Bydgoszcz-Brodnica-Mława - dłuuuga wycieczka

Sobota, 15 września 2012 · Komentarze(18)
Kategoria Ponad 117 km
Taaa, sobotnie wycieczka była długa. Nie tylko ze względu na dystans ale też ze względu na dłuuugą jazdę pociągami. Ot taka wyprawa rowerowo-kolejowa :) Dobra, idźmy po kolei.

1. Miał być Toruń - jest Bydgoszcz

Zrywam się baardzo rano, o 4:30. Ogarniam się i jadę na Centralny, na pociąg do Torunia. A tu zaskoczenie - pociąg właśnie odjechał. Okazało się, że gapa ze mnie - wbiłem sobie do głowy, że mam wstać o 4:30, podczas gdy o 4:30 to ja powinienem był wyjść z domu na pociąg. No i co teraz robić? Tak się napaliłem na zwiedzanie kujawsko-pomorskiego a tu dupa :(

Zerkam na rozkład jazdy i widzę, że za pół godziny mam pociąg do Bydgoszczy. No dobra, to niech będzie Bydgoszcz zamiast Torunia. Krążę trochę rowerem wokół Centralnego, idę na peron, wsiadam do pociągu, jadę.

2. Tutaj kibice Piasta Gliwice

Na Dworcu Zachodnim do pociągu wsiadają kibice - ekipka Piasta Gliwice jadąca na mecz do Gdańska, same młode chłopaki. Kibice jak to kibice - troszczą się o wesołą atmosferę w pociągu, trochę krzyków, jakieś śmiechy, generalnie spać ludziskom nie dają :) Od razu przypominają się dawne czasy i moje wyjazdy z Legią okraszone różnymi przygodami, w końcu młodzież musi się wyszumieć :) Podziwiam tych gości z Piasta - tłukli się przez całą Polskę, ze Śląska aż nad morze, chyba o północy musieli wyjść z domu a może i wcześniej, a mecz dopiero po 15. No i wrócić trzeba jeszcze. Potem w trasie sprawdziłem wynik - Piast wygrał na wyjeździe 2:1, strzelając zwycięskiego gola w ostatnich minutach. Ucieszyłem się, bo choć Piast Gliwice ani mnie grzeje ani ziębi, to jednak za to tłuczenie się przez całą Polskę należała się chłopakom jakaś nagroda. A nie ma dla kibica większej nagrody, niż zwycięstwo swoje drużyny. Zwłaszcza na wyjeździe.

3. Bydgoszcz

Wysiadam w Bydgoszczy, ruszam, cykam dwie fotki: dworzec i przydworcowa ulica:





Okolice dworca są pełne zabytkowych kamienic, niestety wszystko jest zaniedbane, a wśród lokali usługowych mnóstwo jest lombardów. Widać biedę...

Bogactwo widać dalej, pod Bydgoszczą, niezłe wille ludzie tam sobie pobudowali.

A pod Bydgoszcz docieram ostrym podjazdem. Wcześniej pomyliłem drogi - miałem jechać z centrum Bydgoszczy od razu do Fordonu, a tak trafiłem do podbydgoskiej gminy Osielsko. No cóż, dodatkowa gmina zaliczona. Do Fordonu docieram zatem naokoło.

4. Przez pola Ziemi Chełmińskiej

W Fordonie przekraczam Wisłę, wjeżdżam na Ziemię Chełmińską. Mijam dużo starych budynków w pruskim stylu:



Dla mieszkańców zachodniej czy północnej Polski to pewnie żadna atrakcja, ale na Mazowszu tego nie ma, więc zawsze to jakaś odmiana. A krajobrazy jak to krajobrazy, typowo polskie :)





Pogoda jest OK, słońca niewiele, ale za to wiaterek w plecy. W jakiejś wiosce mijam trasę Toruń-Gdańsk (starą trasę, nie autostradę) i przydrożnym barze konsumuję smażoną kiełbachę, popijając mikroelementami w postaci piwa. W końcu trzeba mieć siły na dalszą jazdę :)

A, jeszcze o jednym elemencie krajobrazu wspomnę. Linie kolejowe. Stare, w większości nieczynne, zarośnięte. Szkoda :(

5. Wąbrzeźno, Brodnica

Pierwsze większe miasto po drodze to Wąbrzeźno:





Jest w nim jakiś urok, jest też sporo zaniedbania. Rynek jakoś wygląda, poza rynkiem kamienice na ogół się sypią. No cóż, w Warszawie na Pradze też się sypią, więc czemu nie miałyby się sypać w Wąbrzeźnie?

