Tour de Grójec & Warka
Tak się złożyło, że czas na większe jeżdżenie miałem w pierwszej części dnia, postanowiłem zatem wykorzystać go do maksimum. To nic, że byłem niewyspany, że bolała mnie głowa, że nie do końca wyleczyłem przeziębienie. Nie ma, że boli. O 7 rano wyruszyłem na trasę. Celem był Grójec, a potem wieś Chynów. Z czasem z Chynowa wyszła... Warka.
Jechało się średnio, tzn. był wiatr w plecy, ale moje samopoczucie nie było najlepsze, dopiero z czasem organizm wskoczył na właściwe obroty. Cóż, tak to jest z formą rowerową - czasem aż człowieka nosi i czuje, że może pędzić jak bolid, a czasem trzeba wydzierać każdy kilometr. Mnie jeszcze niedawno nosiło, wczoraj wydzierałem.
Trasa do Grójca nudna, cały czas szosą Warszawa-Kraków. W końcu wtaczam się do Grójca i muszę powiedzieć, że miasteczko zaskoczyło na plus. Jeśli ktoś zna warszawskie klimaty, to wie, że w Warszawie Grójec to symbol zapyziałości i zahukanej prowincji i jeszcze parę lat temu faktycznie miasteczko wyglądało nieciekawie, ale teraz sporo się tam dzieje, mnóstwo budynków już odnowiono i jeszcze trochę, a nie poznamy starego dobrego zapyziałego Grójca :)
Ponieważ już tradycyjnie spieszyłem się na pociąg, dużego focenia nie było, stąd tylko jedno zdjęcie z Grójca, jakaś szkoła. Ładna, co nie? :)
Z Grójca udaję się lokalnymi wiejskimi drogami do wsi Jasieniec. Pogoda ładna, tylko wiatr zaczyna dawać się we znaki bo zmieniłem kierunek. Widać też sporo włóczących się kotów, w końcu już marzec mamy przecież :)
Z Jasieńca miałem jechać na pociąg do Chynowa, ale zmieniam plany i jadę do Warki. Do Chynowa miałbym pod wiatr i było ryzyko, że nie zdążę. Do Warki była większa szansa, że jednak zdążę, poza tym gdybym nie zdążył, to za kolejne pół godziny miałem pospieszny. Ale ostatecznie pojechałem osobowym, do którego wszedłem 30 sekund przed jego odjazdem. Czyli już tradycyjnie na ostatnią chwilę :)
I to tyle podróży, dalsze kilometry robię już po Warszawie, dorzucając to i owo przez cały dzień. Aż się fajna sumka zebrała pod koniec dnia.
No cóż, zadowolony jestem :)
Komentarze (18)
No wiem wiem, ale co ja poradzę, że robienie zdjęc w czasie wycieczek to dla mnie działalnośc jedynie poboczna, najbardziej kręci mnie sama jazda :)
lukasz78 09:17 czwartek, 8 marca 2012
Nie chodzi o fotki kogoś innego, tylko o to, jak Ty widzisz miejsca w czasie wycieczki :)
rowerzystka 19:03 środa, 7 marca 2012
O, tu jest trochę fotek z Grójca:
http://mazowsze.blox.pl/2011/10/Grojec.html
Ale wiem, ze co moje to moje :))
lukasz78 09:15 środa, 7 marca 2012
Widzisz Rowerzystko, bo u mnie wszystko zależy od tego, czy mam dużo czasu na jeżdżenie czy mało. Jak mam dużo, to robię częstsze przerwy i cykam fotki. Jak mam mało (np. muszę zdążyć na pociąg), to siłą rzeczy czasu na robienie zdjęć jest mniej. Podczas tej konkretnej wycieczki właśnie taki przypadek miał miejsce, spieszyłem się do Warki na pociąg.
