Lidl to zupełnie inna firma, niż... Lidl

Wtorek, 22 stycznia 2013 · Komentarze(30)
Miało być dziś o spaliniarzu, co to mnie wczoraj z drogi spychał, a tymczasem będzie o Lidlu. Bo mnie w Lidlu wkurzyli.

Dobra, najpierw szybko z tym spaliniarzem, tak w skrócie, już bez szczegółowych opisów. Otóż człowiek, który spychał mnie z jezdni, miał z tyłu naklejoną rybę, znak wiary chrześcijańskiej. Moim zdaniem afiszowanie się ze swoimi poglądami jest rzeczą wręcz wskazaną i w tym kontekście fajnie, że ktoś się afiszował ze swoją wiarą, ale na przyszłość bardzo bym prosił, aby swoje chrześcijaństwo okazywać nie tylko naklejką na karoserii, ale także (a raczej przede wszystkim) swoim zachowaniem na drodze. Czy spychanie kogoś z jezdni to postępowanie chrześcijańskie? Ja mam wątpliwości.

No to teraz Lidl. W mojej okolicy Lidle są dwa, na Kasprowicza i przy Conrada. Jeśli już jadę do Lidla, to wybieram tego na Kasprowicza, bo mam bliżej. I w tym Lidlu na Kasprowicza czasem oprócz innych produktów kupuję wino - wykładam towar na taśmę, wino kładę wraz z innymi zakupami, płacę, wrzucam towary do siatki, wychodzę. Wczoraj jednak pojechałem do Lidla na Conrada, bo akurat miałem po drodze.

Miałem akurat ochotę na kolację przy winie, no to kupuję. Jakieś mięso, jakieś sery, coś tam jeszcze i wino właśnie. Wykładam towar na taśmę, a kasjerka do mnie "Ale za wino to pan musi zapłacić w kasie alkoholowej! Tu nie nabiję, przez kasę mi nie przejdzie". Pytam ją, czy mogę w tej innej kasie zapłacić za całe zakupy, bo już chciałem pojednawczo zabrać cały towar, przenieść i zapłacić gdzie indziej. Ale nie, za wino w jednej kasie, za resztę w drugiej. Czyli stanie w dwóch kolejkach i dwa razy więcej biegania z towarem jak dureń. Za zakupy oczywiście podziękowałem i pojechałem do Leclerca, ale zanim to nastąpiło, mówię "Ale przecież w Lidlu na Kasprowicza płacę za alkohol i inne produkty w tej samej kasie i jest OK", na co słyszę... "Ale tam jest inna firma!".

No wkurzyłem się. Jaka tam jest do k...y nędzy inna firma? Biedronka?! A może Carrefour?! Nie do jasnej cholery, tam jest Lidl! Hala nawet taka sama i rozkład produktów na półkach też taki sam, bliźniaki jednojajowe normalnie. Ale nie, "inna firma".

OK, jakieś tam wykształcenie mam i ja akurat orientuję się, że w ramach sieci mogą istnieć różni franczyzobiorcy (trudne słowo) i pewnie o to chodziło z tą "inną firmą". Ale co może sobie pomyśleć przeciętny konsument, który takiej wiedzy nie posiada? A może przed zrobieniem zakupów w markecie konsumenci powinni poznać zasady tworzenia i funkcjonowania sieci handlowych?

A centrala Lidla mogłaby jednak zadbać o to, aby placówkach prowadzonych przez różnych franczyzobiorców obowiązywały jednolite standardy nie tylko w kwestii dostępnych towarów i układu półek sklepowych, ale także w aspekcie obowiązujących w sklepie zasad. Pozwoli to uniknąć wielu nieporozumień i rozczarowań, gdyż placówki sieciowe powinny być dla klienta przewidywalne. Bo do placówek sieciowych klienta przyciąga nie tyle cena czy określony poziom usług, co przewidywalność właśnie. Idziemy do placówki określonej sieci, bo przewidywalne są ceny, zasady i poziom usług. Czyli przewidywalność najpierw - nasze oczekiwania co do cen, usług i zasad właśnie z przewidywalności wynikają. A tu się okazuje, że Lidl jest częściowo nieprzewidywalny.

No dobra, popsioczyłem sobie na Lidla, wystarczy :)

Na koniec fotka z ul.Anielewicza, Mordechaja zresztą:



Przed wojną była tu dzielnica żydowska, podczas wojny Niemcy zrównali całą okolicę z ziemią, a po wojnie komuniści walnęli bloki. I tak sobie pojeździły oba totalitaryzmy po Warszawie jak po łysej kobyle...