Jazda powoli staje się nużąca, swoje robi pogoda (chmury) i głód, kiełbasa przestała działać :) W jakimś przydrożnym sklepie ratuję się czekoladą, dotaczam się do Brodnicy i z daleka widzę... złote łuki McDonaldsa. Tego to się w Brodnicy nie spodziewałem. Ale jest. Więc szamię dwa chhesburgery. Wiem, że niezdrowo, ale raz na jakiś czas lubię zjeść śmieciowe żarcie :)

Gdy tylko wchodzę do McDonaldsa, zaczyna lać. Gdy kończę jeść, przestaje padać. Grunt to się dobrze wstrzelić :)

Posiliwszy się, zwiedzam Brodnicę. Całkiem ładne miasto. I zadbane.





6. Lidzbark

Lidzbarki są dwa - Warmiński i Welski. Jadę do tego drugiego. Najpierw jest ponuro i groźnie, chmury wiszą nad głową...



...potem wychodzi słońce i już jest przyjemnie :)





Z Brodnicy do Lidzbarka najpierw jedzie się przez pola, potem zaczyna się las. W chmurach wygląda na tajemniczy i groźny, w słońcu robi się łagodny i przytulny. Wreszcie Lidzbark:







Zawsze mi się ten Lidzbark podobał, więc cieszyłem się, że wreszcie mam sposobność zwiedzić go rowerem. Ot takie fajne urokliwe miasteczko wśród lasów.

7. Widzę ciemność

Z Lidzbarka kieruję się na Mławę. Naokoło, bo pociąg mam dopiero po 23, a w Lidzbarku jestem przed 19. Trzeba pozaliczać trochę gmin. W międzyczasie robi się ciemno, co przyjmuję z radością, bo przełamuje to pewną monotonię, jazda po ciemku ma w sobie jakąś magię. Po raz kolejny stykam się też z problemem braku normalnych dróg łączących dwie sąsiednie gminy - z gminy Kuczbork do gminy Szreńsk jadę jakąś polną piaszczysto-błotnistą drogą, w dodatku niewiele widząc (tyle, ile mi lampka rowerowa oświetli). Ale trwa to jakieś 10 minut, potem znów asfalt. Nie jest źle. W Szreńsku postój, jem jakąś kiełbachę nabytą w spożywczaku, trochę sera, popijam małą puszką Żywca.

8. Kontrola policyjna - grunt to zimna krew :)

Ze Szreńska jadę już na Mławę. Jadę, jadę, a tu... Przy drodze stoi policja. Z braku samochodów zatrzymują mnie. I tak się zastanawiam, czy organizm przepalił już małego Żywca czy jeszcze nie. 40 minut minęło od spożycia.

No to się zatrzymuję, a policjant do mnie, że coś podejrzanie szybko jadę. Ja mu na to, że spieszę się na pociąg do Mławy i to dlatego (faktycznie specjalnie się nie spieszyłem). Pyta mnie, skąd jadę. Ja na to, że z Bydgoszczy i że już ponad 200 km przejechałem. Nawet na liczniku mu pokazuję, a on sobie podświetla i gapi się na licznik, pewnie przy okazji chciał ode mnie alkohol wyczuć :)

Policjant z podziwem wyraża się o mojej trasie, a ja pytam, czy mogę już jechać, bo bardzo się na pociąg spieszę. Puszczają mnie. Uff... Grunt to nie panikować :)

9. Mława

W Mławie trochę jeżdżę po mieście, robię zakupy i jadę na dworzec. Godzinę czekam na pociąg, w końcu jest. Do Zakopanego aż. W Warszawie jestem po 1, w domu przed 2.

Ufff, zmęczyłem się trochę:)

Komentarze (18)

Na brodnickim zamku nie byłem. Ogólnie mój styl zwiedzania ma jedną wadę - chcę jak najwięcej przejechać w jak najkrórszym czasie, co często prowadzi do tego, że wiele lokalnych ciekawostek po prostu przeoczam.

lukasz78 09:41 czwartek, 20 września 2012

Mmmm Brodnica Wąbrzeźno... całkiem niedawno tam byłem. Zgadzam się Brodnica całkiem urocza. A na zamku a raczej pozostałej po nim wieży byłeś ? Super dystans. Chciałem w tym roku taki zaliczyć, ale się nie udało... do następnego poczekam :-)

Gozdzik 12:10 środa, 19 września 2012

Zapraszamy :)

rowerzystka 19:14 wtorek, 18 września 2012

Nie, mój pociąg odjeżdżał po 6, Neptun do Gdańska. Jechał nietypową trasą, bo omijał Toruń.

