Eurostypa

Sobota, 2 czerwca 2012 · Komentarze(14)
Nie, jeszcze nie będzie o Ukraińcach, o nich będzie po południu. Na razie przejdźmy przez ostatnią sobotę.

Najpierw krótko o rowerowaniu - wydusiłem "na raty" całe 106 km, pod koniec byłem totalnie zrąbany, wszystko przez silny wiatr. Niestety wszystkie kilometry zrobiłem w Warszawie - z różnych powodów nie mogłem wyrwać się z miasta, to chociaż po mieście sobie pojeździłem od czasu do czasu, ciułając kilometry.

Teraz dwie fotki. Najpierw linia kolejowa na warszawskich Jelonkach...



...a teraz osiedle Chomiczówka na Bielanach - to już moje rejony, moje klimaty.



Dlaczego linia kolejowa? Kolej fascynowała mnie zawsze, od małego. Do dziś pamiętam, jak w dzieciństwie uwielbiałem studiować rozkłady jazdy, a jedną z większych atrakcji w miasteczku mojej babci (gdzie często spędzałem wakacje) były spacery na stację kolejową i obserwowanie pociągów. Zostało mi to do dziś, uwielbiam jeździć pociągami. Poza tym polska kolej to nieustanne pasmo przygód, począwszy od częstych awarii i opóźnień a na scysjach z kanarami skończywszy :)

A bloki, no cóż, uwielbiam je. Blokowisko to mój świat. Nie wyobrażam sobie, abym mógł mieszkać w domku pod miastem, ustawiać grilla w ogródku i kosić trawę kosiarką - tego typu pierdoły mnie nie interesują, odrzucam taki styl życia. Życia w dzielnicy pełnej kamienic też sobie nie wyobrażam, choć lubię czasem po takich miejscach spacerować. Blokowisko to konkret, to moc, to mój klimat.

A teraz o eurostypie. Podjechałem rowerem m.in. pod stadion Legii, gdzie Polska grała mecz towarzyski z Andorą (a może z Androrrą? - sam nie wiem, jak to się pisze). Znam dobrze ten stadion, gdy gra na nim Legia, to nawet z odległości 3 km słychać doping. A pod samym stadionem jest istne trzęsienie ziemi. A w sobotę... Mecz trwa, z daleka nie słychać nic. Podjeżdżam pod sam obiekt i... nadal nic. Normalnie stypa a nie mecz. Za to po meczu widzę sporo osobników z debilnymi nakryciami głowy, jakimiś cylindrami, kapelusikami i innym badziewiem, trafiają się też biało-czerwone szaliki lecz bez Orła Białego, zamiast niego logo jakiegoś sponsora. Czy tak samo będzie na Euro?

Żal tyłek ściska, gdy człowiek spojrzy, jak wyglądają niektórzy tzw. kibice reprezentacji - gardła to taki delikwent nie umie na meczu rozedrzeć, ale jak trzeba zrobić z siebie idiotę i założyć na siebie jakieś śmieszne fatałaszki, jakieś kapelusiki i cylindry, to jest pierwszy. Nie wiem, może komuś pomylił się stadion z Paradą Równości, też szła tego dnia przez Warszawę.

Dobrze, że są jeszcze mecze ligowe, ostoja normalności w tym skomercjalizowanym i skażonym poprawnością polityczną świecie.

Komentarze (14)

spoko, ja mam akurat podobne podejście co Ty :)

tomski 14:35 wtorek, 5 czerwca 2012

Dla mnie tam on nie jest grząski, poglądów politycznych nie traktuję osobiście i nie spinam się z powodu polityki :) Zresztą i tak nie mam na kogo głosować - dobrze, że nie ma teraz wyborów, bo maiłbym problem - z jednej strony głosowanie to obywatelski obowiazek, z drugiej strony oferta marna... No dobra, faktycznie zostawmy to :)

lukasz78 13:22 wtorek, 5 czerwca 2012

A to ciekawe, nie wiedziałem, że to słowo zostało użyte w takim kontekście. Ale wkraczamy tu na grząski polityczny grunt, więc dalej już zamilczę :-)

tomski 13:18 wtorek, 5 czerwca 2012

Żeby było jasne, słowo "grillowanie" jako określenie konsumpcji i nie wtrącania się w sprawy kraju nie ja wymysliłem, ono pojawia się np. tu. Wydaje mi się też, że sam Tusk mówił coś swego czasu o grillowaniu (w sensie, ze Polacy powinni zająć się grillowaniem i nie mieszać się do polityki, bo PO tak wspaniale rządzi, że nie ma po co się mieszać), ale pewności nie mam.

lukasz78 13:13 wtorek, 5 czerwca 2012

O grillowaniu piszę tu w przenośni - chodzi mi o postawę, gdzie dla człowieka najważniejsze jest, żeby sobie pokonsumował, nie oddając się rozmyślaniom na temat tego, co się dzieje w kraju i na świecie, o takie zawężanie horyzontów, ograniczanie ich do własnego podwórka i własnego brzucha, brak myslenia w szerszych kategoriach, brak analizowania i wyciągania wniosków.