Taki lajf.

Komentarze (30)

Swoją drogą ciekawe jakby wyglądała sytuacja gdyby Wodzem Naczelnym został Tadeusz Kutrzeba. Nie był piłsudczykiem. Ale w maju 1926 r. pozostał neutralny jeśli dobrze pamiętam. To pozwoliło mu awansować. W wersji z Kutrzebą jako Wodzem Szef Sztabu Głównego też musiałby być adekwatny do niego, a to zdecydowanie wg. mnie dyskwalifikuje gen. Stachiewicza.

romulus83 21:40 piątek, 25 stycznia 2013

Problem w tym, że Czechosłowacja miała potężną armię - ale tylko na papierze, w ich kulturze walka zbrojna nie jest tak zakorzeniona jak w kulturze polskiej, dlatego gdy zobaczyli, że Zachód się na nich wypiął - nie stanęli do walki. Mimo teoretycznie wielkich sił, szczególnie w stosunku do rozmiaru ich kraju (Czechosłowacja miała potężny przemysł zbrojeniowy, odziedziczony po Austro-Węgrzech) - morale ich wojska nie było wysokie, nie mogli się pod tym względem mierzyć z Polakami, czy tym bardziej z Niemcami. Ani Polska, ani Czechosłowacja nie mogła się mierzyć sam na sam z Niemcami - ale w sojuszu już tak, tym bardziej gdyby włączył się Zachód. Siła Niemiec w 1938 była daleka od siły w 1940 (po zdobyciu Czechosłowacji dostali pełne wyposażenie bojowe dla ponad 40 dywizji i kilkaset dobrej jakości czołgów!), wówczas na pewno byli do pokonania - dlatego oprócz Hitlera w rozpętaniu II wojny światowej spory udział mają nieudolni premierzy Anglii i Francji, ich kraje też gorzko zapłaciły za ich tchórzostwo, tyle uzyskali, że pozwolili wyciąć w pojedynkę dwóch bardzo znaczących sojuszników.

Ale łatwo na to patrzeć z naszej perspektywy - ludzi co o wojnie tylko w książkach czytali, wszyscy ówcześni ludzie u władzy przeżyli potężną hekatombę I wojny światowej i miliony ofiar, dlatego za wszelką cenę chcieli uniknąć kolejnej, wydawało im się że Hitler jest normalnym, rozsądnym politykiem, któremu wystarczy powrót do sytuacji Niemiec z 1914, tymczasem Hitler był szaleńcem, który chciał opanować całą Europę, a z innych nacji stworzyć rasy podrzędne wobec Niemców, a Żydów, a następnie Słowian zwyczajnie unicestwić.

@Łukasz

Z tym wbijaniem noża w plecy - to rozmaicie można patrzeć, z ich punktu widzenia to była walka o swoje, na Zaolziu mieszkało oczywiście wielu Polaków, mieli tam większość - ale pamiętaj że historycznie te ziemie do Polski nie należały już od bodajże XVII wieku. Polacy w 1938 zrobili dokładnie to samo co Czesi w 1920 - z ich punktu widzenia wbiliśmy im nóż w plecy. Nie było to Polsce specjalnie potrzebne, nic na tym nie ugraliśmy poza skłóceniem się z Czechami. W Monachium polscy politycy wykazali się zadziwiającą krótkowzrocznością, zamiast stanąć murem za Czechosłowacją, twardo powiedzieć, że będziemy walczyć razem z nimi - chcieli tylko wyszarpnąć to Zaolzie. Zaolzie - to dla polskiej racji stanu była całkowicie poboczna sprawa, natomiast drastyczne wzmocnienie Niemiec (co było oczywistą konsekwencją upadku Czechosłowacji) - było dla nas śmiertelnym zagrożeniem. Nie żył już Piłsudski, u władzy nie było ludzi tego kalibru - umiejących patrzeć dalej na politykę i rozumieć konsekwencje pewnych decyzji, u władzy byli ludzie zaślepieni wiarą w siłę naszych sojuszy, która to ślepa wiara w efekcie doprowadziła do upadku Polski i utraty realnej niepodległości na 50 lat.

wilk 21:05 piątek, 25 stycznia 2013

Przepraszam za poprzednie wpisy. Jednak idiota ze mnie i wieśniak :(

Gość 20:34 piątek, 25 stycznia 2013

Czesi mogli mieć problem o tyle, że ich umocnienia mieściły się (jeśli się mylę, to proszę mnie poprawić) na terenach zamieszkałych przez Niemców Sudeckich, którzy popierali Hitlera i w razie wojny mogli rozwinąć działania partyzancko-dywersyjne na czeskich tyłach, robiąc niezły burdel. Ale tak czy owak, gdyby Czesi się bronili, to mogli trochę wytrwać, może 2 miesiące, może nawet 5?

