W rzeczywistości ciągłej sprzedaży
Kolejna strona: mieć czy być?
Czy Erich Fromm wiedział jak żyć?
W rzeczywistości ciągłej sprzedaży,
Gdzie "być" przestaje cokolwiek znaczyć.
Kojarzycie ten kawałek? Jak nie kojarzycie, to zawsze można sobie "wgooglować".
Poprzedni wpis, gdzie rozpisałem się o nagłych problemach laptopowo-telefonicznych, został ominięty szerokim łukiem. Dlaczego? Bo nie zdołałem go skutecznie sprzedać. Ludzie oczekują fajnego produktu, np. opisu 150-kilometrowej wycieczki, rozważań na temat stanu ścieżek rowerowych lub relacji ze starcia z jakimś spaliniarzem na jednej z miejskich ulic. A ja cóż, zaoferowałem bubla w postaci biadolenia na temat awarii sprzętowych. Produkt się nie sprzedał, zaległ w magazynie.
Teoretycznie piszemy te swoje blogaski dla siebie, ale czasem wpadamy w "pułapkę sprzedaży" (moje autorskie określenie), przynajmniej ja w nią wpadam, ale inni zapewne też. Zamiast czerpać radość pisania dla siebie, tworzymy produkt, jakoś tam go pozycjonujemy na BS-owym rynku i próbujemy sprzedać. Po czym jesteśmy dumni, jeśli zrealizujemy plan sprzedaży i krzywimy się okrutnie, gdy nasz produkt zalegnie w magazynie.
A więc trudno, wypuściłem produkt wybrakowany, trzeba przyjąć to na klatę. Prawa rządzące rzeczywistością ciągłej sprzedaży są nieubłagane. Jesteś tak dobry, jak Twój ostatni wpis, Twoja ostatnia jazda.
Rowerowo ten wpis dotyczy soboty, bo mam spore zaległości. Pamiętam, że przejechałem wtedy 75 km, a w zasadzie nie pamiętam, po prostu to sobie zapisałem. Pamiętam trochę chmur i przebijające się przez nie od czasu do czasu piękne słońce. Pamiętam, że zrobiłem kilka zdjęć, ale ich nie pokażę, bo padł mi telefon, którymi je zrobiłem. Telefon zrobią pod koniec tygodnia za całe 100 zł (czyli bez tragedii), bo teraz jakichś tam części nie mają. Wtedy wrócą wpisy ze zdjęciami, na razie będzie bez zdjęć.
To tyle, kończę, idę kupować i sprzedawać..
PS. Nie, nie jestem handlowcem, tak mnie dziś naszło po prostu :)
Komentarze (12)
lukasz78 - obserwując komentarze i ruch na podstawie licznika trudno jest trafić, kiedy ludzie będą częściej zaglądać, a kiedy pisać komentarze. Z zaglądaniem widzę taką prawidłowość, że największy ruch mam ostatnio w niedzielne popołudnia i w poniedziałek, potem stopniowo spada aż do kolejnego popołudnia niedzielnego. Ale np. wpis ze środy, którego zdjęcie na stronie głównej BS utrzymało się od nocy aż do popołudnia nakręcił ruch większy niż w poniedziałek.
Fakt, że szukanie różnych prawidłowości to może już takie moje skrzywienie zawodowe, ale i tak to jest niezła zabawa z tymi statystykami.
Z komentarzami natomiast zupełnie nie można utrafić. Jest jak na loterii. W każdym brak komentarzy nie oznacza braku czytających.
Savil - Jak chcesz wstawić licznik musisz znaleźć sobie jedną ze stron z takimi gadżetami (choćby taką jakiej ja się doszukałem) zarejestrować się w miarę konieczności a na koniec skopiować kod z niej do kodu swojego bloga.
oelka 00:54 piątek, 7 grudnia 2012
@savil Na to pytanie mogą odpowiedzieć tylko wytrawni blogerzy, ogarnięci internetowo bardziej niż ja
yurek55 16:47 czwartek, 6 grudnia 2012
O, a to brzmi ciekawie - jak się robi i wstawia licznik odwiedzin? :)
Savil 01:53 czwartek, 6 grudnia 2012
Eee, na co mi licznik, miałem nastrój na wpis refleksyjny i tyle :)
lukasz78 14:03 środa, 5 grudnia 2012
Czytam każdy wpis, nie każdy komentuję. Na poprawę samopoczucia licznik odwiedzin sobie wstaw i spokój.:)
yurek55 13:58 środa, 5 grudnia 2012
Z moim ego jest wszystko OK, po prostu czasem lubię "zamieszać", prowokować do dyskusji i przemyśleń :) Przy okazji piszę też o sobie, oprócz "pułapki sprzedaży" wpadam też czasem na innych blogach w "pułapkę kupna", zamiast cieszyć się samą obecnością innych osób patrzę na produkt.
lukasz78 10:33 środa, 5 grudnia 2012
To może sobie jakieś statystyki postaw? Będziesz bliżej zaspokojenia swojej gwiazdorskiej części Ego :D
Ja na przykład wielokrotnie wchodzę na różne blogi, czytam - i nie widzę potrzeby komentowania. U Ciebie i tak coś piszę, u Krzyśka, mimo że wszystko czytam, to komentarze piszę bardzo sporadycznie, bo... nie mam za bardzo jak skomentować. :)
Hipek 10:22 środa, 5 grudnia 2012
Coś w tym stylu :) PoPro$ze mnOostweo komCiuff
lukasz78 09:18 środa, 5 grudnia 2012
A czym mierzysz "ruch", czy tam wypełnienie "planu"? Ilością komentarzy?
Hipek 09:17 środa, 5 grudnia 2012
Dokładnie tak jest. Najważniejsze, żeby był ruch w interesie.
lukasz78 08:45 środa, 5 grudnia 2012
Coś w tym jest. To trochę jak z tym, że nie ważne co o nas mówią, ważne by mówili...
djk71 08:41 środa, 5 grudnia 2012
lukasz78
Варшава
Uwaga: Osobnik politycznie niepoprawny :) Nie jestem Europejczykiem, jestem Polakiem ze wschodnią duszą. A poza tym podobno jestem toksyczny, podżegam do wojny, jestem chamem i pluję Litwinom do talerza - o czym można przeczytać na pewnym forum dyskusyjnym. Strzeżcie się zatem! :)
Dystans całkowity | 55271.00 km |
Dystans w terenie
| 0.00 km (0.00%) |
Czas w ruchu
|
brak danych. |
Suma w górę |
0 m |
Prędkość średnia: | brak danych. |
Baton statystyk
|
|
Profil | Profil bikera |
Więcej statystyk | Statystyki rowerowe |
Wykres roczny