Jedziemy, jedziemy! Z ziemi radomskiej na Piotrków

Sobota, 19 stycznia 2013 · Komentarze(43)
Kategoria Ponad 117 km
Gdyby ktoś mnie pytał, czy celowo wybieram brzydkie dni na długie trasy, to od razu odpowiem, że nie. Dłuższa trasę robię, gdy mam na to czas. A że czasem wypadnie wtedy śnieżyca czy coś w tym stylu? To już po prostu kwestia przypadku, pech i tyle :)

W każdym razie trasę wybrałem wczoraj taką, aby ten śnieg nie był specjalnie upierdliwy. Wyszło mi z prognozy pogody, że najlepiej będzie jechać z okolic Radomia na zachód, bo tam ostro popada tylko nad ranem, a potem będzie cały dzień luzu. No to pojechałem :)

1. Pionki-Radom. On tu jest i tańczy dla mnie :)

Kto tańczy? Rower! Tańczy sobie na śniegu w Pionkach.

Wstaję rano, jadę na Centralny, wbijam się w pociąg Warszawa-Kielce, po dwóch godzinach jazdy wysiadam w Pionkach. Jest przed 10. Pionki zasypane.





Mój rower jak powiedziałem tańczy, ale idzie żyć, miejscowi "bikerzy" też się jak widać nie poddają :)

Obawiałem się drogi do Radomia, tymczasem totalny luzik, wyjeżdżone pasy asfaltu, można dziarsko mknąć do przodu.



Dosyć sprawnie dojeżdżam do Radomia, miałem jedynie małą wymianę uprzejmości z jakimś głąbem... Tak, w terenówce oczywiście. Głąb strasznie przeżył fakt, że na kilka sekund musiał zdjąć nogę z gazu. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że terenówka to nie samochód lecz stan ducha (buraczane pole w głowie).

W Radomiu zaczyna się breja. Centrum miasta omijam szerokimi ulicami przecinającymi przedmieścia (coś w rodzaju obwodnicy centrum), gdzieś na przedmieściach posilam się w zajeździe położonym w jakże pięknym i romantycznym otoczeniu:



2. "Siódemką" na Szydłowiec

"Siódemką" (czyli drogą krajową nr 7) jedzie się na początek ciężko, bo nie odśnieżyli. M.in. dlatego zatrzymałem się na posiłek w zajeździe, licząc po cichu na to, że gdy będę sobie jadł, jakaś maszyna jednak przejedzie i odśnieży. I faktycznie odśnieżyli!



Sama jazda jest bardzo mało przyjemna, trzeba zacisnąć zęby i wytrzymać nieustanny huk samochodów. Bywa i tak.

3. Przez śniegi do Przysuchy

Odcinek Szydłowiec-Przysucha to najtrudniejszy odcinek całej trasy, męczący z uwagi na duże zaśnieżenie i występujące czasem w przyrodzie pagórki.

Sam Szydłowiec nieciekawy, więc robię tylko pamiątkową fotkę z drogowskazem:



A potem jedzie się tak:







We wsi Chlewiska (która zasypana śniegiem miała jakiś swój fajny klimat i żałuję, ze nie porobiłem tam zdjęć) muszę podjąć decyzję, czy jechać na Piotrków czy na Radomsko (taki miałem drugi wariant trasy). Ale jadąc na Radomsko, musiałbym zrobić dłuższy odcinek lokalną drogą. Próbuję, ale droga okazuje się nieprzejezdna. Jadę "główniejszą" trasą w stronę Piotrkowa.

Zbliżam się do Przysuchy, jeszcze tylko kolejna "wielce interesująca" wioska po drodze...



...i jestem w mieście. Przysucha to powiatowa dziura, na dowód załączam dwie fotki z kolekcji "To takie typowo polskie" :)





Ogólnie jednak mijając te miasteczka i wioski człowiek cały czas ma uczucie, że znajduje się w zasięgu cywilizacji - gdy jedna wioska się kończy, to za chwilę zaczyna się druga. Nie to, co na Pomorzu, gdzie można trafić na bezludną pustkę ciągnącą się kilometrami.