Inna sprawa, że Czesi mogli też zapłacić rachunek za swoje nienasycone zakusy terytorialne po odzyskaniu niepodległości - nam wbili nóż w plecy i najechali podczas wojny polsko-bolszewickiej na Zaolzie, Węgrom zabrali tereny zamieszkałe przez kilkaset tysięcy ludności węgierskiej. W razie ewentualnej wojny czechosłowacko-niemieckiej Polacy i Węgrzy mogli się Czechom odwdzięczyć. My może jeszcze byśmy Zaolzie odpuścili, bo tam było ze 100 tys. Polaków (dużo, ale nie na tyle, żeby ładować się w wojnę), ale Węgrzy z Horthym na czele sprawy kilkuset tysięcy Węgrów raczej by nie odpuścili.

Ale tu można gdybać, faktycznie zadecydował i tak zachód - gdyby Anglia i Francja poparły aktywnie Czechosłowację, to Hitler musiałby się zatrzymać, a Polacy i Węgrzy nic by nawet nie próbowali działać. Ale Anglia i Francja odpuściły.

lukasz78 19:46 piątek, 25 stycznia 2013

@Wilk

Wiem Wilku, wiem. Planowano utworzyć linię Prosny. Kawałek ode mnie, jakieś 50-60 km, we wsi Brudzewek powstały pierwsze dwa schrony bojowe dwutradytorowe. Są to jedyne obiekty. Zbudowano je w sierpniu 1939r.

Niemcy masowo stosowali na polu walki zdobyczny sprzęt. Naszych czołgów nie przejęli, zapewne z powodu silnika diesla. Jak wiadomo, oni używali benzynowych, aby w razie odcięcia od rumuńskich pól naftowych móc je zasilać benzyną syntetyczną. Dowodem jest choćby ruina fabryki w Policach. Naturalnie, dla tych, którzy o tym nie wiedzą. Od nas przejęli peryskop Gundlacha, karabin Maruszczyka, który chyba nawet starali się skopiować, no i TKSy do zadań policyjnych na okupowanych terenach.

Rzuciłeś mi nowe światło ma Monachium i co by było gdyby wybuchła wojna niemiecko-czechosłowacka. Nad tym nigdy się nie zastanawiałem. Swoją drogą ciekawe jak długo niemców zatrzymywałyby czeskie umocnienia graniczne. Eben Emael zdobyli dzięki ładunkom kumulacyjnym. Nie wiem, czy mieli je w 1938 roku na wyposażeniu. Zapewne obeszli by je od strony Austrii. Jednak przyznam, że nie mam pojęcia jak bardzo rozbudowane były czeskie umocnienia.

Dzięki za fajną dyskusję.

romulus83 19:00 piątek, 25 stycznia 2013

Oj tam, zaraz prostackie :) Proponuję wyluzować, piątek już jest! :)

lukasz78 15:00 piątek, 25 stycznia 2013

kolejna żałosne wypociny, co się dzieje? dlaczego tak prymitywne, wręcz prostackie odpowiedzi są tu udzielane? do tego strasznie agresywne, prawie jak czeskie wojska w marcu 1938 roku, to się w głowie nie mieści, chyba napisze do admina, żeby Was pousuwał za agresję i niesłychane ataki

Gość 14:41 piątek, 25 stycznia 2013

Drogi Gościu. Nikt nie mówi o skanie dowodu osobistego, tylko o tym, żeby mieć jaja i podpisać się pod swoją wiadomością, zwłaszcza, jeśli jest kontrowersyjna lub atakuje kogoś bezpośrednio. Każdy poważny człowiek używa, jeśli nie nazwiska, to jakiegoś pseudonimu lub nicka. Jest to zachowanie ogólnie znane i przyjęte. Jeśli tego nie rozumiesz, to, niestety, ale Ty masz problem.
Jak na razie, to tylko Ty wykazujesz tutaj prymitywizm. Rzucać oskarżenia potrafi każdy - poprzeć je argumentami, jak widać na Twoim przykładzie, niekoniecznie.

