Spaliniarzu, to do Ciebie, jeśli to czytasz
Już niedługo skończą się ferie i na ulice wylegnie dodatkowa porcja rozwydrzonego spaliniarstwa. W końcu "trzeba odwieść dzieci do szkoły".
Kiedy zapytacie spaliniarza, czemu jeździ po mieście samochodem a nie np. komunikacją miejską (rower zostawmy, bo to dla większości spaliniarzy totalna abstrakcja i "wersja hard"), często odpowie coś takiego:
Życzę powodzenia w jeździe zatłoczonym do granic możliwości pociągiem lub rowerem z dwójką dzieci do żłobka/przedszkola zimą...To nie ja wymyśliłem, to tekst znaleziony kiedyś w internecie na jakimś forum dyskusyjnym, typowy w sumie. Więc teraz do Ciebie spaliniarzu, jeśli czytasz ten tekst. Męczysz się codziennie w korkach (psiocząc jednoczenie na te korki ile wlezie), bo sam jesteś sobie winien. Już wiesz, dlaczego?
Pewnie nie wiesz. Ot każdego dnia bezrefleksyjnie ładujesz dzieciaki do blaszaka i ruszasz. Przez pół miasta, przez korki. A teraz po kolei. Skup się. Czemu jedziesz przez pół miasta do przedszkola? Bo nie ma przedszkola koło twojego domu, zgadza się? Czemu nie ma przedszkola koło twojego domu? Bo zabrakło kasy na jego zbudowanie. Czemu zabrakło kasy? Bo gruba kasa poszła na budowę dróg, kasę utopiono w asfalcie. Teraz kumasz, pajacu?
To twoja wina, koleś. Nigdy nie krzyczałeś głośno, że chcesz budowy przedszkoli, szkół itp. Domagałeś się budowy dróg, prawda? We wszelkich możliwych ankietach mieszkańcy Warszawy (innych polskich miast pewnie też, bo mentalność w narodzie jest wszędzie z grubsza taka sama) jako priorytet wskazują rozwój komunikacji, komunikacji rozumianej jako kolejne drogi (no bo przecież nie tramwaje, swojego dupska do tramwaju nie wsadzisz, bo nie chcesz "jeździć z plebsem"). A wbrew pozorom władza cię słucha, słucha takich jak Ty, bo liczy na reelekcję. Spełnia twoje życzenia, buduje nowe drogi. Jasne, że wolno, bo budowa dróg to proces żmudny i kosztowny, ale budują, starają się. Prawie całą kasę przeputano na drogi, na przedszkole koło Twojego domu zabrakło. Więc ładujesz dzieciaki co rano do blaszanej puszki i gnijesz w korkach tak jak tysiące tobie podobnych patafianów.
Teraz już wiesz, że sam jesteś sobie winien, że źle ustawiłeś priorytety i zamiast myśleć o przedszkolach i szkołach, myślałeś o drogach. A trzeba było pomyśleć o przedszkolu już wtedy, gdy płodziłeś swoje dzieciaki. Niestety nie pomyślałeś. A teraz masz problem.
A najgorsze jest w tym wszystkim to, że i tak nie weźmiesz sobie tego do serca i się nie zmienisz. Nadal będziesz domagał się nowych dróg, kolejnych i kolejnych. Bo mózg zalało ci asfaltem. Szkoda.
Dobra, koniec znęcania się nad spaliniarzami, koniec chwilowy, bo jutro będzie kontynuacja pt. "Portret spaliniarza warszawskiego". Powiem nieskromnie, warto zajrzeć :)
I jeszcze fotka z dnia wczorajszego, skrzyżowanie Płockiej i Kasprzaka na Woli:
Brzydkawe miejsce i brzydki dzień, tak bywa. Ale 60 km z siebie wykrzesałem. Forma i chęci były, pogoda akceptowalna.
Pogoda pogorszyła się dopiero dzisiaj, ale o tym już w następnym odcinku. Do następnego zatem!
Komentarze (100)
Żeby nie było tak "różowo-rowerowo", dodam swoje zdanie . Staram sie jeździć do pracy rowerem (z wyjatkiem zimy) i szczerze Wam powiem- nienawidze dojazdów w pełnym sezonie - łatwiej o wypadek na ścieżce rowerowo-rolkowej niż na ulicy. Reasumując czy na rowerze , czy w samochodzie wszystko zależy od kultury użytkownika ( nie jest dobrze)
pozdr
1artur 14:13 poniedziałek, 11 lutego 2013
Każdy ma 1000 powodów i to jest prawda, natomiast ja proponuję wprowadzenie elementu racjonalności do naszego myślenia o transporcie. Czyli wybierajmy środek transportu w sposób racjonalny, a nie bezrefleksyjny ("a ja sobie pojadę autem i co mi zrobicie :P") lub spowodowany licznymi obawami w stosunku do świata zewnętrznego ("jade samochodem, bo jak wjedzie we mnie drugi samochód, to mam większą szansę na przeżycie").
Nie jestem doktrynerem, lodówkę czy telewizor też bym przewiózł samochodem. Ale czy codziennie wozimy przedmioty wielkogabarytowe?
lukasz78 10:34 poniedziałek, 11 lutego 2013
Łukasz
Jest 1000 powodów do jeżdżenia samochodem, 1000 powodów do jeżdżenia rowerem, 1000 powodów do jeżdżenia ''''zbiorkomem", 1000 powodów do chodzenia pieszo (z kijami, lub bez), do biegania, pływania etc.etc. Każdy ma swój sposób na życie i wolny wybór swojej drogi "Bo z tylu różnych dróg przez życie, każdy ma prawo wybrać źle" - pisał Staszek Staszewski. Prowadzenie krucjat przeciwko "spaliniarzom" generuje dużo wpisów pod tekstem, ale jakoś trudno mi uwierzyć, że traktujesz to poważnie, jako swoiste posłannictwo. Doktrynerstwo nie przystoi ludziom inteligentnym, bo zamyka drogę do poznania innych prawd, niż swoja własna.
yurek55 09:32 poniedziałek, 11 lutego 2013
Rozsądek to jest wtedy, gdy np. zakładamy czapkę na mrozie. Chowanie się do samochodu ma znacznie więcej wspólnego ze strachem niż z rozsądkiem. Chowasz się do samochodu, bo się czegoś obawiasz (konkretnie innych samochodów). Gdyby chodziło tu o rozsądek a nie strach, to zanikłby ruch pieszy i rowerowy, ludzie pochowaliby się do samochodów kierowani rozsądkiem.
Przypomina mi się historia, gdy rozpędzony pirat drogowy zabił 5 osób na przystanku w Warszawie. Według Twoje teorii należałoby przyjąć, że ludzie na przystanku byli w jakimś stopniu sami sobie winni - zamiast "rozsądnie" jechać samochodem, nierozsądnie czekali na autobus przy ruchliwej trasie.
lukasz78 22:07 niedziela, 10 lutego 2013
http://sjp.pwn.pl/szukaj/strach
http://sjp.pwn.pl/szukaj/rozs%C4%85dek
Naprawdę eot, bo nudne to się zrobiło.
