A gdybym był młotkowym, w fabryce z młotkiem szalał...

Środa, 17 października 2012 · Komentarze(46)
A gdybym był młotkowym, w fabryce z młotkiem szalał
To co byś powiedziała, czy coś byś przeciw miała?


Kojarzycie ten kawałek? Dziś będzie co prawda nie o młotkowych, lecz o spawaczach, co to szaleją w fabryce z palnikiem, ale podobieństwa są.

A zaczęło się od tego, że krążyłem przed pracą po Warszawie, chciałem zrobić jakieś zdjęcie na blogaska, ale nic nie wychodziło, "oko nie podawało". Najpierw wydusiłem jakąś marną fotkę na skrzyżowaniu Al.Jerozolimskich i Nowego Światu...



...a potem pojechałem na Krakowskie Przedmieście. Tu znów wydusiłem fotkę, znów szału nie ma (jest za to korek autobusowy):



I jak tak fociłem, to wokół mnie biegali studenci, jako że obok jest uniwerek. Nawet na zdjęciu, po lewej stronie, widać studencką gromadkę. Ci studenci siedzą teraz po bibliotekach (no dobra, na imprezach też siedzą, nie samą nauką człowiek żyje), piszą jakieś magisterki, a potem studia skończą i pójdą na bezrobocie lub będą pracować w nie swoim zawodzie za jakieś marne grosze na umowie śmieciowej i bez prawa do urlopu. Albowiem żyjemy na Zielonej Wyspie.

A czemu o tym piszę? Otóż niedawno Pan Premier powiedział tym "młodym, wykształconym, z dużych miast", co to go darzyli jeszcze niedawno miłością czystą (a może nadal darzą?), że cały ich intelektualny wysiłek jest g...o wart. Bo mogli zostać spawaczami.

Być może Pan Premier ma nawet rację, wszak dola pracującego robotnika jest z pewnością lepsza niż wykształconego bezrobotnego. Piękne jest natomiast to, że Pan Premier swoich wyborców, "młodych, wykształconych, z dużych miast", elegancko zrobił w bambuko. Kilka lat temu przed wyborami mówił o nowoczesnej Polsce, w której stawia się na edukację, podkreślał rolę edukacji na każdym kroku, a teraz przyznał, że jednak lepiej by było, gdybyśmy byli rezerwuarem taniej siły roboczej dla zagranicznych koncernów przemysłowych (bo polskich już praktycznie nie ma), takim Bangladeszem Europy.

Szkoda tych 5 lat studiów, co? Kurs na spawacza trwa krócej, a potem można sobie poszaleć w fabryce z palnikiem.

Sprytny nasz Pan Premier, mógł to powiedzieć swojemu elektoratowi 5 lat wcześniej, a powiedział dopiero teraz. Chytrusek z niego :)

"Dziady", "Ludzie bezdomni", "Syzyfowe prace", "Rozdziobią nas kruki, wrony..." - oto kanon lektur na miarę młodego Polaka. A teraz olejcie edukację i idźcie na browara, piękny dzień w Warszawie mamy dzisiaj, szkoda go marnować na sali wykładowej :)

PS. 61 km wyrowerowałem, gdyby to kogoś interesowało.

Komentarze (46)

hipek99
PS I przepraszam za tą "agitkę". Wiadome, był to tekst źródłowy. Pozdr.

wzap 14:25 sobota, 20 października 2012

michuss:
Czy większą przyjemność trudno powiedzieć. Rozdziobią nas kruki wrony jest smutne, wręcz nieprzyjemne. Ale Żeromski ma coś ważnego do przekazania - informację, problem, kawałek historii, wiele z tego wynika. Jest mądry, warto poświęcić mu czas. Atutem Pilcha jest poczucie humoru, poza tym oferuje on dla mnie mniej.
Racja - inne czasy, inne cele dla literatury. Nie jesteśmy pod zaborami i nikt nas nie chce skasować. Więc z tym "ogłupieniem" trochę mnie poniosło (choć takich wielkości jak Mickiewicz, Chopin, Piłsudski czy dla kontrastu Dmowski - jednak brakuje). No i nie powinienem wydawać sądów o nieprzeczytanej książce. Pozdrawiam

