110 km z... braku prądu :)

Piątek, 3 lutego 2012 · Komentarze(11)
Co można zrobić, gdy jest jeden z najmroźniejszych dni w roku? Na przykład przejechać 110 km na rowerze :)

Od razu mówię, że nawet tego nie planowałem. Ale czasem potrafi pomóc taka prozaiczna rzecz jak... brak prądu. Otóż w robocie nagle wysiadł prąd, szybko okazało się, że prądu nie ma w całej okolicy i szybkiej naprawy nie będzie. No to puścili nas wolno, zyskałem sporo dodatkowego czasu i tak momentalnie zrodził się w mojej głowie plan wycieczki. A wycieczka miała zahaczyć o Podkowę Leśną oraz gminy Baranów i Teresin (to ok. 40-50 km na zachód od Warszawy), aby zlikwidować białe plamy na mojej mapie gmin (w ramach zabawy zaliczgmine.pl).

Wyruszywszy z pracy miałem już coś ponad 30 km na liczniku zrobione tego dnia. Przez Pruszków dostałem się do Podkowy Leśnej, tam trochę pokrążyłem, następnie przez Milanówek i Grodzisk skierowałem się w stronę Żyrardowa. W Jaktorowie odbiłem w prawo i tak mogłem zaliczyć ten cały Baranów (podziwiając przy okazji rozgrzebany plac budowy autostrady Warszawa-Berlin) a potem Teresin. W Teresinie miałem mnóstwo szczęścia, bo gdy wtoczyłem się na stację, to okazało się, że pociąg będzie dosłownie za minutę. Ufff, zdążyłem... W Teresinie mój dystans dzienny wyniósł... 99.97 km. Prawie równo stóweczka :)

Niestety pociąg do Warszawy, choć pędził zaskakująco szybko, okazał sie nieogrzewany. Szybko wychłodziłem organizm i gdy wysiadłem na Dworcu Zachodnim i zacząłem jechać rowerem w ten siarczysty mróz, to myślałem, że zaraz skonam. Dopiero po paru minutach jakoś doszedłem do siebie i tak dotoczyłem się na Bielany, kończąc tym samym moje piątkowe rowerowanie.

110 km pod koniec dnia, całkiem ładnie :)

A na deser zdjęcia:

1. Wypoczynek na jednej z uliczek Podkowy Leśniej.
2. Baranów, autostrada Warszawa-Berlin, podobno do Euro zdążą, taaa... :)
3. Już w pociągu - staruszka Sigma i umorusany rower.





Komentarze (11)

Rozumiem:)
Mnie niestety palce u nog marzna bardzo szybko, czasami nawet w cieple wiosenne dni;/ i nie ma znaczenia ile par skarpet zaloze;)

PS. Rajstop pod spodniami nie cierpie brrr.

ememka 14:56 środa, 8 lutego 2012

A, no i mam też jakieś tam predyspozycje do jazdy na mrozie, tzn. "kolana z betonu" - przeżyły juz mnóstwo przechłodzeń (w dzieciństwie jak ognia unikałem rajstop i kalesonów, oszukując rodziców nawet :) ), do tego trochę urazów mechanicznych, niezbyt może groźnych ale zawsze (naciągnięcia na nartach, upadki), a na razie działają bez zarzutu. Mam cichą nadzieję, ze już tak zostanie.

lukasz78 14:52 środa, 8 lutego 2012

Więc tak:

1. Porządne skórzane buty.
2. Możliwie często staram się ruszać palcami u nóg.
3. Pod spodnie zakładam termiczną bieliznę narciarską - przypomina to kalesony, tylko materiał lepszy :)

I to wystarczy. Czasem odczuwam mróz w palcach u nóg, ale rzadko.

lukasz78 14:49 środa, 8 lutego 2012

Wow - niezły dystans! szczegółnie przy takim mrozie. Mam tylko pytanie co robisz, że nie odmarzają ci odnóża?? :)

ememka 20:12 wtorek, 7 lutego 2012

Jak ja wkleję, to muszą hulać :)

A do Podkowy to pewnie jeszcze kiedyś zajrzę po drodze, bo spodobało mi się :)

lukasz78 21:25 sobota, 4 lutego 2012

aa mój błąd:p hulajo!

kundello21 17:50 sobota, 4 lutego 2012

Nieźle dowaliłeś z dystansem:) Gratulacje!
3 zdjęcia nie hulają...

kundello21 17:49 sobota, 4 lutego 2012

szacun :) szkoda że w Podkowie Cie nie spotkałem :)

yerkoo 13:42 sobota, 4 lutego 2012

Arkosek: Czyli trzeba jeździć bez przerwy :))

Rowrzystka: Uuuj, jak cieplutko macie, pod Warszawą było dzisiaj -17 :)

lukasz78 13:28 sobota, 4 lutego 2012

No i wyszedł porządny dystans :), a i foteczki znalazły się w Twoim wpisie :)
U nas śniegu już tyle, co u Was. Zima zrobiła się na całego, tylko pewnie trochę cieplej, ok. -8*C w dzień, a nocy ok -12*C.

rowerzystka 09:15 sobota, 4 lutego 2012

nieźle ;) no a najgorsza jazda po małej przerwie - strasznie zimno jest wtedy :)

arkosek 09:01 sobota, 4 lutego 2012
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa malud

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]