Czy mógłby ktoś wyłączyć ten cholerny wiatr?!
Nie wiem, jak to było w innych częściach Polski, ale w Warszawie wiało strasznie. Puściłem się z Bielan na Żoliborz a potem Muranów z wiatrem, ale kiedy trzeba było wrócić, to zaczęły się schody. I tak niewinna przejażdżka zamieniła się w ciężki trening siłowy.
Następna moja wczorajsza przejażdżka to trasa z Bielan przez Wolę, Ochotę i Służewiec Biurowcowy na Ursynów, aż pod Las Kabacki. Tym razem było łatwo, bo z wiatrem. Ale kiedy miałem wracać na Bielany, to po kilku kilometrach mozolnej jazdy w tempie ok. 15 km/h dałem sobie spokój, bo rower ma sprawiać przyjemność, a ja masochistą nie jestem i w jeździe pod silny wiatr przyjemności nie odnajduję. A więc, zrobiwszy po Ursynowie jeszcze kilka kółeczek, wróciłem na Kabaty i stamtąd na Bielany teleportowałem się metrem.
Po samych Bielanach zrobiłem jeszcze kilkanaście kilometrów ciułane na raty i tak wyszło 71 km na koniec dnia.
A teraz fotka nr 1:
Tam na dole (okolice Służewca Biurowcowego) budowana jest trasa szybkiego ruchu mająca połączyć okolice Piaseczna z Warszawą. Ktoś uznał, że w Warszawie jest wciąż za mało samochodów i korków, za mało spalin i hałasu i postanowił za ciężkie miliony wtłoczyć do miasta dodatkowy ruch samochodowy. Tylko czekać, aż trasa obrośnie podmiejskimi gettami za płotem, a samochody mieszkańców tych fortec zaleją miasto. Fundujemy sobie niezły "urban sprawl".
Kolejne dwie fotki to już Ursynów:
Klimaty na Ursynowie są zupełnie inne, niż u mnie na Bielanach - znacznie więcej nowego budownictwa, brak za to starych domów i urokliwych zakątków, których na Bielanach jest pełno. Przyjeżdżając na Ursynów czuję się tak, jakbym był w zupełnie innym mieście. Nie lepszym i nie gorszym, tylko po prostu innym.
Różnorodna ta nasza Warszawa.