hipek99:
To taki skrót myślowy - wykształcenie, wiedza o wartości rynkowej a nie tylko naukowej. A że rynek płytki, to zakres potrzebnej rynkowi wiedzy się zawęża.
Za tezą Łukasza przemawia wiele innych kłamstewek premiera. Pozdrawiam

wzap 14:15 sobota, 20 października 2012

Na "udowadnianie teorii" trzeba będzie poczekać do niedzieli, bo wyszedłem na rower i wlasnie siedzę pociągu, w tej chwili jakies 150 km od Wawy :)

lukasz78 05:03 sobota, 20 października 2012

wzap: o nic nie pytaj. Tak myślałem,że chodzi o Drwala. No, w takim razie zaliczam się do ogłupionej części narodu,bo całkiem niedawno to przeczytałem i ubawiłem się setnie! Może nie jest to książka na miarę nagrody Nike, ale mnie (i wielu moim znajomym) się bardzo podobało. Napisane dowcipnie, fajnym językiem, trzyma w napięciu, itd.W kioskach i księgarniach na pęczki jest dużo gorszej, miernej, polskiej literatury. I nie widzę najmniejszego sensu porównywalnania takiego np.Witkowskiego z Zeromskim czy Sienkiewiczem, bo to zupełnie inna epoka. Równie dobrze można by pisać o ogłupionym narodzie, który muzyczne nagrody daje np.Ani Dąbrowskiej, a gdzie jej tam do Moniuszki. Poza tym przyznasz,że do wyrobienia sobie sądu na temat jakiejś książki warto by ją przeczytać, bo nawet najfajniejsza koleżanka nie odda pewnych niuansów tekstu, niezależnie czy opowiada Vargę, Masłowską, Konopnicką czy Słowackiego. :) BTW-naprawdę większą przyjemność masz z czytania Żeromskiego niż Pilcha?:)

michuss 16:12 piątek, 19 października 2012

wzap:
Wiesz, problem w tym, że ja nie czekam na żadne oświecenie. Ja nikomu nie wierzę w obietnice, nawet ich nie starałem się poznać, więc ciężko, żebym nagle czuł się oszukany.

Ja tylko chwilowo czekam, aż Łukasz udowodni swoją teorię o tym, że premier naobiecywał ludziom, że po studiach będzie praca, a teraz nagle się wycofuje i mówi, że powinni zostać spawaczami. Bo póki co nie widzę udowodnienia tego "obiecywania".

Co rozumiesz przez to, że "uczelnia oferuje rynkowe wykształcenie"?

Hipek 15:43 piątek, 19 października 2012

michuss:
PS Co do tej książki, to akcja na Wybrzeżu, jakiś kryminał, dziennikarz w roli głównej, pisane w 1 osobie. Jak Cię interesuje, to zapytam koleżanki o tytuł i autora.

wzap 15:25 piątek, 19 października 2012

michuss:
Czy Słowacki, Krasiński, Mickiewicz = Pilch, Varga, Stasiuk? Albo czy ci współcześni "pisarze" to ta sama liga co Żeromski czy Lem? Może podasz współczesnego wybitnego pisarza?
Nie wiem jaki tytuł i nazwisko, bo nie chcę mi się pamiętać nazwisk grafomanów. Faktem jest, że fabuła powieści to dyrdymały dla nastolatek. Taka produkcja też jest potrzebna, ale że to coś ma nominację do prestiżowej nagrody dużo mówi.

hipek99:
Jaka jest oferta uczelni pryw.? Czy oferują rynkowe wykształcenie? - tak, nieliczne, i to z cenzusem majątkowym (ceny za czesne). Porównaj ogólną liczbę miejsc na rynkowych kierunkach studiów z liczbą miejsc na kierunkach dla bezrobotnych. Może wtedy jakieś wnioski. Oczekujesz bym Ci przedstawiał dane i Cię oświecał. Twoje poglądy, Twoje wypieranie, Twoje złudzenia. Idź, jak Cię stać na rynkowe studia i miej dobrą pracę. Masz oczywiście szanse, lecz znacznie mniejsze niż Twoi koledzy na Zachodzie. Fakty są takie, że bezrobocie jest dużym problem i więcej, nawet "rynkowych" absolwentów, nic tu nie zmieni, dopóki ta księżycowa postkomunistyczna gospodarka nie transformuje się wreszcie na gospodarkę z szerokim rynkiem generującą produkt i miejsca pracy na rynku a nie w administracji i "biznesie" z niej ciągnącym środki.

