No właśnie, banał
Tak to już jest. Chcemy przeżywać niesamowite historie i chcemy o niesamowitych historiach czytać, chcemy o nich rozmawiać a najlepiej opowiadać. A co mamy, z czym się stykamy? No cóż, czasem uda nam się przeżyć samemu coś niesamowitego lub chociaż poczytać o przygodach cudzych, ale co nas otacza na co dzień? No właśnie, banał.
Chcemy oglądać niesamowite miejsca (czasem na fotografii, choć najlepiej na żywo), chcemy napieścić nasze zmysły oszałamiającym pięknem lub wręcz przeciwnie - hołdując zupełnie odmiennym upodobaniom, chcemy ujrzeć brzydotę tak brzydką, że aż trudno o tym pisać. A co widzimy najczęściej? No właśnie, banał.
Ja czasem zrobię jakiś dłuższy dystans, przeżyję ciekawe przygody na trasie lub pyknę 180 km na mrozie, ale to wszystko jest od święta. Bo co mam do zaoferowania na co dzień? No właśnie, banał.
Wczorajszy mój dzień pod względem rowerowym był tak doskonale banalny, że już bardziej banalny być nie mógł. Zrobiłem swoją banalną "normę" (a nawet lekko ją przekroczyłem, bo "norma" to 50 km), przejeżdżałem kolejne banalne ulice, w końcu w banalnym miejscu (ul.Smocza) zrobiłem banalną fotkę:
Wiecie co? Chyba zostanę mistrzem banału - w zalewie banalnych przeżyć i odczuć czuję się jak ryba w wodzie, fascynuje mnie typowość, powtarzalność i nijakość - nijakość miejsc, przeżyć i wrażeń.
A czemu o tym piszę? Bo gdzieś tam podskórnie jednak chcę, aby chociaż ten blog nie był tak do końca banalny. I dlatego banalne trasy i przeżycia staram się codziennie opakować w jakieś nietypowe opakowanie. Co piszą w sieci o opakowaniach?
[...] Atrakcyjne opakowanie pozwoli na zwiększenie sprzedaży miodu w małych i dużych pasiekach.
Na opakowaniu podane są najważniejsze informacje dotyczące krystalizacji miodu, spożycia, dawkowania oraz przechowywania miodu. [...]
[...] Opakowanie jest ważne z kilku powodów, przede wszystkim jest wyznacznikiem wymogów higienicznych przy produkcji produktów: spożywczych (mleka, masła, jogurty) przemysłowych (płyny do czyszczenia, proszki) kosmetycznych (kremy, dezodoranty, perfumy) budowlanych (farby, lakiery, kleje) wydłużanie okresu przydatności do spożycia oraz wielu innych.[...]
[...] Dziś napiszę wam o najzwyklejszym kremie do rąk (Kamill, 125 ml, ok. 10 zł), który szybko stał się moim ulubieńcem. Kluczowe okazało się tu opakowanie - małe, zgrabne, z pompką. Stanęło na mojej toaletce i po jakimś czasie okazało się, że produktu szybko ubywa. Wcześniej w tym samym miejscu stał inny krem, jednak zwykle nie chciało mi się po niego sięgać, odkręcać, zakręcać... często smarowałam więc dłonie tylko przed pójściem spać. [...]
[...] Patrick Cairns, CEO w Kallo tak opisuje nowe projekty: „Opakowania są niesamowicie ważne w dzisiejszych czasach, a w kwestii tego jak wygląda kupowany produkt konsumenci są bardziej wymagający niż kiedykolwiek. Nowy dizajn wyróżni Kallo na zatłoczonych półkach supermarketów, jednocześnie dając klientom stylowe produkty, które z dumą postawią w swoich kuchniach”. [...]No sami widzicie, to opakowanie to jednak cholernie ważna sprawa. Dlatego swój banał pakuję codziennie, z mozołem i na okrągło.
