86 kilosów

Czwartek, 16 lutego 2012 · Komentarze(11)
Wszystkich miłośników rowerowego bezpieczeństwa, którzy chcą odziać rowerzystów w kaski, kamizelki i uważają, że rower w ruchu ulicznym stwarza takie samo niebezpieczeństwo jak TIR, pragnę uspokoić - na "hamulcu obuwniczym", o którym pisałem w poprzedniej notce, przejechałem tylko 25 km. Potem założyłem nowe klocki hamulcowe i od tej pory hamuję po bożemu :)

No nie, aż tak różowo to ze mną nie jest, bo nadal jeżdżę bez kasku, bez kamizelki i do tego czasem po alkoholu, ale nowiutkie klocki hamulcowe to i tak jest postęp, czyż nie?

Przed pracą robię standardowe 25 km, w czasie przerwy w pracy kolejne 8, już z nowymi klockami :) Po robocie jadę na chwilę do siebie na Bielany załatwić jedną sprawę, po czym udaję się pod stadion Legii, gdzie z Chrabu pijemy browarki. Następnie Chrabu idzie na mecz, a ja, pokrzepiony złocistym napojem, odbijam w południowe rejony Warszawy, jadąc sobie przez Sielce, Stegny i Służew. Stamtąd przez centrum wracam na Bielany, gdzie robię jeszcze kilka kilometrów pod koniec dnia.

Uff, najeździło się tego trochę...

Komentarze (11)

Ja tam używam hamulca średnio raz na miesiąc. :)
Nawet się zastanawiam czy jednego (przedniego) się nie pozbyć.
Po 12,5 latach/28,5kkm przód mam zużyty może w 10%, a tył tak ze 25%. :D

mors 16:12 niedziela, 19 lutego 2012

Otóż to - jak się poczyta wypowiedzi paru zamordystów z pewnego forum rowerowego(??), to przy nich policjanci to naprawdę luźni goście :)

lukasz78 22:02 piątek, 17 lutego 2012

Policja nie jest tak nadgorliwa ;)

chrabu 21:10 piątek, 17 lutego 2012

nie raczej policja.pl ;)

ememka 19:49 piątek, 17 lutego 2012

Hehe, czyzby ktos z forumregulaminowe.org? :)

lukasz78 18:58 piątek, 17 lutego 2012

"i do tego czasem po alkoholu"

Anonimowy Akoholik 17:04 piątek, 17 lutego 2012

*takich

tomski 12:03 piątek, 17 lutego 2012

Ja podobnie. Raz rozpłaszczyłem się na masce samochodu wyjeżdżającego z dużą prędkością z podporządkowanej.

Jednak jeżdżę mało po mieście, więc takiej sytuacji pewnie też mniej niż u Ciebie, a w terenie czyhają na mnie co najwyżej konary, piach i korzenie :-)

tomski 12:03 piątek, 17 lutego 2012

Ja z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że najwięcej niebezpiecznych sytuacji miałem z kierowcami wyjeżdżajacymi z ulic podporządkowanych, tacy często wymuszają pierwszeństwo i wtedy nawet 100 światełek i kamizelka nie pomoże.

W kasku nie jeżdzę i na 100% jeździć nie będę, a co do kamizelki, to rozważałem taki zakup pod kątem jazdy wiejskimi drogami w totalnej ciemności, co mi się czasem zdarza. W ruchu miejskim na pewno nie będę stosował, ale na tych zaciemnionych wioskach to może kiedyś kto wie...

lukasz78 11:19 piątek, 17 lutego 2012

ja przejechałem bez kasku już ponad 150.000km ;) i dalej jeżdżę bez. W kasku jest mi strasznie niewygodnie - nigdy nie byłem w stanie się przyzwyczaić, mimo kilku prób.

tomski 11:01 piątek, 17 lutego 2012

ja jezdze w kamizelce (od czasu pewnej stluczki na rondzie), ale nie mam pewnosci czy to cokolwiek pomaga ;/ Pewnie nawet gdybym byla obwieszona swiatelkami jak choinka (widzialam takich) to niektorzy kierowcy i tak by mnie nie zauwazyli.

ememka 10:53 piątek, 17 lutego 2012
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa podni

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]