wzap 14:55 piątek, 19 października 2012

Ja natomiast za Chiny nie mogę zrozumieć jak można mówić o ogłupieniu narodu na podstawie streszczenia przez koleżankę fabuły jakiejś książki nominowanej do Nike, bo rozumiem, że nie czytałeś tego osobiście? :) Z ciekawości-jaki autor i tytuł?

michuss 10:57 piątek, 19 października 2012

wzap:

Wypraszam sobie jakiekolwiek "agitki partyjne". Powtarzam ponownie: ja nie jestem po niczyjej stronie. Niczyjej.

Zgubiłeś jeden fragment: znakomitą ilość bezrobotnych magistrów produkują uczelnie niepubliczne, gdzie niejednokrotnie wystarczy regularnie opłacać czesne, by dostać dyplom. A dostać się na takie "studia" jest zaskakująco łatwo.

"Student brzmi lepiej niż bezrobotny.".
Czy dobrze rozumiem? Młodzież idzie na studia, żeby przez pięć lat nie wisieć jako bezrobotny?

"Czy w krajach o niskim bezrobociu nie ma kierunków "nieprodukcyjnych", nierynkowych?"
Ja nie wiem. A Ty wiesz? Jak tak - podaj dane. Kierunek, liczba absolwentów, liczba zatrudnienia w zawodzie.Dla celów porównania takie dane poproszę też dla Polski.

Hipek 10:49 piątek, 19 października 2012

Ostatnio z racji niewielkiego rozmiaru "wrzuciłem" sobie do pociągu rozdziobią nas kruki wrony. Mocne..

A gdy koleżanka opowiedziała fabułę książki nominata do Nike to stwierdziłem, że chyba trochę ogłupieliśmy jako naród, skoro jaramy się taką mizerią.

hipek99: A może wzrost liczby studjujących i dotowanie "nieproduktywnych" kierunków to sposób na walkę z bezrobociem młodych? Student brzmi lepiej niż bezrobotny.
Winni są ci co chodzą na studia czy ci co topią publiczne pieniądze na uczelnie produkujących bezrobotnych? Czy w krajach o niskim bezrobociu nie ma kierunków "nieprodukcyjnych", nierynkowych?
Odpowiedz sobie na pytania i szukaj wniosków, ewentualnie je opisz zamiast wklejać agitki partyjne.

wzap 10:32 piątek, 19 października 2012

Mnie zawsze jeszcze nurtowało oblężenie na socjologii, kulturoznastwie, pedagogice, politologii i innych humanistycznych kierunkach. Zawsze się zastanawiałem - jeśli kulturoznawstwo na jednym uniwerku kończy 50 osób, a uniwersystetów mamy (wyjąwszy uczelnie medyczne i ekonomiczne) chyba 18, to rocznie mamy dziewięciuset absolwentów tego kierunku. Jakim cudem państwo ma co rok wynajdować miejsca pracy (i wypadałoby w zawodzie!) dla dziewięciuset kulturoznawców? Obwinianie któregokolwiek rządu to próbowanie zepchnięcia odpowiedzialności na kogoś za swoje błędne decyzje.

Hipek 09:14 piątek, 19 października 2012

ablababla: Sam lepiej bym tego nie ujął. :)

michuss 09:05 piątek, 19 października 2012

Heh, będę musiał zatem w wolnej chwili przegrzebać internet, aby wyciągnać archiwalia z roku 2007, na razie mam je w pamięci, a tu potrzebne są linki. Ale z jednym się zgodzę, z tym całym studiowaniem marketingu i zarządzania - to był bardzo popularny kierunek i zawsze mnie nurtowało, czym i kim ci wszyscy ludzie będą potem zarządzać.

lukasz78 09:04 piątek, 19 października 2012

Powiedzmy, że masz rację. "Powiedzmy", bo nadal nie widzę konkretów, gdzie ten Tusk obiecywał i gdzie napisał "Idź na studia, gwarantuję Ci pracę". Telewizji nie oglądam, a GW czytam nie dla kształtowania opinii, tylko dla informacji o tym, co się wydarzyło, ale jestem prawie pewien, że nikt nie pisał i mówił o tym, żeby lecieć na studia, bo praca dla absolwentów jest i na pewno będzie. Oczywiście, jeśli masz przeciwne zdanie, możesz podrzucić jakiś konkret. Artykuł z GW na przykład.