Ale banał to jednak banał i już :)
Komentarze (21)
Jak zwykle wszystko jest kwestią zainteresowań. Ludzie żyją na planecie nie mając pojęcia czym i za jaki czas stanie się nasze Słońce. Przeglądają się w lustrze nie wiedząc, że kąt promienia odbitego równa się kątowi promienia padającego. I jakoś żyją.
Ja też nie wiem ile lat ma która winda i czym jest Art Deco, bo sztuka nie interesuje mnie po prostu. Szczęśliwie nie mam gustu, Pałac Kultury mi się podoba, a kolorki hotelu Sobieskiego uważam za wesołe i przełamujące codzienną szarość. I tak mi dobrze :)
Savil 00:24 czwartek, 31 stycznia 2013
Smocza do banalnych ulic nie da się zaliczyć. To nie jest ulica przecinająca blokowisko w miejscu pola z ziemniakami, jak na Ratajach w Poznaniu.
Do 1943 roku łatwiej było się tu dogadać w Jidysz, lub po hebrajsku niż po polsku. Potem mamy kilkanaście lat pustyni z istniejąca ulicą ale bez budynków i powstają bloki widoczne na zdjęciu.
oelka 00:11 czwartek, 31 stycznia 2013
Przedmieścia Poznania, takie Rataje to jeszcze 40 lat temu pole było. Taki Antoninek to była pod poznańska miejscowość. Pewnie wszystkie nasze większe miasta tak miały. Czasem wystarczy wiedzieć co to za miejsce. Poznać jego historię, jeśli się chce. Ja też na architektonicznych stylach się nie znam. Jeśli potrafię dostrzec piękno budynku, to przez jego całość. Bryłę ogólną. Jeśli opisuję budynek (tak jak w moim wpisie Dębno) i podaję styl architektoniczny, robię to, bo wiedzę tę posiąść chciałem, poniekąd dla samego siebie. Poniekąd dla pełni opisu, bo bez tego opis byłby nie pełny.
romulus83 21:41 środa, 30 stycznia 2013
Łukasz - prawdziwy Lodzermensch z Ciebie. Cały ten balast rupieci, jest jak cierń w nodze, przeszkadza do szybkiego chodzenia. Człowiek dnia dzisiejszego, który nie chce zostać cudzym parobkiem, musi być wolnym od więzów, przeszłości, to krępuje wolę i obezsila w walce z przeciwnikiem bez skrupułów – bo bez tradycji; z przeciwnikiem dlatego strasznym, że jest sam sobie przeszłością, teraźniejszością i przyszłością.
kdk 18:18 środa, 30 stycznia 2013
Jeśli chodzi o te fotki Warszawy, to zawsze interesowało mnie w miarę wierne odwzorowywanie otaczającej mnie rzeczywistości, takie bez ściemniania, bez celowego upiększania ale i bez przerysowania brzydoty. Rzeczywistość Warszawy ma to do siebie, że czasem jest piękna, czasem jest brzydka, ale najczęściej jest po prostu nijaka, banalna. Pewnie każde miasto tak ma - każde miasto może się pochwalić jakimś historycznym centrum, czasem jakąś starówką, rynkiem, pałacem itp., ale im dalej zajrzymy na przedmieścia, tym wszystkie miasta coraz bardziej podobniają się do siebie, stają się rozlane, bezkształtne, banalne i nijakie. Przedmieścia Poznania w zasadzie niczym się nie różnią od przedmieść Lublina, chociaż centrum wygląda inaczej. Gdybym mieszkał w Poznaniu, Lublinie czy nawet w Krakowie, to pewnie podobnie banalne foty bym tutaj dawał, w końcu w Krakowie ludzie na co dzień nie Wawelem żyją :)
A jeśli chodzi o wiedzę z zakresu architektury itp., to przyznam, że i ja mam pewne braki, od przeszłości bardziej pociąga mnie teraźniejszość :)
lukasz78 16:15 środa, 30 stycznia 2013
Jeżeli nie pasjonuję się architekturą, urbanistyką i sztuką to rzecz oczywista, że nie będę za wiele w tej dziedzinie wiedzieć. Zamiast wertować książki n/t architektury Wrocławia wolę wziąć do ręki "Karawanę do marzeń" Wandy Rutkiewicz i będą w Tatrach mieć świadomość, że podążam tą samą drogą, stoję na tym samym szczycie... Tak, to mnie kręci bardziej. I jeżeli taką postawę można nazwać ignorancją to każdy z nas ją przejawia. Bo nikt nie jest w stanie posiąść wiedzy na każdy temat. Chyba że doba miałaby 48 godzin.
