DDR jako przeszkoda w jeździe rowerem

Czwartek, 18 października 2012 · Komentarze(14)
Na wstępie zaznaczę, że nie jestem fanem skrótu "DDR", ale skoro jest powszechnie zrozumiały i składa się tylko z trzech liter (a więc jest poręczny), to będę go używał. A niech tam.

Dziś będzie o warszawskim osiedlu Tarchomin, które jest skrajnie nieprzyjazne dla rowerzystów. Z powodu braku DDR? Nie, z powodu ich istnienia!

Całe osiedle opleciono swojego czasu ścieżkami rowerowymi, które mają same zalety, tylko jedną wadę - do jeżdżenia rowerem się nie nadają. Krzywa niefazowana kostka, krawężniki, urywające koła rowy odpływowe na przejazdach... No i sygnalizacja świetlna, która zapala się zielonym światłem jadącym obok spaliniarzom, ale rowerzystom zapalić się nie chce. No chyba, że się wciśnie jakiś debilny przycisk. Gdyby tych DDR nie było, to życie byłoby proste, śmigałoby się jezdniami, które są tam gładkie i szerokie. A teraz? Teraz i tak nadal trzeba śmigać jezdniami, jeśli nie chce się zniszczyć roweru, tylko że można przy okazji zostać pouczonym przez dzielnych stróżów prawa, a na pewno zostanie się obtrąbionym przez rozwydrzone spaliniarstwo ("no bo obok jest ścieżka rowerowa"), dla którego ulica jest torem wyścigowym.

Sorry, że przynudzam, ale zrobiłem wczoraj parę kilometrów po tym całym Tarchominie i ciężka frustracja mnie ogarnęła. Tam się nie da nic poprawić na tych ścieżkach, je trzeba po prostu zerwać i zrobić zupełnie od nowa. Co oczywiście nie nastąpi z braku pieniędzy, bo te trzeba wydać na wielopoziomowe węzły drogowe. Ot życie...

Dobra, koniec marudzenia, teraz mała fotorelacja z Warszawy. Na dobry początek Plac Zbawiciela...



...który bardzo lubię za taki kameralny miejski charakter. Dalej Plac Teatralny z atrapą dawnego ratusza:



Zbudowano to w latach 90-tych, można powiedzieć, że odbudowano, bo takie coś stało tu przed wojną. Ale jedynie widoczna na zdjęciu fasada przypomina tę przedwojenną, od drugiej strony (od Trasy WZ) jest to po prostu zwykły biurowiec. Dlatego nazywam to atrapą. Co nie zmienia faktu, że ta atrapa całkiem ładnie wygląda :)

Potem jeszcze Praga, skrzyżowanie Targowej i Ząbkowskiej...



...i na koniec piękny krajobraz wysokoprzetworzony na Modlińskiej (wylotówka na Legionowo):



A dalej to już były te paskudne tarchomińskie DDR. Wkurzyłem się.

Komentarze (14)

Tu znalazłem widok od tyłu.

Co do "akwarium" na Placu Zbawiciela, to pamiętam, że wielu strasznie to krytykowało, dla mnie jest OK.

lukasz78 15:48 niedziela, 21 października 2012

lukasz, jak dasz "kiedyś", to nikt już nie będzie pamiętał pierwszej strony. ;]
Chodzi raczej o zestawienie obu stron.

mors 21:55 sobota, 20 października 2012

Na pierwszym zdjęciu z placu Zbawiciela jest dla równowagi atrapa kamienicy. To ta z akwarium na samej górze.

oelka 21:21 sobota, 20 października 2012

Hehe, to musiałbym 3/4 warszawskich DDR olać :) Sporo się na nich wala szkła. Dobrze, że mam porządne opony, kiedyś notorycznie gumy łapałem, po wymianie opon problem minął.

Co do atrapy, to kiedyś może sfoce ją od tyłu.

lukasz78 19:48 sobota, 20 października 2012

Szkoda, że nie dodałeś foty tej atrapy od drugiej strony.
Co do DDR, to do niedawna zazdrościlem dużym miastom, że je w ogóle mają.
Ale po zaliczeniu paru większych miast mocno to zweryfikowałem...

mors 05:56 sobota, 20 października 2012

Nie jest powiedziane, że rowerem po jezdni tak łatwo przejedziesz, jeśli równolegle są przyciski dla pieszych i ewentualnie rowerzystów (te drugie zresztą niezgodne z prawem). Zapewne jest w jezdni pętla indukcyjna. A ta nie wyczuwa nic co nie posiada znacznej ilości żelaza w sobie. W Śródmieściu można sobie w ten sposób postać na skrzyżowaniach Żurawiej z Marszałkowską i Kruczą.

oelka 10:03 piątek, 19 października 2012

hipek99: No dobra :-) Śladowa liczba kilometrów.

limit 09:39 piątek, 19 października 2012

Bo na Wilanowie dopiero niedawno zaczęli budować DDR, więc robią (całe szczęście) według nowych lepszych standardów.

A na Tarchominie te ścieżki są wyjątkowo nieudane, nawet jak na standardy dawne. U mnie na Bielanach jest sporo tego szajsu z kostki, ale mimo wszystko są równiejsze i krawężniki mniej paskudne. Tarchomin miał widać wyjątkowego pecha.

lukasz78 09:27 piątek, 19 października 2012

co ciekawe na tarchominie jest chyba tyle samo rowerzystów jak nie więcej niż np. na Wilanowie (wystarczy wybrać się w weekend) a jakie są te jebane krawężniki na tych pseudo ścieżkach to każdy wie kto tam regularnie koła centruje ...dopiero mają zarobek ..

lucasxxx 09:24 piątek, 19 października 2012

O rowerach tez czasem piszę, z rzadka ale jednak :)

lukasz78 09:19 piątek, 19 października 2012

W Warszawie te nowe ścieżki budują już w miarę sensownie, da się po nich jeździć (np.Puławska, Al.Ujazdowskie). Najgorsze są te z przełomu wieków (jak to ładnie brzmi), lepiej żeby ich nie było.

No i wreszcie zaczęto budować zjazdy ze ścieżek na jezdnię, jeśli ścieżka się kończy. Te starsze kończą się na srodku chodnika.

lukasz78 09:19 piątek, 19 października 2012

No, Łukasz, nie poznaję! W końcu wrzuciłeś wpis, który z przyjemnością można było przeczytać od początku do końca. O rowerach od A do Z. :)

limit:
Co to jest "homeopatyczna liczba kilometrów"?

Hipek 09:18 piątek, 19 października 2012

Co do DDR to przyznam Ci niestety rację. Dlatego też jak gdzieś mi przy drodze ścieżkę zbudują to szukam takiej drogi, gdzie będę od niej z daleka albo i tak jadę asfaltem. Tak jest po prostu bezpieczniej. Homeopatyczna liczba kilometrów porządnie wykonanych ścieżek skłania mnie do stwierdzenia, że na razie nie ma sobie co nimi głowy zawracać. W moich okolicach ścieżki nie tworzą żadnego przemyślanego systemu pozwalającego przemieszczać się na większe odległości. I raczej się to nie zmieni w rozsądnie krótkiej perspektywie czasowej.

limit 09:15 piątek, 19 października 2012
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa wygas

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]