4. Na Piotrków!

Na Piotrków jedzie się łatwo, odśnieżoną trasą nr 12, ruch niewielki. Wszystko fajnie, tylko daleko do tego Piotrkowa, z Przysuchy jakieś 70 km. Najpierw trochę dokuczają pagórki, potem robi się coraz bardziej płasko. Zachodzi słońce, jadę przez ciemności, w jakiejś knajpie przed Opocznem odpoczywam:



Dalej zwiedzam sobie obwodnicę Opoczna, gdzie jakiś baran ustawił zakaz jazdy rowerem. Ignoruję, bo co mam robić? Czy taki kretyn-drogowiec myśli, że jak postawi taki znak, to rowerzysta na widok znaku teleportuje się? Może i bym chciał się teleportować czasem, ale nie umiem. Więc jadę. Ogólnie takie znaki utwierdzają mnie w przeświadczeniu, że w Polsce obwodnice buduje się nie po to, aby ulżyć mieszkańcom miast, dać im odpocząć od ruchu tranzytowego, lecz po to, aby nasi mistrzowie kierownicy mogli na odcinku paru kilometrów wcisnąć gaz do dechy. Wtedy faktycznie rower może nieco przeszkadzać.

Ciężko się jedzie, czuję w nogach zmęczenie, robię coraz częstsze postoje. Dotarcie na czas do pociągu w Piotrkowie staje się zagrożone. A jeszcze niedawno myślałem, że zdążę na luzie...

5. Na pociąg!

Wtaczam się do Piotrkowa. Piotrków to w zasadzie taka Łódź w miniaturze - podobne zabudowania fabryczne i domki robotnicze, podobne kamienice (większość podobnie zdewastowanych i część podobnie odnowionych), ogólnie klimacik podobny. Nawet wojna na murach między kibicami ŁKS-u i Widzewa wygląda podobnie jak w Łodzi :)

Gdzieś tam błądzę w tym Piotrkowie i zachodzi realna obawa, że ucieknie mi pociąg. W końcu docieram jednak na dworzec kilka minut przed odjazdem pociągu. Zakup biletu trwa chyba ze 3 minuty (ech, te drukarki w kasie...), w końcu wsiadam do pociągu 2 minuty przed jego odjazdem. Czujecie? Turlać się sto kilkadziesiąt kilometrów, żeby wsiąść do pociągu 2 minuty przed odjazdem - tak to tylko chyba ja potrafię :)

Przed 23 jestem w Warszawie, wysiadam na Zachodnim, jadę do domu przez mokre ulice. Szwankuje rower (nieważne co, nie będę przynudzał). Ale dojeżdżam.

Wystarczy tych wrażeń. Na koniec mapka:

#lat=51.360101789642&lng=20.56785&zoom=9&maptype=terrain

Komentarze (43)

podpity kretyn

Gość 06:33 czwartek, 10 kwietnia 2014

Przysucha Ci się nie podoba, kolego, to nie przejeżdzaj przez nią. Zmień sobie trasę zamiast obrażać czyjeś miasto rodzinne.

Gość 22:08 środa, 9 kwietnia 2014

Jak komuś spaprają papiery z byle powodu (tak, to jest byle powód) albo np. zażądają w urzędzie zapłaty 50 czy 80 zł za wydanie byle świstka (a w Polsce wymaganych świstków jest mnóstwo, proponuję poprowadzić działalność gospodarczą i się przekonać), to potem jest zdziwienie, że ludzie emigrują.

Polska to chyba bogaty kraj, skoro ją stać na stały odpływ ludzi w wieku produkcyjnym.

lukasz78 21:04 piątek, 25 stycznia 2013

A jeśli, załóżmy, danego rowerzystę potrąci (nie z winy rowerzysty) jakiś cymbał i badanie wykaże alkohol we krwi rowerzysty, to kto będzie uznany za winnego wypadku?

