Bydgoszcz-Brodnica-Mława - dłuuuga wycieczka
1. Miał być Toruń - jest Bydgoszcz
Zrywam się baardzo rano, o 4:30. Ogarniam się i jadę na Centralny, na pociąg do Torunia. A tu zaskoczenie - pociąg właśnie odjechał. Okazało się, że gapa ze mnie - wbiłem sobie do głowy, że mam wstać o 4:30, podczas gdy o 4:30 to ja powinienem był wyjść z domu na pociąg. No i co teraz robić? Tak się napaliłem na zwiedzanie kujawsko-pomorskiego a tu dupa :(
Zerkam na rozkład jazdy i widzę, że za pół godziny mam pociąg do Bydgoszczy. No dobra, to niech będzie Bydgoszcz zamiast Torunia. Krążę trochę rowerem wokół Centralnego, idę na peron, wsiadam do pociągu, jadę.
2. Tutaj kibice Piasta Gliwice
Na Dworcu Zachodnim do pociągu wsiadają kibice - ekipka Piasta Gliwice jadąca na mecz do Gdańska, same młode chłopaki. Kibice jak to kibice - troszczą się o wesołą atmosferę w pociągu, trochę krzyków, jakieś śmiechy, generalnie spać ludziskom nie dają :) Od razu przypominają się dawne czasy i moje wyjazdy z Legią okraszone różnymi przygodami, w końcu młodzież musi się wyszumieć :) Podziwiam tych gości z Piasta - tłukli się przez całą Polskę, ze Śląska aż nad morze, chyba o północy musieli wyjść z domu a może i wcześniej, a mecz dopiero po 15. No i wrócić trzeba jeszcze. Potem w trasie sprawdziłem wynik - Piast wygrał na wyjeździe 2:1, strzelając zwycięskiego gola w ostatnich minutach. Ucieszyłem się, bo choć Piast Gliwice ani mnie grzeje ani ziębi, to jednak za to tłuczenie się przez całą Polskę należała się chłopakom jakaś nagroda. A nie ma dla kibica większej nagrody, niż zwycięstwo swoje drużyny. Zwłaszcza na wyjeździe.
3. Bydgoszcz
Wysiadam w Bydgoszczy, ruszam, cykam dwie fotki: dworzec i przydworcowa ulica:
Okolice dworca są pełne zabytkowych kamienic, niestety wszystko jest zaniedbane, a wśród lokali usługowych mnóstwo jest lombardów. Widać biedę...
Bogactwo widać dalej, pod Bydgoszczą, niezłe wille ludzie tam sobie pobudowali.
A pod Bydgoszcz docieram ostrym podjazdem. Wcześniej pomyliłem drogi - miałem jechać z centrum Bydgoszczy od razu do Fordonu, a tak trafiłem do podbydgoskiej gminy Osielsko. No cóż, dodatkowa gmina zaliczona. Do Fordonu docieram zatem naokoło.
4. Przez pola Ziemi Chełmińskiej
W Fordonie przekraczam Wisłę, wjeżdżam na Ziemię Chełmińską. Mijam dużo starych budynków w pruskim stylu:
Dla mieszkańców zachodniej czy północnej Polski to pewnie żadna atrakcja, ale na Mazowszu tego nie ma, więc zawsze to jakaś odmiana. A krajobrazy jak to krajobrazy, typowo polskie :)
Pogoda jest OK, słońca niewiele, ale za to wiaterek w plecy. W jakiejś wiosce mijam trasę Toruń-Gdańsk (starą trasę, nie autostradę) i przydrożnym barze konsumuję smażoną kiełbachę, popijając mikroelementami w postaci piwa. W końcu trzeba mieć siły na dalszą jazdę :)
A, jeszcze o jednym elemencie krajobrazu wspomnę. Linie kolejowe. Stare, w większości nieczynne, zarośnięte. Szkoda :(
5. Wąbrzeźno, Brodnica
Pierwsze większe miasto po drodze to Wąbrzeźno:
Jest w nim jakiś urok, jest też sporo zaniedbania. Rynek jakoś wygląda, poza rynkiem kamienice na ogół się sypią. No cóż, w Warszawie na Pradze też się sypią, więc czemu nie miałyby się sypać w Wąbrzeźnie?