Cuda gospodarcze, czapki-niewidki i baloniki na druciku obiecywane przez polityka... jeśli ktoś pierdolety o Drugiej Irlandii, czy jakieś tam inne rzeczy odczytuje jako "idź, studiuj pedagogikę, gwarantujemy ci pracę", to znaczy, że idealnie pasuje do miejsca, w którym znajdzie pracę jako tania polska siła robocza.

Ale, żeby tak trochę zasiać ziarno niepewności: gdy wkraczałem w wiek studencki, w okolicach roku 2001 (rządy SLD?), już wtedy śmialiśmy się z ludzi z Wydziału Marketingu i Zarządzania, który był obok naszego, że będą mieli blisko do pracy, bo będą zarządzali musztardą i frytkami w McDonald''s, który był kilkaset metrów od ich wydziału. Koleżanka, która zaczynała studiować socjologię za rządów SLD, a kończyła - za PiSu, teraz jest recepcjonistką w przychodni i bardzo się z tego cieszy. Przykłady można mnożyć, bo wśród moich znajomych miałem albo ludzi po zawodówce, albo "humanistów", którzy wybierali jakieś socjologie, kulturoznawstwa i insze takie. Studia kończyli za rządów SLD, PiSu, PO. Cholera, przez tyle lat nikt nadal nie wymyślił, co można zrobić z setkami absolwentów kulturoznawstwa. Ale i tak winny jest rudy Tusk, bo, wiadomo, rude to chytre i fałszywe.

Więc, podsumowując, szukanie drugiego dna i winy jakiegokolwiek rządu w tym, że ktoś zaczął studia na kierunku, który nie gwarantuje pracy w zawodzie (a takich kierunków jest multum), to oczekiwanie od rządu, że nagle weźmie i zatrudni co rok czterystu absolwentów matematyki czy fizyki kwantowej, jednocześnie nikogo nie zwalniając, jest co najmniej głupie. Trzeba było myśleć wcześniej. A jeśli chodzi o myślenie wcześniej, przytoczę cytat, który słyszałem od kilku osób pierwszego roku: "A co będziesz robił(a) po tym kierunku?" "Zobaczy się. Na razie nie ma pracy, ale może będzie - na razie muszę te studia skończyć". Odkładamy na pięć lat decyzję o przyszłości, licząc że będzie dobrze, a jak się obudzimy ręka nie będzie w nocniku. Bo, jak w tym nocniku będzie, to przecież i tak wina premiera. Bo głupio się przyznać do winy, prawda?

Hipek 08:42 piątek, 19 października 2012

A co do palmy, to może nie jestem jej fanem, ale też mi specjalnie nie przeszkadza, albowiem lubię odrobinę absurdu. Inna sprawa, ze absurdów mamy sporo na codzień, więc nie trzeba poprawiać palmą :)

lukasz78 08:23 piątek, 19 października 2012

To ja już nie wiem, kto jest winny za to, że nasz bohater nie ma pracy po politologii: on sam, rodzice, Tusk, TVN czy Wyborcza.

Na wstępie zaznaczmy, że nie tylko absolwent politologii nie ma pracy. Gdyby tylko o politologię chodziło, to byłby luz. Absolwenci znaczniej części kierunków nie mogą znaleźć pracy, albo robią za grosze na śmieciówkach.