Może nie wiem jaka jest historia mostu, przez który przejeżdżam codziennie. Ale sam fakt, że czasem przystanę, popatrzę nań i się uśmiechnę wystarcza mi, aby nacieszyć oko.
maratonka 14:54 środa, 30 stycznia 2013
Kwestia posiadanej wiedzy z zakresu architektury, historii, urbanistyki, sztuki, historii sztuki, politologii etc...
Jeśli ktoś jest ignorantem w tych i innych dziedzinach życia zawsze przejdzie obojętnie obok wybrukowanej drogi wzdłuż której stoją jatki lub nie zaszczyci swoim spojrzeniem kamienicy w stylu Art Deco...
Dresy spod mojego bloku nawet nie wiedzą, że winda którą jeżdżą na strych ma sto lat, a ten betonowy kształt przy śmietniku to zasypany tobruk...
Im więcej wiemy tym więcej rzeczy cieszy nasze oczy, im mniej tym częściej omijamy to na czym się nie znamy.
Gość 14:31 środa, 30 stycznia 2013
Maratonka od małego mieszka we Wrocławiu i owszem, nigdy nie posądzała siebie o bycie "człowiekiem miasta". Co najwyżej Z miasta. Nie lubi zgiełku, codziennie przemierza wrocławskie ulice by dojechać do pracy, na uczelnię, dlatego gdy planuje wycieczkę- nigdy nie jest to centrum. Wręcz przeciwnie- ucieka od niego jak najdalej, aby oderwać się myślami od codzienności. I woli goniące ją burki niż szczekające spalinami samochody obok.
Każdy lubi co innego.
maratonka 13:13 środa, 30 stycznia 2013
Wydaje mi się, że Maratonka nie mieszkała od małego we Wrcławiu. Dla człowieka miasta, nie ma nic bardziej pasjonującego od wycieczek po zakamarkach swojego miasteczka. Na prowincji to cię co najwyżej może jakiś burek pogonić.
Zwinny Heniek 12:50 środa, 30 stycznia 2013
wzap- oczywiście to była moja opinia. W Warszawie byłam tylko raz, nie spodobała mi się. Może dlatego, że za mało ją poznałam. Ale po zdjęciach też mnie nie zachęca.
maratonka 10:46 środa, 30 stycznia 2013
maratonka: Ja lubię te fotki z Warszawy, jako że jestem miłośnikiem Warszawy. Miasto jest na tyle duże, że nie mam szans go zwiedzić, być w wielu miejscach. Dzięki Łukasza zdjęciom jestem tam, gdzie nigdy bym nie był i nie trafił.
Przestrzegam zatem przed używaniem słowa banał. "Chwila" śmieje się z czasu, jest żartem z przeszłości i przyszłości:) Nic co rzeczywiste nie jest banalne. Banały są w gazetach i tv.
wzap 10:28 środa, 30 stycznia 2013
Nie bój nic, ja też jeżdżę banalnie niepoprawnie :-)
Darecki 07:26 środa, 30 stycznia 2013
Eeeee tam. Dla mnie każdy dzień jest niebanalny. Bo dzisiaj jechałam autobusem zamiast rowerem (co mi się nie zdarzyło już hohoho!). Wczoraj (poniedziałek), bo mijałam na wałach ludzi na biegówkach i miałam gorączkę na ostatnich zajęciach (to się często nie zdarza). I w ogóle prowadziłam zajęcia w poniedziałek zajęcia w zastępstwie- ot, już jakieś odstępstwo od "banału".
A Ty swoje banalne wycieczki po Warszawie bardzo ładnie pakujesz.