A i nadużywanie w dyskusji "wielkich słów" wcale nie czyni, że wypowiedź brzmi inteligentniej. Ba.. W związku z powyższym jest nawet odwrotnie. Paradoks, prawda?

A w ogóle, to zalatuje prowokacją, do tego średnio udaną. Za to się pośmiałem, dzięki. ;)

Raven 11:22 piątek, 25 stycznia 2013

@Romulus

Inna sprawa, że nawet jakbyśmy mieli świetny plan wojny - to z potęgą wielkości Niemiec nie mogliśmy się mierzyć, wojna by potrwała po prostu nieco dłużej, tym bardziej że 17.IX najechali nas ogromnymi siłami Sowieci. O takim, nie innym polskim planie wojny zdecydowały względy polityczne, nie wojskowe. Z punktu widzenia strategicznego - należało się bronić na linii Wisły, tylko że to oznaczało oddanie bez walki Pomorza i Śląska - a polskie władze obawiały się, ze Niemcy tam wkroczą i zakończą wojnę, a mocarstwa zachodnie ten rozbiór Polski zaklepią jak zaklepały rozbiór Czechosłowacji, więc takie założenie było założeniem logicznym. Do tego po zajęciu Czechosłowacji przez Niemcy, po tym jak Słowacji była państwem od Niemiec zależnym - nawet obrona na linii Wisły niewiele by naszą sytuację zmieniła, mieliśmy bardzo długą granicę z Niemcami, granicę nie do obrony.

Tak naprawdę Polska przegrała tę wojnę właśnie w Monachium w 38, gdy alianci sprzedali Czechosłowację, a ta nie zdecydowała się walczyć, a Polacy zamiast im pomóc jeszcze uczestniczyli w rozbiorze tego kraju. Mało ludzi wie, że Czechosłowacja w 38 roku dysponowała potężną, niemal milionową armią (liczebność niewiele mniejsza od polskiej, mimo znacznie mniejszych rozmiarów kraju i liczby ludności); do tego armią wiele lepiej od polskiej uzbrojoną, z zaawansowanymi technicznie czołgami mogącymi podjąć realną walkę z czołgami niemieckimi (wcielono je później do Wehrmachtu i uczestniczyły po stronie niemieckiej w wojnie z Polską). Do tego Czechosłowacja to kraj bardzo górzysty, gdzie postępy niemieckie byłyby dużo wolniejsze niż w płaskiej Polsce, a broń pancerna, która rozjechała polskie wojska w 39 miałaby znacznie mniejszą siłę rażenia. Gdyby alianci w 38 zdecydowali się poprzeć Czechosłowację, a nie ją haniebnie zdradzić - to Niemcy by tej wojny nie wygrali. A alianci zrobili największa głupotę jaką się dało - pozwolili by Niemcy niszczyli pojedynczo kraje jak Polska i Czechosłowacja, naiwnie łudzili się, że Hitler się na tym zatrzyma, zapłacili za to w 1940 - i tak pokoju nie uratowali, a jeszcze siebie postawili w dużo gorszej pozycji, tracąc sojuszników i możliwość zmuszenia Niemców do walki na dwa fronty.

wilk 11:20 piątek, 25 stycznia 2013

jakie to żałośnie prymitywne, wywody rażą uproszczeniami godnymi dziecka -przedszkolaka, założenie, że komentowanie w necie wymaga założenia konta (anonimowego przecież), to wręcz groteska, jestem srodze zawiedziony poziomem odpowiedzi, bardzo zawiedziony

Gość 10:27 piątek, 25 stycznia 2013

@Wilk - sytuacja jest, jaka jest. Jednak można myśleć o przyszłości. Fakt, może mielibyśmy teraz własny dobry samolot - Skorpion, jednak w latach 90-tych rząd zdecydował zawiesić finansowanie projektu. Mamy za to 20 letnie F-16.