Kto jest winien? Zarówno PO, jak i media pokroju TVN i GW oraz rodzice-lemingi są składnikami pewnego systemu, składnikami, które połączone w całość wzajemnie się uzupełniają i tworzą ten nieudolny system. Nie jest winien sam Tusk, sama GW czy sami rodzice, lecz winny jest cały system połączony w całośc. Tusk przez lata mówił o inwestowaniu edukację i świetlanych perspektywach, jakichś cudach gospodarczych itp., media nachalnie agitowały za głosowaniem na PO, rodzice dali się urobić i dzieciaka też urabiali. Wszystko się wzajemnie uzupełniało. I dzieciak poszedł na studnia, zamiast uczyć się fachu lub pojechać do pracy do Anglii. No nie żartujmy, że 18-letni człowiek potrafi samodzielnie podjąć decyzję, podjąć ją trafnie i może jeszcze wbrew woli rodziców, od których jest przecież - nie oszukujmy się - zależny finansowo.

lukasz78 08:19 piątek, 19 października 2012

Ta palma nieopodal domu partii zawsze wzbudzała we mnie obrzydzenie. Takie rzeźbo-polo polskich artystów,a właściwie już nie artystów bo to brzmi anachronicznie tylko performersów.

teich 07:36 piątek, 19 października 2012

A, no i faktycznie przekroczyłem 20000 km w tym roku, dzięki za gratulacje, tak się rozpędzilem,że nie zauważyłem, że to już 20 tys. :)

lukasz78 21:01 czwartek, 18 października 2012

Ja przepraszam, zwlaszcza Hipka, że nie łodpisuję, jutro po 10 będę łodpisywał :) Pozdro dla wszystkich :)

lukasz78 21:00 czwartek, 18 października 2012

ablababla: Bardzo trafne podsumowanie.

limit 19:48 czwartek, 18 października 2012

Kochani, po co wykształcenie? Chcesz mieć pracę musisz mieć ZNAJOMOŚCI. Co z tego, że jesteś świetnym specjalistą w swej ,niezwykle trudnej, dziedzinie skoro robotę i tak dostanie ktoś protegowany. Dam przykład: pewnego dnia przyjeżdża do nas do pracy znajoma. Rzecze: "Awansowałam, na moje stanowisko szukają pracownika. Chcecie kogoś wkręcić? Bo jestem w komisji rekrutacyjnej."
Tak czy inaczej gratulacje z okazji 20 000km:)

Skowronek 19:34 czwartek, 18 października 2012

Odpowiem Ci po 21, bo to bedzie odpowiedz z gatunku nieco dłuższych, a teraz nie bardzo mam czas. Ale odpowiem. Zwłaszcza,że to ciekawe zagadnienie :)

lukasz78 14:28 czwartek, 18 października 2012

To ja już nie wiem, kto jest winny za to, że nasz bohater nie ma pracy po politologii: on sam, rodzice, Tusk, TVN czy Wyborcza.

Hipek 13:57 czwartek, 18 października 2012

A w samodzielnym mysleniu świetnie wspierają media, zwłaszcza Wyborcza i TVN :))

lukasz78 13:42 czwartek, 18 października 2012

Ludzie którzy mają nadzieję mieć tytuł naukowy powinni umieć myśleć samodzielnie. W bardzo trudnym procesie nauki samodzielnego myślenia powinni dojść do tego, że polegać można wyłącznie na sobie, swojej pracy i swoich wyborach. I brać za to odpowiedzialność, a nie szukać winnych wszędzie indziej.

ablababla 13:40 czwartek, 18 października 2012

Teraz to już lepiej brzmi.

Hipek 13:36 czwartek, 18 października 2012

Nie. Po prostu nie byłeś osobą decyzyjną, to miałem na myśli.

lukasz78 13:34 czwartek, 18 października 2012

"Szeregowcem, a nie generałem" - sugerujesz, że działałem pod czyjeś dyktando? :D

Hipek 13:33 czwartek, 18 października 2012

O tym, że się nie dogadamy, to ja też wiem. Stwierdzenie "poziom mentalny" brzmi cokolwiek obraźliwie, zakładam, że po prostu chodzi Ci o poglądy - tak?

Nie tylko, także o postawy, zachowania itp. Kiedyś przerabialiśmy to np. na jednym z forów dyskusyjnych. Żeby była jasność, nie mam żadnego żalu z tego tytułu (jeśli mogę mieć do kogoś jakieś żale, to na pewno nie do Ciebie, byłeś szeregowcem a nie generałem), po prostu stwierdzam istnienie ogromnych różnic między nami.

lukasz78 13:32 czwartek, 18 października 2012

O tym, że się nie dogadamy, to ja też wiem. Stwierdzenie "poziom mentalny" brzmi cokolwiek obraźliwie, zakładam, że po prostu chodzi Ci o poglądy - tak?

