Umieranie
Piątek, 18 maja 2012
· Komentarze(0)
Uzupełniam blogowe relacje, czas na ostatni piątek (18.05).
Nie najeździłem się w piątek. Przez całe przedpołudnie i popołudnie załatwiałem pewne sprawy w odległym mieście (może nie totalnie odległym, ale zbyt dalekim, aby obrócić szybko w obie strony rowerem), na rower miałem wsiąść wieczorem. Ale przed wieczorem dowiedziałem się, że... Że ktoś umiera, ktoś w jakiś sposób mi bliski. Nieistotne kto i dlaczego, bo to wykracza poza zakres tego bloga. W każdym razie wieczornego jeżdżenia nie było, musiałem szybko wyruszyć z Warszawy blaszakiem, łamiąc swoje ideały, bo nie cierpię blaszaków.
Taki lajf...
Nie najeździłem się w piątek. Przez całe przedpołudnie i popołudnie załatwiałem pewne sprawy w odległym mieście (może nie totalnie odległym, ale zbyt dalekim, aby obrócić szybko w obie strony rowerem), na rower miałem wsiąść wieczorem. Ale przed wieczorem dowiedziałem się, że... Że ktoś umiera, ktoś w jakiś sposób mi bliski. Nieistotne kto i dlaczego, bo to wykracza poza zakres tego bloga. W każdym razie wieczornego jeżdżenia nie było, musiałem szybko wyruszyć z Warszawy blaszakiem, łamiąc swoje ideały, bo nie cierpię blaszaków.
Taki lajf...