Ścieżki rowerowe i.... Coldrex

Poniedziałek, 27 lutego 2012 · Komentarze(7)
Zacznijmy od tego, ze w poniedziałek obudziłem się lekko podziębiony. Nie od roweru raczej, bo w niedzielę prawie nic nie jeździłem, mam swoją teorię na temat przyczyn tego przeziębienia. Ale zostawmy to, nie będziemy tu teoretyzować.

W każdym razie faszerowałem się Coldrexem i dało się zupełnie dobrze jeździć. Gdy przestawał działać, różnica była naprawdę odczuwalna i trzeba było znów się nafaszerować :) Jak tak dalej pójdzie, to w ogóle będę cały czas jeździł na Coldrexie, jak na jakimś EPO normalnie :) A więc, faszerując się owym cudem myśli farmaceutycznej, zrobiłem wczoraj całe 95 km, odwiedzając m.in. takie miejsca jak Praga, Saska Kępa, Ochota, Okęcie, Krakowskie Przedmieście, Jelonki, Wola, Bemowo... I na pewno coś pominąłem. Czy mogłem zrobić 100 km? Mogłem, ale mi się nie chciało, tyle "setek" już w życiu zrobiłem, że nie miałem ochoty dokręcać tych paru kilometrów na siłę, aby zrobić kolejną.

A teraz o ścieżkach rowerowych. Zalegający na nich śnieg i lód rozpuścił się w końcu, więc postanowiłem przypomnieć sobie, jak to na tych ścieżkach jest. No i sobie przypomniałem... Przypomniałem sobie nawierzchnie z krzywej kostki, spartaczone krawężniki i rowy odpływowe, walające się potłuczone szkło, zaparkowane samochody, kierowców wymuszających pierwszeństwo, pieszych spacerujących sobie dumnie i często z psami... Oj, przypomniałem sobie.

I wiecie co? Chyba od czasu do czasu będę tymi ścieżkami jeździł. Bo czasem dostarczają więcej adrenaliny, niż ruchliwa jezdnia :)

A na deser taka cukierkowa fotka:

Komentarze (7)

Ememka: Zdjęcie jak najbardziej robione komórką. Przy dobrych warunkach oświetleniowych nowoczesne komórki dają radę. Przewaga porządnych aparatów uwidacznia się w kiepskich warunkach oświetleniowych, np. pochmurny dzień, sztuczne oświetlenie itp. Co do ścieżek, to może i u nas doczekamy się ścieżek, co ułatwiają jazdę a nie utrudniają? Czas pokaże... W Warszawie pewne przebłyski są, ale to wciąz przebłyski.

Biker: To w Piasecznie są jakieś ścieżki? :) Jeśli tak, to raczej nieczytelne i źle oznakowane, bo pamiętam, że ja tam tylko jezdniami prułem.

Rowerzystka: Bezpieczeństwo ścieżek jest sprawą względną, przynajmniej w Warszawie, gdzie non-stop występują problemy na przecięciu z bocznymi ulicami, kierowcy nie zwracają na ścieżki uwagi i na chama wymuszają pierwszeństwo. Jedno jedyne w życiu potrącenie przez samochód (lekkie i niegroźne na szczęście) zaliczyłem właśnie na przecięciu ścieżki rowerowej z podporządkowaną ulicą, mając pierwszeństwo.

lukasz78 20:51 wtorek, 28 lutego 2012

Wszystko zależy od rowerzystki/y, jedni preferują bezpieczną jazdę, inni taką jak Ty, ale fakt jest jeden, ścieżki mamy fatalne. Fotka bardzo ładna :))

rowerzystka 20:19 wtorek, 28 lutego 2012

Piekna pocztowka:) tylko nie mow, ze to tez telefonem zrobione?? :)

A co do sciezek rowerowych to ja bardzo lubie tutejsze sciezki, po pierwsze sa asfaltowe i rewelacyjnie mozna sie nimi przebic przez miasto;) Jezeli tylko moge to wybieram jazde nimi poniewaz naprawde ulatwiaja jazde po miescie, nie trzeba omijac korkow, stac na swiatlach, jadac nimi mozna zapomniec, ze jest sie w miescie;)

ememka 16:22 wtorek, 28 lutego 2012

Limit: Ja też zdecydowanie wolę asfalty. Ścieżki wykorzystuję wtedy, gdy potrzebuję jakichś dodatkowych wrażeń i interakcji z ludźmi, na przykład pyskówek z właścicielami szczekających czworonogów :)

Oelka: Nie machnąłem tego za jednym razem. Przed pracą było 30 km (trasa z Bielan przez Żerań i Pragę na Saską Kępę i objeżdżanie tejże, potem jazda do Śródmieścia i tam też sporo krążenia) i do roboty na Wolę, w czasie pracy jeszcze 10 km, a po pracy wypad na Okęcie i powrót trasą Al.Krakowska-Grójecka-Towarowa-Okopowa-Broniewskiego na dalekie Bielany, wtedy miałem 65 km. Z Bielan była jazda przez Bemowo na dalekie Jelonki ze sporą ilością krążenia (nie w linii prostej), przy Połczyńskiej miałem już 77. Powrót tą samą techniką i na Bielanach mam 90, po czym po Bielanach nabijam jeszcze pare km.

Bardzo często jeżdżę nie w linii prostej, lecz krążąc po róznych ulicach, a powód jest prozaiczny - nienawidzę zatrzymywać się na światłach. Więc jak jadę jezdnią i prosto mam czerwone, a do skrętu w prawo zieloną strzałkę, to praktycznie zawsze skręcę w prawo i robię takie dodatkowe rundy, byleby nie stać na światłach :)

lukasz78 11:53 wtorek, 28 lutego 2012

95 kilometrów po Warszawie. Chyba ze dwa kółka po mieście musiałeś zrobić.
Mnie wczoraj jedno kółko na Bielany przez Ochotę i powrót przez Muranów dało tylko 26 kilometrów. I jak się bym nie starał to w ten sposób najwyżej do 50 kilometrów dochodzę.

oelka 10:55 wtorek, 28 lutego 2012

Ścieżki rowerowe... Niby mam jakieś w okolicach ale prawie z nich nie korzystam. Zwykle zaczynają się w jakichś dziwnych miejscach i w takich samych kończą. Porozrzucane krótkie odcinki po różnych punktach miast. Nigdzie nie da się nimi dojechać. A jak na trasie jest jakieś skrzyżowanie to od razu jest też znak końca tej ścieżki.
Wolę jeździć asfaltami. Na nich teoretycznie panują jakieś zasady. Na ścieżkach to wolna amerykanka z pieszymi.
Na teren na razie się nie ma co zapuszczać bo wszędzie odmarzające bagienka.
Fotka bardzo ładna.

limit 10:49 wtorek, 28 lutego 2012
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa dziki

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]