Ja nie chcę się dogadywać. Po prostu chciałbym, żebyś, skoro już narzekasz sobie na coś, był obiektywny. Używał argumentów, a nie pustych frazesów. Narzekać na to, że jest źle, potrafi każdy, do tego nie trzeba mieć magistra. Narzekać i przedstawić argumenty za czyjąś winą, to już jest sztuka. Póki co Ci nie idzie.

Powtórzę to, co pisałem ostatnio: ja nie jestem po niczyjej stronie. Lubie po prostu konkrety. Nie banały i populizm.

Zatem możemy się dalej bawić:

- dopasowanie programów studiów do wymogów rynku pracy,
Gdzie z tego zdania wyczytujesz stwierdzenie "Młody człowieku, idź na studia, na pewno dostaniesz pracę?". Gdzie z tego wynika, że młody politolog piątego roku, jeden z tysiąca kończących ten kierunek w Polsce, ma zagwarantowaną pracę?

Bo to, że nie udało się dopasować programów studiów do wymogów rynku pracy, to może i prawda - w przypadku mojego wykształcenia - jak najbardziej. Wszystkiego, co potrzebne do zawodu, nauczyłem się już w pracy.

- konsolidację i integrację badań naukowych z gospodarką,
Badania naukowe, to raczej wygląda na zagadnienie czysto akademickie. Dla osób, które swoją przyszlość wiążą z pracą naukową. Jak rozumiesz to zdanie? Co, według Ciebie, znaczy "konsolidacja i integracja z gospodarką"?

Co do fotek: mam nieczynny komputer w domu, a w sobotę zaczynam urlop (rowerowy). Pojawią się na pewno, ale to raczej kwestia dwóch tygodni.

Hipek 13:28 czwartek, 18 października 2012

Hipek, a tak przy okazji to wrzuć w końcu foty z tej wycieczki przez Rawę i Grójec. Czekam na nie, serio.

lukasz78 13:24 czwartek, 18 października 2012

W tym, co wkleiłeś. Choćby tu:

- dopasowanie programów studiów do wymogów rynku pracy,
- konsolidację i integrację badań naukowych z gospodarką,


Ale my długo tak możemy gadać, bo mamy przed oczami ten sam tekst, litery te same, słowa te same, a każdy wyczytuje z tego co innego. Jesteśmy na dwóch krańcowo różnych poziomach mentalnych (nie oceniam, który jest lepszy a który gorszy, po prostu są krańcowo inne i tylko to mam na myśli), dla mnie nie ma problemu, możemy tak długo gadać, ale szansę na to, że się w czymkolwiek dogadamy, wynoszą 0%. Wiem to już od dawna i nie chodzi tylko o politykę :) Ale oczywiście możemy kontynuować.

lukasz78 13:19 czwartek, 18 października 2012

A niewiele tego, to sobie wkleję całość. Drogi Łukaszu, powiedz mi, gdzie na przytoczonej niżej stronie 54, znajdują się te "świetlane perspektywy", którymi nasz premier "omamił" młodych ludzi, sugerując im, że na pewno po studiach znajdą pracę, nie na umowach śmieciowych, czy coś.

strona 54:
"Szkolnictwo wyższe, nauka i innowacyjność."