Sol 21:56 niedziela, 10 lutego 2013
Pa. I nie bój się. Świat nie jest taki groźny, jak myślisz.
lukasz78 21:48 niedziela, 10 lutego 2013
Ignore mode on. Miłego snucia dalszych teorii. Pa.
Sol 21:47 niedziela, 10 lutego 2013
Jeśli mówimy o względach bezpieczeństwa, to znaczy, że się czegoś obawiamy. Czyli boimy. Po prostu.
Nie ma się czego wstydzić, różnorakie obawy to coś normalnego, to takie ludzkie.
lukasz78 21:41 niedziela, 10 lutego 2013
Przecież jest napisane jak wół, że decydują względy bezpieczeństwa, a nie że się boję. Wybacz, ale Twoja nieumiejętność zrozumienia tekstu pisanego ostatecznie przekreśla sens dyskusji.
BTW, jest takie stare ruskie przysłowie, że jak Ci piąta osoba z rzędu mówi, że jesteś pijany, to nie kłóć się i idź spać. Niegłupie.
eot
Sol 21:38 niedziela, 10 lutego 2013
"Wytrzeźwiej, a potem pisz." - a Ty sobie łyknij, to się wyluzujesz wreszcie :D
lukasz78 21:27 niedziela, 10 lutego 2013
"Natomiast kwestia bezpieczeństwa jest oczywista i wynika z prostego porównania co zostaje z roweru i/lub dziecka w starciu z samochodem względem tego co zostaje przy zderzeniu dwóch samochodów." - nie Sol, nie napisałeś, że się boisz, wcale :))
lukasz78 21:27 niedziela, 10 lutego 2013
Wiesz, zwykle ucinam dyskusję z ludźmi, którzy są tak zafiksowani na własnych teoriach, że nie rozumieją/nie chcą rozumieć co piszą inni (w tym drukiem).
Więc krótko - nie napisałem że się boję, a teza że ludzie jeżdżą samochodami ze strachu jest niedorzeczna. Niemniej ogłoś ją światu, na pewno znajdziesz wielu chętnych dyskutantów i na pewno wypracujecie wiele ciekawych wniosków. No bo wnioski z niedorzecznych tez zawsze są w pewnym sensie ciekawe ;)
Ja obstaję przy swoim zdaniu i tak jak pisałem wcześniej, mało mnie obchodzi że kogoś frustruje, że w dużym mieście jest dużo samochodów.
Pzdr.
Sol 21:20 niedziela, 10 lutego 2013
Ciekawe założenie: że każdy chowa się do samochodu, bo się boi.
Wytrzeźwiej, a potem pisz.
Hipek 21:19 niedziela, 10 lutego 2013
Czyli chowasz się do samochodu, bo się boisz samochodów. A równocześnie jadąc samochodem zagrażasz innym (nie uważam że to kwestia Twojej kultury/umiejętności/głupoty/nadmiaru kierowców, tylko zwyczajne ryzyko) i inni też chowają się do samochodów, bo boją się np. Ciebie. A Ty boisz się ich, bo oni jeżdżą samochodem. Nawzajem sobie zagrażacie i nawzajem się siebie boicie.
Boże, co za paranoja.
lukasz78 20:26 niedziela, 10 lutego 2013
Chujowe oznacza, że po prostu nie spełniają moich oczekiwań. Kwestia opinii, nie faktu - to tak dla jasności ;)
Natomiast kwestia bezpieczeństwa jest oczywista i wynika z prostego porównania co zostaje z roweru i/lub dziecka w starciu z samochodem względem tego co zostaje przy zderzeniu dwóch samochodów.
I nie, nie uważam że to kwestia kultury/umiejętności/głupoty/nadmiaru kierowców, tylko zwyczajne ryzyko wpisane w życie w dużym mieście. W Amsterdamie również woziłbym dzieci do przedszkola samochodem.
Sol 20:06 niedziela, 10 lutego 2013
I jeszcze jedno: "A tak naprawdę to wożę dzieci samochodem, bo tak jest dla nich bezpieczniej." - a dlaczego poza samochodem jest niebezpiecznie, z jakiego powodu? Pytam bez podtekstów, po prostu chciałbym poznać Twoją opinię na temat tego, gdzie się czają niebezpieczeństwa.
lukasz78 13:58 niedziela, 10 lutego 2013
Może po prostu te przedszkola są "chujowe" i pracują zbyt krótko w stosunku do potrzeb z powodu braku należytego finansowania? Co sądzisz?
lukasz78 13:57 niedziela, 10 lutego 2013
Powiem tak - tekst nie jest opisem faktów, tylko opinią.
Z opiniami -zwłaszcza tymi krzykliwo-stanowczymi - bywa tak, że choćby się człowiek w pałąk wygiął, wyraziciel tychże i tak pozostanie przy swoim, a my tylko zmarnujemy energię potrzebną np. do przyjemnego spędzenia popołudnia.
Dlatego powiem tylko, że się z lukaszem78 nie zgadzam i uprzejmie donoszę, że (i) w mojej okolicy są przedszkola, ale czynne do 16-17, a ja pracuję dłużej; (ii) niestety nie nawoływałem w momencie płodzenia nikogo, kto mógłby ten stan rzeczy zmienić, bo myślałem wtedy o czymś innym; (iii) nie nawołuję również teraz, bo owe bliskie przedszkola są chujowe, a ja wolę lepsze, a te lepsze są dalej.
A tak naprawdę to wożę dzieci samochodem, bo tak jest dla nich bezpieczniej. I jakkolwiek jestem rowerzystą i czuję solidarność ze środowiskiem rowerowym, mam centralnie gdzieś, że to się jakiemuś rowerzyście nie podoba.
Sol 13:19 niedziela, 10 lutego 2013
Co to za lew co się wstydzi podpisać?
Pisz poprawnie to problemu nie będzie.
Zaś co do ''ekologicznej'' wyprawy w tzw. ostatnią podróż. Obawiam się, że Twoja teoria że tylko wśród ''zapalonych rowerzystów'' znajdzie się na taką chętnych jest błędna.
Problem z Wami- bojownikami o idee(pfff) polega na tym, że widzicie tylko jedną stronę tematu.
alkor 10:15 niedziela, 10 lutego 2013
Miałem okazję obserwować przed laty żałobników poruszających się na wielbłądach.
