Czy jeździcie dla statystyk?

Czwartek, 31 stycznia 2013 · Komentarze(20)
Oto wczorajszy widoczek z ul.Marszałkowskiej:



Tak wygląda centrum Warszawy i tu niestety trzeba powiedzieć uczciwie: wstyd i kicha. Może jednak dla równowagi pofocę trochę "substancji zabytkowej" i powrzucam na bloga? Bo inaczej jeszcze ktoś pomyśli, że Warszawa jest równie piękna jak Czarnobyl :)

A teraz próbuję sobie przypomnieć, czy coś ciekawego wydarzyło się wczoraj podczas mojego rowerowania, ale nic mi nie przychodzi do głowy. Szarość.

Dobra, miejmy już ten gniotowaty wpis za sobą. Jutrzejszy będzie ciekawszy, będzie zawierał krótki poradnik dla tych, których interesuje jazda dla statystyk. Bo wielu interesuje, choć nie każdy to otwarcie przyzna :)

I to chyba tyle. A teraz pytanie: jeździcie czasem dla statystyk czy macie na to jak to się mówi wywalone? Przyznawać się! :)

Komentarze (20)

Dwa lata temu, kiedy trafiłam na bikestats''a, miałam zimę przejeżdżoną dla statystyk. Założyłam się z jedną taką smoczycą, że ją przegonię i goniłyśmy siebie nawzajem. Była to najlepsza zabawa na rowerze jaką miałam do tej pory. Trochę głupia i opłacona zdrowiem (jeździłam samotnie w zadymki, mrozy, po lodzie, w nocy). Okropnie schudłam i przez jakiś czas nie mogłam nadrobić wagi. Opisywałam wszystko na blogu, ale potem skasowała, bo za dużo wścibskich nos w nie swoje sprawy wsadzało. Dziś żałuję, bo choć dla statystyk - prze-fajnie się BAWIŁAM.

Z sentymentu więc trafiam czasem na blogi "statystycznych nabijaczy" :) Pozdrawiam

lostpearl 17:11 czwartek, 21 lutego 2013

Statystyka jest bardzo przydatna dla...
...mojego roweru. Dlaczego?
Bo ułatwia mi jego obsługę. Napęd pracuje w ramach tzw "metody trzech łańcuchów" czyli, że mam trzy łańcuchy pracujące zamiennie po 500km (w singlu 700km). Daje to pewną oszczędność napędu. Jednak, aby funkcjonowało trzeba się pilnować dystansu. Zresztą w ten sposób znam też żywotność reszty podzespołów. Co również pozwala planować wydatki na sprzęt :-)
Druga okazja wykorzystania statystyk jest przy planowaniu trasy przejazdu, gdy część z niej już jechałem. Wiem wówczas ile czasu trzeba poświęcić na przejechanie tego odcinka.
Natomiast to w zbiorczych statystykach będę miał trzy czy czterocyfrowy wynik w zestawieniu z innymi jakoś nie ma dla mnie większego znaczenia.

oelka 02:04 sobota, 2 lutego 2013

żeby pragnienie mieć i nażłopać się browarka

szkoda, że nie ma licznika wypitych piw, byłbym w czołówce ;)

surf-removed 00:53 sobota, 2 lutego 2013

Ewidentnie Czarnobyl :D Ja bym dla kontrastu wrzuciła czasem coś ładnego. Nie, mam już wywalone na statystyki. Chociaż zobaczymy jak się ciepło zrobi- do przekroczenia jest 2000 w miesiącu.

maratonka 23:12 piątek, 1 lutego 2013

pewnie, że jeżdżę dla statystyk nie ma co udawać, że nie. Fajnie wiedzieć, że przejechało się np 150km w jeden dzień czy 7500km w jeden rok. Motywuje to i cieszy :). A na głównej byłem raz jeden jedyny, 1 Stycznia w top 10 jak zrobiłem setkę hehe.

Oczywiście nie oznacza to, że jeżdżę tylko dla cyferek, bo gdyby tak było to już dawno zamiast jeździć to bym siedział przed telewizorem i wcinał chipsy ;P Jeżdżę bo to kocham a cyferki są bardzo fajnym dodatkiem :)

piotrkol 22:09 piątek, 1 lutego 2013

Ja lubię okrągłe liczby i jak mam np. 58 km dziennego przebiegu, to zwykle dokręcam do 60 :)

Co do rówieśników... Miałem w poprzedniej pracy kolegę rówieśnika, który wszędzie jeździł samochodem i ogólnie był fanem motoryzacji - wzrost zbliżony do mojego, tylko 25 kilo masy więcej i bynajmniej nie mięśniowej :)

lukasz78 21:57 piątek, 1 lutego 2013

BS mobilizuje, to fakt. Czasem jest niedosyt widząc, że brakło kilku km do okrągłej liczby. Ale ja statystycznie to cienki bolek jestem w statystykach.

