Mężczyzna musi zarabiać :)

Niedziela, 27 stycznia 2013 · Komentarze(22)
Ostatnio trochę się nie przykładam do blogowych notek, pochłonęły mnie sprawy zawodowe. No wiecie, mężczyzna musi zarabiać, jak to przekonywał niejaki Marek Kondrat :) Czasu na rowerowanie starcza, ale notki piszę w ostatnim czasie totalnie na spontana, bez większych przemyśleń. Jak się trafi jakieś ciekawe wydarzenie, to je opiszę, a jak się nie trafi, to kaszanka, muszę improwizować.

A wczoraj? Dzień w sumie bez historii, więc poimprowizujmy. Najpierw Wisła, widziana z Mostu Północnego:



Nie, nie skakałem do Wisły, zamiast tego udałem się z Bielan na Tarchomin, a potem na Żerań:



Żerań jest boski, mamy tam m.in. hipermarket, elektrociepłownię, wielki węzeł drogowy oraz upadłą fabrykę samochodów. Warszawy stamtąd zjeżdżały, "Duże Fiaty", Polonezy, Matizy... A teraz bryndza i nyndza. Ale na fotkę słynne FSO się nie zapałało, będzie innym razem.

Dalej? Cóż dalej, krążyłem sobie po Warszawie jak dziki osioł, wciąż zmieniając kierunki. A to wróciłem na Bielany i sfociłem bloki Chomiczówki...



...a to zajrzałem do centrum...



...a potem... Znowu na Bielany! Krążyłem i krążyłem, aby dobić do 60 km, nie chciałem zwiedzić żadnego konkretnego miejsca, liczył się dystans - coś jak u trenażerowców, ale ja przynajmniej rowerem śmigałem i dystans przejechałem a nie przekręciłem :)

A wiecie, dlaczego muszę zarabiać? Zbieram na trenażer!

PS. Żartowałem oczywiście :)

Komentarze (22)

Ja sobie siadam na trenażer jak film oglądam, albo książkę czytam. Ale żeby wpisywać to w statystyki, hr, kadencja, temperatura w pokoju i inne tam pierdolety?

bestiaheniu 00:14 wtorek, 5 lutego 2013

1 km przy mrozie, po lodzie i śniegu, więcej warte niż wielokrotności przejechane na trena-zerze:) Filip gość ma rację - niech taki żonie dywan wytrzepie, zamiast tłuc km przed telewizorem. Łukasz ma rację również - mężczyzna musi zarabiać, stąd słaba jakość blogów. Niech administracja serwisu zrobi odzielną kategorię (odzielne rankingi) liczenia km dla trenażerowców i po problemie.

wzap 10:17 środa, 30 stycznia 2013

filip.
Naćpałeś się,wyskoczyłeś z konopii,spłodziła cię kryśka pawłowicz..
Niestety to nie pytania ale stwierdzenie.

Gość 08:22 środa, 30 stycznia 2013

Ja chcę iść krok do przodu.
Spuszczajmy chomikom powietrze z kół, przebijajmy dętki, wyciągajmy korki, chowajmy oliwę do łańcucha, zabierzmy klucz od mieszkania!

Zaprzążmy ich do kieratu! Niech produkują energię elektryczną! W tych maszynkach drzemie olbrzymia moc! Niech pracują dla społeczeństwa bo jeśli będą dalej siedzieć w czterech ścianach i przestaną się rozmnażać to w myśl słów padających z sejmowej mównicy są społecznie bezużyteczni. Są ciężarem. Kto za to płaci? Ja płacę, Pan płaci... My płacimy.

Niech generują prąd! Podpiąć serwery pod trenażery chomików i niech znikną reklamy i spam! Zdrowa energia dla każdego! Za darmo!
Nowa pozycja w statystykach: "wypedałowałem 3 godzinną pracę lodówki", "u mnie przez 4h jazdy działała pralka i zrobiłem pranie na przyszły tydzień dla starszych sąsiadów".

To jest moc wikolu!

Gość Filip 22:10 wtorek, 29 stycznia 2013

Filip, mnie tam ciężko powiedzieć,jak to było kiedyś, bo na BS jestem dopiero od 1,5 roku, a serwis istnieje znacznie dłużej. Cóż, chyba tak musi być, że wraz z rozwojem i rozrostem serwisu robi się mniej kameralnie. Ja tam staram się robić swoje, uprawiam swoje blogowe poletko i tyle, ale fakt jest faktem, że wkurza mnie, gdy ktoś wrzuci duży dystans, a wychodzi z tego trenażer lub opis w jednym zdaniu typu "szosa, jazda w tlenie". Przykładajmy się zatem :)

lukasz78 18:38 wtorek, 29 stycznia 2013

Prędzej bym w ogień wskoczył niż ośmieszył się jazdą na trenażerze.