Jakby nie patrzeć to ekologicznie i zapiekły rowerzysta nie miał by nic przeciw aby go karawaną zamiast karawanem "odprowadzili".
alkor nie drażnij lwa ok
Gość 10:06 niedziela, 10 lutego 2013
O, jak w notce i części komentarzy wcześniej prezentowali się ''myśliciele prorowerowi'' to kolega ''Gość'' zabłysnął drugim genialnym inaczej stanowiskiem-.-
A w ostatnią drogę, Gościu, to jedzie się karawanem. Karawaną możesz co najwyżej po pustyni sobie pohasać.
alkor 15:53 sobota, 9 lutego 2013
Po przebrnięciu przez ludzkie wywody doszedłem do wniosku że to tak jakbym słuchał obrońców przyrody.
Będą złorzeczyć na wycinkę lasu i retorty wypalające drzewo.
Pytam się więc czym to dupsko będziemy podcierać gdy zabraknie papieru.
Żeby nie trzeba było nad potoczek z obes....aną jechać na rowerach gdy dróg nam zabraknie.
Do tych co dzieci jeszcze nie spłodzili.
Warto się o to postarać żeby zamiast karawaną w ostatnią drogę nie musiano co nie których rikszą zawozić.
Gość 15:15 sobota, 9 lutego 2013
Ci, co się wyprowadzili, mają dalej :)
lukasz78 21:12 piątek, 8 lutego 2013
wyprowadz się z warsafki,będziesz miał blizej przedszkola :),pozdrawiam,też nie lubię spalin.
kebos81 21:07 piątek, 8 lutego 2013
Co więcej uważam, że jak każdy ma prawo wyrażać swoja opinię to nie ma jednak prawa mówić mi co mam robić. Albo walić pseudo dowcipnymi tekstami, że on mnie sprowadzi na dobrą drogę.
---
No wiesz, starałem się łagodnie, mam walić prosto między przysłowiowe gały?
lukasz78 20:49 piątek, 8 lutego 2013
Barklu, ale tak po prawdzie to ja nigdy nie muszę tym autem jechać. Jadę bo CHCĘ i MOGĘ. Także w takich sytuacjach jak ta przykładowa.
I naprawdę nie interesuje mnie czy ktoś to pochwala czy gani. Podobnie jak wtedy gdy wybieram jakąkolwiek inną opcję transportu z punktu A do punktu B. Co więcej uważam, że jak każdy ma prawo wyrażać swoja opinię to nie ma jednak prawa mówić mi co mam robić. Albo walić pseudo dowcipnymi tekstami, że on mnie sprowadzi na dobrą drogę.
Poza tym wszystkim to powiem Wam tak- ja się poruszam po mieście jako pieszy, rowerzysta, pasażer i kierowca. I w każdej z tych ról mam najwięcej problemów z rowerzystami. No, może poza opcją ''pasażer'' bo wtedy problemy mam tylko z tym czym przyszło mi jechać oraz z tym z kim przyszło mi jechać.
alkor 20:26 piątek, 8 lutego 2013
Daniel, tekst jest jak najbardziej mój. Czasem lubię napisać że tak powiem ostrzej, przemówić do wyobraźni. Na ile skutecznie, tego nie wiem, ale przynajmniej próbuję :)
lukasz78 18:48 piątek, 8 lutego 2013
Jakie szczęście że nie mieszkam w aż tak dużym mieście, a tobie Łukasz zwyczajnie współczuję.
Kumam że to nie twój tekst, ale od razu nasuwa mi się taka myśl. Gdyby była na każdym osiedlu szkoła lub tam gdzie tylko autor by sobie życzył (czyli nawet za dużo) to za chwilę były by głosy że za dużo kasy idzie na szkolnictwo i na nauczycieli. O tym że trzeba im przywileje zabrać, "kartę nauczyciela" itp.
A co do wożenie dzieciaków do szkoły i przedszkola. Jak ktoś ma blisko to można z buta, ale ciągnij dzieciaka rano kilka km pieszo do przedszkola to się przekonasz.
Ja z auta korzystam rzadko. Do pracy tylko w najgorszą pogodę i to musi już lać:)
Zakupy robię przeważnie większe na kilka dni i choć mam blisko to samochodem.
Wyjazdy z rodzinkę - wygodniej samochodem.
Pozdrawiam.
daniel3ttt 17:47 piątek, 8 lutego 2013
Niedźwiedź z forumrowerowe.org :
"- w Amsterdamie z ekologicznych form transportu (rower i komunikacja miejska) korzysta 52% ludzi. W Warszawie -61% !
- w Amsterdamie z samochodu korzysta 44% A w Warszawie? 34% !"
No widzisz. Pomimo że w Amsterdamie więcej osób korzysta z samochodu, to jednak inne formy transportu cieszą się większymi przywilejami władz - zgodnie z zasadą "jak chcesz tkwić w korku, to tkwij, tylko nie zmuszaj do tego innych". U nas te samochodowe 34% absorbuje sobą 80% przestrzeni ulic. W Amsterdamie podział miejsca na drodze jest mniej więcej proporcjonalny do udziału w ruchu każdej z grup. Jakby u nas tak miało być, to NIGDY autobusy nie stałyby w korku, bo miałyby swoje własne ulice, zamknięte dla ruchu samochodowego, o buspasach nie wspominając. A i myślę że dróg rowerowych byłoby więcej niż obecnie.
Radzę przeczytać:
http://www.zm.org.pl/?a=amsterdam-2x1-119
alkor:
"Praktycznie zawsze kiedy jadę autem to jadę z psem/psami. Praktycznie ale jest to mój główny powód odpalania auta."
Jeśli naprawdę MUSISZ jechać samochodem, bo naprawdę inaczej się nie da, to w porządku. Zauważ jednak, że także Ty tracisz wtedy czas i benzynę przez takich, którzy jechać samochodem nie muszą, wybrali go tylko z wygodnictwa. Rzadko, ale też czasem muszę skorzystać z samochodu i wnerwia mnie to niemiłosiernie. Jakby każdy jeździł tylko wtedy, kiedy musi, to korków by nie było.
barklu 16:28 piątek, 8 lutego 2013
a poza tym, dlaczego niby jazda na rowerze miałaby być czymś lepszym niż leżenie przed telewizorem czy też wożenie swojego wygodnego tyłka w cieplutkim czyściutkim samochodzie (nawet jeśli stoi w korku, niektórzy to mogą lubić)?
spaliniara 15:14 piątek, 8 lutego 2013
lukasz78 poza zimą rowerem oczywiście. Autem jestem szybciej, ale rowerem przyjemniej :)
Platon 15:06 piątek, 8 lutego 2013
wymijająca odpowiedź
spaliniara 15:01 piątek, 8 lutego 2013
Rowerem nie jeżdżę aż tak dużo w zestawieniu z czasem,.który przeciętny warszawiak spędza w korkach a potem przed telewizorem. A na odpowiadanie na komentarze tracę w pracy znacznie mniej czasu, niż wielu pracowników na.ploteczki i kawusie.
lukasz78 14:48 piątek, 8 lutego 2013
Co za głupoty, rzeczywiście cyklofaszyzm. Czy Ty nie masz co robić, nigdzie nie pracujesz, nie masz rodziny, że tylko na tym rowerze jeździsz, o rowerze myślisz?
spaliniara 14:04 piątek, 8 lutego 2013
Praktycznie zawsze kiedy jadę autem to jadę z psem/psami. Praktycznie ale jest to mój główny powód odpalania auta.
alkor 13:38 piątek, 8 lutego 2013
Alkor, czy jak jeździsz samochodem, to za każdym razem wozisz ze sobą chorego psa?