romulus83 21:42 piątek, 1 lutego 2013

Statystyka dobra rzecz;)
Ale minięcie na schodach rówieśnika, co wozi się tylko autem i ujrzenie jak sapie już na pierwszym piętrze... niezastąpione:)

robert13 21:22 piątek, 1 lutego 2013

Jeżdżenie dla statystyk też musi być jednocześnie jeżdżeniem dla przyjemności :) Tzn. można jeździć dla przyjemności bez jeżdżenia dla statystyk, ale odwrotnie raczej się nie da. Co jutro opiszę w poradniku :)

lukasz78 20:47 piątek, 1 lutego 2013

... dla przyjemności, szczerze :-)>

angelino 20:36 piątek, 1 lutego 2013

Podziękować:)

alkor 20:36 piątek, 1 lutego 2013

Sprzątłem :)

lukasz78 20:29 piątek, 1 lutego 2013

Ajj, tam miało byc ''takich''
''^^
W ogóle widzę, ze nabałaganiłam... sprzątniesz?:)
Przeglądarka mi się przycieła i taki efekt...

alkor 20:21 piątek, 1 lutego 2013

Dzień, w którym czego się dorobisz? :)

lukasz78 20:17 piątek, 1 lutego 2013

Ło, matko... no, nie. Takich przeżyć to ja nie mam.
I dzień, w którym się dorobię będzie dniem skasowania albo bloga albo licznika z roweru.

alkor 19:49 piątek, 1 lutego 2013

O, widzę że jest pewne zapotrzebowanie na poradnik :)

Na razie pierwsza rada - jeśli jeździmy dla statystyk (choćby tylko czasami), to mówmy o tym otwarcie. Nie wstydźmy się tego i nie dajmy sobie wmówić, że jest to coś złego. Na pewno jest to milion razy lepsze, niż siedzenie przed TV i wcinanie paki chipsów :)

Jasne, że "dokręcanie" dla efektu statystycznego jest mniej ciekawe, niż wycieczki w nowe nieznane miejsca, ale jak często możemy robić takie ciekawe wycieczki? Mamy przecież inne obowiązki - praca, szkoła, rodzina, dom... Więc róbmy ciekawą wycieczkę, jak czas nam pozwoli, ale codziennego dokręcania dla lepszych statystyk absolutnie się nie wstydźmy :)

A co do sumowania wyjazdów z iluś dni w jednym wpisie, to jest to faktycznie buractwo, to brak szacunku dla wysiłku innych, którzy uczciwie przejechali swoje kilometry. Niech sobie taki koleś jeden z drugim podyma na rowerku 130 km na wietrze i przy siąpiącym deszczu albo dla odmiany na mrozie i ciekawe, jak będzie się czuł, gdy w okienko wskoczy ktoś, kto wpisał sobie zsumowane 133 km z wyjazdów do pracy lub do cioci Gieni na herbatkę.

Pamiętam, jak robiłem swoje 180 km na mrozie 2 tygodnie temu. Liczyłem po cichu na okienko, bo okienko nie było moim głownym celem, ale na pewno było fajną nagrodą za wysiłek a jednocześnie sposobem na popularyzację bloga (bo uczciwie mówię, że nie piszę dla siebie, lecz piszę po to, aby ktoś to czytał). I gdyby mi to okienko zajął ktoś, kto przejechał tego dnia 185 km (faktycznie przejechał), to pierwszy pobiegłbym mu pogratulować na jego blogu, bo szanuję cudzy wysiłek i trud i uznałbym bez jakichkolwiek problemów, ze to jemu należy się okienko. Ale gdyby zajął je ktoś, kto sobie zsumowal wycieczki do wujka Henia na działkę i wyszło mu 185 km, to bym się wkurzył - za brak szacunku dla mojego wysiłku.

Czy to tak trudno niektórym szanować siebie nawzajem?

lukasz78 19:43 piątek, 1 lutego 2013

Jestem typowym przykładem człowieka , który jeżdzi dla statystyk i goni wynik...hehe
Przyznam tylko, że bikestats nieco mobilizuje i jeżdzę więcej niż kiedyś.
Nigdy nie jeżdziłem zimą, teraz jeżdzę, właściwie jeżdziłem, bo choroba spowodowała, że musiałem przestać. Myślę, że za tydzień wrócę do nabijania kilometrów...
Najważniejsze dla mnie są własne statystyki. Chcę z każdym rokiem przejechać więcej kilometrów, ale nie będę tego robić na siłę.

panther 18:59 piątek, 1 lutego 2013

Statystyki to podstawa. Pierwszy raz w życiu wyszedłem na rower w styczniu w ub. r. jak się tu zapisałem. Bez tego bloga nie chciałoby mi się dupy mrozić, a tak jestem już 652, ale walczę głównie ze sobą i swoimi wynikami.

kdk 18:51 piątek, 1 lutego 2013

Ja się oduczam, ale ciągle kontroluje niektóre statystyki;] przy czym interesują mnie tylko moje własne a nie analiza porównawcza z innymi.
Co nie zmienia faktu, że patrzę na statystyki znajomych ale to w celu poznawczym- ile zrobili, z jaką prędkością itd. przy czym nie na zasadzie ''olaboga, więcej ode mnie! muszę nadrobić'' tylko z czystej ciekawości:}

alkor 18:40 piątek, 1 lutego 2013
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa degot

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]