Most Północny - bedą "rundy karne"

Poniedziałek, 26 marca 2012 · Komentarze(14)
Przejechałem wczoraj 65 km. W bólu i siłą woli.

A przyczynił się do tego bardzo silny i upierdliwy wiatr. Rano jeszcze jakoś szło jechać, bo większość trasy zrobiłem z wiatrem, ale już popołudniowa jazda z Woli a Bielany to był koszmar. Cóż, bywa i tak.

Teraz o Moście Północnym. Władze chwalą się, że most otworzyły, tymczasem w rzeczywistości otwarto zaledwie 1/4 mostu, tj. część samochodową. Część tramwajowa, rowerowa i piesza nadal nie są gotowe. Chciałem jednak przetestować nowy most w warunkach normalnego ruchu (dotąd przeprawiałem się nim 2 razy, gdy był jeszcze formalnie zamknięty), więc pojechałem sobie z Bielan na Tarchomin częścią samochodową, w dodatku w pełni legalnie, bo zakazu dla rowerów nie ma. Nie przeszkodziło to jednak domorosłym rajdowcom obtrąbić mnie 3 razy - prawdopodobnie dlatego, że jechałem blisko środka pasa (a pasy w jedną stronę są trzy!), eliminując ryzyko wprasowania mnie między pędzącego blaszaka i barierkę.

W związku z powyższym deklaruję, że odtąd w miarę wolnego czasu będę każdego dnia urządzał spaliniarzom "rundę karną", tj. przejeżdżał rowerem przez Most Północny, aby przyzwyczaić domorosłych rajdowców do widoku roweru i to roweru jadącego bezpiecznie (a więc blisko środka pasa) a nie przytulonego do barierki. Jeśli przez 3 przejażdżki z rzędu nie zostanę obtrąbiony, zakończę "rundy karne", uznając, że cel osiągnąłem. Ale znając życie, to trochę po tym moście będę musiał pokrążyć.

Tak więc dzisiaj pierwsza "runda karna" :)

PS. Jeszcze mały dopisek. Kiedyś na pewnym pseudorowerowym forum, którego adresu przez litość nie podam, paru zaczadzonych motoryzacją gości wyzwało mnie od buraków, gdy napisałem, że jeżdżę blisko środka pasa. Tak, jestem burakiem, bo blokuję biednych kierowców, nie pozwalając im pędzić na złamanie karku. A teraz obejrzmy sobie mały filmik:



Po obejrzeniu niech ktoś mnie spróbuje przekonać, że jazda blisko środka pasa jest zła, a kurczowe trzymanie się prawej strony pasa jest dobre i pożądane. Przekonacie mnie? :)

Komentarze (14)

Ja w swej przesadnej dobrotliwości utrzymuję odstęp od krawędzi drogi poniżej 10cm - ze stopą i pedałem praktycznie równo z krawędzią...
a nawet jak słyszę że wyprzedza mnie ciężarówa lub autobus, a z naprzeciwka też jedzie gabaryt, to często zjeżdżam na pobocze, nawet powyżej 25km/h.
Oczywiście "w zamian" dziesiątki razy próbowano mnie zabić...
Możecie się śmiać z mojej naiwnej dobrotliwości, ale przynajmniej w przypadku gdy z naprzeciwka leci "dwusetką" centralnie na czołówkę morderca w blaszance, to mam znacznie bliżej do rowu niż Wy..
Sprawdzane wielokrotnie...


A po filmiku ciśnienie wciąż mi nie opada, jakem niespotykanie spokojny człowiek...

mors 18:35 poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Ja też staram się być na drodze elastyczny, jeśli samochody wloką się za mną (np. na takich ulicach jak Lazurowa), to też w miarę możliwości (zależne od stanu nawierzchni przy krawężniku) przepuszczam je - samochód wyprzedzający mnie z prędkością zbliżoną do mojej krzywdy mi nie zrobi. Ale jeśli droga ma więcej, niż jeden pas w jedną stronę, to już jestem mniej elastyczny.

lukasz78 08:55 środa, 28 marca 2012

Nie napisałem, że trzeba się trzymać kurczowo krawędzi pasa/krawężnika. Metr odstępu to dobry odstęp, wszystko zależy od tego, gdzie jedziemy (czy po centrum wzdłuż parkingu, czy po obrzeżach miasta).

Nie widzę jednak powodu, dla którego miałbym utrudniać jazdę innym (na przykład, gdy jest po jednym pasie w każdym kierunku). Na trzypasmówce - wiadomo, miejsca jest dosyć, ale na przykład Lazurowa, po której jeżdżę regularnie, jest raczej wąska, znam miejsca, gdzie mogę się bezpiecznie przytulić do krawędzi, żeby auto jadące za mną mogło sobie pojechać.

Innym zagadnieniem jest to (obserwacja z Połczyńskiej), że im szerzej jadę (im bliżej środka pasa), tym mniej miejsca zostawiają mi kierowcy przy wyprzedzaniu.