Pytanie nie jest zupelnie od czapy, dzisiejszy wpis będzie traktował o tego typu sytuacjach.
lukasz78 12:28 piątek, 8 lutego 2013
Barklu- nie dalej niż dwa tygodnie wiozłam tyłek naszymi pięknymi autobusami, mniej więcej dwa razy w tygodniu korzystam ostatnimi czasy z tramwaju, także wydaje mi się że jednak nie tak dawno miałam okazję mieć styczność z mpk.
Druga sprawa to nie jest tak, że autobus jest ofiarą korków. Jest jego częścią.
Akurat ja nie jestem jakoś bardzo cierpiąca z powodu korków- widać umiem sobie organizować poruszanie się po mieście. MPK tego nie zrobię bo toto ciśnie po z góry wyznaczonej trasie.
Co tam było dalej... dzięki MK straciłam dużo czasu tylko raz, idąc z buta. Nie jest moim problemem to, że robią te swoje śmieszne demonstracje ''w imię zasad''(choć jak się akurat tłuką gdzieś pod moim nosem to powiedzmy, ze nie uznaję tego za miłe). Moim problemem jest to jak szczekają. Zauważ, że nie to ''co'' tylko właśnie ''jak''. Bo w kwestii ''co'' mają sporo sensownych postulatów. Mają też parę durnych, ale tak jest u wszystkich. Inna sprawa, że dla mnie rower jest przede wszystkim źródłem zabawy a nie środkiem transportu i raczej się to nie zmieni. A już na pewno nie za sprawą ludzi według których samochód powinnam oddać na żyletki jako naczelne zło tego świata. Choćby dlatego, że mam całkiem sporego psa z chorymi stawami. I jak mi kiedyś upadł, nie mógł wstać tylko leżał i wył z bólu to co? Miałam go wlec za rowerem do weterynarza, wieźć na ramie? Czy może próbować wpakować do mpk mimo, że ledwo był w stanie(z pomocą dwóch osób) wskrabać się do auta? Czy może tak jak sądzą inni zapaleńcy, tym razem antyzwierzęcy, strzelić mu w łeb albo zostawić żeby cierpiał bo psy są złe i śmierdzą? To jest dokładnie ta sama pseudologika. Myślenie idioty.
Widzicie ja nie trawię wszelkich fanatyków. Czy to samochodowych, rowerowych, pieszych, antyzwierzakowych, prozwierzakowych, teistów, antyteistów. Żadnych.
alkor 12:06 piątek, 8 lutego 2013
Platon, a wiosną i latem czym dojezdzasz do pracy?
lukasz78 11:10 piątek, 8 lutego 2013
Ale zawsze znajdzie się banda cyklodebili chcąca wszystkich przesadzić na rowery. Ale zdajesz sobie sprawę, że przekładając pasażerów z tramwaju/autobusu/metra na rowery nie zmniejszysz ruchu na ulicach tylko go zwiększysz?
---
Mam do Ciebie taką nieśmiałą prośbę, abys przed komentowaniem moich wpisów raczył je dokładnie przeczytać :)
Bo niby w którym miejscu pisałem o przesadzaniu pasażerów zbiorkomu na rowery? Ja w swoim tekście nic takiego nie widzę.
Ciężko wchodzić w dyskusję z kimś, kto nawet nie czyta tego, co komentuje. Ale może na forumpseudorowerowe.org to normalne?
lukasz78 11:01 piątek, 8 lutego 2013
Mam 13km do pracy i autem pokonuję to w 20 minut, mam miejsce parkingowe pod domem i pod pracą. Po co mam jeździć rowerem w zimie (bo na pewno nie dla przyjemności)?
Platon 11:00 piątek, 8 lutego 2013
"Naiwnie sądziłem, że im większa powierzchnia dróg, tym mniejsze natężenie ruchu na poszczególnych odcinkach i mniejsze korki. Gdyby nie budowano nowych dróg zapewne, te obecnie istniejące byłyby puste."
Teraz rozumiem dlaczego nie ogarniasz Excela :)
Niewe 10:06 piątek, 8 lutego 2013
Dawno tu nie zaglądałem, ale widzę, że warto było :)
Łukasz, woda w Wiśle płynie, samochody przepalają kolejne hektolitry paliwa, rowerzyści kręcą kolejne grube kilometry, a ty dalej pierdolisz jak potłuczony :P
W kontraście do tego wpisu proponuje rozważyć dojazdy do pracy w... Amsterdamie!
Otóż:
- w Amsterdamie z ekologicznych form transportu (rower i komunikacja miejska) korzysta 52% ludzi. W Warszawie -61% !
- w Amsterdamie z samochodu korzysta 44% A w Warszawie? 34% !
Czujesz, że nakłady na infrastrukturę transportową są potrzebne bo ciągle jednak jesteśmy dość zacofani w tej materii?
Żeby nie być gołosłownym, daję źródło:
http://en.wikipedia.org/wiki/Modal_share
Generalnie porównanie wykorzystania komunikacji miejskiej w Warszawie do całej tej cywilizowanej Europy wypada dość blado dla tej drugiej...
Ale zawsze znajdzie się banda cyklodebili chcąca wszystkich przesadzić na rowery. Ale zdajesz sobie sprawę, że przekładając pasażerów z tramwaju/autobusu/metra na rowery nie zmniejszysz ruchu na ulicach tylko go zwiększysz?
I tyle mojego udziału w tej dyskusji, raz od wielkiego dzwonu tu zaglądam, dziś dobrze (wesoło) trafiłem bo dawno tak nie pojechałeś jak dziś :]
W dalszą polemikę nie będę wchodził bo dobrze pamiętam z dyskusji na forumrowerowe.org, że dyskusja z tobą to jak gra w szachy z gołębiem - i tak prędzej czy później strącisz wszystkie figury skrzydłem, nasrasz na szachownicę i będziesz się puszył, że wygrałeś...
PS. Zamiast kręcić jak dureń po mieście co dzień, wyjedź sobie za miasto, przyjemniej, ładniejsze widoki, mniej samochodów i rowerów wybijających z rytmu.
Pzdr. Szerokiej drogi, wielu km i mniej jadu w życiu codziennym:)
Niedźwiedź z forumrowerowe.org 09:48 piątek, 8 lutego 2013
Naiwnie sądziłem, że im większa powierzchnia dróg, tym mniejsze natężenie ruchu na poszczególnych odcinkach i mniejsze korki.