Platforma Obywatelska
stworzy warunki do poprawy jakości polskiej nauki oraz zadba o rozwój sektora
wiedzy poprzez:
- dopasowanie programów studiów do wymogów rynku pracy,
- konsolidację i integrację badań naukowych z gospodarką,
- poprawę infrastruktury sektora wiedzy i jego otoczenia, w tym informatyzacji państwa,
- wprowadzenie elementów internacjonalizacji polskiej nauki.
- realizację programu Study In Poland oraz zlokalizowanie Europejskiego Instytutu Technologicznego we Wrocławiu,
- promocję kariery i awansu naukowego młodszej kadry akademickiej przez lepszy system stypendialny oraz większą mobilność międzynarodową,
- wprowadzenie zasady finansowania wybranych priorytetowych przedsięwzięć badawczych. Proces wskazywania tych priorytetów musi być obiektywny i transparentny. Jedną z przesłanek przy dokonywania wyboru powinna być ocena szans na współfinansowanie wyselekcjonowanych programów przez podmioty gospodarcze,
- wsparcie uczelni, dużych uniwersytetów, które są okrętami flagowymi polskiego szkolnictwa wyższego. Dzięki tej pomocy będą one mogły. wyraźnie wzmocnić swoją pozycję międzynarodową. Warunkiem
osiągnięcia tego celu jest przede wszystkim, choć nie jedynie, zmiana mechanizmów finansowania nauki,
- unikanie populizmu oraz norm, które krzywdzą uczniów ambitnych i pracowitych. Rywalizacja indywidualna i zbiorowa systematycznie się nasila. Młodzi ludzie muszą sprostać wysokim standardom i ostrym
rygorom konkurencyjnym, które dyktuje rynek,
- wsparcie rozwoju specjalnej infrastruktury instytucjonalnej, takiej jak parki technologiczne czy inkubatory przedsiębiorczości. Działania te mają stymulować innowacyjność w gospodarce,
- zapewnienie dostępu do oferty najlepszych uczelni osobom gorzej sytuowanym z terenów biedniejszych i słabiej rozwiniętych edukacyjnie.poprzez rozwój internetu szerokopasmowego,
- zachęty dla polskiego szkolnictwa wyższego i nauki do uczestniczenia w europejskim systemie szkolnictwa wyższego i badań naukowych.

Hipek 13:10 czwartek, 18 października 2012

A mnie na przykład wmówili że po politechnice to pracę od razu się znajdzie... a tu się okazuje że każda firma i tak robi swoje testy, niekoniecznie pokrywające się z wiedzą przekazaną na uczelni. Wina też programu nauczania - jest pełno przedmiotów nikomu niepotrzebnych, a mało konkretnych kursów danej umiejętności (np. programowania w jakimś języku, projektowania układów elektronicznych - to akurat miałem, ale mogłoby być więcej). I wychodzi że w CV mam wpisać umiejętność liczenia całek albo znajomość teorii pola elektromagnetycznego (czyli wykucie wzorów, bo do tego przedmiot się sprowadzał).

barklu 13:05 czwartek, 18 października 2012

Nie wiem czy można winić młodego człowieka, który jest święcie przekonany, że studia otworzą mu drzwi do kariery i świetnej pracy, a rodzice go w tym tylko utwierdzają "po studiach to zawsze pracę dostaniesz!"

Carmeliana 12:59 czwartek, 18 października 2012

Oj Hipek, czytaj, str. 54.

Nasz kochany złoty Pan Premier otwierał młodzieży świetlane perspektywy. Omamił ich, a oni poszli za nim. No bo faktycznie 18-latek jest na tyle dojrzały, ze sam dokonuje wyborów i to najczęściej trafnych i trudno go omamić.

Rodzice-lemingi też pewnie pomogli dokonać wyboru.

lukasz78 12:57 czwartek, 18 października 2012

Winą premiera, czy tez jego rządu, jest umożliwienie dostania się na studia osobom, jak ktoś to ostatnio fajnie ujął, które nie powinny uczelni oglądać nawet na wycieczkach.

Powiedz mi, proszę, cytatami, co mówił premier, by zdobyć głosy. Nie pamiętam olałem, chętnie się dowiem. To, co mówi teraz, jak rozumiem, zawiera podlinowany artykuł.

A co do mojego pytania, bo nie otrzymałem konkretnej odpowiedzi: kto jest winien tego, że młody człowiek wybiera studia, po których nie ma szans na pracę? Premier, czy młody człowiek, który źle dokonuje wyboru?

Hipek 12:44 czwartek, 18 października 2012

Tu chodzi o niski poziom nauczania w zawodówkach i lansowanie poglądu, że zawodówki i zawody po nich są dla głupszych i ograniczonych, winą premiera, jak już, jest to, że nic nie zrobiono w tej kwestii, żeby podnieść prestiż takich szkół, no a jak człowiek ma po gimnazjum wybrać co ze sobą zrobi no to trudno oczekiwać żeby myślał "dorośle" i większość idzie do ogólniaka, a ci z problemami w nauce do zawodówki bo im się nie chce uczyć, a tam, wiadomo, nauki ogólnej tyle co nic.