Jazda w domu to zło, które zalewa BS... Kiedy ludzie zrozumieją wreszcie, że kilometr jest jednostką długości, a nie czasu lub ilością potu i przelanej krwi? Tak Panowie bo pot i krew nie obce są chomikom. Spędzam na BS wiele godzin dziennie i krew mnie zalewa jak muszę przeszukiwać ostatnie wycieczki, żeby znaleźć coś ciekawego... Coraz więcej wpisów bezopisowych, coraz więcej cziterów jeżdżących na rolkach, coraz więcej oszustów wpisujących fikcyjne dystanse.

Gdzie te czasy kiedy Czesław jeździł po chleb, a jedynym szkodnikiem był Glebożerca?
Czasy się zmieniają Panowie a my nie jesteśmy w stanie zmienić przebiegu wydarzeń. Prędzej czy później Bikestats zostanie zalane przez tymczasowe konta, konta-widmo, marnej jakości opisy wycieczek i co najgorsze: Oszustów!

Jak z tym żyć?

Ja czytam tylko sprawdzone blogi (po kilka razy dziennie). Nie zaglądam do obcych bo okaże się, że trafię na relację z pobytu w siłowni lub suche fakty dotyczące kadencji i tętna.

Jedyna rada: Walka z wiatrakami - hejtowanie (fajne słowo...) trenażerowców i tych co piszą nieciekawie. Niech wiedzą, że są napiętnowani i niech pójdą sobie stąd. Czasy wymagają tego od nas. BS nie jest już stroną rowerzystów z Wrocka, z Zagłębia, ekipy Szczecińskiej, ekipy FR.org etc. Teraz rządzi ekipa z Ebowa i nikomu nieznani ludzie ujeżdżający samotnie rolki. Nie będzie już relacji z narodzin potomstwa, opisu ślubów i pogrzebów, relacji z RJnO i innych bo Trenażerowcy się nie rozmnażają... Jak niby mają to robić jeśli kręcą zamknięci w czterech ścianach i czasem tylko otwierają okno na poddaszu lub drzwi od piwnicy.
Przeżyją swoje życie i ich jedynym wspomnieniem na starość będzie ilość startych na trenażerach gum, narzekanie sąsiadów na hałas i wibracje oraz ślady opon na dywanie.

Niech żyje Wikol !

Gość Filip 14:09 wtorek, 29 stycznia 2013

Ciężko to porównać i ocenić - heroizm wyczynowca i podróżnika. Wyczynowiec zimą pracuje nad kondycją, a podróżnik zahartowuje ciało i ducha jeżdżąc zimą i często przezwyciężając swoje słabości i złą pogodę. Nie ma co oceniać i porównywać bo każdy ma trening adekwatny do wyzwań.

panUcho 23:26 poniedziałek, 28 stycznia 2013

Trenażerowiec, spoko dam znać, jak będę turlał się na południe. Zbluzgać to ja tutaj nikogo nie zbluzgam, bo podchodzę na luzie do tematów rowerowych, rower i BS traktuję jako przyjemność a nie jako pole walki :)

lukasz78 20:56 poniedziałek, 28 stycznia 2013

Jakoś nie bardzo widzę te kilometry z trenażera. Jak dla mnie parametrem obrazującym trenażer może być praca wykonana przez siedzącego na siodełku, uzyskana moc.

yurek55 na trenażerze można zmieniać obciążenie z jakim się pracuje, co może symulować podjazdy, opory ruchu. Aczkolwiek dość ciężko będzie symulować np. zmienne podmuchy wiatru.

oelka 20:49 poniedziałek, 28 stycznia 2013

@lens666
"jeździsz dla statystyk i myślisz, że jesteś fajny będąc na 1 miejscu?, robisz wszystko aby zepchnąć lensa z 1 miejsca? prawdziwa weryfikacja jest na zawodach na których byłbyś tylko pionkiem"
Człowieku...w jakim celu tak się spinasz? Nawet jeżeli ktoś byłby pionkiem na zawodach, to wolałbym już nim być, niż wpisywac kilometry z trenażera do statystyk...
Sam osobiście jeżdzę w przewadze gruntowymi, leśnymi, polnymi drogami
i żaden kilometr w terenie nie jest w stanie oddać tego przejechanego na trenażerze...nawet jeżeli jakiś "trenażerowieć" odstawi mnie na jakichkolwiek prawdziwych zawodach...nie mam watpliwości,że odstawi...No i co z tego?
Mamy jeżdzić dla przyjemności, czasami możemy przyciasnać prędkość, pokonać większy dystans, ale nie możemy zapomnieć o tym, zeby dostarczało nam to przyjemność i służyło zdrowiu.

panther 20:49 poniedziałek, 28 stycznia 2013

No zaskoczyłeś pozytywnie masz browara jak tylko na południe zawitasz,a jeszcze jak znać dasz.
To co napisałeś w zupełności mi wystarczy.Można być zaczepionym i nie zbluzgać po drodze bliźniego.
Przydało by się lekcja pokory wielu innym pieniaczom którzy jadem ranią.

trenażerowiec 20:38 poniedziałek, 28 stycznia 2013

" A może można na trenażerze symulować warunki naturalne: pęd wiatru, zimno, deszcz?"