---
100% racji, istotnie naiwnie sądziłeś. Wgoogluj sobie "ruch wzbudzony".
lukasz78 09:20 piątek, 8 lutego 2013
Hipek, dzięki za uznanie, obiecuję, ż ejeszcze nie raz Cię nie zawiodę :)
lukasz78 09:18 piątek, 8 lutego 2013
> Przecież ten wpis to prowokacja do tego by nabić sobie ilość odwiedzin na blogu.
Gdybyśmy posługiwali się w dyskusji kategorią prowokacji, to musiałbym uznać, że Twój blog to jedna wielka prowokacja :) Co do moich wpisów, to po prostu mam okreśłone poglądy na dany temat i je przedstawiam. Zdaję sobie sprawę, że wiele z moich poglądów jest że tak powiem kontrowersyjnych, ale co ja na to poradzę?
> Nie sądzę, by ktoś mógł wierzyć, że zachodzi korelacja pomiędzy budowaniem
> dróg a ilością placówek oświatowych.
A dlaczego miałaby nie zachodzić? Skoro miasto wydaje ogromne pieniądze na X, to nie starcza kasy na Y i Z. Co tu jest dziwnego i niejasnego?
> Natomiast najbardziej naiwnym jest twierdzenie, że włodarze troszczą się o to,
> by spełniać potrzeby plebsu.
Ktoś musi te władze wybrać. Same się nie wybiorą.
> Zakładając nawet powstanie przedszkoli w najbliższym sąsiedztwie trzeba wziąć
> pod uwagę fakt, że rodzic i tak samochodem pojedzie do pracy, więc całe
> misterne założenie twórcy tego bloga idzie się je...., można wyrzucić do śmieci.
A stkąd taka pewność, że i tak pojedzie samochodem do pracy? A jeśli ma dogodne połączenie tramwajem z domu do pracy? Jeśli po drodze musi zahaczyć o szkołę w innej dzielnicy, to oczywiście pojedzie samochodem, ale jeśi nie musiałby zahaczyć?
A nawet jeśli i tak pojedzie samochodem, to przy niezahaczaniu o szkołę zrobi np. 10 km zamiast 18. To też jakaś korzyść.
> Tak poza tym, koszt otwarcia osiedlowego przedszkola to grosze w stosunku do
> budowy i utrzymania kawałka drogi. Aha..., no i źródła finansowania takich
> inwestycji są różne i nie są powiązane między sobą.
Jak to różne? Na ulice w Warszawie (pomijając ekspresówki budowane przez GDDKiA) pieniądze idą z miejskiej kasy. Na szkoły idą (a raczej faktycznie powinny isć, ale nie idą) dokładnie z tej samej kasy.
lukasz78 09:17 piątek, 8 lutego 2013
Niewe, wzap:
Po Waszych wpisach wycofuję się z tego, co pisałem poniżej. Uświadomiliście mi, że łukaszowe, proste, jak konstrukcja cepa wpisy, należy czytać jak wiersze: szukając drugiego i trzeciego dna, lawirując między teoretycznie prostymi zdaniami. :D
Łukaszu, jesteś artystą!
Bo "pakowanie dzieciaków do blaszaka" to może być metafora. Może chodzi tu o pakowanie do blaszaka siebie, swojego spalinowego ego i laptopa. A "przez całe miasto do przedszkola" znaczy "do pracy" - i dzięki temu mamy już portret dowolnego kierowcy.
"Gnicie w korkach z gromadą patafianów" to też eufemizm. Widzę tu głos o przemijaniu... o godzinach życia, które tracimy, na dojazdach do pracy, na niepotrzebnych nerwach na innych użytkowników ruchu.
"A trzeba było pomyśleć o przedszkolu już wtedy, gdy płodziłeś swoje dzieciaki. Niestety nie pomyślałeś. A teraz masz problem." To już smiała teza. Człowieku, czemu nie pomyślałeś, gdy płodziłeś dzieci, o tym, że będą chodziły do przedszkola? Że dziecko to obowiązki i odpowiedzialność? Że zajmuje czas? Toż to potężny, łamiący konwenanse głos za antykoncepcją, a może i aborcją!
Genialne. :D
Hipek 09:16 piątek, 8 lutego 2013
A ja choć nie jest miłośnikiem prozy Łukasza i jego poglądów w większości, to uważam, że niniejszy wpis nie stawia żadnej śmiałej czy kontrowersyjnej tezy lecz jest smutną prawdą. Oczywiście, że wydatki na drogi to nie jedyna przyczyna braku przedszkoli itp, bo dochodzi jeszcze fatalne planowanie, a właściwie jego brak, ale jest to zdecydowanie główna składowa problemu. Obecna powierzchnia dróg w Warszawie w stosunku do powierzchni całego miasta jest jedna z najwyższych wśród miast całej Europy, a ciągle buduje się nowe. No i trzeba utrzymać to co jest, a jak widać na przykładzie programowego nieodśnieżania DDRów Miasta nie stać na utrzymanie tego co już ma, a chce budować jeszcze.
To tak jakby sobie na kredyt kupić drogi apartament nie mając dochodów, ani na spłatę kredytu, ani na jego późniejsze utrzymanie.
Co do komentarza Lensa. Trochę tak jest. Ale jakich by głupot Lukasz nie wypisywał to je przynajmniej wypisuje, bo generalnie do tego służą portale społecznościowe jakim niewątpliwie jest BS. Wpisywanie suchych statystyk i to do tego jeszcze z trenażera świadczy tylko o tym, że danego osobnika przerasta obsługa Excela.
Niewe 08:48 piątek, 8 lutego 2013
O mój Boże, ale się dysputa wywiązała....
Ja już ktoś zauważyłem, ludzie tu na BS poruszają się także samochodami, ba nawet sa może zawodowi kierowcy - czy to dostawczaków czy autobusów...ale do rzeczy, dla jednych samochód to mus i podstawa egzystancji - takiej postawy nie trawię ( z wyjątkiem osób, którym auto słuzy do zarobkowania ) dla kolejnych droga alternatywa na komunikacji miejskiej- bo komunkacji miejskiej nie lubią, ale są też tacy co mają zdrowe podejście do tematu rower-samochód...kurcze wsyztsko jest dla ludzi..a że nam miłościwie panująca władza nie buduje szkół/przedszkoli pod nosem, nic na to nie poardzimy...choć może to i dobrze że nie budują, bo zbliża się wielkimi krokami niż demograficzny, więc po co tyle pustych niewykorzystanych budynków po szkołach ma stać i niszczeć, lepiej walnąć sobie kolejną drogę asfaltową..bo kolej to już tylko krok dzieli od całkowitego upadku....więc inwestować w nią też sensu żadnego nie ma:-P
TomliDzons 08:07 piątek, 8 lutego 2013
Zgadzam się z opinią Hipka. :)
Od siebie dodam, że jestem zmuszony do korzystania z samochodu, bo żaden inny środek lokomocji nie jest w stanie dowieźć mnie w odpowiednim czasie z jednego miejsca pracy do drugiego.