Carmeliana 12:39 czwartek, 18 października 2012

A winą premiera jest to, że dla zdobycia głosów wyborczych mówi jedno,a potem jak już je zdobędzie, to mówi zupełnie co innego. To nie jest mąż stanu tylko mały lawirant. Lawirancik.

lukasz78 12:39 czwartek, 18 października 2012

Zawodówki podobno stają się coraz popularniejsze, ale jak z poziomem edukacji, to nie wiem.

lukasz78 12:38 czwartek, 18 października 2012

Czyli jest to winą premiera, że ktoś idzie na studia, które nie dają mu gwarancji zatrudnienia, nie dają perspektyw? Czyli winą premiera jest, że ludzie wybierają jakieś dziwne kierunki typu "informatyka w biznesie", po których ani księgowym, ani programistą nie zostaniesz? Bo mi się wydaje, że to jest wina ludzi, którzy "muszą" iść na studia. A potem - co - bezrobocie i wina premiera, że nie wygospodaruje setek miejsc pracy dla bezrobotnych politologów? Bo, jeszcze raz powtórzę - to premier dokonuje wyboru za młodych ludzi, którzy nie potrafią ocenić, czy mają szanse na pracę w zawodzie?

Hipek 12:32 czwartek, 18 października 2012

Młodym trzeba przede wszystkim uświadomić, że szkoła nie jest po to by przedłużyć sobie radosne lata dzieciństwa i beztroskiego hasania ale etapem do przygotowania do wejścia w dorosłe życie. Jej wybór na podstawie tego, która łatwiejsza a potem to się zobaczy to zrobienie samemu sobie krzywdy. Młody człowiek powinien mieć wyrobioną świadomość, że od tego, czego się nauczy w szkole będzie zależała jego przyszłość. Niestety na tym polu polska edukacja leży i kwiczy. Cud, że komuś po niej udaje się zrobić uczciwą i wartościową karierę.

limit 12:17 czwartek, 18 października 2012

No nie wiem czy tak wmawiano, od dawna mówi się, że Polsce brakuje wykwalifikowanych specjalistów - fachowców, ale tak jak mówi Limit, jednocześnie upowszechnił się pogląd, że zawodówki to dno i trzy metry mułu dla nieudaczników, co to są za głupi na ogólniak i studia. A z drugiej strony coś w tym jest, w zawodówkach uczy się tylko zawodu poziom innych przedmiotów jest żenujący, dlaczego niby tacy ludzie nie mogliby mieć dobrego wykształcenia również ogólnego?
Jak zwykle wszystko sprowadza się do chorego systemu.

Carmeliana 12:05 czwartek, 18 października 2012

Może i masz rację, wykwalifikowany fachowiec to rzecz cenna. Szkoda tylko, że przez ostatnie lata wmawiano młodym ludziom zgoła co innego.

lukasz78 11:15 czwartek, 18 października 2012

Edukacja to nie tylko uniwersytety. To także dobrze wyszkoleni technicy, operatorzy, robotnicy. Wbrew pozorom wykształcenie dobrego spawacza to też sztuka. Może trwa krócej ale kosztuje swoje. Nie mówiąc już o praktyce zawodowej. I niejeden potem zarabia nawet większe pieniądze niż dyplomowany mgr inż. Co z tego, że będziemy mieli legion inżynierów potrafiących zaprojektować most jak nie będzie ani jednego wykwalifikowanego spawacza, który go wybuduje? Nasza edukacja została po prostu postawiona na głowie. Wyrobiono sztucznie pogląd, że "zawodówka" jest passe i w końcu je pozamykano z braku chętnych. Teraz się to będzie czkawką odbijać a dobrego spawacza będzie się ceniło wyżej niż prezesa banku bo takich będzie na pęczki a spawaczy jak na lekarstwo. Potem wszyscy narzekają, że po studniach nie ma pracy. Jest. Tylko dla spawaczy właśnie a nie dla kolejnych magistrów socjologii, marketingu i historii.

limit 11:07 czwartek, 18 października 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa emumi

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]