Na pocieszenie dodam, że planuję w przyszłości wycieczkę, która wiodła będzie m.in. przez Grójec, więc jak Cię ciekawi to miasto, to obiecuję w przyszłości więcej zdjęć :)
lukasz78 09:11 środa, 7 marca 2012
Wycieczka ciekawa, tylko szkoda, że jedną fotkę dałeś :(
rowerzystka 23:16 wtorek, 6 marca 2012
Teraz tak sobie patrzę i porównuję mapki i ja miałam 90m podjazdów na 24km ;) i to jechałam taką trasą po "płaskim" ;)
ememka 20:26 wtorek, 6 marca 2012
No i gites, niech każdy jezdzi jak lubi :)
lukasz78 17:33 wtorek, 6 marca 2012
Ja tez tak po "cywilnemu" jezdzilam, az do momenty gdy kupilam sobie takie getry rowerowe i doszlam do wniosku ze to jest naprawde wygodne;) nic nie majta, nie lopocze, nie ciagnie sie, ani nie zaczepia, a co najwazniejsze po prostu wygodniej sie pedaluje;)
ememka 17:13 wtorek, 6 marca 2012
Też jeżdżę po cywilnemu, dzięki czemu obcy człowiek pozdrowił mnie tylko 1 raz w życiu, ale to było przy -15*C i +15cm śniegu. :)
mors 16:43 wtorek, 6 marca 2012
Ja to w ogóle na dłuższe wypady rowerowe mam styl ubierania się "total anty-pro". Nie tyle z chęci maskowania się, co po prostu tak lubię :) A więc zero kasków i kamizelek, zero ciuchów rowerowych, strój totalnie cywilny i do tego stary i poprzecierany na wszystkie możliwe sposoby, bo nowego szkoda na rower :) Efekt jest taki, że jak jadę przez jakąś wioskę, to rowerzyści odziani "na rowerowo" nigdy mnie nie pozdrawiają, bo wyglądam jak jakiś wiejski chłopak, co się wybrał rowerem 2 km po mleko i browara do spożywczaka a nie jak gość, który przejechał już 60 km i przejedzie kolejne 70 :)
lukasz78 14:53 wtorek, 6 marca 2012
Dobry patent z tym kamuflażem :)) A że właśnie dziś fryzjer znacząco skrócił mi fryzurę, to też będę mógł przetestować ;-)
tomski 14:19 wtorek, 6 marca 2012
Biker: Te dłuższe teraz zaznaczam, skoro takie zapotrzebowanie było :)
Tomski: Różnie bywa, ale ja, w mojej ulubionej zaszarganej kurtce, wytartych spodniach i ubłoconych butach i z umorusanym rowerem, sam przypominam jakiegoś lokalnego zbira, więc to raczej na mnie ludzie w pociągu patrzą podejrzliwie :) Zresztą ja sztukę maskowania się mam opracowana - kiedyś jeździłem do dziewczyny do akademika na Kickiego na Grochowie, tam tubylcy często obijali studentów. No to zakładałem spodnie bojówki, bluzę z kapturem, solidne buciory, a że łeb miałem ostrzyżony krótko, to mnie nikt nie ruszał, bo mnie chyba za jakiegoś dresiarza brali (czyli swojego) a nie za studenta :)
Amasoft: Za daleko by było, miałem ograniczony czas.
lukasz78 09:30 wtorek, 6 marca 2012
Mogłeś pojechać przez Piaseczno i Prażmów do Grójca, asfalty może nie najlepszy ale ruch zdecydowanie mniejszy. :)
amasoft 21:51 poniedziałek, 5 marca 2012
pociąg osobowy relacji Radom - Warszawa (ten, co zatrzymuje się w Warce po drodze) to niezła rzeźnia.
Raz wracałem z Warki do Warszawy i nie wytrzymaliśmy, wysiedliśmy w Zalesiu Górnym, dzięki czemu zaliczyłem wówczas dodatkowe 30km po lesie i po nocy ;)
Grupka nie wzbudzających zaufania "karków" bardzo interesowała się naszymi rowerami ;) Ledwie udało nam się wysiąść.
Od czasu tej przygody (podobną miałem wcześniej w pociągu Sochaczew - Warszawa, co gorsza, byłem sam) nie jeżdżę pociągami podmiejskimi z rowerem i w pojedynkę.
tomski 20:43 poniedziałek, 5 marca 2012
Jako chłopak z Mazowsza jestem przyzwyczajony do jazdy po płaskim, więc z pagórkami mógłby byc problem :)
lukasz78 12:53 poniedziałek, 5 marca 2012
Ladnie;) "Trzaskasz" setki jedna za druga! Tylko pozazdroscici i pogratulowac:)
Ale ciekawa jestem czy tu w moim terenie dal bys rade;) ??
ememka 12:27 poniedziałek, 5 marca 2012
lukasz78
Варшава
Uwaga: Osobnik politycznie niepoprawny :) Nie jestem Europejczykiem, jestem Polakiem ze wschodnią duszą. A poza tym podobno jestem toksyczny, podżegam do wojny, jestem chamem i pluję Litwinom do talerza - o czym można przeczytać na pewnym forum dyskusyjnym. Strzeżcie się zatem! :)
Dystans całkowity | 55271.00 km |
Dystans w terenie
| 0.00 km (0.00%) |
Czas w ruchu
|
brak danych. |
Suma w górę |
0 m |
Prędkość średnia: | brak danych. |
Baton statystyk
|
|
Profil | Profil bikera |
Więcej statystyk | Statystyki rowerowe |
Wykres roczny