Co do Września ''39, my nawet nie mieliśmy planu wojny. Plan był tworzony ad hoc, od marca, gdy sytuacja gwałtownie się zaogniała. Do tego braki sprzętowe, spowodowane porozbiorowym zacofaniem gospodarczym. Polecam książkę "Kampania Wrześniowa 1939" autorstwa Pawła Piotra Wieczorkiewicza. Świetna książka.Można się z niej dużo dowiedzieć.

romulus83 22:18 czwartek, 24 stycznia 2013

@Gość
Nędza intelektualna to niestety bije z Twojego postu, bo słowa na temat poza złośliwościami nie napisałeś. Przynajmniej tyle dobrego, że wiesz jaki masz poziom i dlatego wstydzisz się pod tym podpisać - bo każdy wie, że anonimowo plują jedynie kanalie, więc więcej na anonimowe posty już nie odpowiem. Tak jak napisałem - poglądami mam bardzo daleko do Michnika, ale to że jest to człowiek odważny - to są fakty, których anonimowe plucie nie zmieni, facet siedział lata w więzieniu za to że miał odwagę walczyć z komuną i to walczył gdy szanse na obalenie tego systemu wydawały się iluzoryczne

@Romulus
Niestety współczesny świat techniki nie działa w taki sposób, paru nawet niesłychanie zdolnych ludzi go nie zmieni, by wyprodukować nowoczesną broń potrzeba ogromnych nakładów, długoletnich inwestycji, długofalowego programu rozwoju - a polski przemysł zbrojeniowy zatrzymał się na poziomie posowieckiego sprzętu, którego obecnie już nawet Azja od nas nie kupuje. Więc by dysponować jako-taka bronią, by nasza armia nie była jeszcze bardziej zacofana - kupuje się ją na zachodzie, bo nasze zaplecze zbrojeniowe nic nie jest w stanie zaprojektować, a władze pieniądze przeznaczają na zakup sprzętu, który coś daje od razu; nie na rozwój zbrojeniówki, który zaprocentuje dopiero za długie lata.

Łoś - to fajna historia, ale brutalne fakty są takie, że rok 1939 boleśnie pokazał techniczne zacofanie Polski, na współczesnym polu walki nawet najdzielniejsi żołnierze nie zastąpią nowoczesnego sprzętu, polskie lotnictwo nie odegrało w 39 żadnej roli, zostało natychmiast zmiażdżone przez Luftwaffe, do tego generalicja niemiecka przerastała polską o głowę - wojska niemieckie były doskonale dowodzone, miały świetny plan wojny i go zrealizowały, polskie natomiast fatalnie. Obecnie w porównaniu do armii naszych wielkich sąsiadów - dysproporcje nie są mniejsze, do poziomu technicznego Niemiec czy Rosji nam bardzo daleko, nasze najnowocześniejsze czołgi to modele wycofywane z Bundeswehry; mamy to szczęście że żyjemy w pokojowych czasach, bo w razie wojny skończyłoby się to tak samo jak w 39

wilk 22:06 czwartek, 24 stycznia 2013

Wilk - nasz problem (mam na myśli kwestię sprzętową, że tak powiem) polega na tym, że moim zdaniem, nie potrafimy wykorzystać młodych i zdolnych konstruktorów, inżynierów, mechaników itp. II RP postawiła na młodzież. Wtedy powstał PLZ 37 Łoś, wyprzedzający swą epokę. 7 TP jako jeden z pierwszych czołgów miał silnik wysokoprężny (chyba wyprzedził nas w tym tylko radziecki T-34, pewności nie mam). Pierwsze na świecie użycia doskonałego peryskopu Gundlacha w tym czołgu (niemcy używali wizjerów w kadłubie). Projekty takich samolotów jak Jastrząb, Żubr i innych. Niektóre z nich powstały na desce kreślarskiej, a data ich wdrażania do produkcji opiewała na początek lat 50-tych.

Dzisiaj jak patrze na allegro i widzę niektóre pojazdy samoróbki, m.in ciągniki ogrodowe i ich opis (silnik maluch, dwie skrzynie poloneza, most żuka) zastanawiam się jak mogła upaść nasz rodzima motoryzacja. Po prostu nasi decydenci powinni postawić na młodzież, na ich pomysły. Paradoksalnie coraz więcej wiemy o dokonaniach inżynierskich II RP, a za mało wiemy co nowoczesnego wdrażają dziś politechniki. To głównie one opatentowują innowacyjne wynalazki.