Adam22 23:14 wtorek, 22 stycznia 2013

A młodzież zawsze będę namawiał na browarka, bo ja jestem stary piernik i piję alkohol po bożemu i nie rozumiem tej współczesnej młodzieży, która woli spalić zioło lub wciągnąć fetę :)

lukasz78 19:55 wtorek, 22 stycznia 2013

Hehe, bo ja jestem człowiek demolka :) PS. Jeśli ktoś pisze, że jakiś człowiek został potrącony przez TIR-a, będąc całkowicie trzeźwy, to dla mnie jest to antyreklama jazdy na trzeźwo, wolę łyknąć browarka :)

lukasz78 19:53 wtorek, 22 stycznia 2013

Znowu kij w mrowisko wsadziłeś, toksyczny rowerzysto, TY ! ! !

yurek55 19:39 wtorek, 22 stycznia 2013

A jak będzie lato, to faktycznie trzeba się będzie przenieść gdzieś do Laponii :)

lukasz78 07:19 wtorek, 22 stycznia 2013

Ja po prostu jeżdżę wtedy, kiedy mam czas, a nie zawsze mam, więc gdy już mam, to siłą rzeczy muszę się dostosować do pogody. I faktycznie lubię to :) Wszystkiemu jest winien portal Zaliczgmine.pl, to wciąga.

lukasz78 07:19 wtorek, 22 stycznia 2013

Łukasz, Ty to masz zdrowie! Jeszcze tak niedawno Szczecin, Sztum, teraz Radom, Przysucha.. Chciało Ci się wyjeżdżać w teren w tak mało sprzyjających okolicznościach przyrody? Ty naprawdę musisz kochać ten sport, bo jak inczej wytłumaczyć to co robisz.. I że chce Ci się samemu wyruszać w takie trasy?
Dużo słońca dla Ciebie :-)

kwiatuszek 06:27 wtorek, 22 stycznia 2013

Chwilę na BS-a nie zagląda a tu takie historie! Na lato będziesz musiał się chyba przenieść z jeżdżeniem na daleką północ Norwegii, Kanady, Rosji ewentualnie bo tu będzie dla Ciebie za ciepło na kręcenie takich dystansów :-p

limit 21:31 poniedziałek, 21 stycznia 2013

To fakt,perspektywa jazdy 60 minut z W-wy do Opoczna,dobra baza wypadowa na zwiedzanie łódzkiego i świętokrzyskiego...
Pożyjemy,zobaczymy!!!

VSV83 20:12 poniedziałek, 21 stycznia 2013

Mysza, luzik, mogę nawet być zerem, nie mam przerośniętego ego, więc się nie obrażę :) Zdrówko! :)

A co do przystanku w Opocznie, to mocno trzymam kciuki, osobiście jestem zainteresowany, będzie to dobry punkt startowy do rowerowego podboju woj.łódzkiego i świętokrzyskiego.

lukasz78 20:08 poniedziałek, 21 stycznia 2013

Mysza jawisz się jako współczesne wcielenie Wielkiego Inkwizytora gotowego Łukasza obłożyć anatemą. Debilny przepis kodeksu karnego zapełnił więzienia tysiącami normalnych ludzi, którzy stali się przestępcami za wypite piwo i jazdę rowerem. To, że opresyjne państwo tak wciela w życie swoją politykę miłości, nie znaczy, że my mamy dać się zwariować. Ja też lubię piwo, z tego samego powodu :)

yurek55 20:04 poniedziałek, 21 stycznia 2013

http://www.rynek-kolejowy.pl/38926/Opoczno_dostanie_przystanek_na_CMK_Za_dwa_tygodnie_umowa.htm

Jednak ja już nie wierzę dzisiejszej władzy,która dziś obiecuje a jutro zabiera,obym się mylił,bo byłaby to fajna sprawa.
A na przeszkodzie połączeń o których piszesz stoi "drut",który zaczyna się na stacji w Tomaszowie i leci dalej w stronę Koluszek.Podróżni są więc zmuszeni do przesiadki do starego kibelka,jednak połączenia z Opoczna są dobrze skomunikowane z połączeniami do Koluszek,więc jest dobrze.
Byle znów nie zawiesili...

