Zima i porąbani spaliniarze

Czwartek, 26 stycznia 2012 · Komentarze(7)
Dzień zaczął się optymistycznie, bo powietrze, co to schodziło mi z przedniej opony, zaczęło z nieznanych przyczyn schodzić wolniej. W efekcie o poranku nie miałem flaka, tylko całe 2 bary, które na najbliższym "cepeenie" zamieniłem na 4. No i w drogę!

A droga była z rana ciekawa, bo padał śnieg i trochę przymroziło. Ten atak zimy podziałał niestety bardzo źle na naszych spaliniarzy. Co było przyczyną, tego nie wiem. Może w ekstremalnej temperaturze -3 stopnie zamarzły im zwoje mózgowe? Może ukochany rzęch nie chciał odpalić na mrozie i sąsiad musiał ratować swoim akumulatorem i dwoma kabelkami? Trudno dociec, co się stało, ale fakt jest faktem, że zrobiło się nerwowo. I tak w ciągu dnia zaliczyłem chyba 10 obtrąbień, jedną porządną pyskówkę zakończoną prawie że bójką oraz ból ręki po tym, gdy zbyt mocno przylutowałem jednemu gościowi w karoserię. Cóż, po którejś z kolei awanturze i mnie puściły nerwy.

Przypominają mi się dyskusje na forach internetowych, kiedy to nasi spaliniarze często piszą w ten deseń: "Zwróciłem uwagę rowerzyście, a ten w odpowiedzi potraktował mnie wiązanką". Albo "Gdy zwracam takiemu na rowerze uwagę, on pokazuje mi środkowy palec". Dużo zdań budowanych przez naszych domorosłych mistrzów kierownicy zaczyna się właśnie od konstrukcji "Gdy zwracam rowerzyście uwagę, to..." lub konstrukcji znaczeniowo pokrewnej.

Więc cóż mogę Ci powiedzieć, drogi mistrzu kierownicy, jeśli przypadkiem czytasz ten tekst? Tylko jedno: to przestań do k.... nędzy zwracać rowerzystom uwagę! Kto Ci dał takie prawo, pieprzony hipokryto? Jedziesz 90 km/h w terenie zabudowanym, gadasz w czasie jazdy przez komórkę, ale do zwracania uwagi to jesteś pierwszy. Trzeba było podjąć pracę w szkole jako nauczyciel, skoro odkryłeś w sobie talenty dydaktyczne. W szkole będziesz mógł się realizować, na ulicy nawet nie próbuj.

No i to tyle, właśnie wyrzuciłem z siebie pokłady złości i już jestem spokojny :)

A więc gwoli kronikarskiego obowiązku dodam, że wykręciłem wczoraj całe 74 kilometry. Zupełnie zgrabny wynik, tak sądzę. I przy okazji zaplanowałem trochę dłuższych tras na przyszłość. Ale o tym już w następnym wpisie.

Komentarze (7)

Wydaje mi się, że to jest niezależne od środka lokomocji. Na sto samochodów, wyprzedzających rowerzystę, dwa zatrąbią. A wśrod stu osób, zawsze musi się znaleźć jakiś mądrala. Gdyby na sto osób dwa nie trąbiły, to bym się zaczął nad tym zastanawiać...

Hipek 09:15 poniedziałek, 30 stycznia 2012

Cóż.., zazwyczaj w większości gatunków samce stworzone są do walki... ;)

rowerzystka 10:10 niedziela, 29 stycznia 2012

Kawałek drogi to jeszcze luz - ostatnio oglądałem piękne filmiki, jak kierowcy zaciekle walczą o kawałek parkingu :)

lukasz78 08:22 sobota, 28 stycznia 2012

Mam wrażenie, że u tych rozpychających się spaliniarzy, wyłażą attawizmy z czasów gdy jeszcze na drzewie było łatwiej się poruszać niż po ziemi. Wówczas była walka o teren łowiecki i gromadę samic. A teraz taki niedorobiony samiec alfa z wielkimi kompleksami zaczyna mieć podobne odczucia gdy wsiądzie za kierownicę i musi mieć swój kawałek drogi.

oelka 18:51 piątek, 27 stycznia 2012

Ja tam widziałem miny niektórych trąbiących i respektu to one raczej nie wyrażały :)

lukasz78 11:55 piątek, 27 stycznia 2012

każdy zalicza chyba ostatnio klaksony, ostatnio zaliczyłem jakiegoś ''pozytywnego'': zima, mróz, lód na drodze a jakiś maniak jedzie rowerem-sytuacji niebezpiecznej-czy ćóś- nie stworzyłem, więc było to raczej trąbnięcie w geście ... respectu? ;)

RamzyY 11:46 piątek, 27 stycznia 2012

Również mogę się pod tym wpisem (a właściwie jego środkową częścią) podpisać.

A domorosłych mistrzów kierownicy, jak to zgrabnie określiłeś, i ich złote drogowe porady okraszone klaksonem najlepiej ignorować - szkoda nerwów. W ostateczności środkowy palec również nie jest złym rozwiązaniem, czasami trochę ulgi daje. ;)

Raven 11:00 piątek, 27 stycznia 2012
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa iesci

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]