Zawsze można wstawić maszynę pod prysznic i będzie symulacja deszczu :)

Ale tak czy siak dyskusja jest chyba bezcelowa, "turysta" nie zrozumie "wyczynowca" i odwrotnie, każdy ma inne priorytety i inne potrzeby. Dla jednych liczy się szlifowanie formy, wydolności itp., dla innych widoki i wrażenia z przejażdżki.

Co nie zmienia faktu, że rowerem się jeździ, a trenażerem nie :))

lukasz78 19:51 poniedziałek, 28 stycznia 2013

A jeszcze jedno:

"Czepiasz się trenażerowców a sam zaokrąglasz sobie dystans bo nie wierzę, że przejechałeś równo 60km" - zawsze zaokrąglam do pełnych kilometrów, porównując przebieg całkowity licznika pod koniec dnia z przebiegiem z dnia poprzedniego. Tak więc 60 km to może być zarówno 60,27 km jak i 59,78 km. Później i tak na jedno wyjdzie, bo co sobie "nadpiszę" jednego dnia, to "odejmę" w następnym.

lukasz78 19:50 poniedziałek, 28 stycznia 2013

Trenażer, to nie rower. Nie istnieje pojęcie "wycieczki" na trenażerze, prawda? Na trenażerze nie da się jechać, to jak wpisywać "przejechane" kilometry? Jazda w miejscu? Toż to oksymoron! Wewnętrzna sprzeczność logiczna! A może można na trenażerze symulować warunki naturalne: pęd wiatru, zimno, deszcz? Trenażer to całkiem inna dyscyplina. Takie jest moje zdanie.

yurek55 19:47 poniedziałek, 28 stycznia 2013

Dobra, teraz do trenażerowców:

1. Odnoszę wrażenie, że mylicie pojęcia, bo uważacie (przynajmniej "lens666"), że jestem wrogiem trenażerów, tymczasem nie jestem wrogiem trenażerów (dlatego nie musicie mi uzasadniać korzyści związanych z używaniem trenażera, bo to jestem w stanie zrozumieć), lecz jestem przeciwny wpisywaniu na BS kilometrów przekręconych na trenażerze. Na tej samej zasadzie nie jestem wrogiem pływania czy biegania na nartach, ale wpisywanie na BS kilometrów przepłyniętych na basenie lub przebiegniętych na nartach uważałbym za co najmniej dziwne - nawet, gdyby sama Justyna Kowalczyk miała je wpisywać :)

2. Czy mam pretensje do Lensa? I tak i nie. To znaczy z jednej strony jak mówiłem nie podoba mi się wpisywanie na BS kilometrów z trenażera, z drugiej strony nie jest to dla mnie jakaś bardzo ważna sprawa i żadnych krucjat toczyć nie zamierzam - skoro chłopak napisał, że tylko regulamin jest w stanie go powstrzymać przed takimi praktykami, no to OK, przyjmuję to do wiadomości i tyle, nie popieram takich praktyk, ale są ważniejsze sprawy w życiu, więc nie zawracam sobie głowy takimi w sumie błahostkami. Co najwyżej popodśmiewam się czasem - wolno mi chyba, co nie? :)

3. Czy jestem fajny, tego nie wiem, nie powinno się oceniać samego siebie, zawsze możesz mnie poznać i wyrobić sobie opinię o mnie. Dla jednych jestem fajny, dla innych jestem taki, jak mam napisane w nagłówku (''''Podobno jestem toksyczny, podżegam do wojny, jestem chamem i pluję Litwinom do talerza :)", Ty możesz sprawdzić sam, jak jest naprawdę :)

4. To, że cienko bym wypadł w zawodach, to ja wiem, nigdy tego nie ukrywałem, ale co ma piernik do wiatraka? Tak samo cienko wypadłbym w pojedynku biegowym z Justyną Kowalczyk, ale czy to znaczy, że mam popierać wpisywanie na BS kilometrów przebiegniętych na nartach? :)

5. "Czym się różni jazda po miejskich deptakach krążąc koła po dzielnicach od przekręcenia jak piszesz na trenażerze?" - w skrócie tym, że to pierwsze jest jazdą, a to drugie nią nie jest, gdyż nie ma przemieszczania się. Ale mówię jeszcze raz, nie będę o to toczyć jakichś bojów, skoro "regulamin nie zabrania" wpisywania km z trenażera, to jakoś to przeżyję.