Hipek 08:17 środa, 28 marca 2012

Dodam jeszcze, że jazda blisko środka pasa ma jeszcze jedną zaletę - znacząco redukuje ryzyko wtargnięcia pieszego pod rower. Piesi często wchodzą na jezdnię "na słuch", tzn. nie rozglądają się tylko dziarsko wchodza, jeśli nie słyszą warkotu silnika. A rower, no cóż, nie warczy :) I wtedy odstęp od krawężnika naprawdę jest przydatny.

lukasz78 07:11 środa, 28 marca 2012

Przy samochodach parkujących na skos tyłem do jezdni jadę nawet dalej niż środkiem pasa. Wówczas jest szansa, że wycofujący się ruszając zobaczy mnie i nie wyjedzie metr przede mną.

oelka 22:14 wtorek, 27 marca 2012

Przepis o obowiązku jazdy możliwie blisko prawej krawędzi jezdni jest mi oczywiście znany, lecz ja go rozumiem w ten sposób, że nie chodzi o jazdę na tyle blisko krawędzi, na ile jest to technicznie możliwe, lecz na tyle blisko, na ile jest to bezpieczne. Zauważmy, że przepis ten dotyczy zarówno rowerów jak i samochodów. Jazda samochodem 20 cm od krawężnika jest technicznie mozliwa, lecz żaden kierowca tak nie jeździ i nikt od nich tego nie wymaga, bo taka jazda byłaby nierozsądna i niebezpieczna. Ale też z tej samej przyczyny nie widzę powodów, aby wymagać przytulania się do krawężnika od rowerzysty. Metr marginesu bezpieczeństwa musi być.

lukasz78 20:11 wtorek, 27 marca 2012

Widziałem ten film ze Szczecina na innej stronie. O komentarzach pod filmem dyplomatycznie się nie wypowiem :-). Pojechali po całości z kierowcą blachosmroda i słusznie, żeby nie było wątpliwości.

Przy samym krawężniku jeździć nie wolno, z przyczyn które podałlimit a na skrzyżowaniach zeszłoroczna nowela PoRD dopuszcza jazdę środkiem pasa ruchu dla lepszej widoczności i utrudniania akcji kierowców w stylu : wyprzedzę rowerzystę i skręcę sobie szybko w prawo.

Pozdrower.

MARECKY 18:51 wtorek, 27 marca 2012

Jeżdżę środkiem pasa, bo tak się czuję najbezpieczniej.
A co do "Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni.":
Skoro jadę środkiem pasa, to znakiem tego bliżej się nie da. Szczególnie na Spacerowej, gdzie na zjeździe w dół są pięknie zagłębione studzienki, tak na dziesięć centymetrów...

oelka 18:41 wtorek, 27 marca 2012

Popatrz, popatrz, Szczecin na filmiku. A tak na poważnie, kierowcy, który potrącił rowerzystę, nadal nie znaleziono :(

rowerzystka 18:39 wtorek, 27 marca 2012

Ze środkiem pasa jest mały problem: "Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni. Jeżeli pasy ruchu na jezdni są wyznaczone, nie może zajmować więcej niż jednego pasa.". Dla mnie "możliwie blisko" oznacza: żeby kierowca nie mógł mnie wyprzedzić, jeśli z naprzeciwka jedzie sznur pojazdów. Środek pasa zajmuję zwykle na skrzyżowaniach i rozjazdach pasów, ewentualnie, gdy jest mokro - bo w końcu nie ma co jechać koleinami.

Hipek 15:11 wtorek, 27 marca 2012

No prosze a u mnie wczoraj byl wiatr - "cisza" ! to wydarzenie nie miara jak na Szkocje;)

A co do jazdy srodkiem pasa - bylam tu kiedys na takim spotkaniu rowerowym, zorganizowanym przez jakas organizacje wspierajaca rozwoj transportu rowerowego, bike to work itp. No i wlasnie tam koles mowil o kilku podstawowych zasadach poruszania sie po ulicach i wlasnie jedna z najwazniejszych spraw jakie poruszal, to zeby nie jezdzic blisko kraweznika! tylko wlasnie srodkiem pasa! No to ja mu na to ze nie chce tamowac ruchu i rozumiem kierowcow i jak jade blizej krawedzi to oni moga mnie wyprzedzic itd, na co on ze wcale sie nie powinnam tym przejmowac, bo jestem rownoprawnym uzytkownikiem drogi i takie poruszanie sie (srodkiem pasa) jest dla mojego bezpieczenstwa! Co tez czynie:)

ememka 14:35 wtorek, 27 marca 2012

Hehe, może inni rowerzyści się przyłączą i powstanie kiedyś mały peleton :)

Co do studzienek i dziur, to dobrze, ze poruszyłeś tę kwestię, to kolejny argument za jazdą bliżej środka pasa.

lukasz78 12:42 wtorek, 27 marca 2012

Nie ma co tulić się do krawężnika. Na jezdni jesteś takim samym uczestnikiem ruchu jak samochód. Masz te same obowiązki i przywileje a inni muszą je respektować. Że buractwo czasem jeździ w samochodach to fakt.
Osobiście jeżdżę w kamizelce odblaskowej tak już ponad rok. I od tego czasu jeszcze ani razu nie zostałem obtrąbiony. Tak sobie to tłumaczę, że kierowcy widzą mnie z daleka i mają czas na wypracowanie miejsca do wyprzedzania.
Inna sprawa, że na polskich drogach nie da się jechać inaczej jak środkiem. Miejscami są tak niemiłosiernie wielkie dziury, że na rowerze murowana gleba jak się w nie wpadnie. Osobny temat to studzienki kanalizacyjne. Dobrze, jak jest kratka czy dekiel ale i tak dość często sama studzienka jest zapadnięta i trzeba uważać.
Karne rundki przeorganizuj w karne peletony ;-)

limit 12:33 wtorek, 27 marca 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa edyni

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]