Po spodnie

Poniedziałek, 24 grudnia 2012 · Komentarze(9)
No sami rozumiecie, w starych spodniach na Wigilię iść? No to pojechałem do Złotych Tarasów po nowe. Wycieczka jak się patrzy!

A oto piękny widok z Alei Jana Pawła II:



Może nie jestem królem podjazdów, nie osiągam zawrotnych prędkości, nawet w zaliczaniu gmin jestem średniakiem. Ale w jeździe po spodnie jestem mistrzem. Bo grunt to znaleźć swoją rowerową niszę i się w niej realizować :)

Następny wpis będzie dla odmiany dotyczył jazdy po pasztet. Bo spodnie to tylko preludium, pasztet jest najważniejszy. Pasztet to esencja życia.

A co do spodni, to kupiłem. Był mój rozmiar. Widać całkiem wymiarowy jestem :)

Komentarze (9)

Marek1985: Niby racja. Ale to jakieś takie... niewłaściwe :-)

limit 17:11 czwartek, 27 grudnia 2012

Dystans wyprawy po spodnie sam w sobie interesujący nie był, ale ja już swoje w tym roku wyjeździłem, więc czuję się jakoś tam usprawiedliwiony :)

lukasz78 16:45 czwartek, 27 grudnia 2012

Zaraz tam za rok, na Wielkanoc tez sobie nowe portki kupię :)

A dystans do zycia to jak dla mnie podstawa we współczesnym świecie, czasem cholernie pomaga.

lukasz78 10:35 czwartek, 27 grudnia 2012

Ważne, że znalazłeś swoją niszę. Następny traki wyjazd - za rok! :))

yurek55 10:17 czwartek, 27 grudnia 2012

Ja tez po rozne rzeczy jezdze rowerem;)
W Wigilie jechalam po whisky na prezent ;p

ememka 08:45 czwartek, 27 grudnia 2012

:-] Jak zaczniemy wypisywać w tytułach po co można jechać rowerem to pewnego pięknego dnia ktoś się zapomni i napisze, że po szafę. Albo co gorsza: po samochód ;-)

limit 08:25 czwartek, 27 grudnia 2012

Gratulacje mistrzu ;)

JoannaZygmunta 08:11 czwartek, 27 grudnia 2012
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa dzieu

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]