lukasz78 11:49 wtorek, 18 września 2012

Włąśnie wczoraj byłem w Bydgoszczy a dokładnie własnie w Osielsku. Niestety służbowo czyli bez roweru. Pociąg pewnie ten sam z 5,15 z Centralnego i nawet był przedział dla rowerzystów w pierwszym wagonie.

teich 11:36 wtorek, 18 września 2012

Bydgoszcz już mam w kolekcji, to teraz muszę rowerem zaliczyć Poznań i Szczecin :)

lukasz78 09:01 wtorek, 18 września 2012

Ehh.. jeszcze niedawno była w Bydgoszczy całkiem konkretna wytwórczość - pollena, unilever, zakłady lotnicze, kolejowe. No i mało z tego zostało. Szczęściem mają jeszcze skmki i tramwaje dla Warszawy:)

Pełen luz z tym piwkiem. Żywiec zrobił puszkę 0,33 specjalnie dla rowerzystów, pali się to momentalnie. Wypiłem kiedyś 0,66 w Ursusie a już na Szczęśliwicach alkomat nic nie wykazał - swoje pewnie zrobił też stres.

wzap 21:42 poniedziałek, 17 września 2012

Łukasz wielkie gratulacje za dystans i zaliczone gminy w jeden dzień :)
Do tego obfita w opis i fotki relacja :)

rowerzystka 20:58 poniedziałek, 17 września 2012

Ładny dystans, gratuluję.
BBT za dwa lata, do tego czasu może zmienisz maszynę. :)

chrabu 20:38 poniedziałek, 17 września 2012

Lidzbark Welski pamiętam z dzieciństwa. Byłem tam wówczas z rodzicami na wczasach. Oprócz miasta jest tam całkiem sympatyczne jezioro i rzeka Wel :-)

Pan władza był zapewne przyzwyczajony do miejscowych chłopów jadących na pole. A taki na rzężącej i zgrzytającej "Ukrainie" wyciąga maksymalnie z 15km/h.
Sporo szczęścia miałeś.
Ja natomiast uważam, że mnie nie stać na kuszenie losu i na piwo wolę iść pieszo :-)

oelka 19:21 poniedziałek, 17 września 2012

Gratuluję pokonanego dystansu:-)
Co do picia jakiegokolwiek alkoholu podczas jazdy rowerem to przestałem ryzykować. Podczas postoju na ugaszenie pragnienia dobre jest Karmi;-)

panther 14:05 poniedziałek, 17 września 2012

19 natłukłem.

lukasz78 12:38 poniedziałek, 17 września 2012

Niezły dystans. Mam dobre wspomnienia z Lidzbarka... Niestety nie dane mi było go oglądać za dnia :/

Dużo gmin natłukłeś?

Szerokości.

memento 12:29 poniedziałek, 17 września 2012

Na długich wycieczkach wlewam w siebie jeden browarek na parę godzin, bo po większej dawce odechciałoby mi się jechać :)

BBT? Hmmm, może kiedyś... Ale raczej nie na tym rowerze, coś "bardziej sportowego" musiałbym mieć.

lukasz78 12:16 poniedziałek, 17 września 2012

Przyznam się, że już kilka razy miałem okazję jechać po więcej niż jednym browarku. Potem tego bardzo żałowałem choć na szczęście nic się nie stało ani mnie ani otoczeniu. Powiedzmy jeden browarek powinien być jak najbardziej dozwolony raz na jakieś 2-3 godzinki przy takim wysiłku. To się naprawdę przepali. Ale więcej to już głupota i teraz staram się bardzo pilnować. Jak więcej to już po zakończeniu jazdy. Tak jest dla wszystkich lepiej. No może poza statystykami złapanych pijanych rowerzystów ;-)
A w ogóle to gratulacje dystansu. Czyżby przygotowania do BBT?

limit 11:32 poniedziałek, 17 września 2012

Ja miałbym bardzo duże problemy, gdyby przyszło co do czego.

michuss 10:27 poniedziałek, 17 września 2012

A ja miałem kilka kontroli trzeźwości i zawsze byłem trzeźwy, ale i tak łoję browary na rowerze, no ale ja to ryzykant jestem :)

lukasz78 10:22 poniedziałek, 17 września 2012

No, no. Nieźle. A co do piwa na rowerze-raz jeden, jedyny miałem chęć sobie kupić i wypić w lesie, ale coś mnie powstrzymało. Chwilę później miałem pierwszą i jak na razie jedyną w życiu kontrolę trzeźwości. Postanowiłem sobie wtedy, że więcej nawet o tym nie pomyślę. :)

michuss 10:14 poniedziałek, 17 września 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa amiie

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]