Kilometry jak puste kalorie

Wtorek, 21 lutego 2012 · Komentarze(6)
Niektóre przejechane kilometry są mniej wartościowe, są jak puste kalorie.

No bo sami zobaczcie, niby człowiek tych kilometrów trochę natrzaskał, a i tak okazuje się, że nie ma o czym pisać - wciąż te same przejechane już setki razy ulice, te same dzielnice, osiedla, miejsca... Co prawda wypuściłem się wczoraj trochę poza Warszawę, aż do samiutkich Łomianek, ale cóż tu więcej dodać - miasteczko totalnie nieciekawe i też już wiele razy widziane.

Ale za to w połowie marca będę miał czas na dłuższe weekendowe wypady. A więc aby do marca!

A na razie delektujmy się pustymi kilometrami. Smacznego! :)

Komentarze (6)

Rozwiązanie z pociągiem często stosuję właśnie w weekendy, gdy mam czas na dłuższą jazdę, np. w ostatnią sobotę pojechałem pociągiem do Konina, stamtąd rowerem do Łowicza i z Łowicza znów pociąg. Ale w dni powszednie nie do zastosowania z powodu braku czasu. Cóż, życie rodzinno-towarzyskie, obowiązki itp.

lukasz78 09:55 czwartek, 23 lutego 2012

Jest jeszcze jedno wyjście... Rower w pociąg i jeździsz gdzieś poza miastem:) Potem wracasz pociągiem.

kundello21 09:33 czwartek, 23 lutego 2012

Ja po prostu lubię dawki adrenaliny i jazda po Warszawie jest tutaj idealna :) Co nie zmienia faktu, że od krążenia po mieście wolę się wyrwać z Warszawy na jakiś dłuższy pozamiejski dystans (np. tak jak ostatnio Konin-Łowicz), ale nie w każdy weekend mam na to czas. Najbliższa tego typu wycieczka będzie prawdopodobnie w połowie marca.

lukasz78 12:16 środa, 22 lutego 2012

No ja Ciebie podziwiam, że chce Ci się tak regularnie jeździć 50-70km dziennie po mieście; ja bym w takim rytmie nie wyrobił; jeżdżę po mieście z reguły tylko tyle co muszę, głównie do pracy czy po drodze na jakąś dłuższą trasę.

Na południe Warszawy to masz daleko, a tu rzeczywiście są dobre trasy asfaltowe (wreszcie wyremontowano odcinek Konstancin-Góra Kalwaria i jedzie się tam idealnie, wcale nie ma tam dużego ruchu). Ale z Bielan - masz z kolei blisko do północnego Kampinosu, na tą porę roku się nie nadaje, ale jak las już podeschnie - to jest tam wiele ciekawych tras terenowych, po których spokojnie da się przejechać nawet trekingiem; to sporo ciekawsze niż n-ty raz zasuwać Marszałkowską :))

wilk 12:09 środa, 22 lutego 2012

Troszkę tam zjeździłem, tak mniej więcej do linii kolejowej Tarczyn-Czachówek-Góra Kalwaria (aczkolwiek rzadko się tam zapuszczam,bo z Bielan mam daleko), w przyszłości planuję zjeździć tereny między tą linią a Pilicą (czyli Chynów, Grójec, Warka itp.), ale to melodia przyszłości, bo planów wycieczek mam znacznie więcej.

lukasz78 10:36 środa, 22 lutego 2012

Mała podpowiedź, przetestuj asfalty na południe od Warszawy w stronę Konstancina/Góry Kalwarii. Ruch samochodowy znikomy (z wyłączeniem głównej szosy Konstancin - Góra Kalwaria - ale można jeździć lokalnymi drogami bliżej Wisły), ładne krajobrazy acz płasko. Jeżeli jeszcze tam nie jeździłeś to będzie jak znalazł :)

tomski 10:30 środa, 22 lutego 2012
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa jlrek

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]