michuss 08:05 piątek, 8 lutego 2013
Nie chodzi o to, czy ktoś lubi autobus czy rower i czy jest talibem czy nie jest. Chodzi o gigantyczny koszt motoryzacji. Łukasz napisał notkę o marnotrastwie. Widać większość nie zrozumiała. Szkoda, lecz przynajmniej potem nie biadolcie, że dług publiczny, że wasze dziecko ma alergię, astmę i często choruje (polecam wniknąć w skład benzyny, oleju silnikowego czy pyłu drogowego) albo gdy ktoś bliski zginie na drodze - niestety zdarzają się wśród kierowców idioci niosący śmierć.
wzap 07:57 piątek, 8 lutego 2013
Nawet gdybym się bardzo starał, nie ujmę tego lepiej niż Hipek w swoim komentarzu Lubisz szokować i prowokować, OK, bo nie uwierzę, że jesteś aż takim talibem-cyklistą:) Pozdrawiam. Spaliniarz w blachosmrodzie.
yurek55 07:29 piątek, 8 lutego 2013
Barklu, nie wiem jak to jest w Łodzi, ale w Warszawie na wielu osiedlach, zwłaszcza tych nowych, nie chodzi nawet o "prestiżowość", tam po prostu nie ma szkoły jakiejkolwiek. Najzwyklejszej podstawówki brakuje.
Natomiast wypowiedź Alkor o autobusach stojących w korku jest bardzo cenna, bo teraz każdy może się zastanowić, dlaczego właściwie autobusy stoją w korkach, skąd się te korki biorą i kto je tworzy.
Zmuszanie pasażerów komunikacji miejskiej do stania w korkach, których ci pasażerowie nie tworzą, jest postawą że tak powiem aspołeczną.
lukasz78 06:40 piątek, 8 lutego 2013
Alkor - oj, chyba dawno nie jeździłaś łódzkim MPK... smrodzących Ikarusów zostało może kilka... a jakby np. na Zachodniej czy Mickiewicza/Piłsudskiego stworzyć bus-pas, to i w korku by nie stały. Zauważ, że komunikacją jeździ więcej osób niż samochodami - dlaczego zatem kierowcy terroryzują pasażerów MPK, każąc im stać w SWOIM korku? Skąd taka niechęć kierowców wobec bus-pasów? Sama napisałaś, że nie lubisz Masy Krytycznej - a kierowcy urządzają w mieście Masę Krytyczną codziennie.
Jeśli chodzi o odwożenie dzieci - przedszkoli może wszędzie nie ma, ale szkoły są. Niestety wielu ludzi myśli, że "prestiżowa" prywatna podstawówka w drugim końcu miasta lepiej nauczy tabliczki mnożenia niż rejonówka. A prawda jest taka, że można chodzić do rejonowej podstawówki, potem do zwykłego bałuckiego gimnazjum, a potem dostać się do najlepszego liceum w mieście (też publicznego - dojeżdżając już samodzielnie MPK).
barklu 06:11 piątek, 8 lutego 2013
Albo i mój zysk.
Nie zauważyłam wcześniej pytania o autobusy.
Dlaczego? Bo się spóźniają na potęgę, śmierdzą, są cholernie niewygodne, tylko tam potrafi mi się jeszcze włączyć dziecięca choroba lokomocyjna i nie ma z nich żadnego pożytku jeśli chodzi o przyspieszenie poruszania się po mieście- można w nich utknąć w korku dokładnie tak samo jak samochodem. A właściwie to nie dokładnie bo w aucie przynajmniej mam komfortowe warunki.
Pomijając już fakt, że autobusy smrodzą jak samo piekło.
I to czy miejskie czy inne pksy. Wszelkich unikam jak tylko mogę. Choć z pksami sprawa ma się trochę inaczej.
Tramwaje natomiast są całkiem sympatyczne, szczególnie te stare. O ile nie ma tam własnie kupy ludzi.
alkor 23:16 czwartek, 7 lutego 2013
Alkor, w sumie faktycznie nic musisz, co najwyżej będzie Twoja strata :)
Hipek, w Twoje czoło nigdy nie wątpiłem :)
lukasz78 23:00 czwartek, 7 lutego 2013
Ustalmy może jedną prostą rzecz, banalną wręcz. Nic w tym temacie nie muszę. I bardzo Cię proszę żebyś przestał mi cokolwiek wmawiać bo czuję się jakbym rozmawiała z jakimś akwizytorem.
alkor 22:47 czwartek, 7 lutego 2013
Spodziewam się tego i liczę na Ciebie. Moje czoło może przyjąć jeszcze sporo facepalmów.
Hipek 22:46 czwartek, 7 lutego 2013
Hipek, ja jeszcze nie osiągnąłem szczytów, ja się dopiero rozkręcam i jeszcze mam spore rezerwy.
lukasz78 22:44 czwartek, 7 lutego 2013
I jeszcze jedno - odpowiedz proszę, czemu nie trawisz autobusów. W tym pytaniu nie ma żadnych złośliwości ani podtekstów, po prostu bardzo mnie to ciekawi. Bo ja do autobusów mialem zawsze stosunek totalnie obojętny.
lukasz78 22:43 czwartek, 7 lutego 2013
Łukasz, moje gratulacje. Gdy sadzisz kolejną, niewiarygodną, z kosmosu wziętą notkę, to myślę, że już osiągnąłeś szczyt. A Ty nadal, nieustannie pokazujesz, że można wejść jeszcze wyżej w gwiazdy.
Gdybym miał skomentować to, co wypłodziłeś, nie wiedziałbym nawet od której strony to ugryźć. A gdybym nawet się zabrał, zajęłoby mi to za dużo czasu. Niech ten obrazek starczy za komentarz, on mówi więcej, niż tysiąc słów.
Ale skoro tak lubisz pisać, zapoznaj się z ludźmi z WMK, popisz trochę pism do urzędów (widać w Tobie, że masz moc do działania) - będziesz miał o czym pisać na blogu, a przy okazji zmienisz może rowerowy świat na lepszy. Jeśli, oczywiście, jeszcze tego nie zrobiłeś.