VSV83 20:04 poniedziałek, 21 stycznia 2013

I masz rację nie ma sensu wdawać się w bezsensowną jak dla ciebie dyskusję . Kto pije to będzie pił do póki nie stanie się tragedia. Powodzenia na trasach na podwójnym "gazie" !

mysza71 20:03 poniedziałek, 21 stycznia 2013

Szczera...

mysza71 20:00 poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rower i alkohol tabu ? Coś nowego :) Ja też napiszę coś szczerego wg mnie. Biker+alkohol=zero. Taka już jestem.

mysza71 19:58 poniedziałek, 21 stycznia 2013

A co do połączenia Opoczno-Tomaszów, to dziwię się, że nie puszczają bezpośredniego pociągu na trasie Opoczno-Koluszki. Nie kumam, co stoi na przeszkodzie.

lukasz78 19:58 poniedziałek, 21 stycznia 2013

Dlaczego poczekam? Plany już nieaktualne czy kasy brak? Wypytuję tak, bo wiem z Twojego bloga, że trochę siedzisz w tematach kolejowych.

lukasz78 19:56 poniedziałek, 21 stycznia 2013

To trochę jeszcze poczekasz na ten przystanek na CMK...
Ale póki co Opoczno od grudnia ma połączenie kolejowe z Tomaszowem Mazowieckim
http://www.rynek-kolejowy.pl/37832/Opoczno_Wznowienie_przewozow.htm

VSV83 19:52 poniedziałek, 21 stycznia 2013

Mysza, jeszcze jedno. Faktycznie czasem może te flaszki czy kufle z piwem eksponuję przy opisie tras, być może masz jednak rację, ze jest to jakieś promowanie. To ja Ci napiszę (ci, co mnie trochę znają, to wiedzą), że lubię poruszać tematy uchodzące za tabu. A alkohol i rower to jest taki trochę temat tabu w Polsce, więc coś w sam raz dla mnie :)

lukasz78 19:46 poniedziałek, 21 stycznia 2013

VSV, zaszczytnym mianem dziury określiłem Przysuchę a nie Opoczno. Bo Przysucha to dziura :) Co do Opoczna, to czekam, aż zrobią tam przystanek kolejowy na CMK i wtedy zwiedzę miasto i będę stamtąd startował na niejedną wycieczkę, plany są :) Nawet żałuję, ze nie przejechałem przez Opoczno, ale trochę mnie czas gonił, a nie znałem miasta zupełnie i nie wiedziałem, jaki jest układ ulic, czy będą mnie hamowały światła itp. Wolałem nie ryzykować.

Mysza, lubię sobie wypić browarka na trasie i tyle. I to się nie zmieni, ani w jednym promilu :) Nie zajmuję się promowaniem ani antypromowaniem czegokolwiek, tylko piszę uczciwie, jak jest, opisując trasy piszę nie tylko o mijanych obiektach czy miejscowościach, ale też np. o swoich emocjach oraz o różnych okolicznościach towarzyszących, m.in. spożywanych posiłkach :) No sorry,nie jestem pracownikiem agencji do zwalczania problemów alkoholowych, jestem sobą ze wszystkimi moimi zaletami i wadami. Pisząc blogowe relację, daję czytelnikom szczerość, i tę lepszą i gorszą. Ot co :) PS. Nie uważam, że jazda rowerem po piwie jest niebezpieczna (jak widać nawet na śniegu nie mam problemów z równowagą), ale to temat na dłuuugą dyskusję, gdzie pewnie i tak nikt nikogo nie przekona.

lukasz78 19:40 poniedziałek, 21 stycznia 2013

Nie wiem dlaczego szczerzysz zęby...jechałeś pod wpływem alkoholu :( .Stwarzasz na drodze zagrożenie, ktoś przez ciebie może stracić kontrolę za kierownicą. Może to dla ciebie maluczka ilość ale to jednak alkohol :( Robisz ciekawe traski ale nie promuj alkoholu.

mysza71 19:29 poniedziałek, 21 stycznia 2013

Nie potrzebnie skręcałeś na rondzie w lewo na obwodnicę przed wjazdem do Opoczna,wystarczyło pojechać prosto i spokojnie przejechałbyś sobie przez centrum Opoczna,które wiadomo,ustępuje stolicy,ale na miano "dziury" nie zasługuje...
Poza tym GIT WYCIECZKA...