Jazda powoli staje się nużąca, swoje robi pogoda (chmury) i głód, kiełbasa przestała działać :) W jakimś przydrożnym sklepie ratuję się czekoladą, dotaczam się do Brodnicy i z daleka widzę... złote łuki McDonaldsa. Tego to się w Brodnicy nie spodziewałem. Ale jest. Więc szamię dwa chhesburgery. Wiem, że niezdrowo, ale raz na jakiś czas lubię zjeść śmieciowe żarcie :)
Gdy tylko wchodzę do McDonaldsa, zaczyna lać. Gdy kończę jeść, przestaje padać. Grunt to się dobrze wstrzelić :)
Posiliwszy się, zwiedzam Brodnicę. Całkiem ładne miasto. I zadbane.
6. Lidzbark
Lidzbarki są dwa - Warmiński i Welski. Jadę do tego drugiego. Najpierw jest ponuro i groźnie, chmury wiszą nad głową...
...potem wychodzi słońce i już jest przyjemnie :)
Z Brodnicy do Lidzbarka najpierw jedzie się przez pola, potem zaczyna się las. W chmurach wygląda na tajemniczy i groźny, w słońcu robi się łagodny i przytulny. Wreszcie Lidzbark:
Zawsze mi się ten Lidzbark podobał, więc cieszyłem się, że wreszcie mam sposobność zwiedzić go rowerem. Ot takie fajne urokliwe miasteczko wśród lasów.
7. Widzę ciemność
Z Lidzbarka kieruję się na Mławę. Naokoło, bo pociąg mam dopiero po 23, a w Lidzbarku jestem przed 19. Trzeba pozaliczać trochę gmin. W międzyczasie robi się ciemno, co przyjmuję z radością, bo przełamuje to pewną monotonię, jazda po ciemku ma w sobie jakąś magię. Po raz kolejny stykam się też z problemem braku normalnych dróg łączących dwie sąsiednie gminy - z gminy Kuczbork do gminy Szreńsk jadę jakąś polną piaszczysto-błotnistą drogą, w dodatku niewiele widząc (tyle, ile mi lampka rowerowa oświetli). Ale trwa to jakieś 10 minut, potem znów asfalt. Nie jest źle. W Szreńsku postój, jem jakąś kiełbachę nabytą w spożywczaku, trochę sera, popijam małą puszką Żywca.
8. Kontrola policyjna - grunt to zimna krew :)
Ze Szreńska jadę już na Mławę. Jadę, jadę, a tu... Przy drodze stoi policja. Z braku samochodów zatrzymują mnie. I tak się zastanawiam, czy organizm przepalił już małego Żywca czy jeszcze nie. 40 minut minęło od spożycia.
No to się zatrzymuję, a policjant do mnie, że coś podejrzanie szybko jadę. Ja mu na to, że spieszę się na pociąg do Mławy i to dlatego (faktycznie specjalnie się nie spieszyłem). Pyta mnie, skąd jadę. Ja na to, że z Bydgoszczy i że już ponad 200 km przejechałem. Nawet na liczniku mu pokazuję, a on sobie podświetla i gapi się na licznik, pewnie przy okazji chciał ode mnie alkohol wyczuć :)
Policjant z podziwem wyraża się o mojej trasie, a ja pytam, czy mogę już jechać, bo bardzo się na pociąg spieszę. Puszczają mnie. Uff... Grunt to nie panikować :)
9. Mława
W Mławie trochę jeżdżę po mieście, robię zakupy i jadę na dworzec. Godzinę czekam na pociąg, w końcu jest. Do Zakopanego aż. W Warszawie jestem po 1, w domu przed 2.
Ufff, zmęczyłem się trochę:)