Dla rządzących (nieważne czy z PO, PiS czy innego SLD) jest to bardzo wygodne, bo ludzie nie patrzą władzy na ręce. Dla kraju jako całości jest to bardzo złe, dokładnie z tego samego powodu.

lukasz78 13:08 wtorek, 5 czerwca 2012

co Ty żeś się tak tego grilla uczepił? :-)
Żeby nie było - nie jestem amatorem grillowania ani trochę ;) aczkolwiek tak jak już na poważnie w pełni się z Tobą zgadzam odnośnie życia na kredyt. Jeszcze nigdy nie kupiłem nic na kredyt. Nie mam kasy - nie kupuję, prosta zasada.

tomski 12:25 wtorek, 5 czerwca 2012

Na przykład reklamy ich zachęcają, wbrew pozorom wiele osób jest na nie podatnych. Plastikowe telewizje i kolorowe magazyny też robią swoje - obywatel ma grillować, konsumować i się nie wtrącać, taki wzorzec życia jest lansowany. Choć to krótkowzroczna strategia, bo czasem przychodzi kryzys i wtedy nie ma za co konsumować i tak rodzą się niepokoje społeczne. W Grecji już się nakonsumowali i w pewnej chwili zabrakło nawet na podpałkę do grilla. Zobaczymy, jak długo pociągniemy w Polsce, bo konsumpcja jest u nas na kredyt.

lukasz78 08:26 wtorek, 5 czerwca 2012

Czasami się zastanawiam, co ludzi zachęca do udziału w komercjalizacji?

rowerzystka 16:03 poniedziałek, 4 czerwca 2012

hm, ja kosić trawę muszę regularnie. Nie powiedziałbym, że to jest pierdoła. Duży teren, to po ostatnim seansie zrobiły mi się odciski na rękach ;))
Ja mam porównanie - mieszkam częściowo w bloku w mieście i częściowo za miastem właśnie. Zimą wolę w mieście, a jak jest cieplej to za miastem :)

tomski 15:53 poniedziałek, 4 czerwca 2012

BIorąc pod uwagę chaos i armagedon, który obecnie panuje w Warszawie, to w pełni rozumiem Twoją radość.

lukasz78 10:56 poniedziałek, 4 czerwca 2012

Zgadza się, nie powinien. W praniu to różnie bywa.
Ja dalej będę się cieszył, że nie mam tego Euro w pobliżu :-)

limit 10:41 poniedziałek, 4 czerwca 2012

Nie wiem,może ja jestem dinozaurem starej daty, ale dla mnie wybranie się na stadion piłkarski w kretyńskim nakryciu głowy jest jak wybranie się na czyjś ślub w dresie lub starym sfilcowanym swetrze. Pewne rzeczy po prostu nie przystoją.

A co do komercjalizacji, to panie i panowie, olewajmy sponsorów. Carlsberg i coca-cola precz.

Ale Limit, jednak co do "zebrania w ryj" to tu się nie mogę z Tobą zgodzić, obrywa z reguły ten, kto się o to prosi, dążąc do konfrontacji, przeciętnemu kibicowi włos z głowy spaść nie powinien.

lukasz78 10:16 poniedziałek, 4 czerwca 2012

Co do pociągów to się zgadzam całkowicie: jedna wielka przygoda. I niestety za często w negatywnym znaczeniu tego słowa. Nienajlepsza to wizytówka dla gości.
Co do piłki to cieszę się, że nie będę miał nigdzie w pobliżu tego Euro. Niech sobie te tabuny najeżdżają inne miasta. Mniej okazji do zebrania w ryj.

limit 09:33 poniedziałek, 4 czerwca 2012

Zjawisko kapeluszy i cylindrów chyba można nazwać komercjalizacją kibicowania :-)

Marc 09:11 poniedziałek, 4 czerwca 2012
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa kowst

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]