6. Co do zawitania na południe, to moje wycieczki są z reguły 1-2 dniowe, więc są uzależnione od połączeń kolejowych z Warszawa. Planuję wiosną lub latem zawitać pod Kraków i Katowice oraz zjeździć trochę Kielecczyznę, ale Karkonoszy czy Beskidów to raczej nie będzie, pociągiem za długo się jedzie. No z Beskidami to prędzej, jeśli wyruszę jednego z dnia z Krakowa np. na Sądecczyznę i drugiego dnia wrócę. Wszystko przede mną.

7. Wiem, że moje wycieczki są "mało ekstremalne" (mało przewyższeń itp.), ale z drugiej strony nie zamierzam przepraszać za to, że mieszkam na płaskim Mazowszu a nie np. w Sudetach, przeprowadzać się też nie zamierzam :) Jeżdżę z reguły tam, gdzie mieszkam i nigdy nie twierdziłem, że moje wycieczki są "megaekstremalne", kręcę sobie na luzie i dla przyjemności, bez spinania się, robię to co lubię. Mogę, prawda? :) Szanuję tych, co np. potrafią zimą nałapać 1800 m przewyższeń na wycieczce (co wiele razy pisałem na różnych blogach w komentarzach), samemu jeżdżę lajtowo i nie będę się silić na więcej.

Chyba wszystko :)

lukasz78 19:46 poniedziałek, 28 stycznia 2013

Panther, Kierowcaroweru: Czasu starcza spokojnie na wszystko. Podliczmy: spanie 7,5 h (tyle przeciętnie śpię), 50 km na rowerze to (łącznie ze staniem na światłach itp.) ok. 2 h 45 min., praca ok. 8 k, no to mamy 18 h i 15 min. Zostaje całe 5 h 45 min. na inne aktywności, to wcale nie jest mało :) Poza tym część km robię w ramach pracy, zwykle siedzę w biurze, ale czasem muszę podjechać na jakieś spotkanie, a przy odległościach warszawskich potrafi to być 5 czy nawet 10 km w jedną stronę.

A trenażerom zaraz odpowiem, chwila moment :)

lukasz78 19:31 poniedziałek, 28 stycznia 2013

Czym się różni jazda po miejskich deptakach krążąc koła po dzielnicach od przekręcenia jak piszesz na trenażerze?
Większa część Twojego rocznego dystansu to właśnie taka "ekstremalna" jazda.
Kiedy to nizinny turysta na południe zawita?
http://zaliczgmine.pl/users/view/164

trenażerowiec 18:39 poniedziałek, 28 stycznia 2013

Czepiasz się trenażerowców a sam zaokrąglasz sobie dystans bo nie wierzę, że przejechałeś równo 60km i ogólnie masz pretensje do lensa, że sobie kręci w domu i dodaje km na BS.
Dlaczego jeżdżą ludzie na trenażerach w zimę? aby mieć lepszą kondycję, przygotować się dobrze do sezonu, bo intensywnego treningu nie zrobisz zimą na kolarzówce (mróz, ślisko, śnieg).
Załóżmy taką sytuację po zimie dostajesz Ty taką samą kolarzówkę jak jeden z trenażerowców i macie do przejechania załóżmy te 60km w równych warunkach ta sama trasa itd. Efek byłby taki trenażerowiec od razu by Cię zostawił w tyle:D tak tak bo stawiasz tylko na ilość dodajesz nic nie znaczące km i kpisz z kolegów którzy ciężko trenują w domu, jeździsz dla statystyk i myślisz, że jesteś fajny będąc na 1 miejscu?, robisz wszystko aby zepchnąć lensa z 1 miejsca? prawdziwa weryfikacja jest na zawodach na których byłbyś tylko pionkiem.
Nie jestem hejterem napisałem tylko to co myślę.

lens666 18:10 poniedziałek, 28 stycznia 2013

I tak masz fajną robotę, bo dużo czasu poświęcasz na rowerek. Też tak chcę:)

kierowcaroweru 18:02 poniedziałek, 28 stycznia 2013

Czasami miałem wrażenie, że nie musisz pracować, bo tylko jeżdzisz...
Okazało się, że jednak pracujesz ;-)

panther 17:48 poniedziałek, 28 stycznia 2013

Na całej długości było takie coś, u nas jest wschód i jak mrozi to uczciwie :)

lukasz78 17:25 poniedziałek, 28 stycznia 2013

Chłopcy trenażerowcy, kolejny do ekipy się dorabia? ;D

Ta Wisełka w Warszawie to na całej długości jest tak pokryta pływającą krą, czy to tylko jakiś zastój jednym miejscu?
U nas coś nie chce zamarzać o_O

robert13 17:13 poniedziałek, 28 stycznia 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa alawc

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]