romulus83 21:20 czwartek, 24 stycznia 2013

A co do zakupu tuszu do rzęs, to się nie wypowiem, bo się nie znam na kupowaniu tegoż :)

lukasz78 20:51 czwartek, 24 stycznia 2013

Gościu, ja też Michnika nie trawię, ale atakując kogoś personalnie (mam na myśli atak na Wilka) fajnie się podpisać :)

lukasz78 20:50 czwartek, 24 stycznia 2013

Wilku złóż donos do admina, a najlepiej napisz do GW, ...a swoją drogą Hitlera też podziwiasz za odwagę? poziom Twojej argumentacji jest nędzny, dosłownie bije z niego nędza intelektualna

Gość 09:26 czwartek, 24 stycznia 2013

A i jeszcze nie daj Bóg zapomnisz w E.leclercu zważyć pomidorka, to się trzeba do wagi jeszcze wrócić. Tak naprawdę to jest wina niewiedzy konsumenta. Najlepiej by było gdyby system był, że tak powiem poka-yoke (trudne słowo, oznaczające idiotoodporność), ale tak nie jest. Czasem trzeba coś po prostu wiedzieć (np. zderzyć się z kasą).

anchor 09:12 czwartek, 24 stycznia 2013

W E.leclercu też alko jest oddzielnie, przynajmniej to droższe :). Za elektronikę też trzeba płacić oddzielnie. O zakupie pierwszej potrzeby jak tusz do rzęs czy dragi nie wspominając. W wielu sklepach odzieżowych (np. Benetton) w zależności od sklepu jest różny wybór kolekcji i nie ma np. możliwości sprowadzenia czegoś czy sprawdzenia dostępności rozmiaru w innym sklepie pod tym szyldem, co jest naprawdę kłopotliwe (kłopotliwsze niż podejście do dwóch różnych kas).

anchor 08:52 czwartek, 24 stycznia 2013

Miałam kiedyś podobny przypadek. Weszłam kiedyś do Carrfeur-Express żeby kupić sobie pewien napój i się ucieszyłam gdy go tam zobaczyłam, bo nie sądziłam, że dostanę to coś w takim małym sklepiku. Jakie było moje zdumienie, gdy przy kasie zostałam poproszona o nalezność (nie spojrzałam wcześniej na cenę, bo myślałam że zapłacę tyle samo co w Carrfeurze). Na moje zdziwienie co do różnicy w cenach usłyszałam dokładnie to samą odpowiedź, "Ale tam jest inna firma!".

kwiatuszek 08:31 czwartek, 24 stycznia 2013

Raven, ja doskonale wiem, że mój że tak powiem konsumencki protest (wiem, że górnolotnie brzmi, ale nie wiem, jak to napisać inaczej) nie zachwieje sklepem i samopoczuciem załogi (czy zwłaszcza kadry zarządzającej), ale co mnie wkurzyli, to moje :) Stąd moja pisanina, świata przez to nie zmienię, ale przynajmniej wyrzucę z siebie to, co mi leży na wątrobie.

Fakt jest faktem, że sieć Lidl stała się dla mnie częściowo nieprzewidywalna i zawsze będzie to dla mnie jakaś wskazówka przy wyborze sklepu.

lukasz78 06:27 czwartek, 24 stycznia 2013

Kolego Zbigniewie, zamiast wypisywać głupoty na temat Żydów lepiej byś poświęcił czas na opracowanie nieco mniej idiotycznego nicka dla siebie ;)

Państwo Izrael dysponuje jedną z najbardziej bitnych armii na świecie, armią o niebo lepiej uzbrojoną i groźniejszą od polskiej, armię która wygrywała już wojny z wszystkimi sąsiadami Izraela jednocześnie, mimo ich wielkiej liczebnej przewagi; to żydowskie czołgi sforsowały Kanał Sueski zagrażając stolicy 80-milionowego Egiptu. To Polacy muszą kupować nowoczesną broń z Izraela, a nie na odwrót, to Izrael jest mocarstwem atomowym, a nie Polska, która nawet głupiego wozu opancerzonego nie umie sama wyprodukować i musi sprowadzać go z Finalndii. To w Izraelu służba w wojsku jest obowiązkowa dla niemal wszystkich (z kobietami włącznie), a nie w Polsce; to w Izraelu podchodzi się do szkolenia żołnierzy śmiertelnie poważnie, to w Izraelu setki tysięcy obywateli nie tylko w wojsku służyli - ale w tym wojsku za swój kraj walczyli.

