Zahaczając o Kujawy

Piątek, 16 marca 2012 · Komentarze(15)
Kategoria Ponad 117 km
Nigdy wcześniej nie byłem rowerem na Kujawach, lecz w piątek nadarzyła się okazja, aby to zmienić.

Dzień zacząłem od ok. 30 km, które przejechałem przed pracą oraz z pracy na Dworzec Zachodni. Tam było nerwowo, bo strasznie mało kas czynnych, kolejki duże i nie wiadomo było, czy zdążę na pociąg, choć przybyłem na dworzec z 15-minutowym wyprzedzeniem. Ostatecznie zdążyłem.

Wysiadłem we wschodniej Wielkopolsce na stacji Koło. Gdy jechałem przez lokalne wioski w stronę Kujaw, do moich nozdrzy dotarł zapach świeżo wykopanych ziemniaków. Cóż, Pyrlandia to Pyrlandia :) A wygląda ta Pyrlandia tak:



Wkrótce opuściłem ziemniaczaną krainę i wjechałem na Kujawy. Pierwszym napotkanym miasteczkiem była Izbica Kujawska. Cóż, szału nie ma, przeciętne zapyziałe miasteczko, jakich w Polsce pełno. A oto i fotka:



Z Izbicy przebijałem się przez kujawskie wioski w kierunku miasteczka Kowal. Jakieś 8 km przed Kowalem stało się. Guma w przednim kole. Ja naprawdę mam ostatnio pecha. Inna sprawa, że opona jest już zajeżdżona masakrycznie i na dniach w końcu ją wymienię. Na razie jednak miałem problem.

Szybko odpaliłem internet w komórce, znalazłem warsztat samochodowo-rowerowy i dogadałem się z właścicielem, że otworzy swój przybytek (już był zamknięty, bo już późno było) i naprawi mój sprzęt. I naprawił, ale wcześniej musiałem do tego całego Kowala iść z buta, ponad godzinę przez jakieś wioski w ciemnościach. Bywa.

Na sprawnym już rowerze pozwiedzałem trochę Kowal. Nawet całkiem ładne miasteczko, więc szkoda, że już ciemno było i nie mam zdjęć. Z Kowala ruszam w kierunku Gostynina, opuszczając w ten sposób Kujawy, dalej przez Nowy Duninów jadę do Płocka. Robi się zimno, pojawia się mgła, ogólnie jest nieprzyjemnie, znoszę to z pokorą. Grunt, że nie pada.

W Płocku kończę bieg mniej więcej o północy. Idę spać.

Komentarze (15)

Ale za to dzisiaj nic nie przebiłem :)

lukasz78 20:08 wtorek, 20 marca 2012

no to faktycznie niefart;/

ememka 16:01 wtorek, 20 marca 2012

Jeżdżę z przodu na Schwalbe, z tyłu Vittoria. Schwalbe przednia jest zajechana na maksa, więc będzie wymiana. Tylna Vittoria jest w miarę nowa i z wkładką antyprzebiciową, przebiła się przez 3 miesiące dokładnie raz. Wczoraj o 23. Uwierzcie, że czasem naprawdę ma się pecha :)

lukasz78 13:09 wtorek, 20 marca 2012

Dętkę, pompkę i łyżki Łukasz będzie woził ze sobą dopiero wtedy jak zakupi sakwy. Na razie nie ma po co tego wozić bo z takiej reklamówki może mu to wszystko powypadać i tylko będzie finansowo w plecy hehe. A tak przy okazji tych spacerów ćwiczy inne partie mięśni nóg.
Na jakich jeździsz oponach? Może poszukaj czegoś z wkładką anty-przebiciową, coś ze stajni schwalbe albo continentala (osobiście mam lepsze doświadczenia ze schwalbe). Niby te opony trochę kosztują ale na dłuższą metę zdecydowanie Ci się taka inwestycja opłaci.