Hipek 22:41 czwartek, 7 lutego 2013
Ja Cię nie mam zamiaru do czegokolwiek.przekonać, bo to Ty sama musisz pewne rzeczy poczuć :) Ja mogę Ci co najwyżej trochę to ułatwić.
lukasz78 22:40 czwartek, 7 lutego 2013
Ujmując to delikatnie nie trawie rowerowych bojowników, szczególnie jak próbują mnie do czegokolwiek przekonać. Przykładowo ekipę od Łódzkiej Masy Krytycznej bym wystrzelała. Także podziękuję.
alkor 22:29 czwartek, 7 lutego 2013
Alkor, zajrzyj tu jutro gdzieś po 17, będzie nowy wpis, rozpoczniemy terapię demotoryzacyjną :)
lukasz78 21:58 czwartek, 7 lutego 2013
Alkor, Twój wpis o korzystaniu z auta w mieście potwierdza moją tezę, że nikt nie jest doskonały. Ale nie ma co się załamywać, po prostu odwiedzaj tego bloga jak najczęściej, a ja już zadbam o to, aby Cię naprowadzić na właściwą drogę :)
Błądzić zdarza się każdemu, ale nigdy nie jest za późno, aby tę właściwą drogę znaleźć i nie jechać po niej autem :)
lukasz78 21:57 czwartek, 7 lutego 2013
Ale to, że ktoś jest BSowiczem nie oznacza, że nie użytkuje też(a choćby i na potęgę) auta. To nie jest miejsce spędu rowerowych faszystów tylko rowerzystów:)
I powiem Ci szczerze, że gdyby nie fakt że mam w zwyczaju nie płakać nad internetowymi dysputami czy innymi rewelacjami to tak poczułabym się obrażona bo, rzecz straszliwa, korzystam w mieście z auta!
I co jeszcze gorsze stawiam je ponad mpk i rower. Przede wszystkim jednak chodzę z buta, następnie są auto i rower(przy czym jednak samochód chyba tu zwycięża) i na szarym końcu, serdecznie przeze mnie znienawidzone, mpk. A szczególnie nie trawię autobusów. Całkiem niezły ze mnie materiał na spaliniarza(a może już spaliniarz?). Bo dodatkowo rowerzystą jestem z zamiłowania terenowym i po prostu nie lubię jeździć asfaltami ogólne, a po mieście to już dla mnie dramat jest.
Jeżdżę z tego samego powodu dla którego chodzę- lubię ruch. No, i jednak nie śpię na kupce złota:]
Co ciekawe- nie krzyczę za drogami(wręcz przeciwnie) ale za placówkami oświatowymi tez nie. Moje priorytety leżą zupełnie gdzie indziej.
alkor 21:43 czwartek, 7 lutego 2013
Alkor, czy ja Cię obraziłem?
Poza tym na znajomych BikeStatsowych patrzę jak na znajomych BIKEstatsowych a nie AutoMotoStatsowych :)
lukasz78 21:24 czwartek, 7 lutego 2013
A i jeszcze już bardziej wprost- może przestał byś obrażać ludzi, w tym Twoich bikestatsowych znajomych?
alkor 21:20 czwartek, 7 lutego 2013
Łukasz, dlaczego w każdej odpowiedzi na mój komentarz zmieniasz(uzupełniasz) to co napisałeś w notatce? Tak się nie da rozmawiać bo odchodzimy od przedmiotu dyskusji przesuwając optykę na coś innego. Napisałeś jak wół A, ale usilnie tłumaczysz, że w sumie to chodziło Ci o B.
alkor 21:18 czwartek, 7 lutego 2013
Władza ma nas w dupie do pewnego momentu, ale jak przychodzi do wyborów, to ktoś ją musi wybrać. Dlatego np. władza ma notorycznie w dupie rowerzystów, bo nie jest ich za dużo (co jest przykre, ale taka jest prawda), ale spaliniarzom czasem sypnie kasę na nowy wiadukt czy wielopasmową ulicę (a jak nie sypnie, to chociaż obieca, bo ktoś te obietnice kupi) - bo spaliniarzy jest więcej, więc są lepsi jako potencjalny elektorat.
A spaliniarz to stworzenie proste i perspektywa poszerzenia jakiejś tam ulicy o jeden pas mocniej przemawia do jego wyobraźni, niż np. perspektywa budowy przedszkola czy wyposażenia szpitala.
lukasz78 21:04 czwartek, 7 lutego 2013
"A wbrew pozorom władza cię słucha, słucha takich jak Ty" - to jest największy absurd jaki od dawna przeczytałem. Władza ma nas wszystkich głęboko w dupie, zawsze tak było i tak jest. Ot co.
yurek55 20:54 czwartek, 7 lutego 2013
Yurek, naprawdę uważasz, że władza nie liczy na reelekcję?
lukasz78 20:49 czwartek, 7 lutego 2013
"A wbrew pozorom władza cię słucha, słucha takich jak Ty, bo liczy na reelekcję." - To jest najbardziej absurdalna teza w całym Twoim wpisie. A ponieważ z niej wywodzisz resztę, to całość też jest niewarta funta kłaków.
yurek55 20:46 czwartek, 7 lutego 2013
Dzieci posyłam do przedszkola prywatnego - bo w publicznym nie ma miejsc, płacąc za to słono. Za te drogi, z których osobiście rzadko korzystam, będą jeszcze płacić dzisiejsi przedszkolacy w wieku produkcyjnym, czyli w przyszłości przedszkoli też znacząco nie przybędzie - choć niestety już nie będą potrzebne. Przypomnę, że obsługa odsetek od długu zapisana w ustawie budżetowej to ponad 30 mld zł. Program drogownictwa pochłonął prawie 100 mld zł, odsetki płaci się wysokie, inaczej kapitał ominąłby nasz kraj szerokim łukiem. Trafiłeś Łukaszu w sendo. Samochód to gówno z punktu widzenia ekonomii - tzn. kosztów i wydajności. Napędza co prawda koniunkturę, cóż napędzało się też koniunkturę bimbrownictwem. Polecam statystykę rachunku narodowego wg GUS, dokładniej dane nt. rozkładu wartości dodanej na różne branże w naszym krajowym produkcie - produkcja (eksport jest ok, ale znaczna część produkcji zaspokaja popyt krajowy) i serwis samochodów stanowi największy odsetek tego tortu. Gdyby nie samochodowa masturbacja Polaków - fabryki, te wszystkie serwisy, wulkanizacje, myjnie, lakiernie, dostawcy części itd. - wzrost produktu krajowego wyglądałby znacznie gorzej.
Pozdrawiam i dzięki za ten tekst. Może napisałeś go z przekąsem i podkręciłeś, by wywołać efekt, niemniej napisałeś prawdę - nie tak powinno się dystrybuować dochód narodowy, tym bardziej dochód lewarowany drogim kapitałem.
wzap 20:40 czwartek, 7 lutego 2013
Jak zwykle, gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania... Ja też wyjeżdżam w moim miasteczku, jako rzecze Łukasz i - jakby nie patrzeć - wszędzie da się dojechać szybciej. Może to kwestia wielkości Elbląga +100 tys. mieszkańców, a może sprawa rozwiążań komunikacyjnych?...