A co do polsko-żydowskiej historii - to w polskiej armii w 39 służył niejeden Żyd, podobnie jak i w Powstaniu Warszawskim. A sugerowanie, że Michnik jest tchórzem - to zwykła potwarz, niezależnie jak oceniamy jego działalność po 89 roku - trzeba pamiętać, że ten człowiek miał odwagę walczyć o wolną Polskę, wtedy gdy się za to szło do więzienia; gdy wielu bardzo głośnych teraz prawicowców siedziało cichutko to Michnik był jedną z najbardziej znanych figur opozycji, za co spędził w więzieniach łącznie kilka lat, był wielokrotnie aresztowany i pobity przez milicję.

Jestem bardzo daleki od jego poglądów - ale tym co robił przed 89 rokiem udowodnił że jest człowiekiem odważnym - i za to należy mu się szacunek.

wilk 22:53 środa, 23 stycznia 2013

Pomijając początek, napisałeś, że masz ich w nosie i poszedłeś do konkurencji. Od siebie (jako osoby, która w dużym sklepie pracowała) dodam tyle, że te konkretne osoby w tym konkretnym sklepie mają to w nosie jeszcze bardziej. :) I wcale nie działa to tak, że jak ileś tam osób się będzie buntować, to może ktoś coś z tym zrobi. "Góra" sobie wymyśli i narzuca, że ma być tak i tak i koniec.
Tyle tylko, że straciłeś czas na rajd gdzie indziej, a im narobiłeś trochę sprzątania, nic więcej. To jest duża sieć, a nie osiedlowy sklepik, dla którego pojedynczy klient jest bardzo cenny.

Raven 22:23 środa, 23 stycznia 2013

ten z rybka to dziure sobie w karoserii zakleil,albo jest rybakiem,a co do lidli to tez i w krakowie jest lch ekspansja,kupuje tam bo jest schludnie i kilka prodoktow ma normalne ceny,ale wiktualy z roznych stron swiata to fajans i podroba,kas alkohlowych u nas nie ma ,ale jak mnie te panie w kasie wkurza to staram sie miec nerwy na wodzy, bo to jest nowa forma arbeit .......i te kobitki sa tego ofiara.Anielewicza trzeba szanowac bo to rzadkosc w tej nacji /mysle o walce z bronia w reku/ , michnik ,by hitlera zaskarzyl.

zbigniewkarczews 22:09 środa, 23 stycznia 2013

Hehe, dobre z tym PZW, fajna interpretacja :)

lukasz78 21:41 środa, 23 stycznia 2013

Do edukowałem się. Ot taka miła sposobność :)

Może ta ryba oznaczała znak zodiaku, tudzież przynależność kierowcy do PZW.

romulus83 21:24 środa, 23 stycznia 2013

No dobra, macie, zamieniłem tego Mordehaja na Mordechaja, to wszystko przez Żydów, bo nawet imiona mają kosmiczne :)

Anchor, ja po prostu nie lubię, jak się robi ze mnie durnia. Bieg z towarami z kasy A do kasy B jeszcze bym zdzierżył, ale bieg z kasy A do kasy B a potem z powrotem do A to już było ponad moje granice tolerancji :) Dlatego stwierdziłem, że mam gdzieś taki sklep i podjechałem do konkurencji. Co do franczyzy, to o ile pamiętam, żadna szkoła mnie nie edukowała w temacie, raczej szkoła życia, zresztą ja ogólnie w miarę kumaty chłopak jestem :)

Kosma, a dzwonka to jeszcze nie widziałem, widać do Lidl to obyczaj :)

lukasz78 20:37 środa, 23 stycznia 2013

Mordechaj......przez "ch" :P

Gość 19:45 środa, 23 stycznia 2013

*Mordechaj :D

yurek55 18:30 środa, 23 stycznia 2013

I poważnie bliżej było do E.leclerca niż do tej drugiej kasy? Podziwiam taki pryncypializm konsumencki. Trzeba się szanować.

PS. Odnotowane: wiesz czym jest franczyza :D. Aż mnie korci spytać w jakiej szkole to aż tego uczą?

anchor 18:20 środa, 23 stycznia 2013

Winko z Lidla - Tempranillo za 7,99 zł mniam :-)
Ale faktycznie pojechali z tą standaryzacją :-) U mnie w jednym Lidlu kiedyś tak było, że za alkohol płaciło się na stoisku alkoholowym (dzwoniło się dzwonkiem) ale to zmienili.

kosma100 18:06 środa, 23 stycznia 2013
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa piewy

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]