Chociaż przyznam szczerze- jeżeli raz coś kupisz i okaże niesmaczne, nie sięgasz po to drugi raz. Mnie tam zdjęcia warszawskich ulic kompletnie nie smakują. Zaglądam tu dla treści- bo czasem jest co skomentować. Bynajmniej nie mam na myśli samych wycieczek i ich tras, bo te są- co tu dużo mówić- nudne (w mojej opinii). Jak jazda na trenażerze. Tyle że mijasz ludzi i czasem Cię policja zaczepi. W pokoju pedałuje się dla kilometrów i treningu. Tak jak Ty pedałujesz po Warszawie- dla wyrobienia swoich kilometrów.
Musisz lubić ten banał. Ja bym miała dość codziennej jazdy po mieście "dla przyjemności".
maratonka 01:09 środa, 30 stycznia 2013
A może ten banał jest dla nas, "obytych" z miejscem? Może gdy wyciągnie się z banału jego esencję, to przestanie on być banalny? Może właśnie trzeba wskazać niebanalność. Jak choćby nawiązanie do filmu. A w innych wpisach pojawi się: "Tu kręcono scenę w której Władek zastrzelił Osmańską", "Tu Kiliński robił buty", "A tu 20 lat temu była wiocha i wiatr gwizdał na polu, a teraz jest stolica (jej granice administracyjne)". Banał wcale nie jest taki banalny.
romulus83 22:43 wtorek, 29 stycznia 2013
Świat jest piękny i fascynujący, codziennie odkrywamy coś nowego.
Nawet jeśli ulice są szare, śnieg pada, chlapa i breja - może akurat mijana gałąź ułoży się w kształt twarzy, może usłyszymy o nowym odkryciu w radio?
A jeśli nic się u Ciebie około-przejazdowego nie działo, to pisz o czymś innym, jak ja w moich wpisach zastępczych :)
Savil 22:24 wtorek, 29 stycznia 2013
reklama*
Miało być= wyprawa... Ale to w kontekście twojego wpisu na jedno wychodzi...
do krzycha 22:14 wtorek, 29 stycznia 2013
Krzychu z Rzeszowa: Nie, reklama nie była rewelacyjna... Moim zdaniem kiepska, marna, nudna, monotonna, oklepana, nieprzemyślana, nieciekawa, płytka...
Gość 22:13 wtorek, 29 stycznia 2013
Nie narzekam na monotonię, tylko opisuję, jak jest. Ja mógłbym i co weekend robić ciekawe wycieczki po Polsce, ale nie samym rowerem człowiek żyje :)
lukasz78 20:31 wtorek, 29 stycznia 2013
nawczasach.blogspot.com
Tyle jeździsz nażekasz na monotonie.Zrób sobie taką wyprawe,jak Przemek ten gośc to pokazał klase,jego wyprawa była rewelacyjna,prawda?
Krzychu Rzeszow 20:25 wtorek, 29 stycznia 2013
O tak, ten film był zdecydowanie niebanalny, jeden z moich ulubionych. Kocham filmy osadzone w tym klimacie.
lukasz78 18:36 wtorek, 29 stycznia 2013
Banał się kończy, gdy zajrzymy do starej polskiej komedii "Nie lubię poniedziałku". Kilka scen nakręcono w okolicy na zdjęciu :-)
oelka 18:20 wtorek, 29 stycznia 2013
lukasz78
Варшава
Uwaga: Osobnik politycznie niepoprawny :) Nie jestem Europejczykiem, jestem Polakiem ze wschodnią duszą. A poza tym podobno jestem toksyczny, podżegam do wojny, jestem chamem i pluję Litwinom do talerza - o czym można przeczytać na pewnym forum dyskusyjnym. Strzeżcie się zatem! :)
Dystans całkowity | 55271.00 km |
Dystans w terenie
| 0.00 km (0.00%) |
Czas w ruchu
|
brak danych. |
Suma w górę |
0 m |
Prędkość średnia: | brak danych. |
Baton statystyk
|
|
Profil | Profil bikera |
Więcej statystyk | Statystyki rowerowe |
Wykres roczny