Filozofia Autora dość ekwilibrystyczna, jednakowoż trudno nie przyznać racji argumentom :) Nawet Pan Korwin - Mikke potrafi całkiem sensownie tłumaczyć swoje niektóre totalnie abstrakcyjne pomysły - a to dość rzadka umiejętność :)
Przy okazji mogę polecić książkę Pana JKM pt. "Vademecum ojca". Ciekawa lektura...
(Nie, nic za to nie biorę ;) )
DareckiEB 20:37 czwartek, 7 lutego 2013
Hahahaha...
Wniosek jest taki, że w Polsce największą władzę mają nie wydawcy gazet, nie wielkie koncerny, nie TVN, nie Żydzi, nie prawnicy, nie związkowcy ale KIEROWCY!!!
Aż strach wyjeżdżać na ulice
---
Nie lękaj się, bądź twardy, wyjeżdżaj jako i ja wyjeżdżam :D
lukasz78 20:15 czwartek, 7 lutego 2013
W swoim wpisie wyraźnie wskazujesz, że winą kierowców jest niewystarczająca ilość szkół i przedszkoli.
----
To jest bardziej winą władz. Bo ogół spaliniarzy myśli w sposób bardzo prosty (nie myśla ani mózgiem ani penisem, tylko myślą silnikiem), ale władze powinny być bardziej dalekowzroczne. Niemniej jednak nie są, bo myslą w perspektywie zaledwie kadencji.
Choć być może tak musi być (w sensie kadencyjnego myślenia władz) i trzeba się z tym pogodzić, że zamiast wizjonerów mamy "trwaczy", co to trwają od kadencji do kadencji, tylko nic sensownego z tego nie wynika.
lukasz78 20:15 czwartek, 7 lutego 2013
W swoim wpisie wyraźnie wskazujesz, że winą kierowców jest niewystarczająca ilość szkół i przedszkoli. A to nie jest prawdą.
Za dużo uprościłeś. Zabrakło miejsca na roszczenie sobie prawdziwości tych stwierdzeń. Mimo, że na papierze pewnie wygląda Ci to całkiem zgrabnie.
Pomijając już fakt, że cały ten wpis jest obraźliwy. No, ale to nie jest argument za/przeciw jego prawdziwości.
alkor 20:10 czwartek, 7 lutego 2013
odwieść ...od czegoś, ale odwieźć do szkoły :)
Gość 20:06 czwartek, 7 lutego 2013
Hahahaha...
Wniosek jest taki, że w Polsce największą władzę mają nie wydawcy gazet, nie wielkie koncerny, nie TVN, nie Żydzi, nie prawnicy, nie związkowcy ale KIEROWCY!!!
Aż strach wyjeżdżać na ulice
Gość Filip 20:06 czwartek, 7 lutego 2013
Alkor, tezy są generalnie takie:
1. Kierowcy domagają się budowy dróg a nie szkół/przedszkoli
2. Władza spełnia życzenia kierowców, buduje drogi
3. Są większe korki na mieście, bo jest dodatkowy ruch generowany przez kierowców odwożących dzieci do szkół/przedszkoli. Odwożą, bo nie ma szkoły/przedszkola blisko domu.
Tutaj jest ciąg przyczynowo-skutkowy - określone priorytety wyborców (i co za tym idzie władz) skutkują określonym efektem (większymi korkami).
Jasne, że jest to schemat uproszczony, ale logiczny i spójny.
lukasz78 19:44 czwartek, 7 lutego 2013
Nieprawdziwa jest Twoja teza o bezpośrednim wynikaniu. A, że na niej oparty jest cały wpis...
alkor 19:39 czwartek, 7 lutego 2013
Polecam tekst o Węźle Marsa - wpompowano miliony, a jaki efekt :)) A mądre głowy radzą: budować dalej i pompować kolejne miliony.
A może jednak jakąś szkołę dla odmiany? A może Szpital Południowy?
lukasz78 19:34 czwartek, 7 lutego 2013
Łukasz, całkowicie się z Tobą zgadzam. :)
kes 19:33 czwartek, 7 lutego 2013
Arkosek, myślę że Łukasz celowo przejaskrawia swoje przemyślenia, aby szerzej spojrzeć na poruszane tematy. Troszkę więcej dystansu do życia. :)
---
Kes, ja czasem lubię napisać coś że tak powiem ostro, bo tylko taki tekst trafia do wyobraźni i zmusza do refleksji :) Mentalnie jestem bardziej oficerem liniowym niż kaznodzieją.
lukasz78 19:30 czwartek, 7 lutego 2013
Alkor: A które nieprawdziwe według Ciebie?
lukasz78 19:26 czwartek, 7 lutego 2013
Tak przykładowo.
Naprawdę nie lepiej budować i wyposażać szkoły? :)
lukasz78 19:26 czwartek, 7 lutego 2013
Ech, to było do Bartka. Tylko, że mi po drodze komentarz Łukasza wskoczył:P
alkor 19:24 czwartek, 7 lutego 2013
Które niby?
alkor 19:23 czwartek, 7 lutego 2013
Yurek, która teza jest absurdalna? Ta, że na wielu osiedlach warszawskich (zwłaszcza tych nowych) brakuje przedszkoli i szkół czy może ta, że przeciętny kierowca domaga się od władz budowy w pierwszej kolejności nowych dróg a nie np. szkoły i przedszkola na swoim osiedlu?
Za kasę, którą władowano np. w Węzeł Marsa (wciąż i tak zakorkowany) trochę można byłoby tego zbudować :)
lukasz78 19:22 czwartek, 7 lutego 2013
Odważne stwierdzenia ale prawdziwe :)
bartek001 19:15 czwartek, 7 lutego 2013
Oj, Łukasz, Łukasz... Chyba największymi winowajcami są jednak panowie: Benz, Daimler, Maybach, Michelin i kolejni...;) Też się nie zgadzam, tezy są tak absurdalne, że aż nie chce się dyskutować. Brałeś coś dzisiaj?
yurek55 19:11 czwartek, 7 lutego 2013
Arkosek, myślę że Łukasz celowo przejaskrawia swoje przemyślenia, aby szerzej spojrzeć na poruszane tematy. Troszkę więcej dystansu do życia. :)
kes 19:07 czwartek, 7 lutego 2013
Arkosek,.a. może jednak byś się przełamal i podał tutaj kilka rzeczowych argumentów? Sprobuj, dasz radę :)
lukasz78 18:24 czwartek, 7 lutego 2013
aj chłopaku - dla mnie piszesz bzdury - ale nie będę wyjaśniał co, jak i po co bo każdy lubi i rozumie to co uważa za słuszne względem siebie - co szanuje to km jakie robisz rowerem, jak i opisy wycieczek - ale poglądów Twoich większości nie podzielam
arkosek 18:15 czwartek, 7 lutego 2013
A tak w ogóle to wina krzywego nosa Kleopatry bo jakby był prosty to wszystko potoczyłoby się inaczej;]
alkor 18:04 czwartek, 7 lutego 2013