stamper 09:19 wtorek, 20 marca 2012

Kolejny niesamowity dystans;) Masz file i duzo samozaparcia;)
Co do sakw - faktycznie sa wygodne, mam je przy jednym rowerze, wszystko mozna do nich schowac. Jednak przy moim drugim, lzejszym rowerku, nie mam bagaznika i jezdzie z plecakiem i w sumie tak sie do niego przyzwyczailam, ze bez niego jakos mi nieswojo;) Ale ostatnio kupilam taki fajny rowerowy plecak ze stelarzem trzymajacym go z dala od plecow - nie grzeje i plecy nie sa mokre;)

ememka 07:53 wtorek, 20 marca 2012

Imponujące dystanse jak na tak wczesną jeszcze porę roku (zimę, ciągle).
Co do pakowania się na wyjazdy, to też osobiście preferuję sakwy. Mają mnóstwo zalet zwłaszcza, jak nie śmigasz w terenie. Są dość ładowne, zwykle odporne nawet na niezłe ulewy i co dla mnie najważniejsze - plecy swobodnie oddychają.
Z plecakiem jeżdżę tylko jak mam do czynienia z lokalnymi harpaganami. Z nimi każdy gram "towaru" oznacza potem ciężką harówkę ;-)
Wg mnie warto zainwestować w dobre sakwy. Ma takie jedne z szumgum-a i sobie je chwalę. Niejedno przeżyły.

limit 19:35 poniedziałek, 19 marca 2012

Lepiej nabądź dętkę, pompkę i łyżki. No chyba, że lubisz godzinne spacery. :)

chrabu 18:44 poniedziałek, 19 marca 2012

No cóz, chyba będę musiał się nieco sprofesjonalizować i faktycznie nabyć jakąś djną sakiewkę :)

lukasz78 18:00 poniedziałek, 19 marca 2012

No właśnie zauważyłem te reklamówki już we wcześniejszych wpisach ale jakoś głupio mi się było zapytać czy to w nich wozisz swój rowerowy dobytek hehe ;-). Sakwy zdecydowanie polecam, ja sporo lat jeździłem z plecakiem ale gdy 3 lata temu przerzuciłem się na sakwy to powiem Ci, że to zupełnie inna bajka. Bez sakw (sakwy) praktycznie nie wyjeżdżam z domu. Generalnie oduczyłem się jeździć na "golasa", a z plecakiem to śmigam tylko wyłącznie w pracy ;-p.

Ps.
Jeśli możesz to wykasuj ten mój poprzedni zdublowany post.

Pozdrower

stamper 14:48 poniedziałek, 19 marca 2012

Na plecach nic nie wożę, najczęściej biorę... reklamówę :) Którą oczywiście wpinam w bagażnik. Ale myslę o porządnych sakwach, bo z taką siatą to tak mało profesjonalnie :))

Reklamówę w pełnej krasie widać na 2.zdjęciu :)

lukasz78 12:10 poniedziałek, 19 marca 2012

A zapomniałbym, Łukasz ty jeździsz te dłuższe trasy z plecakiem? O wiele wygodniej byłoby Ci jeździć z sakwami. Bagażnik masz jak najbardziej odpowiedni.

stamper 11:46 poniedziałek, 19 marca 2012

Jak byś miał bliżej w górki to też byś je polubił. Dla mnie to zawsze ciekawiej jak nie wiem co jest nie tylko za następnym zakrętem ale i podjazdem.
Widzę, że ostro kolekcjonujesz gminy, jak już objedziesz centralną Polskę to aby dalej się "rozwijać" i tak będziesz musiał podjechać w południowe rejony ;-).

Ja w sumie też jakiś czas temu zarejestrowałem się na zaliczgminę.pl i z moich polskich wojaży wynika, że zjeżdżone rowerem to mam co najwyżej lubelskie, podkarpackie, małopolskie i śląskie, a w środku kraju wieje wielka dziura. Będę więc musiał w najbliższych miesiącach zalepiać ten "nizinny krater".

Szerokości.

stamper 11:44 poniedziałek, 19 marca 2012

Następny wpis wkrótce, dot. soboty, niedziela też jeszcze czeka na swoją kolej :)

A wschodnia Wielkopolska i Kujawy rzeczywiście płaskie. Dopiero dalej na zachód koło Konina są niewielkie pagórki (z naciskiem na niewielkie). Ale ja lubię jeździć po płaskim :)

lukasz78 11:33 poniedziałek, 19 marca 2012

Twój weekend był trochę bardziej intensywny z tego co widzę ;-), a jeszcze dwóch wpisów nie dodałeś. Płasko tam jak stół w tej środkowej Polsce. Następnym razem uderz w świętokrzyskie co najmniej ;-p.
Pozdrower.

stamper 11:27 poniedziałek, 19 marca 2012
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa winam

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]