Wzgórze Złamanych Serc

Środa, 30 stycznia 2013 · Komentarze(10)
Już czwarty raz próbował się z nią umówić. Zakochał się, no po prostu na zabój. Wciąż wierzył, że coś z tego będzie. Umówieni byli wcześniej już trzykrotnie, lecz dziewczynie za każdym razem coś się "nagle" przypomniało. Wkurzał się, ale co mógł zrobić? Powoli docierało do niego, że panna ma go gdzieś, ale bronił się przed tą myślą, bronił uparcie. Za czwartym razem umówili się tutaj, przy Białym Wzgórzu. Czekał cierpliwie. Tyle miał jej do powiedzenia, do pokazania... I nagle dźwięk SMS-a. Brutalny, wyrywający z miłosnego letargu. Treść nie pozostawiała wątpliwości - znów ze spotkania nici, bo coś tam, coś tam. Wkurzył się, ale w końcu zrozumiał, że z tej nieświeżej mąki chleba nie będzie, że trzeba sprawę olać i zapomnieć. Ujął się honorem, już nigdy się do niej nie odezwał. Miłość powoli wyparowała, zamiast niej buzowała złość, która z czasem przerodziła w doskonałą obojętność. Już nigdy mieli się nie zobaczyć.

albo tak:

Strasznie cieszyła się na ten wieczór. Nie miała pewności, że przyjdzie, bo już nie raz ją wystawił, ale żyła nadzieją. Zależało jej, zależało bardzo, świata poza nim nie widziała. On niestety widział. Już od jakiegoś czasu nie było tak jak dawniej, przestało mu zależeć. Ale powiedział, że przyjdzie, że będzie czekał na nią pod Białym Wzgórzem, albo niech ona poczeka na niego, jeśli on się spóźni. Tak na odczepnego powiedział. Dziewczyna podskórnie przeczuwała najgorsze, przed spotkaniem pisała mu błagalne SMS-y. "Gdzie jest ten Miś, który tak bardzo chciał pojechać ze mną w góry, który chodził ze mną do kina, który tak lubił dawać buziaki i któremu naprawdę bardzo zależało...", "Naprawdę nie wyobrażam sobie być dzisiaj sama, zrozum...". Rozumiał, ale nie miał ochoty przyjść. Nie przyszedł. A ona czekała na niego, tu przy Białym Wzgórzu. Nie przychodził, zadzwoniła, odezwała się poczta głosowa. Wyłączył komórkę. Dziewczyna wróciła do domu, poczuła się niepotrzebna i niekochana. Przytuliła się do poduszki, płakała...

A oto i Białe Wzgórze, na Żoliborzu przy ul.Elbląskiej, tytułowe Wzgórze Złamanych Serc:



Wzgórze niedługo się rozpłynie i nikt nie będzie o nim pamiętał, a ja się przebranżowię i będę pisał scenariusze do argentyńskich telenoweli. Bo telenowele podobno mają przyszłość.

Bo o czym mam pisać? O tym, że deszcz mnie zmoczył, że samochody ochlapały mnie wodą z kałuż? Że nie wyrobiłem "normy" i zamiast 50 km zrobiłem 37?

Eee, nudy, przerzucę się na telenowele :)

Komentarze (10)

Nie zgodzę się - do poziomu 1kkm można jeszcze obyć się bez konsekwencji. ;)

Takich opowieści nie czytam i filmów nie oglądam, bo się po nich memłam psychicznie. ;)

mors 00:34 czwartek, 7 lutego 2013

Codziennie z domu do pracy jeżdżę Elbląską :)

lukasz78 08:13 piątek, 1 lutego 2013

Jak to dumnie brzmi w Warszawie - ul.Elbląska
Powinniście zmienić jej nazwę za Ebowa :-)

Totalny gracun 2 tysiączków :-)

Darecki 07:09 piątek, 1 lutego 2013

Jak masz wenę to pisz. Nie ważne, czy dla siebie, do szuflady, czy dla rowerowych jeźdźców. Najważniejsze, aby nie pisać pod presją, pod publikę. Taka, czy inna komercha zabija treść.

romulus83 22:12 czwartek, 31 stycznia 2013

Chyba jako głupotopisarza :)

A 1000 km jest spokojnie w zasięgu, tylko trzeba mocno tego chcieć i być konsekwentnym dzień po dniu :)

lukasz78 19:48 czwartek, 31 stycznia 2013

Wróżę Ci wielką przyszłość jako scenopisarza :) Zaraz się rozpłaczę ;)

JoannaZygmunta 19:34 czwartek, 31 stycznia 2013

Mój rekord miesięcznego przebiegu, ubiegłoroczny zresztą, to 617 km. Tysiąc chyba poza zasięgiem

yurek55 18:27 czwartek, 31 stycznia 2013

A fakt, pękło, tak się rozpędziłem, że nawet nie zauważyłem :)

lukasz78 18:06 czwartek, 31 stycznia 2013

ale 2000 pykło. Ja w najlepszym miesiącu zrobiłem 1100 heh ;)
Szacun za ten miesiąc :)

piotrkol 17:52 czwartek, 31 stycznia 2013
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa nages

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]