nocą ruchome odblaski oraz oświetlenie powoduje, że jesteśmy widoczniejsi niż w ciągu dnia kiedy nasza sylwetka zlewa się z barwnym tłem otoczenia (pamiętajmy o tym, że samochody jeżdżą z włączonymi światłami, więc kierowcy są uwrażliwieni na oświetlone pojazdy*)
*- parę lat temu gdy wprowadzano zamianę przepisów dotyczących przymusowej jazdy na włączonych światłach mijania dużą wrzawę podniosły środowiska motocyklistów. Właśnie jazdą z włączonymi światłami bronili się motocykliści z niedostrzeganiem ich na drodze. W momencie kiedy wszystkie pojazdy mają zapalone światła, ciężko jest odróżnić w lewym lusterku czy te migające lampki to jadący samochód czy wyprzedzający nas motocykl etc
Rowerzyści mają jeszcze gorzej bo sami siebie skazują na wizualny niebyt na drogach. Zobaczysz, że jak założysz żarówiastą kamizelkę skończą się twoje problemy z kierowcami.
Szkoda tylko, że to takie brzydkie.
Gość Filip 00:04 niedziela, 17 lutego 2013
A co do polowania (w sensie takiego na zwierzęta), to cóż, nastawiony jestem sceptycznie, ale upierać się nie będę, może się mylę.
lukasz78 22:13 sobota, 16 lutego 2013
Drogi Filipie, doceniam Twoje zabiegi zmierzające do podniesienia mojej widoczności, ale pragnę nieśmiało zauważyć, że omawiane przeze mnie zdarzenia miały miejsce w świetle dziennym.
Ogólnie, teraz już bez cienia iroinii piszę, stwierdzam na podstawie własnych doświadczeń, że bardziej niebezpieczna jest jazda w świetle dziennym. Może jest tak, że jak jest ciemno, to samochodziarze bardziej uważają, a jak jest widno, to są rozkojarzeni. Przez samochód zostałem trafiony 3 razy w życiu i zawsze w świetle dziennym. Więc to raczej nie brak kamizelki jest przyczyną.
PS. Nie mam lampek na baterie, mam prądnicę w przedniej piaście.
lukasz78 22:11 sobota, 16 lutego 2013
Nihil novi - żądamy by było jak na Zachodzie ale jako kierowcy jakoś wciąż nie umiemy się zachowywać jak mieszkańcy owego Zachodu.
Będąc rowerzystą nie masz większych szans:( Choć będąc kierowcą też jedziesz jak na wojnę.
Skowronek 21:04 sobota, 16 lutego 2013
Drogi Łukaszu,
jak zwykle masz celne porównania i ciekawe spostrzeżenia.
Cieszę się, że mój świat, pomimo tego, że niczym się od Twojego nie różni jest zupełnie inny.
W moim świecie nikt na nikogo nie poluje, myśliwi nie są okrutni jak piszesz(rozumiem, że tę wiedzę czerpiesz z innych źródeł niż May K., Winnetou), nikt mi nie grozi i nikt na mnie nie trąbi, a przecież też pokonuję w Warszawie dziesiątki kilometrów, też biorę czynny udział w ruchu ulicznym etc.
Odnośnie niedostrzegania Ciebie przez kierowców: może czas jeździć w kolorowych ciuchach? W sytuacji kiedy większość użytkowników drogi ma włączone światła mijania niedoświetlony rowerzysta może być nie do końca widoczny. Jesteś kilkakrotnie mniejszy od oświetlonego samochodu więc powinieneś być kilkakrotnie lepiej widoczny(oświetlenie, kolorowe ciuchy, odblask). Niektórzy myślą, że jak mają lampki za 20zł z bazarku mrugające na rozładowanych bateriach to im to wystarczy i są dostatecznie widoczni. :/ Nie jest tak.
Gość Filip 20:04 sobota, 16 lutego 2013
Jako wędkarz i osoba znająca kilku myśliwych nie uważam polowania i wędkowania za coś okrutnego. Okrutni są kłusownicy i pseudowędkarze. Pseudomyśliwych nie miałem okazji poznać, nie mniej zakładam, że są. Myśliwy nie każdego zwierza odstrzeli. Ja większość ryb wypuszczam. Tyle o zwierzęcym wątku.
Skoro byłeś na Krakowskim, blisko Pałacu Namiestnikowskiego jak widzę mogłeś wpaść do Bronka. Może zdążyłbyś przed wyjazdem na Litwę.
romulus83 17:33 sobota, 16 lutego 2013
hehe to ja nie lubię rowerem wjeżdżać do 16 tysięcznego Brzeska, bo ruch jak diabli, a co dopiero taka Warszawa :)
piotrkol 17:20 sobota, 16 lutego 2013
Hmmm, może to brak słońca tak działa? Sam już nie wiem. Dzisiaj znów trafił mi się pacjent wymuszający pierwszeństwo.
Panther, w sensie obiektywnym masz rację, ale ja jestem w jakimś sensie spaczony - całe życie mieszkam w 2-milionowym mieście i już chyba nie umiałbym inaczej.
lukasz78 15:51 sobota, 16 lutego 2013
Dzisiaj, trasa na Otwock. Z mojej lewej strony jakiś facet czeka, by włączyć się do ruchu skręcając w swoje lewo. Przepuścił wszystkie samochody, zapominając o mnie :D. Zatrzymał się na środku drogi, ja zwolniłem przeklinając pod nosem, a ten nagle rusza i gwałtownie hamuje tak, że wpieprzył mnie w zaspę. Nie jesteś sam :D
bestiaheniu 15:31 sobota, 16 lutego 2013
Nic oczywiście nie usprawiedliwia tych kierowców, ale to jest powodem tego, że zdecydowanie bardziej wolę jazdę w jakimkolwiek terenie, niż drogami asfaltowymi, zwłaszcza o wielkim natężeniu ruchu samochodowego.
panther 14:04 sobota, 16 lutego 2013
Dzięki, staram się jak mogę :)
lukasz78 11:42 sobota, 16 lutego 2013
Fajnie się czyta Twoje wpisy,są ciekawe.
jerzyp1956 11:29 sobota, 16 lutego 2013
lukasz78
Варшава
Uwaga: Osobnik politycznie niepoprawny :) Nie jestem Europejczykiem, jestem Polakiem ze wschodnią duszą. A poza tym podobno jestem toksyczny, podżegam do wojny, jestem chamem i pluję Litwinom do talerza - o czym można przeczytać na pewnym forum dyskusyjnym. Strzeżcie się zatem! :)
Dystans całkowity | 55271.00 km |
Dystans w terenie
| 0.00 km (0.00%) |
Czas w ruchu
|
brak danych. |
Suma w górę |
0 m |
Prędkość średnia: | brak danych. |
Baton statystyk
|
|
Profil | Profil bikera |
Więcej statystyk | Statystyki rowerowe |
Wykres roczny