Co można zrobić, gdy jest jeden z najmroźniejszych dni w roku? Na przykład przejechać 110 km na rowerze :)
Od razu mówię, że nawet tego nie planowałem. Ale czasem potrafi pomóc taka prozaiczna rzecz jak... brak prądu. Otóż w robocie nagle wysiadł prąd, szybko okazało się, że prądu nie ma w całej okolicy i szybkiej naprawy nie będzie. No to puścili nas wolno, zyskałem sporo dodatkowego czasu i tak momentalnie zrodził się w mojej głowie plan wycieczki. A wycieczka miała zahaczyć o Podkowę Leśną oraz gminy Baranów i Teresin (to ok. 40-50 km na zachód od Warszawy), aby zlikwidować białe plamy na mojej mapie gmin (w ramach zabawy zaliczgmine.pl).
Wyruszywszy z pracy miałem już coś ponad 30 km na liczniku zrobione tego dnia. Przez Pruszków dostałem się do Podkowy Leśnej, tam trochę pokrążyłem, następnie przez Milanówek i Grodzisk skierowałem się w stronę Żyrardowa. W Jaktorowie odbiłem w prawo i tak mogłem zaliczyć ten cały Baranów (podziwiając przy okazji rozgrzebany plac budowy autostrady Warszawa-Berlin) a potem Teresin. W Teresinie miałem mnóstwo szczęścia, bo gdy wtoczyłem się na stację, to okazało się, że pociąg będzie dosłownie za minutę. Ufff, zdążyłem... W Teresinie mój dystans dzienny wyniósł... 99.97 km. Prawie równo stóweczka :)
Niestety pociąg do Warszawy, choć pędził zaskakująco szybko, okazał sie nieogrzewany. Szybko wychłodziłem organizm i gdy wysiadłem na Dworcu Zachodnim i zacząłem jechać rowerem w ten siarczysty mróz, to myślałem, że zaraz skonam. Dopiero po paru minutach jakoś doszedłem do siebie i tak dotoczyłem się na Bielany, kończąc tym samym moje piątkowe rowerowanie.
110 km pod koniec dnia, całkiem ładnie :)
A na deser zdjęcia:
1. Wypoczynek na jednej z uliczek Podkowy Leśniej. 2. Baranów, autostrada Warszawa-Berlin, podobno do Euro zdążą, taaa... :) 3. Już w pociągu - staruszka Sigma i umorusany rower.
Komentarze (11)
Rozumiem:) Mnie niestety palce u nog marzna bardzo szybko, czasami nawet w cieple wiosenne dni;/ i nie ma znaczenia ile par skarpet zaloze;)
A, no i mam też jakieś tam predyspozycje do jazdy na mrozie, tzn. "kolana z betonu" - przeżyły juz mnóstwo przechłodzeń (w dzieciństwie jak ognia unikałem rajstop i kalesonów, oszukując rodziców nawet :) ), do tego trochę urazów mechanicznych, niezbyt może groźnych ale zawsze (naciągnięcia na nartach, upadki), a na razie działają bez zarzutu. Mam cichą nadzieję, ze już tak zostanie.
1. Porządne skórzane buty. 2. Możliwie często staram się ruszać palcami u nóg. 3. Pod spodnie zakładam termiczną bieliznę narciarską - przypomina to kalesony, tylko materiał lepszy :)
I to wystarczy. Czasem odczuwam mróz w palcach u nóg, ale rzadko.
No i wyszedł porządny dystans :), a i foteczki znalazły się w Twoim wpisie :) U nas śniegu już tyle, co u Was. Zima zrobiła się na całego, tylko pewnie trochę cieplej, ok. -8*C w dzień, a nocy ok -12*C.
Uwaga: Osobnik politycznie niepoprawny :) Nie jestem Europejczykiem, jestem Polakiem ze wschodnią duszą. A poza tym podobno jestem toksyczny, podżegam do wojny, jestem chamem i pluję Litwinom do talerza - o czym można przeczytać na pewnym forum dyskusyjnym. Strzeżcie się zatem! :)