VSV83 18:57 poniedziałek, 21 stycznia 2013

Często zaglądam na Twój blog, bo jest tu ciekawie.
Od jakiegoś czasu jedno mnie tylko dziwi. Jak Twój rower, wbrew prawom fizyki, leży na podpórce zamiast na niej stać :) Szczególnie gdy ma jeszcze sakwę.

domingo 09:38 poniedziałek, 21 stycznia 2013

km na zimowe warunki mega ekstremalne :) szacun :)

Marta84 20:57 niedziela, 20 stycznia 2013

Zdecydowanie na serio spożyty, przy takich trasach bez browarka ani rusz :)

lukasz78 20:53 niedziela, 20 stycznia 2013

Ten Żywiec to na serio został spożyty ?

mysza71 20:52 niedziela, 20 stycznia 2013

Uznanie!

angelino 20:37 niedziela, 20 stycznia 2013

Uznanie!

angelino 20:37 niedziela, 20 stycznia 2013

Znów, pełen podziw. Ja w taka pogodę w ogóle nie wsiadam na rower a Ty ot tak, robisz sobie 180 km. Tylko raz zdarzyło mi się w ogóle więcej zrobić :)

tomski 16:17 niedziela, 20 stycznia 2013

Oprócz zapału rowerowego jestem też fanem kolei, mimo jej wszelkich niedostatków i wad, więc wyruszając w podróż często łączę jedno z drugim, oprócz zaliczania gmin zaliczam linie i dworce :)

lukasz78 16:01 niedziela, 20 stycznia 2013

Wszystko pięknie i fascynująco, zwłaszcza ten dojazd na pociąg, ale tłuc się w obie strony pociągiem? :)

flash 14:45 niedziela, 20 stycznia 2013

Hehe, 180 a nie 160, bo jeszcze trzeba doliczyć drogę z domu na dworzec i z dworca do domu :) Co do przejażdżki, to chętnie.

Co do terenówek, to fakt, że to jednak pseudoterenówki były.

A dzisiaj to już na rower nie mogę patrzeć :) Pokręciłem "dla higieny" 50 km, ale więcej jeżdżenia już dzisiaj nie przewiduję.

lukasz78 14:01 niedziela, 20 stycznia 2013

Ja wczoraj dupę woziłem komunikacją, bo tak wawe zasypało, a Ty przekręciłeś 160 km... to więcej niż mój dotychczasowy maxdistans, a Ty jeszcze zimą....musimy się kiedyś przy ciut lepszej pogodzie umówić na jakiegoś tripa...Pozdrawiam!

TomliDzons 13:53 niedziela, 20 stycznia 2013

Nie terenówka, tylko PSEUDOterenówka. Założę się, że taki burak nigdy nie wyjeżdża nią poza asfalt, bo jeszcze sobie lakier porysuje - za to na drodze zgrywa ważniaka.
Właściciele prawdziwych terenówek, stosunkowo tanich i topornych (Suzuki Samurai, Łada Niva czy nieśmiertelny UAZ-469) zachowują się normalnie - przynajmniej takie odniosłem wrażenie na beskidzkich drogach.

barklu 12:09 niedziela, 20 stycznia 2013

Wątpię aby Cię zjadły, masz dosyć spory zapas. 2000 km w styczniu coraz bliżej. Gratki za dystans i za to, że Ci się po prostu chce ruszyć dupsko nawet wtedy gdy za oknem jest taka beznadzieja. Naprawdę podziwiam, nawet bardziej Twoją psychikę niż kondycję.

Pozdrower.

stamper 10:36 niedziela, 20 stycznia 2013

Nie wiem jak komentować, skoro już wielokrotnie dawałem wyraz swojej fascynacji Twoimi trasami i opisami wypraw? Musi wystarczyć: GRATULUJĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

yurek55 10:36 niedziela, 20 stycznia 2013

Trenażery i tak wkrótce zjedzą mnie na śniadanie, bo w następny weekend pprawdopodobnie nie będę miał czasu na jeżdżenie, ale póki co staram się jak mogę :)

lukasz78 09:27 niedziela, 20 stycznia 2013

Jesteś hardcorem. Gratuluje prześcignięcia trenażeronoidów :)

kes 09:19 niedziela, 20 stycznia 2013
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa sobot

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]