Jak skutecznie jeździć dla statystyk? - poradnik
1. Jeździj w deszczu, dni deszczowe robią różnicę
Wysokich miejsc w statystykach nie zdobywa się w dni słoneczne, lecz w dni deszczowe, śnieżne, pochmurne itp. W dni słoneczne należy jeździć jak najbardziej, lecz w słoneczny dzień wyjeżdżają na trasy tabuny rowerzystów, w tym wszyscy Twoi konkurencji do miejsca w TOP-Ileś-Tam. Wszyscy bez wyjątku. Dlatego w dni słoneczne nie zbudujesz dużej przewagi. W dzień deszczowy znaczna część bikerów traci zapał, wykorzystaj to! To w takie dni buduje się przewagę nad resztą stawki.
Nie musisz moknąć cały dzień, bo rzadko jest tak, że cały dzień pada. Jeśli np. pada rano, to zaciśnij zęby i przejedź te 5 czy 10 km do szkoły czy pracy w deszczu (chyba, że leje totalnie, wtedy możesz wstawić rower np. do autobusu, ale masz go ze sobą zabrać). Jak wyjdziesz z roboty i nie będzie padało, to możesz sobie dokręcić ileś tam kilometrów, bo... masz przy sobie rower. Twój konkurent, który nie wziął ze sobą rano roweru, bo przestraszył się deszczu, jest na straconej pozycji.
A jeśli pada cały czas? To jeździj wtedy, gdy pada troszkę mniej :) Nawet, jak nie ukręcisz wiele, to i tak będziesz do przodu w stosunku do tych, co zostali w domu.
2. Bądź konsekwentny, bądź pozytywistą a nie romantykiem
Nie da się zbudować wyniku, jeżdżąc od zrywu do zrywu. Parę długich wycieczek nie załatwi sprawy, jeśli nie będziesz konsekwentny w pozostałe dni. Porównajmy weekendowe zrywy z mozolnym gromadzeniem kilometrów.
a) 143 + 118 (bo był weekend) + 13 + 27 + 22 + 14 + 21 = 358
b) 71 + 55 (bo był weekend, ale trzeba było się "urodzinniać") + 50 + 53 + 51 + 57 + 50 = 387
Jesteś konsekwentny - jesteś do przodu. Poza tym liczenie na weekendowe zrywy to sprawa ryzykowna - planujesz długą trasę w weekend, a tu nagle leje cały dzień albo wyskoczyła Bardzo Ważna Uroczystość Rodzinna, ewentualnie kot się rozchorował. I co wtedy? Ano jajco :) Zresztą nie oszukujmy się, nie da się przeznaczyć każdego weekendu na długie trasy. Rodzina nie pozwoli :)
3. Miej wyznaczoną "normę", zawsze "dokręcaj"
Każdego dnia musisz wyznaczyć sobie liczbę kilometrów, którą przejedziesz. I przejedź ją, nie odpuszczaj. Jeśli wyznaczysz sobie np. 40 km, to pod koniec dnia masz mieć na liczniku co najmniej 40 a nie 37. Brakuje 3 km? Dokręć!
Z dokręcania jesteś zwolniony, jeśli zrobiłeś długą wycieczkę i jesteś zmęczony, wtedy zamiast założonych np. 170 km możesz zrobić 157. Jeśli odpuścisz 13 km z długiej wycieczki 10 razy w roku, to masz stratę 130 km, do przeżycia. Ale jeśli odpuścisz z krótszych przejażdżek 3 km 200 razy w roku, to masz stratę 600 km. To już dużo. A więc dokręcajmy, to nie boli :)
Jeśli z naprawdę ważnych przyczyn nie dałeś rady wyrobić "normy", nadrób w kolejne dni. Zamiast 50 km zrobiłeś 44? W 2 kolejne dni zrób 53 km.
4. Bądź elastyczny, żyj dobrze z partnerką życiową (to dla mężczyzn)
Elastyczność jest ważna. Chcesz przed południem w piękny słoneczny dzień zrobić 60 km, a Twoja kobieta koniecznie chce, abyś poszedł z nią na spacer po starówce albo nad jezioro, gdzie się całowaliście ileś lat temu? Zrób to, a kilometry zrobisz wieczorem, gdy kobieta będzie oglądać w TV kolejny odcinek Bardzo Ważnego Serialu :) W ten sposób i tak przejedziesz swoje, a w następne dni będziesz mógł spokojnie kręcić, zamiast zajmować się uspokajaniem kobiety wyrażającej swoje żale i krytyczne uwagi pod adresem Twojego hobby. Życie to nie bajka, czasem trzeba wykazać elastyczność i pójść na kompromis.
5. Przetrwaj pierwszą połowę miesiąca, nie pękaj
Gdy zaczyna się kolejny miesiąc, sporo bikerów chce powalczyć o statystyki (chociaż nikomu o tym nie powiedzą), ci goście liczą na to, że "może w tym miesiącu się uda". I niektórym się udaje :) Ale nie wszystkim.
Pierwsze dni każdego miesiąca to dłuższe trasy, większe przebiegi i ostra walka o miejsce w TOP10. Nie przejmuj się tym, rób swoje i bądź konsekwentny. Mniej więcej w połowie miesiąca część bikerów nie wytrzymuje narzuconego sobie tempa i odpada z gry - np. z powodu 2 deszczowych dni :) I wtedy robi się luźniej, więc jeśli jesteś konsekwentny, to sobie poradzisz. Oni odpuszczą, a ty nie możesz, nie odpuszczaj ani jednego dnia. Zbudujesz przewagę, a część towarzystwa się zniechęci i przestanie walczyć.
6. W połowie miesiąca "pozamiataj"
Dlaczego część bikerów odpada z walki w połowie miesiąca? Bo starzy wyjadacze, którzy gromadzili mozolnie swoje kilometry, nagle robią dłuuugą trasę (ot jakieś 300 km wykręcone w weekend), co działa demobilizująco na resztę. Reszta szła dotąd łeb w łeb, a tu nagle ma 300 km straty. To musi boleć.
Co zatem rób? To samo. Do połowy miesiąca mozolne gromadzenie kilometrów, w połowie miesiąca "zamiatasz" długim wypadem. A potem znów mozolne gromadzenie kilometrów i ci, co szli z tobą łeb w łeb, już do końca miesiąca obejrzą Twoje plecy :)
7. Nie walcz z rowerzystami z Elbląga :)
Z góry przyjmij, że pierwsze 3 miejsca zajmą rowerzyści z Elbląga, to oszczędzi Ci późniejszych rozczarowań, walcz o 4.miejsce. Twoje cele muszą być ambitne, ale realne. Zawodników z Elbląga i tak nie wyprzedzisz, 4.miejsce też jest fajne :)
I to chyba tyle. Na koniec fotki:
1-2. Ulica Noakowskiego, okolice Politechniki
3. Bródno i... No właśnie, fajne chłopaki z nas :)
PS. Wczoraj zrobiłem 73 km, bo chciałem uczciwie wejść w nowy miesiąc. Jakieś 20 km zrobiłem w deszczu. Deszcz naprawdę robi różnicę :)